Unicorn2 pisze: ↑23 lip 2017, 18:59
Mąź źony .
Twoja historia to jakby kopia tego co u mnie.
Jestem tylko parę miesięcy do przodu .
U mnie źona teź popadała w dołki jak kowalski się wycofywał. Straciła prace zyskała opinie lafiryndy w okolicy .A jednak jak kowalski powracał to podnosiła się ze zdwojoną siłą .Teraz myśli o tym jak mnie zniszczyć a ja o tym jak się jej pozbyć z domu.
Co jej daję taką siłe ? Naprawde chciałbym wiedzieć.Nie wiem ile jeszcze wytrzymam bo końca tego problemu nie widać .
Mam świadomość, że dołek mojej żony, może się wiązać z chwilowym odstawieniem przez kowalskiego, ale wg mnie to nie jedyny problem.
Mojej żonie mam wrażenie "pomagają" przywrócić myślenie przyziemne sprawy - pieniądze, a raczej ich brak.
Od początku stawiałem jasne granice co do konieczności jej wyprowadzki z mieszkania w przypadku gdyby chciała podziału majątku zostawiając mi na własność mieszkanie a otrzymując całą resztę (ona chciała wziąć swoją połowę i dalej wygodnie mieszkać w "moim" już wtedy mieszkaniu). Zrobiłem rozdzielność.
Stanowczość i trzymanie ciągle tej samej ścieżki skłoniło ją do rewizji swoich planów. Co będzie dalej, zobaczymy.
Staram się nie wybiegać w przyszłość za daleko.
jarek70 pisze: ↑25 lip 2017, 16:36
Na początku książka, o której wspominałem - wiara, nadzieja i podejmowanie decyzji, czyli jak rozeznawać wolę Boża.
Autor Gary Zimak.
Dzięki za tytuł. Już zamówiłem
. Jak szukałem "sposobów" na rozeznawanie, to nieco czytałem o metodach Św. Ignacego i bardzo do mnie trafiały, dlatego książka mam nadzieje będzie poszerzeniem wiedzy.
jarek70 pisze: ↑25 lip 2017, 16:36
Jeżeli mogę to gorąca prośba. Postaraj się o wsparcie kogoś rodzice, teściowie. Być może infolinia pomocy w depresji
Może pochopnie, może nie tak ale sam miałem do czynienia z depresją u siebie.
I wiem ze inaczej chyba pomagać trzeba mężczyźnie, inaczej kobiecie.
To samo słowo wsparcie, pomoc chyba wygląda inaczej i tu i tam.
Bóg jest z tobą to pewne - ale wierz mi nie możesz działać sam.
Bardzo przemawia do mnie obraz który słyszałem kiedyś chyba od ks. Grzywocza.
Ratownik musi umiejętnie ratować tonącego. Czasem nie może się zbliżyć a jedyne co może czasem to na odległość rzucić koło lub podać wiosło. Inaczej zginie razem z tonącym.
Wydaje mi się że nie możesz w całości czuć się odpowiedzialny za stan żony i problemy finansowe, które się pojawiły wskutek jej postępowania. To chyba - tak mi się wydaje -i tak dwie odrębne rzeczy .
Życzę Ci Mądrości i Światła.
Nie jestem zupełnie sam z tym problemem, ale wiadomo, że jestem najbliżej i codziennie, więc pewien mętlik w głowie się tworzy. Już nie tyle w obawie o rozstanie, o to co zrobi żona, ale brakuje takiego "normalnego" (stałego) funkcjonowania. Raz jest spokój - żona chce czułości, innym razem znowu się czepia o byle głupstwo. Jej słownik i tak uległ zmianie - pojawiają się słowa "my", "będziemy", "zrobimy" ale to wszystko przeplatane jest oziębłością, czepialstwem i niestety ciągłym okłamywaniem. Dzisiaj pragnie, jutro zabrania patrzeć
. Ogromna szarpanina.
Staram się robić swoje i nie popełniać błędów z małżeństwa.
W końcu nieco tej wiedzy się przyswoiło przez te parę miesięcy - czas to zacząć solidniej wdrażać w życie
Przede wszystkim nadal rozwijam się w wierze i swoim nawracaniu i to mi daje ogromną siłę i mimo chwilowych zawirowań, czuję naprawdę dużo więcej spokoju.
Paradoksalnie te moje braki w wiedzy o Bogu, często nawet o jakichś elementarnych sprawach związanych z wiarą, powodują, że oprócz spraw czysto duchowych są to niewyobrażalnie interesujące dla mnie zagadnienia.
Brakuje tylko kilku godzin w dobie
.