cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

mąż_żony
Posty: 63
Rejestracja: 30 sty 2017, 16:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: mąż_żony »

Aleksander pisze: 25 lip 2017, 20:31
mąż_żony pisze: 25 lip 2017, 19:54 [...]
Dzisiaj pragnie, jutro zabrania patrzeć :). Ogromna szarpanina.
[...]
Nie wiem czy dobrze rozumiem, ale jeśli chodzi o seks, to widocznie ja jestem jakiś dziwny.
Nie wyobrażam sobie jakichkolwiek relacji łóżkowych w momencie, kiedy emocjonalno-duchowy związek się chwieje.

Wcześniej jakieś forumowiczce napisałem, że jak dla mnie, to za szybko "wpuściła" zdradzacza z powrotem do łóżka...

hmm... ale jak widzę, to może jednak z moim postrzeganiem rzeczywistości jest coś nie tak, skoro to powszechne postępowanie.
To że żona pragnie nie oznacza, że z pragnień coś sie " wywiązało." Chodzilo mi o pokazanie jej chwiejnosci i tego w jakim otoczeniu funkcjonuję.
Wiedźmin

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Wiedźmin »

mąż_żony pisze: 25 lip 2017, 21:05 To że żona pragnie nie oznacza, że z pragnień coś sie " wywiązało." Chodzilo mi o pokazanie jej chwiejnosci i tego w jakim otoczeniu funkcjonuję.
a ok :) dzięki za uściślenie !
mąż_żony
Posty: 63
Rejestracja: 30 sty 2017, 16:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: mąż_żony »

Unicorn2 pisze: 23 lip 2017, 18:59 Mąź źony .
Twoja historia to jakby kopia tego co u mnie.
Jestem tylko parę miesięcy do przodu .
U mnie źona teź popadała w dołki jak kowalski się wycofywał. Straciła prace zyskała opinie lafiryndy w okolicy .A jednak jak kowalski powracał to podnosiła się ze zdwojoną siłą .Teraz myśli o tym jak mnie zniszczyć a ja o tym jak się jej pozbyć z domu.
Co jej daję taką siłe ?Naprawde chciałbym wiedzieć.Nie wiem ile jeszcze wytrzymam bo końca tego problemu nie widać .
U mnie już sytuacja "opanowana". Kwiatuszek nabrał siły na stabilnym mężowym podłożu i można od nowa harcować.

Cierpienie i ból istnienia żonie minęły . Kowalski skinął palcem i wszystko wrociło do "normy". Żony normy. Teraz jest w fazie "nie odchodzi ode mnie" no i "nie spotyka się z kowalskim" - to oczywiście kłamstwo.

Bez pieniędzy trudno żyć - to apropos pierwszego, więc pewnie chce się mną chwilowo wspomóc.

Jedyna "dobra" wiadomość, że kowalski nie kocha i nie chce być, ale urwać kontaktu jakoś nie chce.
Powody tego wskazują mi na "seksualną zgodność zainteresowań".

To tyle.

We mnie wzrasta złość, z którą nie potrafię sobie radzić. Jest gorzej niż na początku kryzysu.

Przebywanie z nią pod jednym dachem doprowadza mnie do szewskiej pasji.

Chyba łatwiej jest pracować nad sobą bez zdradzacza pod nosem, kłamiącego jak z nut. Udającego i grającego na 2 fronty. Hollywoodzkie aktorstwo na wyciągnięcie ręki.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Unicorn2 »

Maź źony pisze.
Przebywanie z nią pod jednym dachem doprowadza mnie do szewskiej pasji.

Myślałem źe jestem jedyny.
Mam teź problem jak długo jade samochodem, po 25 km wyobraźam sobie jak kowalskiemu odstrzelam ......, dlatego jak jade staram się rozmawiać przez telefon wtedy problem znika.
Wjednym jesteś do przodu, rozdzielnośc majątkowa ,u mnie co rozprawa żona podnosi kwote spłatu.
Ceni się najbardziej za zeznania jej siostry no cóź prawda kosztuje.
A jak tam źona kowalskiego , masz z nią kontakt?
U mnie dziewczyna się załamała została z dwójką małych dzieci a kowalski z źoną na wakacjach dobrze się bawią .Źona korzysta z opieki naprzemiennej , wkońcu sam tego chciałem .
Czarek
Posty: 1387
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Czarek »

mąż_żony pisze: 09 sie 2017, 20:17 We mnie wzrasta złość, z którą nie potrafię sobie radzić. Jest gorzej niż na początku kryzysu.

Przebywanie z nią pod jednym dachem doprowadza mnie do szewskiej pasji.
To co w Tobie narasta to gniew, który w zaistniałej sytuacji wydaje się dla mnie całkiem słuszny.

Czy masz jak wentylować tą emocję?
mąż_żony
Posty: 63
Rejestracja: 30 sty 2017, 16:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: mąż_żony »

Unicorn2 pisze: 09 sie 2017, 21:11 A jak tam źona kowalskiego , masz z nią kontakt?
U mnie dziewczyna się załamała została z dwójką małych dzieci a kowalski z źoną na wakacjach dobrze się bawią .Źona korzysta z opieki naprzemiennej , wkońcu sam tego chciałem .
Muszę zdobyć namiary tel. do żony kowalskiego by dokładniej omowic jak ona to widzi.
Wtedy jak byłem ją poinformować to kowalski nie pozwolił jej wziąć ode mnie numeru i zapędził do domu.

Podobno przez jakiś czas żona go opuściła, ale podejrzewam, że mogła wrocić (ale to jedynie domysły) stąd "rozpacz" i "depresja" mojej. Na pewno nie zadeklarował sielankowego życia z moją. Przynajmniej na razie.
Czarek pisze: 09 sie 2017, 21:11
To co w Tobie narasta to gniew, który w zaistniałej sytuacji wydaje się dla mnie całkiem słuszny.

Czy masz jak wentylować tą emocję?


Przynależę do pewnej wspolnoty - to tak duchowo.

Poza tym....kiedyś pewnie bym znalazł szybkie "zastępstwo" żony i wpakował się w kolejne tarapaty. Walczę i z tym, chociaż pokus jakby jakoś więcej.

Brakuje mi nieco konkretnego zajęcia i dodatkowo czasu. Jak mam pomysł to niestety również finansowo nieodpowiedni.

Dzisiaj to chciałbym stąd uciec...
Czarek
Posty: 1387
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Czarek »

mąż_żony pisze: 09 sie 2017, 23:44 Przynależę do pewnej wspolnoty - to tak duchowo.
To dobre posunięcie.
Ja spytałem o emocje.
Czy zatroszczyłeś się o swoje emocje.
Czytając to co piszesz odnoszę wrażenie, że je tłumisz.
Gniew to potężna dawka energii i dobrze znaleźć sposób na jego konstruktywne i odpowiedzialne wyrażenie. Gdy się tego nie robi to skumuluje się i uderzy w najmniej spodziewanym momencie w Ciebie samego lub w inną osobę. Wtedy może narobić sporo szkód.
mąż_żony pisze: 09 sie 2017, 23:44 Brakuje mi nieco konkretnego zajęcia i dodatkowo czasu. Jak mam pomysł to niestety również finansowo nieodpowiedni.
Z własnego doświadczenia polecam spacery, rower, ćwiczenia siłowe w domu lub na świeżym powietrzu. Mnie to bardzo pomogło i jest za darmo :)
mąż_żony
Posty: 63
Rejestracja: 30 sty 2017, 16:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: mąż_żony »

Czarek, masz rację.
Kumuluje się to we mnie stąd obecnie moja zwiększona wybuchowość, rozdrażnienie niż wcześniej.

Mam tego świadomość, jak z resztą wielu rzeczy - zwłaszcza w teorii.
Czarek pisze: 10 sie 2017, 9:53 Z własnego doświadczenia polecam spacery, rower, ćwiczenia siłowe w domu lub na świeżym powietrzu. Mnie to bardzo pomogło i jest za darmo
W miarę możliwości staram się i z takich form odreagowania korzystać. Jak widać proporcje są zbyt małe.

Dodatkowo czuję czasami wzrastającą frustrację dotyczącą opieki nad dziećmi.
Każdy mój ruch w kierunku samorozwoju (np. wspólnota, Msza Św. w tyg.), czy nawet zrobienia czegoś dla siebie, jak zwykła przejażdżka rowerem, wywołuje we mnie poczucie winy, że w tym czasie nie jestem z dziećmi i się nimi nie zajmuję, że obowiązki domowe leżą albo musi je wykonywać żona.

Smaczku dodaje postawa żony, która w fazie dołka prosiła mnie bym zrezygnował z przynależności do wspólnoty - 2 godz. tygodniowo.
Grzecznie odmówiłem.

Literatury już przeczytałem sporo z forum, mnóstwo kazań i to wszystko świetne pozycje, natomiast czasami po prostu czuję ogromny niepokój we wnętrzu, ludzki żal, gniew, zazdrość, poczucie bezsilności. Obdarcie z i tak wykoślawionej męskości.

Widzę jak żona zabiega o kowalskiego, jak promienieje, jak się dla niego stara.
Wiem, że to wszystko nic nie warte i nietrwałe, ale jak sięgam pamięcią, w naszym związku nigdy takiego zaangażowania i oddania z jej strony nie było, ale sam do tego przyłożyłem rękę swoją postawą.

Trudno wówczas myśleć o powrocie, o jakimś odbudowywaniu, lepszych czasach. Odnowieniu relacji itd. Ten związek był niekompletny. Brakowało wielu elementów zarówno po mojej ale i ze strony żony.

Najchętniej byłoby tego wszystkiego co robi żona w ogóle nie widzieć.

Po wczorajszej gorącej linii żony z kowalskim, zdecydowałem zostawić ją na kilka dni urlopu samą z dziecmi w domu teściów, którym się opiekujemy.

Ja wróciłem do mieszkania. Mieszkamy w tym samym mieście, więc jakby coś, jestem w 10 minut.
Dzień będę spędzał jak dotychczas przy dzieciach, noce i poranki żona zostaje sama z dziećmi.

Wahalem się jak to dzieci odbiorą ale mimo wszystko to wg mnie lepsze, niż moja narastająca frustracja z obecności przy żonie i dawanie jej komfortu, że w każdej chwili może się umawiać "do pracy".
Czarek
Posty: 1387
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Czarek »

mąż_żony pisze: 10 sie 2017, 12:59 Dodatkowo czuję czasami wzrastającą frustrację dotyczącą opieki nad dziećmi.
Każdy mój ruch w kierunku samorozwoju (np. wspólnota, Msza Św. w tyg.), czy nawet zrobienia czegoś dla siebie, jak zwykła przejażdżka rowerem, wywołuje we mnie poczucie winy, że w tym czasie nie jestem z dziećmi i się nimi nie zajmuję, że obowiązki domowe leżą albo musi je wykonywać żona.
Myślę, że warto abyś przyjrzał się temu poczuciu winy.
U mnie ono funkcjonowało jako smycz, która nie pozwalała mi zobaczyć dysfunkcyjnych schematów funkcjonowania i uwolnić się od nich.
Czy masz możliwość podjęcia warsztatów 12 krokowych albo jakiejś formy terapii, która pomogłaby Ci dostrzec błędy w myśleniu i działaniu i je zmienić?

Mnie na początku bardzo pomogło uświadomienie, że w sytuacji kryzysu jestem w 50% odpowiedzialny za opiekę nad dziećmi oraz zaspokajanie potrzeb rodziny. Uważam, że to jest uczciwe postawienie sprawy. Czy zrobiłeś sobie tego rodzaju podsumowanie Twojego wkładu?
mąż_żony pisze: 10 sie 2017, 12:59 Literatury już przeczytałem sporo z forum, mnóstwo kazań i to wszystko świetne pozycje, natomiast czasami po prostu czuję ogromny niepokój we wnętrzu, ludzki żal, gniew, zazdrość, poczucie bezsilności. Obdarcie z i tak wykoślawionej męskości.
Uważaj na takie myślenie. To ślepa uliczka, która prowadzi do przyjęcia roli ofiary.
Chłopie jesteś 100% mężczyzną, choć teraz mocno poranionym.
Jeśli pozwolisz aby się zagoiły i zabliźniły mogą stać się powodem do dumy i możesz kiedyś czerpać z nich siłę.
mąż_żony
Posty: 63
Rejestracja: 30 sty 2017, 16:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: mąż_żony »

Na 12 kroków na razie nie mam możliwości ani logistycznych, ani czasowych.
Może kiedyś nadarzy się ku temu okazja.

Podsumowań nie robiłem.
Zawsze uważałem, że wspólnie działamy przy rodzinie z pełnym zaangażowaniem bez procentowych podziałów, chociaż żona zaczęła próbować mi udowadniać na początku kryzysu, że właśnie za mało się poświęcam, za mało robię w domu, bo chyba zbyt mało szumu wokół tego robiłem i po prostu działałem. Jak zacząłem robić prawie wszystko, to też było nie tak.

Dzieci od pierwszego usg były przeze mnie uwielbiane, noszone po nocach, przewijane, karmione. Plus mnostwo wspolnie spedzanego czasu.

W domu żona więcej gotowała, więcej sprzatała, ale to nigdy nie było na zasadzie, że czegoś odmawialem. Często sama wolała posprzątać bym w tym czasie zajął sie dziećmi.
Jakoś to funkcjonowało. Wydawało się, że partnersko. Rodzina i zresztą ja sam, uważała, że jesteśmy dobranym małżeństwem. Zgodnym co do wartości, planów, wychowania dzieci.

Do ostatniego roku moje zarobki były głównym źródłem naszego utrzymania i nigdy to nie stanowiło jakiegoś powodu do konfliktów, ale jak nieco sie w tym wzgledzie pogorszylo w momencie kryzysu, to też usłyszałem, że albo opłaty to mój "obowiązek" albo że jestem nieodpowiedzialny finansowo, że powinienem szukać dodatkowej pracy. To wszystko przy dosc wysokim standardzie życia, gdzie jest na czym oszczędzić, ale to zbyt "uciążliwe" dla żony.

Długo by pisać, większość w wątku sie przewijało.

Rozdzielnosc majątkowa, mimo, że nie żałuję tej decyzji, też była dla mnie trudna. Łza zakrecila mi sie w oku u notariusz, gdy podpisywalem akt. Czułem, że wchodzimy w fazę podziału naszej jedności.
To jednak nieco sprowadziło żonę do ziemi. Chwilowo.

A propos męskości - w swoim przedmalzenskim życiu "dowodów" tej męskości szukałem w relacjach z kobietami i niestety mam dużo większą łatwość w podejmowaniu relacji z nimi niż z facetami. Stąd chyba moja dość bogata przeszłość w związkach.

Oczy otworzyły mi na ten problem kazania ks. Pawlukiewicza nt męskości i książka "Dzikie serce. Tesknoty meskiej duszy. J. Eldredge'a"

Właśnie miałem krótką "rozmowę" z żoną nt kowalskiego, bo wscieka się, że zostaje z dziećmi i jest mniej "dyspozycyjna" - podczas urlopu! (chyba dla kowalskiego)

Powiedziałem, że warunkiem poprawy czegokolwiek między nami jest
jej całkowite zerwanie relacji z kowalskim.

Powiedziała, że nie zrezygnuje z tego.

Poprosiłem by chociaż o tym informowała swoja rodzinę, która ostatnio upatruje problemu postępowania żony w moim zbyt małym jej wspieraniu i brakiem wyrozumiałości a wszelkie wylewne teksty żony nt kowalskiego, traktując jako robienie mi na złość. (Na złość, go kocha, chce z nim być i zakładać rodzinę. Na złość mi wyjeżdża potajemnie i ukrywa kontakty z nim. Na złość. Tak, by nikt nie wiedział)

Niedopuszczają do siebie myśli, że to "najzwyklejszy w świecie romans".
Pewnie ciężko im uwierzyć, że ta dobra córka była w stanie zakochać się w innym i kłaść na szali dobro małych dzieci.

Nie zamierzam im już niczego tłumaczyć i przekonywać do prawdy.
Czarek
Posty: 1387
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Czarek »

mąż_żony pisze: 10 sie 2017, 17:32 Na 12 kroków na razie nie mam możliwości ani logistycznych, ani czasowych.
Może kiedyś nadarzy się ku temu okazja.
Pytałem o kroki lub terapię ponieważ uważam, że forum jest na pewnym etapie bardzo pomocne, ale żeby wprowadzać konkretne zmiany w swoim życiu potrzebne jest wsparcie osób, które pomogą Tobie w chwilach trudnych gdy pojawią się wątpliwości lub upadki aby nie wracać do starych sposobów funkcjonowania.
Jestem też zdania, że dobrze jest poznać korzenie swoich problemów, gdyż tylko wtedy można doznać prawdziwego uzdrowienia a nie tracić siły i czas na leczenie objawów.
mąż_żony pisze: 10 sie 2017, 17:32 Nie zamierzam im już niczego tłumaczyć i przekonywać do prawdy.
Myślę, że to dobra decyzja. To nie Twoje zadanie. :)
mąż_żony
Posty: 63
Rejestracja: 30 sty 2017, 16:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: mąż_żony »

Nie było mnie tu nieco czasu i postanowiłem kilka zdań napisać.

Żona w domu. Kontaktów z kowalskim brak...i chyba tyle dobrego.

Z każdym dniem rośnie, między mną a żoną, mur zobojętnienia i podupadających relacji.
Jesteśmy coraz bardziej jak koleżeństwo lub sąsiedztwo, z pewnych względów mieszkające wspólnie.
Łączy nas jedna przestrzeń, obowiązki wobec dzieci, sprawy gospodarczo-organizacyjne i wspólnie posiłki.
Relacji coraz mniej.

Co ciekawe, żona nawet dostrzega moją zmianę. Ostatnio stwierdziła, że się dziwi skąd biorę tyle siły, że jestem taki opanowany, dobry i wyrozumiały dla dzieci, dla niej, że dbam o siebie...ochy i achy. Tyle, że to takie typowo koleżeńskie pochwały, jak sąsiadowi, gdy coś mu się powiodło.

Jednocześnie znowu próbuje obarczać mnie winą za swój gorszy nastrój, jakieś niepowodzenia w pracy, kłopoty z dziećmi.
Reaguję już na takie bycie "odbojnikiem" bardziej stanowczo. Nie pozwalam na traktowanie mnie w ten sposób. Wyrażam słownie swój sprzeciw.
Pomaga to w pewnym stopniu zastopować rozkręcanie tych negatywnych emocji wobec mnie.

Przeszkadza mi ten stan zobojętnienia coraz bardziej i rośnie we mnie frustracja, że to tak wygląda i nic nie wygląda na to, żeby się miało cokolwiek zmienić.
Niby razem a coraz dalej od siebie. Najczęściej funkcjonujemy "wspólnie" do momentu położenia dzieci spać. Potem żona idzie do "swojego" pokoju - też spać.

Żony nie interesuje nic, co dotyczy mojej osoby oraz nas. Komunikacja między nami coraz bardziej leży.
Rozmowy jeżeli się odbywają to o dzieciach, czasem jej pracy. Wszelkie inne tematy albo ją nie interesują i ucina rozmowę, albo mówię w "nieodpowiedni sposób", co również kończy się szybkim rozstaniem.

Najgorsze jest w tym wszystkim to, że zaczynam sam obojętnieć na nią. Przestaje mi zależeć.

Czuję, że za daleko to wszystko zaszło. Zbyt mocno się przez te miesiące od siebie oddaliliśmy i nadal oddalamy.
W moim przypadku mam wrażenie, że jednak radykalne działania bardziej by się sprawdziły i stanowiłyby większy bodziec do odbudowywania, niż takie cierpliwe czekanie w pokorze.
Wiedźmin

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Wiedźmin »

mąż_żony - u mnie sytuacja bardzo podobna jak u Ciebie. Z tym, że żona sypia raz w salonie na kanapie, a raz wraca do naszej sypialni i śpimy (oczywiście tylko śpimy) koło siebie.

Co masz na myśli pisząc: "mam wrażenie, że jednak radykalne działania bardziej by się sprawdziły"?
Jakie działania?
Jonasz

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: Jonasz »

mąż_żony pisze: 05 paź 2017, 21:32 Nie było mnie tu nieco czasu i postanowiłem kilka zdań napisać.
No szczerze mówiąc zatęskniłem za Tobą ;) Dobrze Cię znów widzieć.
Aleksander pisze: 06 paź 2017, 10:42 mąż_żony - u mnie sytuacja bardzo podobna jak u Ciebie. Z tym, że żona sypia raz w salonie na kanapie, a raz wraca do naszej sypialni i śpimy (oczywiście tylko śpimy) koło siebie.
mąż_żony pisze: 05 paź 2017, 21:32 Jesteśmy coraz bardziej jak koleżeństwo lub sąsiedztwo, z pewnych względów mieszkające wspólnie.
Łączy nas jedna przestrzeń, obowiązki wobec dzieci, sprawy gospodarczo-organizacyjne i wspólnie posiłki.
Relacji coraz mniej.
Czołem! Koledzy WSPÓŁLOKATORZY :lol:

Tak na szybko, chciałbym się podzielić swoimi przeżyciami podobnymi do Twoich więcej napiszę wieczorem.
mąż_żony
Posty: 63
Rejestracja: 30 sty 2017, 16:59
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: cd.. Jak radzić sobie ze zdradą żony?

Post autor: mąż_żony »

Aleksander pisze: 06 paź 2017, 10:42 mąż_żony - u mnie sytuacja bardzo podobna jak u Ciebie. Z tym, że żona sypia raz w salonie na kanapie, a raz wraca do naszej sypialni i śpimy (oczywiście tylko śpimy) koło siebie.

Co masz na myśli pisząc: "mam wrażenie, że jednak radykalne działania bardziej by się sprawdziły"?
Jakie działania?
U mnie też raz, czy ze dwa się zdarzyło, że żona się położyła do "mojego łóżka" - też na sen, ale rano jakby miała moralniaka, że do tego była zdolna.

Normalnie czułem się, jakby śpiąc obok mnie dopuszczała się zdrady - ciekawe tylko kogo.

Co do tych radykalnych działań - miałem na myśli np. rozstanie w fazie jej szaleństw. Jestem przekonany, że w moim przypadku (podkreślam, że w moim, bo u każdego jest inaczej) bardziej by ją to skłoniło do refleksji, niż czekający, opanowany cierpliwie mąż.

Nawet może by zatęskniła za tym, co traci.

W mojej sytuacji nic nie straciła. Nie ma żadnej refleksji z jej strony. To ona jest poszkodowana, bo nie udało się z kochankiem.

Nie podejmuję już tematu przyczyny kryzysu i braków w naszym małżeństwie bo nie ma żadnej woli ani ochoty ze strony żony, by cokolwiek wyjaśniać.

Najlepiej gdybym o wszystkim zapomniał - tak jakby tego nie było, bez żadnego wyjaśniania.
Tak mi swego czasu powiedziała.

Czy to już jest jej powrót, czy kolejna cisza przed burzą tego nie wiem. Bardzo brakuje mi takiej ludzkiej szczerości i uczciwości.

Sytuacja jest nieco zbliżona sprzed wieści o kowalskim.
Żyjemy w oddaleniu od siebie. Czas działa raczej na niekorzyść. Moja zwiększona świadomość podpowiada mi jedynie, że to nie jest dobre na dłuższą metę.

Ale co z tym dalej robić, nie mam pojęcia.

Przecież znowu mogę usłyszeć zarzuty za jakiś czas, że potrzebowała bliskości, czułości, kogoś kto wysłucha itd. Ma to na wyciągnięcie ręki. Jestem gotowy na to, ale moja "oferta" jest poprostu dla niej "nieatrakcyjna".

Zatem czy znowu ją " spycham w przepaść"?
ODPOWIEDZ