cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
Moderator: Moderatorzy
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
Mąź zony moźe powinna zobaczyć źe Cię moźe stracic źe nie czekasz tylko źyjesz .
Nie masz jakiś fajnych koleźanek , iść sobie do kina na kolacje niech się źona troche pomartwi.
Nie masz jakiś fajnych koleźanek , iść sobie do kina na kolacje niech się źona troche pomartwi.
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
Tego absolutnie nie wiemy, jak by było.
Być może jedynym zyskiem byłoby Twoje samopoczucie i własna ocena.
Z drugiej strony - ileż wiary ma Bóg w stosunku do mnie, czeka i wierzy od spowiedzi do spowiedzi, ze jeszcze zaskoczę.
I słusznie. Być może na to przyjdzie czas.mąż_żony pisze: ↑06 paź 2017, 18:02
W mojej sytuacji nic nie straciła. Nie ma żadnej refleksji z jej strony. To ona jest poszkodowana, bo nie udało się z kochankiem.
Nie podejmuję już tematu przyczyny kryzysu i braków w naszym małżeństwie bo nie ma żadnej woli ani ochoty ze strony żony, by cokolwiek wyjaśniać.
Najlepiej gdybym o wszystkim zapomniał - tak jakby tego nie było, bez żadnego wyjaśniania.
Tak mi swego czasu powiedziała.
A co do wytłuszczonego - no właśnie. Tu może być klucz także do odpowiedzi na pytanie
Wiem po sobie, że takie bierne czekanie męczy. Czy to nie prowadzi do samoudręczenia?
Tak mnie zastanowiło, co czytałem w wątkach Dziewczyn.Jakie rady Dziewczyny dawały. Nie pierz, nie gotuj, spanie osobno.
Wyjdź, zostaw dzieci.
Czy my faceci jesteśmy bezsilni, co my możemy zrobić. Może dziewczyny coś podpowiedzą.
W kwestii strat oczywiście.
Ja osobiście staram się żyć., po prostu. Kontakt z dziećmi, nie unikam kontaktu z żoną ale też nie szukam na siłę.
Współlokator - takie życie mi nie odpowiada, ale w mojej sytuacji, na ten czas akceptuję i staram się dostosować.
To jest obszar czasu, finansów, wyjść osobnych a nie razem. Nawet rocznicę małżeństwa świętuję osobno od roku albo i dwóch
Na pewno w tym czasie nie czytam książek o małżeństwie, boli, nie ta półka.
Daleki jestem od postawy co zrobić jak odzyskać.
Myślę, że to są dobre wiadomości I dobra postawa. Ja też tak mam - nie zgadzam się na bycie w pozycji współuzależnionego - nie ma powrotu do tamtej relacji.mąż_żony pisze: ↑05 paź 2017, 21:32
Co ciekawe, żona nawet dostrzega moją zmianę. Ostatnio stwierdziła, że się dziwi skąd biorę tyle siły, że jestem taki opanowany, dobry i wyrozumiały dla dzieci, dla niej, że dbam o siebie...ochy i achy.
Jednocześnie znowu próbuje obarczać mnie winą za swój gorszy nastrój, jakieś niepowodzenia w pracy, kłopoty z dziećmi.
Reaguję już na takie bycie "odstojnikiem" bardziej stanowczo. Nie pozwalam na traktowanie mnie w ten sposób. Wyrażam słownie swój sprzeciw.
Pomaga to w pewnym stopniu zastopować rozkręcanie tych negatywnych emocji wobec mnie.
Cierpliwe czekanie tak, ale pokora?
Może nie bierne?
Unicorn napisał fantastyczną rzecz o życiu.
Masz dość literatury? To tak jak ja. Da Bóg, że przyda się w odpowiednim czasie
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
Staram się żyć i funkcjonować na stojąco - myślę, że powstałem, co nie zmienia faktu, że jak się jest w małżeństwie i żyje się z żoną to chciałoby się jakoś współpracować na różnych płaszczyznach, nie tylko w zakresie obowiązków.
Co do koleżanek - mam. Same fajne , ale muszę unikać kontaktów werbalnych, bo w obecnej sytuacji każda miło spędzona z inną kobietą chwila może mnie jedynie odsuwać od żony i jest dla mnie zagrożeniem.
Jarek70, te przywołane przez Coebie rady typu nie pieprz, nie gotuj itd... u mnie po czymś takim byłaby wojna i nie sądzę by to nas zbliżyło. Staram się raczej bronić samego siebie i ucze sie stawiać te wspominane często granice.
Przykład z dziś - żona wyszła o 10. załatwiać pewne sprawy i zakupy. Powrót po 13.
W tym czasie ugotowałam obiad, odkurzylem, jakieś pranie zrobione, część ubrań dla dzieci poprasowane i to co jakiś czas organizując zabawę 2 maluchom. Muzyczka grała, wszystko na wesoło i bez spinania. Dzieci nakarmione, wszystko w porządeczku. Dla mnie to nie jest jakieś poświęcenie a normalny udział we wspólnym domu. Korzystam też z niego i to nie jest problem, że coś w nim zrobię. Poza tym nie lubię bezczynnie siedzieć, jak jest co robić.
Na 14 pojechałem na różaniec. Wracam o 16. Żona bawi się z dziećmi, ale już nerw taki, jakby wagon węgla ktoś kazał jej przerzucić łopatką dziecięcą.
Z wielkim wyrzutem do mnie, że ona teraz musi odpocząć. Powiedziałem z uśmiechem w porządku, odpoczywaj, bo ja potem też będę potrzebował czasu dla siebie, to się zamienimy.
Staram się nie dawać wkręcać w to co ona sobie dla mnie zaplanuje - tak kiedyś niestety bardzo często było.
Sam podejmuję decyzję co do tego co będę robił i sam za nie odpowiadam. Tę samą płaszczyznę odpowiedzialności pozostawiam żonie. Jeżeli nie prosi mnie o pomoc, nie wyrywam się, jak kiedyś, próbując za nią załatwiać pewnych spraw - doszedłem do tego właśnie po lekturze "koniec współuzależnienia".
Kiedyś często było tak, że pomagałem jej w momentach, gdy zupełnie nie prosiła o tę pomoc i co z powodzeniem mogłaby zrobić sama.
Nie musiała wówczas ponosić odpowiedzialności za swoje drobne czy większe decyzje, bo sam nieświadomie nie pozwalalem jej ich podejmować i ponosić ich ewentualnych konsekwencji.
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
Mąź źony pisze.
Co do koleżanek - mam. Same fajne , ale muszę unikać kontaktów werbalnych, bo w obecnej sytuacji każda miło spędzona z inną kobietą chwila może mnie jedynie odsuwać od żony i jest dla mnie zagrożeniem.
Tylko co to za żony nam zostały o co tu walczyć ,
jak źyć z taką kobietą .
Miałem tego przedsmak , jest fajnie tydzień dwa aź tu nagle się wszystko przypomina co ona robiła.
Moźe lepiej niech nie wraca bo by człowiek moźe nie dał rady z taką źyć.
Co do koleżanek - mam. Same fajne , ale muszę unikać kontaktów werbalnych, bo w obecnej sytuacji każda miło spędzona z inną kobietą chwila może mnie jedynie odsuwać od żony i jest dla mnie zagrożeniem.
Tylko co to za żony nam zostały o co tu walczyć ,
jak źyć z taką kobietą .
Miałem tego przedsmak , jest fajnie tydzień dwa aź tu nagle się wszystko przypomina co ona robiła.
Moźe lepiej niech nie wraca bo by człowiek moźe nie dał rady z taką źyć.
-
- Posty: 155
- Rejestracja: 16 mar 2017, 18:52
- Jestem: po rozwodzie
- Płeć: Kobieta
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
tylko to jest po pierwsze manipulacja, NIECH ZOBACZY, że ja też mogę, że ja potrafię (a w środku - Boże co ja robię )
po drugie skutek może być odwrotny - uffffff wreszcie się ode mnie odczepił, jupiiii będę wolna!!
ani jedno ani drugie nie jest dobre, bo uczciwości tu nie ma, a konsekwencje mogą być nie o przewidzenia
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
Katolka tylko taka błagająco czekająca postawa to jest równia pochyła.
Po co Bóg dał nam rozum ?
Jaka kobieta wróci do takiego faceta , moźe jedna na sto , bo nie będzie widziała innego wyjścia ale czy tego chce mąź źony?
Ja wiem źe modlitwa ma wielką moc , sam tego dzisiaj doświadczam ale czy zwalnia nas to od obowiązku działania?
Po co Bóg dał nam rozum ?
Jaka kobieta wróci do takiego faceta , moźe jedna na sto , bo nie będzie widziała innego wyjścia ale czy tego chce mąź źony?
Ja wiem źe modlitwa ma wielką moc , sam tego dzisiaj doświadczam ale czy zwalnia nas to od obowiązku działania?
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
Mój Boże gdzie są tacy faceci ... , ja czasem mam wrażenie,że osobie ,która odchodzi było za dobrze..., nie doceniała tego co ma..mąż_żony pisze: ↑07 paź 2017, 17:52Jarek70, te przywołane przez Coebie rady typu nie pieprz, nie gotuj itd... u mnie po czymś takim byłaby wojna i nie sądzę by to nas zbliżyło. Staram się raczej bronić samego siebie i ucze sie stawiać te wspominane często granice.
Przykład z dziś - żona wyszła o 10. załatwiać pewne sprawy i zakupy. Powrót po 13.
W tym czasie ugotowałam obiad, odkurzylem, jakieś pranie zrobione, część ubrań dla dzieci poprasowane i to co jakiś czas organizując zabawę 2 maluchom. Muzyczka grała, wszystko na wesoło i bez spinania. Dzieci nakarmione, wszystko w porządeczku. Dla mnie to nie jest jakieś poświęcenie a normalny udział we wspólnym domu. Korzystam też z niego i to nie jest problem, że coś w nim zrobię. Poza tym nie lubię bezczynnie siedzieć, jak jest co robić.
Kocham Cię Panie, i jedyna łaska o jaką Cię proszę ,to kochać Cię wiecznie.. św.Jan Maria Vianney
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
Jeżeli tak myślisz ze by taki skutek to przyniosło to słusznie robisz nie decydując się na to.
Przynajmniej teraz, w tym czasie.
I tak jest najczęściej, kiedy wychodzisz Ty?
Czy mogę zapytać jak wygląda sprawa Twoich urodzin, imienin, Jej urodzin, imienin? Nawet nie zapytam o rocznicę slubu.
Wyjscia do rodziców Twoich, jej, nie wiem urodziny swięta itp.?
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
Odezwę się, a co mi tam.
Miesiące mijają a "zajajanie" żony nie mija. Ja to, ja tamto...
Uspokoiło się z kowalskim. Nie ma go werbalnie.
Niestety w głowie żony zadomowił się na stale. Miewa melancholijne nastroje. Co jakis czas popłakuje nad swoim nieszczęśliwym losem. Błędnym wyborem męża, brakiem bogactw itd.
Ja nadal jak kolega. Pogadać się da. Dzieci wychować też, nawet czasem film obejrzeć i obiad razem zjeść. Nawet wakacje chce wspolnie spędzić, to nic, że nie mamy za co. Marzy jej się dobrobyt, zdrowie, milion na koncie i kowalski u boku.
Sukces to to?
Nasze relacje, mam wrażenie, zanikają. Bliskości brak.
Obecnie reprezentujemy zupełnie inny system wartości, odmienne postrzeganie świata i tych ważnych ale i najdrobniejszych spraw.
Przechodzę obecnie coraz większy kryzys. Dotyka wiary - mam zbyt wiele pytań i wątpliwości a mój ścisły umysł stał się pewnego rodzaju ograniczeniem w drodze do nawracania.
Poza tym rutyna, ponadprzecietna ilość obowiązków w pracy, monotonnia życia i jednocześnie poczucie, że nie mogę nic w nim zmienić bo są małe dzieci, bo trwanie, nawet w trudnej atmosferze jest lepsze (przynajmniej dla dzieci) niż rozstanie... to wszystko powoduje narastajacy we mnie dołek.
Podejmuję co raz próby "zajęcia się sobą" jednak jest to karkołomne zadanie przy, jakby to powiedzieć, wiecznie pretensjonalnej żonie.
Moja najdrobniejsza nieobecność w domu, spotkania wspolnotowe, czy próby jakiejś autonomii życiowej, powodują lawinę oskarżeń, obwiniania za brak uczestnictwa w wychowaniu, pomocy przy dzieciach, jej "wyczerpanie", nerwowość, próby wymuszania na mnie "nadrabiania" mojej nieobecności, deprecjonowania mojego wkładu w obowiązki domowe, finanse itd.
Swego czasu powiedziała mi, że jestem dla niej za dobry i jednocześnie za "słaby". Powiedziała, że ona potrzebuje silnego faceta co bedzie nawet jej mówił, że ma zjeść, nawet jak ona twierdzi, że nie jest głodna. Takiego co to ją "zmusi" i nie pozostawi żadnego wyboru. Bo taki był jej ojciec i w sumie się go bała, ale dzieki temu coś w życiu osiągnęła...
Nie umiem tak i nawet nie chcę taki być.
Łoo matko. Chyba potrzebuję jakiejś pomocy.
Ps. Żeby nie było...modlę się za nią, jestem w stanie łaski uswiecajacej , codziennie słucham Słowa Bożego, "wciskam" w siebie codziennie słowa Szustaka z Langusty na palmie a wszelkie materiały dotyczące małżeństwa odłożyłem na półkę i omijam szerokim łukiem .
Wzbudzają we mnie poczucie, że są jakimś nieosigalnym ideałem, czysto teoretycznym i zamiast cokolwiek z nich czerpać, to powodują we mnie narastanie frustracji. Niech czekają na swój czas.
Miesiące mijają a "zajajanie" żony nie mija. Ja to, ja tamto...
Uspokoiło się z kowalskim. Nie ma go werbalnie.
Niestety w głowie żony zadomowił się na stale. Miewa melancholijne nastroje. Co jakis czas popłakuje nad swoim nieszczęśliwym losem. Błędnym wyborem męża, brakiem bogactw itd.
Ja nadal jak kolega. Pogadać się da. Dzieci wychować też, nawet czasem film obejrzeć i obiad razem zjeść. Nawet wakacje chce wspolnie spędzić, to nic, że nie mamy za co. Marzy jej się dobrobyt, zdrowie, milion na koncie i kowalski u boku.
Sukces to to?
Nasze relacje, mam wrażenie, zanikają. Bliskości brak.
Obecnie reprezentujemy zupełnie inny system wartości, odmienne postrzeganie świata i tych ważnych ale i najdrobniejszych spraw.
Przechodzę obecnie coraz większy kryzys. Dotyka wiary - mam zbyt wiele pytań i wątpliwości a mój ścisły umysł stał się pewnego rodzaju ograniczeniem w drodze do nawracania.
Poza tym rutyna, ponadprzecietna ilość obowiązków w pracy, monotonnia życia i jednocześnie poczucie, że nie mogę nic w nim zmienić bo są małe dzieci, bo trwanie, nawet w trudnej atmosferze jest lepsze (przynajmniej dla dzieci) niż rozstanie... to wszystko powoduje narastajacy we mnie dołek.
Podejmuję co raz próby "zajęcia się sobą" jednak jest to karkołomne zadanie przy, jakby to powiedzieć, wiecznie pretensjonalnej żonie.
Moja najdrobniejsza nieobecność w domu, spotkania wspolnotowe, czy próby jakiejś autonomii życiowej, powodują lawinę oskarżeń, obwiniania za brak uczestnictwa w wychowaniu, pomocy przy dzieciach, jej "wyczerpanie", nerwowość, próby wymuszania na mnie "nadrabiania" mojej nieobecności, deprecjonowania mojego wkładu w obowiązki domowe, finanse itd.
Swego czasu powiedziała mi, że jestem dla niej za dobry i jednocześnie za "słaby". Powiedziała, że ona potrzebuje silnego faceta co bedzie nawet jej mówił, że ma zjeść, nawet jak ona twierdzi, że nie jest głodna. Takiego co to ją "zmusi" i nie pozostawi żadnego wyboru. Bo taki był jej ojciec i w sumie się go bała, ale dzieki temu coś w życiu osiągnęła...
Nie umiem tak i nawet nie chcę taki być.
Łoo matko. Chyba potrzebuję jakiejś pomocy.
Ps. Żeby nie było...modlę się za nią, jestem w stanie łaski uswiecajacej , codziennie słucham Słowa Bożego, "wciskam" w siebie codziennie słowa Szustaka z Langusty na palmie a wszelkie materiały dotyczące małżeństwa odłożyłem na półkę i omijam szerokim łukiem .
Wzbudzają we mnie poczucie, że są jakimś nieosigalnym ideałem, czysto teoretycznym i zamiast cokolwiek z nich czerpać, to powodują we mnie narastanie frustracji. Niech czekają na swój czas.
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
mężu_żony polecam "Karykatury chrześcijaństwa" ks Marka Dziewieckiego - skutecznie zaprzęgło mój umysł do pracy w temacie wiary
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
Mężu_żony, wg mnie to bardzo istotna informacja!Swego czasu powiedziała mi, że jestem dla niej za dobry i jednocześnie za "słaby". Powiedziała, że ona potrzebuje silnego faceta co bedzie nawet jej mówił, że ma zjeść, nawet jak ona twierdzi, że nie jest głodna. Takiego co to ją "zmusi" i nie pozostawi żadnego wyboru. Bo taki był jej ojciec i w sumie się go bała, ale dzieki temu coś w życiu osiągnęła...
W liście Zerty masz taki punkt: 25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie żona.
Wg Ciebie co Twoja do Ciebie mówi? Wg mnie - że potrzebuje silnego faceta. Oczywiście, w tym momencie widzi to na wzór swojego ojca, co naśladując, byłoby błędem w relacji małżeńskiej dorosłych osób. Ale potrzeba jest bardzo konkretna i bardzo kobieca!
Ty, czerpiąc np. z mądrych książek - tak, tych odłożonych - możesz dowiedzieć się, czym jest prawdziwa siła mężczyzny. I zastosować to do Twojej indywidualności, spersonalizować te rady do siebie. Motywacją może być myśl, że Pan Bóg Ci dopuścił ten kryzys, aby wytrenować silnego faceta, na Jego obraz i podobieństwo. Więc On precyzyjnie ten proces poprowadzi, zaufaj tylko. A produktem ubocznym będzie uratowane i szczęśliwe małżeństwo
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
Akurat na to jeszcze nie trafiłem. Przesłucham.
Nirwanno, słucham tego co żona mówi. Nie stoję biernie, wydaje mi się, że poznałem swoje słabsze punkty, nad którymi stale pracuję. Dużo więcej we mnie pewności siebie, samodzielnych decyzji, wobec dzieci staram się być konsekwentny, łatwiej mi nad nimi zapanować, zorganizować czas, rozrywki itd. Żona to zauważa i nawet parę razy pochwaliła (padły słowa, że jestem najlepszym ojcem jakiego dzieci mogą mieć), ale to wszystko zawsze w odniesieniu do relacji ja-dzieci.
Jako mąż już to nie działa. Jej punkt widzenia jest stały - ona jest poszkodowana, źle wybrała męża, za mało ma, za mało zarabia, usłyszała wiele krzywdzących słów podczas kryzysu a przecież nic złego nie zrobiła, chciała tylko zrobić coś dla siebie...
Ja to widzę tak, że obecnie "dobrze" by jej było chyba z jakimś przemocowcem - przynajmniej w obszarze psychicznym.
Coś z tego może miał kowalski. Pamiętam jak na początku bałaganu, gdy ja już wiedziałem a żona niby chciała zerwać z kowalskim zadzwonił do niej w mojej obecności - widać było po niej jakieś zalęknienie i strach, ale być może to ją właśnie pociągało i ciągnie dalej - to napięcie, czy tym razem skrzyczy, czy może nie powie nic i ocali, co wg jej wyobrażeń oznacza okazanie największej miłości.
Nie wyobrażam sobie siebie w takiej roli - to zupełnie nie po drodze wobec mojego charakteru. Nie zupełnie to również odpowiada "męskości" o jakiej czytam - chyba, że czytam i nie rozumiem a kobiety właśnie dobrze się czują w obecności "surowego ojca", zalęknione i nie mogące o niczym decydować. Żyjące w strachu przed karcącym "tato-mężem"?
Na mój gust ona potrzebuje pomocy - dla mnie to typowe DDD.
Próbowałem parę razy delikatnie podsunąć jej pomysł jakiejś pomocy w związku z jej wahliwymi nastrojami, nawet nie precyzując w jakiej formie by to miało być, ale wówczas jest od razu atak i agresja słowna. Ona nie będzie się już przed nikim się otwierać, jej poprzednia psychoterapia miała jej przecież pomóc (między innymi być z kowalskim), a okazało się, że teorie pani psycholog nie działają. Nie jest tylko kolorowo. Nie da się przeprogramować mózgu na "sukces, szczęście, radość" poprzez ciągłe wmawianie sobie, że nic złego nie istnieje i nigdy się nam nie przytrafi a nasze życie jest zależne jedynie od nas.
Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?
A ty to zauważasz, potrafisz się tym ucieszyć, buduje Cię to?mąż_żony pisze: ↑03 mar 2018, 16:20 Dużo więcej we mnie pewności siebie, samodzielnych decyzji, wobec dzieci staram się być konsekwentny, łatwiej mi nad nimi zapanować, zorganizować czas, rozrywki itd. Żona to zauważa i nawet parę razy pochwaliła (padły słowa, że jestem najlepszym ojcem jakiego dzieci mogą mieć), ale to wszystko zawsze w odniesieniu do relacji ja-dzieci.
To, że żona to widzi to wartość dodana.
To pewnie dla Ciebie trudne.
Mnie w podobnej sytuacji pomagało uznanie za fakt, że na ten czas tak żona myślała i czuła.
Uznałem, że na to nie mam wpływu i skupiłem się na pracy nad sobą.
Ty też możesz potrzebować pomocy. Z doświadczenia wiem, że życie z nieprzepracowanym DDD/DDA nie należy do najłatwiejszych.
Taki mechanizm obronny. Dopóki sama nie zapragnie zmiany daremny Twój trud