Wątek Lavendy

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Lavenda »

Helenast
Fakty sa niestety takie, że mój mąż chce rozwodu, nie interesuje go danie nam czasu czy moja zmiana, wręcz go to drażni :( on chce jak najszybciej zamknąć temat. Nie chce pisać scenariuszy...tylko w takiej sytuacji same się poniekąd nasuwają, muszę chyba się odciąć od niego bo inaczej się wykoncze :(
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Pavel »

Lavendo,
Zachowanie Twego męża, jego reakcja na Twoje propozycje i zmiany nie odbiegają od standardu.
To wybija go z rytmu, burzy jego widzenie Ciebie, wkrada się niepewność, wyrzuty sumienia również nie pomagają.

Moja żona również reagowała złością na moje zmiany, pomijam już fakt, że nie wierzyła w ich stałość.
Tak, warto przestać wisieć emocjonalnie na mężu.
Raz, że go to odstrasza.
Dwa, nie ma przestrzeni aby pomyśleć nad tym co robi.
Trzy (najważniejsze) - w takim stanie emocjonalnym bedzie Ci bardzo trudno działać mądrze.
Polecam więc zajęcie się sobą.
Pamietam gdy sam dostawałem takie rady. Nie napiszę co o nich myślałem ;)
Z perspektywy czasu wiem, że to najlepsze co możemy w takim okresie zrobić. Gdybym posłuchał od razu, zamiast wiedzieć lepiej, oszczędziłbym sobie dużo bólu i pomyłek (które miały fatalne skutki i tylko pogłębiły kryzys).
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Lavenda »

Pavel,

Dzięki za wsparcie, na ten moment poprosiłam żeby się ze mną nie kontaktował, bo nie jestem w najlepszym stanie psychicznym ( nie będzie go przez najbliższe dwa tygodnie ) w sprawie dzieci ma dzwonić do mojej mamy bo są one pod jej opieką, do starszego dziecka może sam zadzwonić. Nie wiem czy to dobry ruch, ale nie mam już siły na rozmowę z nim na jakikolwiek temat, muszę na ten moment się odseparować i zająć sobą jest mi bardzo ciężko, dopada mnie uczucie pustki...
Czy u ciebie Pavle był kowalski? bo nie pamiętam Twojej historii...
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Pavel »

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na osobę trzecią.
Sporo poszlak i "miękkich" dowodów.
Twardych, nie pozostawiających wątpliwości o romansie - brak.
Moja żona zaczęła prowadzić konspirację (kasować wiadomości, zmieniać hasła) kilka miesięcy przed objawieniem się kryzysu (w mojej świadomości).
Wtedy nawet nie pomyślałbym aby coś sprawdzać, miałem 100% zaufanie.
Gdy w początkach kryzysu popełniałem ten blad i sprawdzałem tel/komunikatory, były tam tylko resztki. Sprytna babka z niej ;)

Żona do niczego się nie przyznała.

Ja zaś w inny sposób nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć powielania pełnego zestawu zachowań osoby zdradzającej.

Jedną z opcji jest zbytnia zażyłość z "psiapsiółką", ta znajomość z pewnością mocno wykroczyła poza ramy normalności. Pytanie tylko jak bardzo.
Generalnie założyłem, że mogły się wydarzyć przeróżne rzeczy. W związku z tym, że wyobraźnie mam niezłą, jest sporo niefajnych możliwości.
Czyli jeśli dogoniłaby mnie ewentualna prawda o wydarzeniu z przeszłości, mało możliwe, że takiej opcji nie założyłem.
I buduję małżeństwo mając to na uwadze. Jestem z tym pogodzony.
Może poza jednym - szczerość.
Tak naprawdę to wszystko ma dla mnie znaczenie tylko z jednego powodu - nie chcę budować na kłamstwie. Jeżeli byłbym okłamywany (wciąż) byłby problem.

Cała reszta, wraz z kwestiami ego i męskiej dumy mam już za sobą, przerobione.
I pisze to z pełna odpowiedzialnością ;)
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Lavenda »

Ja cały czas na fali emocjonalnej, przechodzę etapy, od dam radę jestem silna do łez i doła...próbuje skupiać się na sobie ale czasami przychodzi taka fala żalu i wtedy się rozpadam. Nie chce już analizować jego zachowań, moja droga na teraz to odseparowanie nie wiem co to da ale tak czuję...
jacek-sychar

Re: Wątek Lavendy

Post autor: jacek-sychar »

Cóż Lavenda, jesteś ciągle jeszcze przed Nowym Targiem. A do Krakowa jeszcze masa drogi. :lol:

Ale poważniej. To normalne. Początki każdy z nas (chyba) miał tak samo. Trzeba uważać zarówno przy podjazdach, jak i przy zjazdach.
Wiem, że tak się koncentrujesz na jeździe, że nie widzisz nic wokół siebie. Świat zewnętrzny przestał istnieć. A jest taki piękny.
Ale spokojnie. Równowaga i spokój jeszcze do Ciebie wrócą. Ale chyba musisz na to trochę poczekać.
Teraz dbaj o siebie. Staraj się złapać równowagę ducha, na tyle, na ile jest to możliwe.
Wiedźmin

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Wiedźmin »

Lavenda - a skąd jesteś? Może podjedź ja jakieś sycharowskie spotkanie... albo spotkaj się z kimś, kto przez to już przechodził.

Takie spotkania są mocno wspierające.
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Lavenda »

Jestem z Pomorza, myślę o spotkaniu, ale puki co jestem sama z dziećmi i ciężko mi zorganizować wyjście. Idę w najbliższym czasie do psychologa, zawsze coś.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Unicorn2 »

Jacek pisze.

Cóż Lavenda, jesteś ciągle jeszcze przed Nowym Targiem. A do Krakowa jeszcze masa drogi.

Idąc po mapie to przed Nowym Targiem najłatwiej zbierać dowody choć człowiek wtedy nie ma do tego głowy.
W Myślenicach nasze myśli są juź inne i zaczyna się co to ja mogłem zrobić bo do głowy wraca racjonalne myślenie .
Z Myślenic jest juź dobra droga więc jak nie ma korków to jakieś 20 minut do Krakowa .
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Lavenda »

Mam często takie myśli gdzie ja właściwie teraz jestem i w czym tkwie i kiedy to się skończy, a najlepiej żeby to był zły sen...Od wczoraj zero kontaktu, nawet nie zadzwonił do moich rodziców, żeby zapytać o dzieci...mam wrażenie, że to jest jakiś inny człowiek...tak obcy a jeszcze niedawno był tak bliski.
Przygotowuję się do spowiedzi, mam tylko obawy, że się rozkleję bo w takim jestem stanie, ciągle te huśtawki...
Faustyna
Posty: 237
Rejestracja: 04 maja 2017, 10:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Faustyna »

Lavenda pisze: 20 wrz 2017, 9:28 Mam często takie myśli gdzie ja właściwie teraz jestem i w czym tkwie i kiedy to się skończy, a najlepiej żeby to był zły sen...Od wczoraj zero kontaktu, nawet nie zadzwonił do moich rodziców, żeby zapytać o dzieci...mam wrażenie, że to jest jakiś inny człowiek...tak obcy a jeszcze niedawno był tak bliski.
Przygotowuję się do spowiedzi, mam tylko obawy, że się rozkleję bo w takim jestem stanie, ciągle te huśtawki...
Lavendo,
Dobrze, ze zaczynasz od spowiedzi. Częste przyjmowanie Komunii św. daje siłę.
Mi pomagała rozmowa rozmowa z Bogiem. Dziękowałam za to co jest ( na pewno jest teraz i u ciebie cos za co mozesz dziękować), przyznałam sie Jemu do swojej bezsilności, pytałam, skarżyłam sie....jak Ojcu
Odpowiedzi same przychodziły , tylko trzeba czasu
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Lavenda »

Faustyno,
rozmowa z Bogiem dużo daje, nawet nie zdawałam sobie sprawy jak potrafi mnie wyciszyć. Miewam jednak te momenty, pewnie nieuniknione ( każdy z nas myślę przez to przechodzi lub przechodził ) kiedy ogarnia mnie lęk przed przyszłościa, jak sobie poradzę, jak przeprowadzę przez to dzieci itd. męża ostatnie słowa to "rozwód, nie chcesz się dogadać to czekaj na pozew" więc atmosfera bardzo wroga z jego strony. Boli mnie bardzo, jak mówię mu, że dzieci takie małe, córka bardzo wrażliwa...odpowiada mi że żaden wiek nie jest dobry i kwestia jak ja dzieci do niego nastawie, czyli na mnie po części zrzuca odpowiedzialność...

Mam cudowne dzieci, kochanych rodziców i resztę rodziny i za to oczywiście dziękuję bo to mnie bardzo też trzyma w garści w tym kryzysie.

Tylko cały czas dopada mnie ten żal, że można tak wszystko przekreślić, ( wiem, ranilismy siebie ostatnio, ale każde małżeństwo ma gorsze chwile ) 11 lat, dwoje dzieci, nowe mieszkanie, fajna rodzina wokół i poprostu powiedzieć jestem nieszczęsliwy, zniszczyłaś mnie, nie kocham, chce sobie jeszcze ułożyć życie...takie pójście na "łatfiznę" tu mi niewygodnie to sobie znajdę co innego lepszego...a przecież ojcem dzieci zawsze będę...zero świadomości jaką robi im krzywdę albo wypiera bo tak mu wygodniej :(
Faustyna
Posty: 237
Rejestracja: 04 maja 2017, 10:38
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Faustyna »

Lavenda pisze: 20 wrz 2017, 14:01 Faustyno,
rozmowa z Bogiem dużo daje, nawet nie zdawałam sobie sprawy jak potrafi mnie wyciszyć. Miewam jednak te momenty, pewnie nieuniknione ( każdy z nas myślę przez to przechodzi lub przechodził ) kiedy ogarnia mnie lęk przed przyszłościa, jak sobie poradzę, jak przeprowadzę przez to dzieci itd. męża ostatnie słowa to "rozwód, nie chcesz się dogadać to czekaj na pozew" więc atmosfera bardzo wroga z jego strony. Boli mnie bardzo, jak mówię mu, że dzieci takie małe, córka bardzo wrażliwa...odpowiada mi że żaden wiek nie jest dobry i kwestia jak ja dzieci do niego nastawie, czyli na mnie po części zrzuca odpowiedzialność...

Mam cudowne dzieci, kochanych rodziców i resztę rodziny i za to oczywiście dziękuję bo to mnie bardzo też trzyma w garści w tym kryzysie.

Tylko cały czas dopada mnie ten żal, że można tak wszystko przekreślić, ( wiem, ranilismy siebie ostatnio, ale każde małżeństwo ma gorsze chwile ) 11 lat, dwoje dzieci, nowe mieszkanie, fajna rodzina wokół i poprostu powiedzieć jestem nieszczęsliwy, zniszczyłaś mnie, nie kocham, chce sobie jeszcze ułożyć życie...takie pójście na "łatfiznę" tu mi niewygodnie to sobie znajdę co innego lepszego...a przecież ojcem dzieci zawsze będę...zero świadomości jaką robi im krzywdę albo wypiera bo tak mu wygodniej :(
Lavendo,
Ja jestem zwolennikiem zastosowania Listy Zerty, "Miłość potrzebuje stanowczości". Na tym etapie kiedy mąż nie jest "sobą". Duzo sie tutaj na forum mówi o amoku tych odchodzących. Pan Grzybowski pisał też o nim w artykule. I myśle, ze wstrząs moze " wybudzić" taka osobę. Twoja postawa.
Jednakże ty znasz najlepiej swoją sytuacje, swojego męża i samą siebie. I decyzja należy do ciebie
Gdybyśmy mieli wczesniej poukładaną kolejność ( Bóg, małżonek, dzieci, rodzina pierwotna) to by nas tutaj na forum pewnie nie bylo😀
Ale wszystko jest do odrobienia
Lavenda
Posty: 285
Rejestracja: 05 wrz 2017, 14:14
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Lavendy

Post autor: Lavenda »

Faustyno
Jak dobrze, że jesteście :) bez Was wszystkich byłoby dużo gorzej.
Nie wiem co mi da ta stanowczosc, ale na ten moment tak czuję, muszę myśleć poprostu o sobie a odseparowanie dobrze mi zrobi.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Lavendy

Post autor: ozeasz »

faustyna pisze:Gdybyśmy mieli wczesniej poukładaną kolejność ( Bóg, małżonek, dzieci, rodzina pierwotna) to by nas tutaj na forum pewnie nie było
Nie jestem pewny czy jest to możliwe ,każdy z nas jest grzeszny , a to jest dla nas informacja że prędzej czy później upadniemy , cudzołóstwo jest jednym z grzechów dekalogu , jest tego o wiele więcej .Jest jednak nadzieja - Jezus Chrystus, mam taki obraz o którym pisałem że małżeństwo jako sakrament = znak widzialny, niewidzialnej Bożej łaski ,jest celem ataku diabła . Nasi współmałżonkowie są ofiarami jego zwiedzenia ,my współofiarami tego amoku ,ale skoro zakochanie powoduje zafałszowanie perspektywy i wyłączenie logiki ,to my będący z boku patrząc z dystansu powinniśmy to dostrzec , jako chrześcijanie jesteśmy zobligowani do modlitwy za tych ludzi ,jako małżonkowie powinno to wynikać z naszej troski i miłości oraz przysięgi ,jeśli tak nie jest to może oznaczać że poruszamy się na orbicie bólu który krąży wokół egoizmu , im większy egoizm tym silniejsze przyciąganie i siła wywierana na ból . Takie coś powstało po moich doświadczeniach ,absolutnie nie radzę a dzielę się swoimi przemyśleniami po doświadczeniach .
Ceną jest nasze zbawienie , a w obu wypadkach problemem jest egoizm w pierwszym przypadku realizowany w "szczęściu" , w drugim w bólu , dwa bieguny tej samej rzeczywistości , obie skazane na porażkę , tylko zwrócenie się do Jezusa Chrystusa i całkowite zawierzenie ,oraz powierzenie siebie i współmałżonka daje nam możliwość ratunku . Nasz współmałżonek nie jest naszym wrogiem ,jest zainfekowany przez naszego przeciwnika . Mam też świadomość że jest to regularna wojna diabła z Bogiem , my określający się CHRZEŚCIJANAMI ,często nie będąc tego świadomi bierzemy udział w walce ,odwracając się od Boga ,nie dbając o relację narażamy się na atak ,odkrywamy się.

Ef 6,12 "Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich".

Brak świadomości udziału w tej odwiecznej walce skazuje na przegraną , uświadomienie i poddanie się JEDYNEMU jest jedyną szansą na wygraną którą jest zbawienie moje i współmałżonka , więc :

Ef 6, 13 - 18 "Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko.  Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość4,  a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju.  W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże6 -  wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu! Nad tym właśnie czuwajcie z całą usilnością i proście za wszystkich świętych"
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ