Dajcie mi wiare....

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

o2222
Posty: 2
Rejestracja: 22 kwie 2024, 12:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Dajcie mi wiare....

Post autor: o2222 »

Witam.
Znalazłem wasze forum i stwierdziłem ze opisze wam mój problem w którym tkwie od paru miesięcy..

Idealne małżeństwo nigdy nie majace problemów, kłótni, zdrad...Dwójka kilkuletnich synów idealnych.. kochających mamę i tatę..
Po wychowywaniu dzieci naszło nas na zakup działki w górach i budowy domku dla naszej rodziny. Budowa trwa już dwa lata jest postęp bardzo duży. Można spędzać tam już czas wspólnie i nagle bum..
Żona po 9 latach małżeństwa oznajmiła mi że się oddalilismy ostatnim czasem i nie potrafimy rozmawiać.. Z dnia na dzień odsuwała się co raz bardziej koniec wspólnego spania.. buziaka na dobranoc i na dzień dobry.. czyli kryzys.. na terapie wspólna nie chce isc bo twierdzi ze chodzi z soba by odbudować swoja wartość bo zawsze musiało być moje słowo ostateczne a ona się zawsze podporządkowywała. Na chwile obecna żona nie widzi zemna nic wspólnego jak zemna isc i dziećmi na spacer..jak jechac w góry,na koncert a nawet na wakacje. Trzy miesiące milczenia do siebie, rozmowy tylko i wyłacznie o dzieciach. Przez całe te miesiące genereowałem nie raz rozmowe co przechodziło potem w wypominki / kłótnie i to żone podobno bardzo zraniło i ma serce zranione i nie potrafi zapomnieć. Aktualnie jest spokojnie staram się jak mogę ale żona nie chce ulegnąć. W kłótniach juz sie rozwodziliśmy dzieliliśmy majatkiem dziećmi itp. Jednak zdałem sobie sprawe ze to nie o to w zyciu chodzi i nie po to przysięgałem przed Bogiem...

Staram się robie co mogę ale żona jest zimna jak lód.. nie chce ze mna rozmawiać o niczym innym jak tylko o dzieciach. Dzieci widzą aktualnie ze rodzice spią osobno lub z nimi ale nadal jestesmy w domu jako rodzina. Żona twierdzi ze juz sie to dzieje i dzieci widzą wiec gorzej być nie może a mi sie wydaje ze bedzie gorzej kiedy jeden bedzie musiał opuścić dom...

Wykluczam zdrade żony bo wiem.. mówiła mi i kocham ją i wierze ze tego nie zrobiła.

Coś w niej pękło i pytanie do was czy jest to do uratowania? co robić ?

Aktualnie nie mam siły już na codzień.. nawet dzieci mnie przestają cieszyć...Jak to uratować ?

Zaraz nasza rocznica ślubu a potem mamy wakacje opłacone których żona nie widzi wpólnie...
Ostatnio zmieniony 24 kwie 2024, 21:29 przez Nirwanna, łącznie zmieniany 2 razy.
Powód: Słowo Bóg piszemy dużą literą
Al la
Posty: 2751
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dajcie mi wiare....

Post autor: Al la »

Witaj o2222.
Coś w niej pękło i pytanie do was czy jest to do uratowania? co robić ?
Z Twojego postu nie wynika, że którekolwiek z małżonków chce podjąć radykalne kroki, więc jest do uratowania.
I pytanie do Ciebie (bo twojej żony tu nie ma), czy chcesz ratować?

Mówimy tu, na forum, chcesz zmiany, zacznij od siebie.
Dlatego warto poszukać wiedzy nt kryzysu, uczuć, komunikacji. Możesz zajrzeć tutaj https://sychar.org/. Znajdziesz tam różne informacje i materiały, np konferencje ks. Marka Dziewieckiego o przyczynach kryzysu https://www.youtube.com/watch?v=Zqz4LLs ... 2c&t=1417s
A tu jest lista polecanych książek viewtopic.php?f=14&t=580
Może przeczytasz tę o językach miłości? Znasz język miłości żony?

Pozdrawiam i pamiętaj o niepodawaniu charakterystycznych szczegółów, internet nie jest anonimowy.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Pantop
Posty: 3194
Rejestracja: 19 lis 2017, 20:50
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Dajcie mi wiare....

Post autor: Pantop »

o2222 pisze:/.../ Jednak zdałem sobie sprawe ze to nie o to w zyciu chodzi i nie po to przysięgałem przed bogiem...
Raz, dwa, trzy - moderacja śpi :!:

:P
o2222
Posty: 2
Rejestracja: 22 kwie 2024, 12:12
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Dajcie mi wiare....

Post autor: o2222 »

Aktualnie nie ma mowy o rozwodzie choć żona powiedziała że się wykończy jak tak dalej będziemy żyli w takiej atmosferze ale żeby coś zmienić tez nic..

tak. Ja chce to ratować żona nie koniecznie bo nie widzi tego zeby to było do uratowania. W kłótniach usłyszałem ze moze to nie miłość a przyzwyczajenie..choć chyba do końca nie wie co mówi i co robi.

Od nikogo nie dopuszcza słowa że trzeba to ratować bo ucierpią dzieci i my sami mamy dużo do stracenia. Że nigdy nie mieliśmy problemów i jesteśmy idealna para ...

Jak namówić żone na rozmowę wspólna? dojść do kompromisu i walczyć o nas czy może odpuścić i stosować liste zerty? po jakim czasie zazwyczaj lista zerty się sprawdza i druga osoba się odblokowuję ?
Al la
Posty: 2751
Rejestracja: 07 lut 2017, 23:36
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Dajcie mi wiare....

Post autor: Al la »

Pantop pisze: 23 kwie 2024, 8:27
o2222 pisze:/.../ Jednak zdałem sobie sprawe ze to nie o to w zyciu chodzi i nie po to przysięgałem przed bogiem...
Raz, dwa, trzy - moderacja śpi :!:

:P
Moderacja nie śpi, zostawiła tę literówkę (tak sądzę) czujności forumowiczów.
I Duchowi Świętemu.
Ty umiesz to, czego ja nie umiem. Ja mogę zrobić to, czego ty nie potrafisz - Razem możemy uczynić coś pięknego dla Boga.
Matka Teresa
Awatar użytkownika
Niepozorny
Posty: 1579
Rejestracja: 24 maja 2019, 23:50
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Dajcie mi wiare....

Post autor: Niepozorny »

Witaj o2222!
o2222 pisze: 23 kwie 2024, 8:50 Ja chce to ratować żona nie koniecznie bo nie widzi tego zeby to było do uratowania. W kłótniach usłyszałem ze moze to nie miłość a przyzwyczajenie..choć chyba do końca nie wie co mówi i co robi.

Od nikogo nie dopuszcza słowa że trzeba to ratować bo ucierpią dzieci i my sami mamy dużo do stracenia. Że nigdy nie mieliśmy problemów i jesteśmy idealna para ...

Jak namówić żone na rozmowę wspólna? dojść do kompromisu i walczyć o nas czy może odpuścić i stosować liste zerty? po jakim czasie zazwyczaj lista zerty się sprawdza i druga osoba się odblokowuję ?
Napisałeś, że jesteście idealną parą. Wybacz, ale ja w to nie wierzę. Moim zdaniem nie ma idealnych par. Skoro macie kryzys to znaczy, że twoja wizja waszego małżeństwa jest zupełnie inna od wizji twojej żony. Uważasz, że nie mieliście problemów. A może Ty ich nie widziałeś?
Przeczytałem twoje dwa posty i moim zdaniem, to na razie Ty chcesz zmienić żonę, przekonać ją do rozmowy, ratowania itd. Trochę widzę to tak, że ma być po twojemu. Czy Ty potrafisz słuchać swojej żony? Może w tym co ona mówi (np. podczas ostatnich kłótni) jest choć kilka procent prawdy, którą warto "wydobyć" i się nad nią zastanowić.
Z braku rodzi się lepsze!
Dunia
Posty: 29
Rejestracja: 01 gru 2019, 20:59
Płeć: Kobieta

Re: Dajcie mi wiare....

Post autor: Dunia »

o2222 pisze: 22 kwie 2024, 12:22 Witam.
Znalazłem wasze forum i stwierdziłem ze opisze wam mój problem w którym tkwie od paru miesięcy..

Idealne małżeństwo nigdy nie majace problemów, kłótni, zdrad...Dwójka kilkuletnich synów idealnych.. kochających mamę i tatę..
Po wychowywaniu dzieci naszło nas na zakup działki w górach i budowy domku dla naszej rodziny. Budowa trwa już dwa lata jest postęp bardzo duży. Można spędzać tam już czas wspólnie i nagle bum..
Żona po 9 latach małżeństwa oznajmiła mi że się oddalilismy ostatnim czasem i nie potrafimy rozmawiać.. Z dnia na dzień odsuwała się co raz bardziej koniec wspólnego spania.. buziaka na dobranoc i na dzień dobry.. czyli kryzys.. na terapie wspólna nie chce isc bo twierdzi ze chodzi z soba by odbudować swoja wartość bo zawsze musiało być moje słowo ostateczne a ona się zawsze podporządkowywała. Na chwile obecna żona nie widzi zemna nic wspólnego jak zemna isc i dziećmi na spacer..jak jechac w góry,na koncert a nawet na wakacje. Trzy miesiące milczenia do siebie, rozmowy tylko i wyłacznie o dzieciach. Przez całe te miesiące genereowałem nie raz rozmowe co przechodziło potem w wypominki / kłótnie i to żone podobno bardzo zraniło i ma serce zranione i nie potrafi zapomnieć. Aktualnie jest spokojnie staram się jak mogę ale żona nie chce ulegnąć. W kłótniach juz sie rozwodziliśmy dzieliliśmy majatkiem dziećmi itp. Jednak zdałem sobie sprawe ze to nie o to w zyciu chodzi i nie po to przysięgałem przed bogiem...

Staram się robie co mogę ale żona jest zimna jak lód.. nie chce ze mna rozmawiać o niczym innym jak tylko o dzieciach. Dzieci widzą aktualnie ze rodzice spią osobno lub z nimi ale nadal jestesmy w domu jako rodzina. Żona twierdzi ze juz sie to dzieje i dzieci widzą wiec gorzej być nie może a mi sie wydaje ze bedzie gorzej kiedy jeden bedzie musiał opuścić dom...

Wykluczam zdrade żony bo wiem.. mówiła mi i kocham ją i wierze ze tego nie zrobiła.

Coś w niej pękło i pytanie do was czy jest to do uratowania? co robić ?

Aktualnie nie mam siły już na codzień.. nawet dzieci mnie przestają cieszyć...Jak to uratować ?

Zaraz nasza rocznica ślubu a potem mamy wakacje opłacone których żona nie widzi wpólnie...
Witaj,
Skoro się nigdy nie kłóciliście to być może unikaliście kłótni a teraz w żonie nagromadzone frustracje" przelały się".
Znam z otoczenia takie małżeństwo co nigdy się nie kłóciło do momentu poważnego kryzysu z rozwodem na horyzoncie.
Wsłuchaj się w to co mówi żona.Przypuszczam,że nie są to przemyślenia z ostatnich 3 miesięcy.
Dobrze, że coś z tym robisz i szukasz pomocy.
Powodzenia i cierpliwości życzę!
Bławatek
Posty: 1683
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Dajcie mi wiare....

Post autor: Bławatek »

Witaj o2222,

Gdy się wali to szukamy nadziei. Super, że szukasz pomocy, że znalazłeś to forum - kopalnia tematów i wiedzy w niezliczonych wątkach. Szukasz też pewnie wiary w to, że będzie dobrze. Tego nikt Ci nie zagwarantuje bo za dużo zmiennych u was i w życiu. Ale jak szukasz wiary to tylko u Boga znajdziesz -miłość, nadzieję, więc warto zacząć od pogłębiania wiary.

Piszesz, że byliście idealnym małżeństwem. No cóż, czasami tak to wszystko widzimy lub chcemy w to wierzyć.

Tak jak pisali inni - warto wsłuchać się w słowa żony. Sam piszesz że teraz usłyszałeś od niej, że się oddaliliście, że brakowało rozmów, że zawsze ona musiała się dostosować do ciebie, że Twoje musiało być ostatnie słowo. Czasami przez lata dla świętego spokoju wiele znosimy, ale przychodzi taki moment, że mamy dość. Ja np. miałam dość bycia sprzątaczką, kucharka, załatwiaczką i kiedyś to nawet powiedziałam głośno i wyraziłam nadzieję, że jak syn będzie miał 18 lat to zajmę się w końcu sobą - pójdę na kursy, zajmę się swoim hobby (bo do tej pory na to czasu i możliwości przez męża i obowiązki nie miałam), że w końcu nie będę jak ta głupia wszędzie w pośpiechu biegać, tylko zwolnię. I co mój mąż z tego zrozumiał - "ona mnie chce zostawić". A ja tylko chciałam by w końcu więcej się w dom angażował, część obowiązków przejął. Żeby nie było - wcześniej męża prosiłam by więcej się angażował, ale on wybierał odpoczynek lub swoje hobby. Co zrobił mój mąż - zagroził, że jak się nie zmienię to sobie kogoś poszuka więc ja dla dobra rodziny się zmieniałam, ale mu było mało. W końcu odszedł do koleżanki z pracy.

Wykluczasz zdradę, ale może żona zafascynowała się jakimś kolegą, zauroczyła się w kimś kto jest inny niz Ty, może czegoś jej jednak w waszej relacji brakować. I tu jest miejsce na Twoją pracę. Najpierw trzeba się porządnie zastanowić i szukać odpowiedzi w książkach, konferencjach (polecam pana Pulikowskiego, ks. Dziewieckiego).

Jak to się mówi na forum "trzeba dać czas czasowi ", ale nie siedzieć z założonymi rękami tylko nad sobą pracować.

Spokój i cierpliwość powinny teraz u Ciebie zagościć.
ODPOWIEDZ