cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jonasz

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Jonasz »

Unicorn2 pisze: 23 cze 2017, 19:47 Maź źony pisze .

Wybór zbadania ważności małżeństwa jest wyborem dobrym czy nie?

Jeśli czujesz źe dobrym to co Ty starasz się ratować ? Małżeństwo którego nie było.
Mężu_żony mam pewne wątpliwości, czy wybór badania ważności małżeństwa nie jest wypychaniem żony za drzwi.
Zrozumiałem to na własnym przykładzie .
Nie miałem żony od początku fakt. I chciałem żeby tak naprawdę zniknęła. W tym celu chciałem Ja unieważnić.
Jonasz

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Jonasz »

Pavel pisze: 24 cze 2017, 18:02 Skoro wywiązała się dyskusja na temat badania ważności małżeństwa, podzielę się swoim doświadczeniem w tym obszarze obszerniej.
Podkreślam, że chodzi o moje przemyślenia w konkretnej (mojej) sytuacji.
Rozważania zaczęły się po słowach żony, niemalże "kopiuj-wklej" słów żony autora wątku.
Naprawdę poważnie planowałem uruchomić procedurę, gdy po ludzku straciłem nadzieję, że cokolwiek moze "drgnąć" w naszym małzeństwie.
Jestem więc potwierdzeniem tego co pisał Jacek.
Nie owijając w bawełnę traktowałem tę możliwość jako ewentualne "koło ratunkowe". Oczywiście nie tylko, podobnie jak u Wafelki chęć wyrwania się z rozdwojenia jaźni oraz poznania prawdy były równie istotnymi motorami tych rozważań.

Teraz sedno:
Co budziło mój wewnętrzny sprzeciw?
1. Odpowiedzialność za własne czyny, decyzje i niewystarczającą dojrzałość przed ślubem.
Gdybym żył wg Bożej nauki, eksplorował właściwe rejony żony, nie kierował się własnymi chciejstwami - nie spotkało by mnie to.
Gdybym ja był tip-top, przeżył okres "chodzenia" i narzeczeństwa jak należy, a mimo tego trafił na swój "model", nie miałbym takich wątpliwości.
Trafił poraniony na poranioną, nie jest tak istotne kto bardziej.
Uznałem to za swoją odpowiedzialność, swój "krzyż", który sam przecież z własnej woli sobie narzuciłem.
2. Relatywnie krótko trwał nasz kryzys, żona była w amoku, już wtedy zdawałem sobie sprawę, że należy na jej wypowiedzi nakładać filtr.
Nie bez przyczyny te same zdania się powtarzają, jakoś nie są werbalizowane gdy nie ma osoby trzeciej - kowalskich.
Postanowiłem dać czas czasowi i naprawiać siebie. A było co robić, wciąż jest.

Witaj Pavle.
Te same wnioski dotyczące złożenia wniosku o nieważność tylko inna drogą do nich doszedłem. Ale klucz ten sam.
Tez dałem czas i inwestuję w siebie i dzieci.
Widzisz jakąś poprawę?
U mnie mój 14-letni syn powiedział ostatnio do mamy; bo ty nie chcesz zaufać tacie.
A moja 6-letnia córka jak jesteśmy na wspólnych zakupach woli być ze mną niż z mama.
Ale fakt. Z mojej strony nie było kowalskiej. Było tylko dość odchodzę. Z zony tak naprawdę nie wiem na 100 %.
Nie wiem do końca czy tylko to, z czym i jak weszła do małżeństwa czy tez ma coś za uszami w trakcie.
Czasem mam obawy ze niestety może coś być w trakcie. Zaczyna coś już miedzy wierszami tłumaczyć, jakby sama się usprawiedliwiała, jakby z czegos chciała się wytłumaczyć.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Pavel »

jarek70 pisze: 27 cze 2017, 14:15 Widzisz jakąś poprawę?
U mnie poprawa jest olbrzymia.
Od ponad roku budujemy z żoną małżeństwo, niebawem na świat przyjdzie trzecie dziecko.
Oczywiście nie czyni mnie to alfą i omegą, jestem natomiast żywym przykładem tego, że obranie drogi proponowanej na tym forum może uratować małżeństwo.
Nie oznacza to, że Ci którzy nie mieli tyle szczęścia bo ich małżonkowie jeszcze się nie opamiętali, zrobili coś nie tak. Do odbudowy potrzebna jest decyzja obydwu małżonków, ze swojej strony natomiast warto zrobić wszystko co należy, aby to było możliwe.
jarek70 pisze: 27 cze 2017, 14:15 Z mojej strony nie było kowalskiej. Było tylko dość odchodzę. Z zony tak naprawdę nie wiem na 100 %.
Nie wiem do końca czy tylko to, z czym i jak weszła do małżeństwa czy tez ma coś za uszami w trakcie.
Ja również nie wiem.
Wiem natomiast, że zarówno mój jak i jej bagaż z domów pierwotnych, oraz to jak żyliśmy i wchodziliśmy w małżeństwo, były niemalże gwarantem poważnego kryzysu.
Bałagan i brak solidnych fundamentów. Wtedy nawet i dobre chęci nie wystarczą.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Wiedźmin

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Wiedźmin »

Czy mąż_żony jeszcze żyje? ...

Jak rozwinęła się sytuacja? Chętnie bym się dowiedział... daj prosze znać jak to obecnie wygląda.

U mnie dosyć podobny scenariusz. Tylko Kowalskich było co namniej dwóch (od marca :P) ;)

Nie wiem, czemu tak szybko rezygnujesz z wychowywania dzieciaków.
Owszem, kiedyś tak było, że 99% dla matek vs 1% dla ojców... w kwestii przyznawania dzieci.

Ale teraz? Obecne orzecznictwo (przynajmniej jeśli chodzi o Warszawę) to jest jakieś 60% vs 40% - ogromna zmiana (przynamniej takie dane mam od swojego prawnika, który nie jednemu "tatusiowi" pomógł).

A ten argument o "miłości w nowym związku" jako pozytywny wzorzec... że niby sąd coś takiego opowiada?- to wybacz ale jakiś na maksa naciągany. Prędzej na myśl przychodzi inny argument - że to Ty nie masz ochoty, aby Twoje dzieci dorastały wśród przygodnych kochanków żony. Przecież ta relacja z Kowalskim to nie jest stała i długa... skoro ten Kowalski pojawił się szybko i znajomość jest burzliwa, równie dobrze za chwile może byc kolejny Kowalski... - To Ty w tym związku jesteś gwarancją stabilności.

Moim zdaniem przyczyną - pra przyczyna - to brak szczerości - brak uczciwości w związku.
Jakby była uczciwość w związku - to takie rzeczy by się po prostu nie zdarzały.. albo były rozwiązywane od razu. Bo nie wyobrażam sobie, że ktoś mówi drugiej osobie: "Kochanie, wychodzę się 'przytulić' do Kowalskiej / do Kowalskiego" ... - "A tak tak, idź, tylko się zabezpieczcie..." - nie - tego nie ma - skoro nie ma uczciwości między dwojgiem ludzi, to czy małżeństwo było "ważne z punktu widzenia KK" czy nie ważne... to nie ma większego znaczenia. Bez bycia totalnie uczciwym w małżeństwie... i w stosunku do siebie samego - każdy związek będzie czekać kryzys / każdy związek się rozsypie. No chyba że obu stronom jest "fajnie" w byciu nieuczciwym... to może - nie wiem - ale ja sobie takiego związku nie potrafię wyobrazić. Dla mnie uczciwość i szczerość leży u podstawy - oszukując kogoś, oszukiwałbym przede wszystkim siebie - a to kłóci się ze mną tak głęboko, że właśnie nie jestem sobie w stanie wyobrazić takiej sytuacji.

Podsumowując: mąż_żony - bądź z dzieciakami ! :) To najważniejsze :) oczywiście nie utrudniaj im kontaktów z mamą - pewnie że nie ... ale bądź po prostu super tatą i nie myśl o odchodzeniu od swoich małych skarbów ! :)

Ja właśnie złożyłem pozew o rozwód - zobaczę jak sytuacja będzie się rozwijać - też to taki mój krzyk rozpaczy, bo do ukochanej żony nic nie dociera innego... - uwierzcie, że próbowałem - cóż ... jakaś mnimalna szansa istnieje - ja jestem otwarty - ale nie będę biernie czekał i przyglądał się jak żona oddaje się w ramiona kolejnego Kowalskiego. Sadzę, że każde działanie jest rozsądniejsze - niż bierne czekanie i przyglądanie się jedynie rozwojowi wypadków.

Pozdrawiam,
Aleksander.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Nirwanna »

Witaj, Aleksandrze, u nas na forum :-)
Nasze kryzysy rzeczywiście bywają wręcz w szczegółach bardzo podobne... ale Twoja sytuacja jest chyba trochę inna niż "męża_żony"....? Może zechcesz założyć własny watek?

Też mam nadzieję, że "mąż_żony" żyje i się odezwie tu do nas :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Wiedźmin

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Wiedźmin »

cześć Nirwanno :)

Tak - sytuacja inna - to prawda - bo ja jestem w związku niesakramentalnym... więc mogę mieć (i pewnie mam) ciut inne spojrzenie. Ale emocje pewnie podobne...

Tak może osobny wątek będzie dobrym pomysłem :) choć nie wiem czy powinienem... bo w moim wątku może się pojawić sporo "bezbożnych" fragmentów :P ;)
twardy
Posty: 1889
Rejestracja: 11 gru 2016, 17:36
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: twardy »

Aleksander pisze: 10 lip 2017, 23:15 Tak może osobny wątek będzie dobrym pomysłem :) choć nie wiem czy powinienem... bo w moim wątku może się pojawić sporo "bezbożnych" fragmentów :P ;)
Witaj Aleksandrze.
Jeśli tylko Twoje posty będą zgodne z regulaminem forum, to nie masz się czego obawiać. ;)
mąż_żony
Posty: 63
Rejestracja: 30 sty 2017, 16:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: mąż_żony »

Jestem, jestem.
U mnie diametralne zmiany, niestety wcale nie uspokajające.

Żona wskoczyła w bardzo głęboki dołek. Na dzień dzisiejszy pilnie potrzebuje pomocy specjalisty i nie chodzi tu wg mnie wyłącznie o odrzucenie przez kowalskiego (wiem, że nie zadeklarował się co do wspólnego z nią życia), ale jest wiele niepokojących symptomów w jej zachowaniu, które wymagają pomocy z zewnątrz.

Obecnie jestem mocno obciążony obowiązkami domowymi plus "pod opieką" mam żonę, której już nie w głowie harce i swawole. Zniknęły w oka mgnieniu plany na życie w pojedynkę, na wyprowadzkę, na samotne wychowywanie dzieci itd.

Słyszę jedynie prośbę o pomoc i wsparcie.
Wycofała się kompletnie z życia, zarówno domowego jak i zawodowego. Nie ma siły na cokolwiek.

Gdyby w grę wchodziła jedynie rozpacz po kowalskim, to dałoby radę to jakoś zostawić i pozwolić jej się "budzić w tym trudzie", tu jednak jest sporo dodatkowych elementów, których nie chcę już rozwijać, ale które mogą świadczyć niestety o jakimś głębszym problemie.

Dodam tylko, że w tej "manii bycia na fali" żona roztrwoniła sporą sumę pieniędzy i oprócz problemów domowych muszę jeszcze główkować nad finansowaniem życia.

Jak widać każdy przypadek indywidualny, mimo pewnych utartych schematów działań podczas zdrady.

Dam znać, jak nastąpi dalszy rozwój wydarzeń.

PS. Te zmiany w podejściu żony nastąpiły w momencie rozpoczęcia przeze mnie "Nowenny o pojednanie małżeństw w kryzysie. Z błogosławioną Laurą Vicuną" - polecam wszystkim Sycharkom.

W tym samym dniu odprawiona została za nasze małżeństwo Msza Święta przez znajomego księdza.
Dla mnie są to oznaki Bożego działania, może nie do końca takiego, jak bym to sobie sam uwidział :), ale staram się przyjmować trudny kolejnych dni.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Unicorn2 »

Mąź źony .
Twoja historia to jakby kopia tego co u mnie.
Jestem tylko parę miesięcy do przodu .
U mnie źona teź popadała w dołki jak kowalski się wycofywał. Straciła prace zyskała opinie lafiryndy w okolicy .A jednak jak kowalski powracał to podnosiła się ze zdwojoną siłą .Teraz myśli o tym jak mnie zniszczyć a ja o tym jak się jej pozbyć z domu.
Co jej daję taką siłe ?Naprawde chciałbym wiedzieć.Nie wiem ile jeszcze wytrzymam bo końca tego problemu nie widać .
Wiedźmin

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Wiedźmin »

Unicorn2 pisze: 23 lip 2017, 18:59 Teraz myśli o tym jak mnie zniszczyć a ja o tym jak się jej pozbyć z domu.
Skąd pewność, że "chce Cie zniszczyć"?
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Unicorn2 »

Mam pewność bo ona to robi.
Jestem problemem w jej nowym lepszym źyciu i słucham .......... z katolickiego forum.
Jonasz

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Jonasz »

Witaj Mezu_zony.
Dobrze ze się odezwałeś.
Na początku książka, o której wspominałem - wiara, nadzieja i podejmowanie decyzji, czyli jak rozeznawać wolę Boża.
Autor Gary Zimak.
Bardzo Cię przepraszam,ze dopiero teraz.
Przeczytałem Twój wpis.
Jeżeli mogę to gorąca prośba. Postaraj się o wsparcie kogoś rodzice, teściowie. Być może infolinia pomocy w depresji :shock:
Może pochopnie, może nie tak ale sam miałem do czynienia z depresją u siebie.
I wiem ze inaczej chyba pomagać trzeba mężczyźnie, inaczej kobiecie.
To samo słowo wsparcie, pomoc chyba wygląda inaczej i tu i tam.
Bóg jest z tobą to pewne - ale wierz mi nie możesz działać sam.
Bardzo przemawia do mnie obraz który słyszałem kiedyś chyba od ks. Grzywocza.
Ratownik musi umiejętnie ratować tonącego. Czasem nie może się zbliżyć a jedyne co może czasem to na odległość rzucić koło lub podać wiosło. Inaczej zginie razem z tonącym.
Wydaje mi się że nie możesz w całości czuć się odpowiedzialny za stan żony i problemy finansowe, które się pojawiły wskutek jej postępowania. To chyba - tak mi się wydaje -i tak dwie odrębne rzeczy .
Życzę Ci Mądrości i Światła.
mąż_żony
Posty: 63
Rejestracja: 30 sty 2017, 16:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: mąż_żony »

Unicorn2 pisze: 23 lip 2017, 18:59 Mąź źony .
Twoja historia to jakby kopia tego co u mnie.
Jestem tylko parę miesięcy do przodu .
U mnie źona teź popadała w dołki jak kowalski się wycofywał. Straciła prace zyskała opinie lafiryndy w okolicy .A jednak jak kowalski powracał to podnosiła się ze zdwojoną siłą .Teraz myśli o tym jak mnie zniszczyć a ja o tym jak się jej pozbyć z domu.
Co jej daję taką siłe ? Naprawde chciałbym wiedzieć.Nie wiem ile jeszcze wytrzymam bo końca tego problemu nie widać .
Mam świadomość, że dołek mojej żony, może się wiązać z chwilowym odstawieniem przez kowalskiego, ale wg mnie to nie jedyny problem.
Mojej żonie mam wrażenie "pomagają" przywrócić myślenie przyziemne sprawy - pieniądze, a raczej ich brak.
Od początku stawiałem jasne granice co do konieczności jej wyprowadzki z mieszkania w przypadku gdyby chciała podziału majątku zostawiając mi na własność mieszkanie a otrzymując całą resztę (ona chciała wziąć swoją połowę i dalej wygodnie mieszkać w "moim" już wtedy mieszkaniu). Zrobiłem rozdzielność.
Stanowczość i trzymanie ciągle tej samej ścieżki skłoniło ją do rewizji swoich planów. Co będzie dalej, zobaczymy.
Staram się nie wybiegać w przyszłość za daleko.
jarek70 pisze: 25 lip 2017, 16:36 Na początku książka, o której wspominałem - wiara, nadzieja i podejmowanie decyzji, czyli jak rozeznawać wolę Boża.
Autor Gary Zimak.
Dzięki za tytuł. Już zamówiłem :). Jak szukałem "sposobów" na rozeznawanie, to nieco czytałem o metodach Św. Ignacego i bardzo do mnie trafiały, dlatego książka mam nadzieje będzie poszerzeniem wiedzy.
jarek70 pisze: 25 lip 2017, 16:36 Jeżeli mogę to gorąca prośba. Postaraj się o wsparcie kogoś rodzice, teściowie. Być może infolinia pomocy w depresji :shock:
Może pochopnie, może nie tak ale sam miałem do czynienia z depresją u siebie.
I wiem ze inaczej chyba pomagać trzeba mężczyźnie, inaczej kobiecie.
To samo słowo wsparcie, pomoc chyba wygląda inaczej i tu i tam.
Bóg jest z tobą to pewne - ale wierz mi nie możesz działać sam.
Bardzo przemawia do mnie obraz który słyszałem kiedyś chyba od ks. Grzywocza.
Ratownik musi umiejętnie ratować tonącego. Czasem nie może się zbliżyć a jedyne co może czasem to na odległość rzucić koło lub podać wiosło. Inaczej zginie razem z tonącym.
Wydaje mi się że nie możesz w całości czuć się odpowiedzialny za stan żony i problemy finansowe, które się pojawiły wskutek jej postępowania. To chyba - tak mi się wydaje -i tak dwie odrębne rzeczy .
Życzę Ci Mądrości i Światła.
Nie jestem zupełnie sam z tym problemem, ale wiadomo, że jestem najbliżej i codziennie, więc pewien mętlik w głowie się tworzy. Już nie tyle w obawie o rozstanie, o to co zrobi żona, ale brakuje takiego "normalnego" (stałego) funkcjonowania. Raz jest spokój - żona chce czułości, innym razem znowu się czepia o byle głupstwo. Jej słownik i tak uległ zmianie - pojawiają się słowa "my", "będziemy", "zrobimy" ale to wszystko przeplatane jest oziębłością, czepialstwem i niestety ciągłym okłamywaniem. Dzisiaj pragnie, jutro zabrania patrzeć :). Ogromna szarpanina.

Staram się robić swoje i nie popełniać błędów z małżeństwa.
W końcu nieco tej wiedzy się przyswoiło przez te parę miesięcy - czas to zacząć solidniej wdrażać w życie ;)

Przede wszystkim nadal rozwijam się w wierze i swoim nawracaniu i to mi daje ogromną siłę i mimo chwilowych zawirowań, czuję naprawdę dużo więcej spokoju.

Paradoksalnie te moje braki w wiedzy o Bogu, często nawet o jakichś elementarnych sprawach związanych z wiarą, powodują, że oprócz spraw czysto duchowych są to niewyobrażalnie interesujące dla mnie zagadnienia.

Brakuje tylko kilku godzin w dobie :).
Wiedźmin

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Wiedźmin »

mąż_żony pisze: 25 lip 2017, 19:54 [...]
Dzisiaj pragnie, jutro zabrania patrzeć :). Ogromna szarpanina.
[...]
Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale jeśli chodzi o seks, to widocznie ja jestem jakiś dziwny.
Nie wyobrażam sobie jakichkolwiek relacji łóżkowych w momencie, kiedy emocjonalno-duchowy związek się chwieje.

Wcześniej jakieś forumowiczce napisałem, że jak dla mnie, to za szybko "wpuściła" zdradzacza z powrotem do łóżka...

hmm... ale jak widzę, to może jednak z moim postrzeganiem rzeczywistości jest coś nie tak, skoro to powszechne postępowanie.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13316
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Nirwanna »

Aleksander, to może być właśnie objaw/przykład uzależnienia emocjonalnego, o które gdzie indziej spytałeś.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
ODPOWIEDZ