Ja chcę odejść

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Symfonia
Posty: 10
Rejestracja: 27 kwie 2018, 23:09
Płeć: Kobieta

Re: Ja chcę odejść

Post autor: Symfonia »

Karo17 trafiłeś w sedno! Przestałam chwilowo pisać bo czytam, analizuję, szukam, a tu taki strzał! Dziękuję. Wieczorem będę miała więcej czasu, napiszę oczywiście więcej, bo bardzo mnie poruszyła Twoja wypowiedź
jacek-sychar

Re: Ja chcę odejść

Post autor: jacek-sychar »

karo

Cieszę się, że tak poważnie podchodzisz do sprawy. :D

To ja tylko z jedną sprawą techniczną. Na naszym forum zwracamy się do siebie per Ty. Skracamy dystans i łatwiej się przez to rozmawia.
A może przy swoim nicku byś wpisał "w szczęśliwym związku"? Tym tutaj można się chwalić! Niech inni zazdroszczą! ;)

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja chcę odejść

Post autor: karo17 »

Dziękuję za przypomnienie Panie Jacku, jednak z szacunku dla Pana jako administratora trudno tak od razu zejść na „Ty” :) A małżeństwo to jakby nie patrzeć poważna sprawa i nigdy tak naprawdę nie wiemy kiedy kolejna kłótnia, niezrozumienie nie jest tą kroplą która przeleje dzban... Zależy jaka mają "wytrzymałość" małżonkowie :) W pierwszym wpisie P. Symfonia pisała że mąż twierdzi że ją kocha (tak mówi). Nie stwierdzimy tu czy tak jest naprawdę czy nie ale w małżeństwie głównie jednak liczą się czyny. Przy trójce małych dzieci wszystkim zajmuje się sama P.Symfonia. Jak to można pogodzić z tym że twierdzi że ją kocha mąż? Wiem ile przy jednym dziecku jest zajęcia. Nie mówiąc o trójce małych... Wszystko zależy od postawy w tym przypadku męża i jak on widzi swoją rolę w małżeństwie. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć że pomimo pracy zawodowej znajduję czas żeby posprzątać mieszkanie, wyprasować ubranka dziecka, swoje i żony. A nie rzadko trzeba to robić po północy jak żona i dziecko już śpią. Oczywiście po pracy też lepiej i wygodniej by mi było położyć się przed TV a żona niech się wszystkim zajmuje ale zdaję sobie sprawę że małżeństwo (a zwłaszcza gdy są już dzieci) to przede wszystkim obowiązki. Mi jakąś satysfakcję sprawia to że żona może się położyć wcześniej a ja coś zrobię (np. jest góra prania do prasowania) a żona rano wstaje i wszystko gotowe. Zawsze dobrze taką niespodziankę zrobić i od razu żona zadowolona a aż tak wiele to nie kosztowało tylko trochę zarwanej nocy. Najlepiej jakby mąż Symfonii określił się jak on wyobraża sobie rolę męża w tym małżeństwie wtedy można by było od czegoś zacząć... Trudno powiedzieć czy sam z siebie zacznie się nad tym zastanawiać... Dużo siły życzę P.Symfonii i pozdrawiam wszystkich sycharków
jacek-sychar

Re: Ja chcę odejść

Post autor: jacek-sychar »

karo17 pisze: 04 maja 2018, 20:43 jednak z szacunku dla Pana jako administratora
Obrazek
Ja i administrator. :shock:
Ja tu jestem zwykłem moderatorem od roboty. :lol:
Awatar użytkownika
Symfonia
Posty: 10
Rejestracja: 27 kwie 2018, 23:09
Płeć: Kobieta

Re: Ja chcę odejść

Post autor: Symfonia »

Witam. Nie pisałam przez kilka dni, zastanawiałam się, szukałam, czytałam. Odpowiedziałam sobie na wszystkie postawione przez Was pytania, analizowałam, usilnie się modliłam, pracowałam i pracuję nad sobą. Z kilkoma rzeczami się nie zgadzam, ale już nie pamiętam wszystkiego. Na przykład zupełnie źle zinterpretowany mój avatar, ale to nic, to nieważne, nie znacie mnie przecież. Było też że przeżywam zwykły kryzys małżeński, to też nie to, w przeciągu 10 lat mieliśmy kryzysy. Wiem co to jest. Nie umiałabym też funkcjonować na zasadzie dziwnej dla mnie motywacji że nie jest najgorzej, dzieci zdrowe, mąż pracuje, mamy gdzie mieszkać, finansowo jakoś tam radzimy, kredyt się spłaca, a mogło by być gorzej. Gdyby żyć według tej zasady, to jakiej jakości było by nasze życie osobiste i małżeńskie?
Poruszyły mnie dzisiaj posty karo17, zarówno pierwszy jak i ten ostatni. Kurczę, ja to nawet nie wiedziałam że mężczyzna potrafi prasować. Mój mąż nie umie prać (w pralce oczywiście), prasować, gotować, sprzątać. Nauczyłam go odkurzać, a przy drugim dziecku nauczył się zmieniać pieluchy. Ale nie o tym chcę mówić. Chcę poruszyć 2 sprawy. Pierwsza dotyczy tego że mąż powinien zaspokajać potrzeby emocjonalne, finansowe i seksualne swojej żony. Jeżeli chodzi o mnie to staram się te potrzeby w-c męża zaspokajać. Potrzeby emocjonalne: zawsze ciągnę go za język, pytam się co było w pracy, dlaczego jest zmartwiony, co leży mu na sercu, tłumaczę mu, radzę, lubię zrobić na obiad coś co bardzo lubi, staram się sama robić zakupy bo wiem że tego nie cierpi, lubię zrobić mu drobną niespodziankę w postaci nowych skarpet czy propozycji żeby odpoczął, a ja sobie poradzę. Finansowe: pomimo 3 dzieci zawsze pracowałam, po 2 godziny wieczorem i trochę więcej w niedzielę, żeby wspomóc nas finansowo. Seksualne: ostatnio dość rzadko zaspokajamy tę potrzebę, ale kiedy mąż prosi to ustępuję. Co do męża. Moje potrzeby emocjonalne nie zaspokaja w najmniejszym stopniu, jak mi się wydaje. Emocjonalne: nie inicjuje rozmów, większość moich uczuć - smutek, żal złość, bezsilność itp. nazywa fochem, bo je nie rozróżnia. Zdarza się że zapyta dlaczego jestem smutna, nawet wysłucha, ale nic na to nie poradzi, albo mówi że nie rozumie, brak sms-ów, komplementów, kwiatów, zapomina o moich urodzinach. Finansowe: pracuje, zajmuje mu to większość dnia, bardzo się angażuje, wykonuje trudny zawód, ma ogromną wiedzę i możliwości ale...zarabia nie dużo i wynagrodzenie dostaje nieregularnie. Nie chce zmienić pracy. Jakiś czas temu zarabiał jeszcze mniej. Było ciężko, przez pieniądze były bezsensowne kłótnie. Ponieważ mąż nie chciał iść po podwyżkę, zrobiłam to ja. Seksualne: nawet nie chce mi się pisać, tu w centrum jest zaspokojenie męża. Wydaje mi się że ta dysproporcja we wzajemnym zaspokajaniu potrzeb może być powodem kryzysu u mnie (mąż nie odczuwa kryzysu w małżeństwie). Co robić w takiej sytuacji, jak to wyleczyć?
Padło też pytanie skąd wiem że mąż mnie kocha? Przypomina mi się że w zimie, kiedy już byłam zupełnie bezradna, zadzwoniłam na telefon zaufania prosząc o radę, bo mąż godzinami gra w telefon. Nawiązała się rozmowa z panem w słuchawce (tak ok. 30 min), po czym pan się pyta: a czy mąż panią kocha? mówię: tak. A pan dalej: a skąd pani to wie? I nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. Wiem że mnie kocha, czuję to, widzę to w jego oczach, wiem że czuje we mnie ogromne wsparcie, widzę też czasami jego starania i pomoc przy dzieciach. Mnie się tez wydaje że go kocham, ale kocham go jak dziecko. Tak bardzo brakuje mi wsparcia, poczucia pewności, silnego ramienia, tak po prostu na co dzień.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja chcę odejść

Post autor: Pavel »

Witaj Symfonio,
Odniosę się tylko do kilku fragmentów Twojego wpisu:
Symfonia pisze: 05 maja 2018, 0:51 Kurczę, ja to nawet nie wiedziałam że mężczyzna potrafi prasować. Mój mąż nie umie prać (w pralce oczywiście), prasować, gotować, sprzątać. Nauczyłam go odkurzać, a przy drugim dziecku nauczył się zmieniać pieluchy.
Czego Jaś się nie nauczył, tego Jan nie będzie umiał. Nikt go najwyraźniej tego nie nauczył, nie wymagał tego wcześniej. Sami z siebie rzadko czujemy potrzebę nauczenia się takowych czynności a tym bardziej ich wykonywania. Osobiście potrafię i wykonuję w jakimś stopniu w/w czynności domowe, może poza prasowaniem, tzn. potrafię i to robię, ale prasuję tylko swoje koszule ;)
Symfonia pisze: 05 maja 2018, 0:51 Jeżeli chodzi o mnie to staram się te potrzeby w-c męża zaspokajać. Potrzeby emocjonalne: zawsze ciągnę go za język, pytam się co było w pracy, dlaczego jest zmartwiony, co leży mu na sercu, tłumaczę mu, radzę, lubię zrobić na obiad coś co bardzo lubi, staram się sama robić zakupy bo wiem że tego nie cierpi, lubię zrobić mu drobną niespodziankę w postaci nowych skarpet czy propozycji żeby odpoczął, a ja sobie poradzę. Finansowe: pomimo 3 dzieci zawsze pracowałam, po 2 godziny wieczorem i trochę więcej w niedzielę, żeby wspomóc nas finansowo. Seksualne: ostatnio dość rzadko zaspokajamy tę potrzebę, ale kiedy mąż prosi to ustępuję.
Tutaj wychodzi Twoja nieznajomość potrzeb męża (i odwrotnie oczywiście). Nie przejmuj się, niemal nikt tego nie wie, warto się natomiast nauczyć. Polecam książki i konferencje o różnicach między płciami.

Twój mąż ma inne potrzeby niż Ty. Pytałaś go kiedyś o to, jakie są jego potrzeby?
Z niemal 100% pewnością mogę np. stwierdzić, że spełnianie jego potrzeb emocjonalnych w w/w sposób to dla niego katusze.
Generalnie, mężczyźni mają trzy główne potrzeby:
1. Docenić (to ta emocjonalna)
2. Nakarmić (warto pamiętać, że sposób podania ma niebagatelne znaczenie)
3. Przytulić (tu się zawiera współżycie)

Kobieta ma tych głównych potrzeb nieskończoną ilość ;) W zależności od wielu różnych czynników. Oczywiście chcący, wiedzący i starający się mąż, wiele z nich jest w stanie zaspokoić, ale my nie potrafimy się domyślać, warto nas tego nauczyć, zamiast obrażać się , że nie potrafimy.
Symfonia pisze: 05 maja 2018, 0:51 Co do męża. Moje potrzeby emocjonalne nie zaspokaja w najmniejszym stopniu, jak mi się wydaje. Emocjonalne: nie inicjuje rozmów, większość moich uczuć - smutek, żal złość, bezsilność itp. nazywa fochem, bo je nie rozróżnia. Zdarza się że zapyta dlaczego jestem smutna, nawet wysłucha, ale nic na to nie poradzi, albo mówi że nie rozumie, brak sms-ów, komplementów, kwiatów, zapomina o moich urodzinach.
Bo nie potrafi, sam się raczej nie nauczy. Mnie do studiowania tego "zachęcił" dopiero głęboki kryzys małżeński.
Twoje emocje są dla niego trudne i niezrozumiałe. To typowe dla nas, mężczyzn. Mówiłaś mu kiedyś, jak ważne dla Ciebie jest zaspakajanie wymienionych tu przez Ciebie potrzeb? Po raz kolejny - szansa, że się domyśli jest nikła.
Symfonia pisze: 05 maja 2018, 0:51 Ponieważ mąż nie chciał iść po podwyżkę, zrobiłam to ja.
Zrobiłaś to na jego prośbę? Jeśli nie, ja bym to odebrał jako potężny policzek. Jesteś jego żoną, nie matką.
Symfonia pisze: 05 maja 2018, 0:51 Seksualne: nawet nie chce mi się pisać, tu w centrum jest zaspokojenie męża. Wydaje mi się że ta dysproporcja we wzajemnym zaspokajaniu potrzeb może być powodem kryzysu u mnie (mąż nie odczuwa kryzysu w małżeństwie).
Jak to mówił Jacek Pulikowski, świat wmówił nam, mężczyznom, że jesteśmy/powinniśmy być ekspertami w sprawach seksu.
Tyle tylko, że to nie jest prawda. Dla nas potrzeba niewiele, by zapłonąć i niewiele, by skończyć.
Rolą kobiety jest nas tego nauczyć, mężczyzny zaś dać się prowadzić w świecie o którym wbrew temu co się nam w naszym pogubieniu wydaje, nie mamy zbyt dużego pojęcia.
Ale tego zazwyczaj również nie wiemy, nie wyłożono nam tej lekcji.

Ja również nie odczuwałem kryzysu, wydawało mi się, że wszystko jest ok. A nie było. Wyobraż sobie, że Twój mąż może mieć tak jak ja.

Mam nadzieję, że nie odbierzesz tego postu jako krytyki Ciebie, kompletnie nie taki jest mój zamiar.
Chcę Ci unaocznić, że poza niedojrzałością i zapewne lenistwem, Twój mąż (Ty również) macie przede wszystkim olbrzymie braki w elementarnej wiedzy potrzebnej w małżęństwie, ponieważ nikt Was tego nie nauczył. To da się nadrobić, najlepiej robiąc to wspólnie, w razie oporu męża wystartować samodzielnie. Już tyle może bowiem zdziałać cuda.
Jeśli będziesz chętna, z radością wskażę konkretne lektury/konferencje, które dosłownie wywróciły moje postrzeganie siebie, żony i małżeństwa do góry nogami, które zmieniły mnie i moje życie.

No i odnośnie ostatniego akapitu - gorąco polecam książkę "5 języków miłości" Garego Chapmana. To powinna być lektura obowiązkowa dla każdego.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Awatar użytkownika
Symfonia
Posty: 10
Rejestracja: 27 kwie 2018, 23:09
Płeć: Kobieta

Re: Ja chcę odejść

Post autor: Symfonia »

Cześć Pavel. Dzięki! Poproszę (dawaj jak najszybciej) te lektury i konferencje. Będę się doksztalcać ja, a może i mąż da się namówić. Co do powyżki, zrobiłam to bez jego wiedzy. Bałam się mu powiedzieć, bałam się reakcji i tego że poczuje się upokorzony. Wyobraź sobie, że był z tego dumny, cieszył się i opowiadał o tym swoim kumplom. Nie wiem czemu tak, myślałam że będzie mu przynajmniej glupio. Wieczorem napiszę więcej, pozdrawiam
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja chcę odejść

Post autor: karo17 »

Symfonio jak pisałaś mąż nie widzi że macie kryzys i jak ta sytuacja którą macie jest ciężka dla Ciebie. Ta dysproporcja o której pisałaś jest dość duża. Nie da się przez całe małżeństwo przejść gdy jedna strona daje z siebie a druga bierze (i tak jest dobrze dla tej drugiej strony) i to że mąż nie widzi żadnego kryzysu jest jasne dla niego. Po co się starać i wysilać. Jest żona i 3 dzieci w domu i co tu zmieniać... Pisałaś o potrzebach męża jakie ma i widać że pomimo 3 dzieci znajdujesz jakoś czas na to by zaspokoić te potrzeby. A co robi mąż żeby Ci się jakoś zrewanżować (jeśli można tak napisać?) Dla męża to powinno być radością jak może zaspokoić potrzeby żony nawet jakby to wiązało się z jakimś wysiłkiem. A przecież nie ma wygórowanych oczekiwań Symfonia. Nie muszą to być bukiety raz w tygodniu i wyjazdy na Hawaje co dwa miesiące :) . Symfonia pisze i słusznie o potrzebach jakie ma pewnie każda żona w małżeństwie. A mąż też chyba nie jest dzieckiem i powinien to widzieć i coś dawać od siebie. Na pustych zbiornikach to daleko nie zajedzie żona gdy mąż nie wykazuje inicjatywy praktycznie w żadnych z tych sfer o których pisałem. Na żonę nie wystarczy patrzeć, trzeba też ją widzieć. A z tym to już gorzej wychodzi. Może napisz mu na kartce Symfonio jak Ty widzisz ze swojej perspektywy to małżeństwo, jak chciałabyś żeby mąż się zachowywał wobec Ciebie. Pisałaś że jest wrażliwy może przeczyta i coś do niego dotrze. Naprawdę dajesz bardzo dużo do tego małżeństwa (dzieci, zajmowanie się domem, jakaś praca dodatkowa, to ogrom pracy) a pomimo tego swoje potrzeby ma mąż zaspokojone, pora żeby zaczął dawać też coś od siebie. Przepraszam za tak długie wpisy ale chciałem dwa zdania napisać a zrobiło się 20 :)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja chcę odejść

Post autor: Pavel »

karo17,
o ile absolutnie zgadzam się, że brak równowagi nie jest ok, że prowadzi (jak widać) w dłuższej perspektywie prosto w kryzys, o tyle z resztą już się w wielu miejscach nie zgadzam.
Najczęściej jest to wg mnie (i zgodnie z własnym i nie tylko doświadczeniem) powielanie wzorców z domu rodzinnego. Mężczyźni, przymnajmniej zazwyczaj i przynajmniej do jakiegoś momentu starają się. Tak jak potrafią i tak jak zostali do tego przygotowani. A to przygotowanie nieczęsto jest.....kiepskie. Jeżeli w domu wszystko robiłą mama, a tata po pracy siedział przy gazecie i tv, to automatycznie w głowach tworzy się taki obraz podziału obowiązków w rodzinie.
W związku z tym, nie znają, nie rozumieją, nie potrafią pewnych spraw realizować. To jest wymaganie realizowania wykładu, którego nigdy się komuś nie wyłożyło, ani nie zrobił tego nikt inny.
karo17 pisze: 05 maja 2018, 15:12 Nie da się przez całe małżeństwo przejść gdy jedna strona daje z siebie a druga bierze (i tak jest dobrze dla tej drugiej strony) i to że mąż nie widzi żadnego kryzysu jest jasne dla niego. Po co się starać i wysilać. Jest żona i 3 dzieci w domu i co tu zmieniać...
A co, gdy mimo wszystko, takiemu mężowi wcale nie jest dobrze? A co gdy Symfonia realizuje głównie własne potrzeby (nieumyślnie oczywiście ;)) a wbrew jej staraniom te mężowe nie były tak naprawdę realizowane?
U mnie właściwie tak było. Żona przed kryzysem długo się starała. Ja również. Każde z nas po swojemu i wg własnego języka miłości. Tyle tylko, że mamy te języki kompletnie inne, i to co my dawaliśmy, było dla drugiej strony miłym, ale jednak tylko dodatkiem, a esencji od siebie nie otrzymywaliśmy.
Powoli, z obu stron rodziła się frustracja. Ja wypierałem to z siebie i wolałem na pozór (choć to było nieuświadomione) być ślepym, w związku z czym wg mnie było ok. A jednak nie było.
Żona swoje, nierzadko słuszne, zarzuty werbalizowała w formie pretensji, niekonstruktywnej krytyki, krzyku (i przez formę podania - nic nie docierało). Ja w odpowiedzi zacząłem się odsuwać i zamykać.

Brak elementarnej wiedzy i umiejętności dialogu. Tak jest niezwykle często u małżonków w kryzysie.
karo17 pisze: 05 maja 2018, 15:12 Dla męża to powinno być radością jak może zaspokoić potrzeby żony nawet jakby to wiązało się z jakimś wysiłkiem.
Jasne :) Tyle, że dla dojrzałego męża. A takiego sobie Symfonia nie wybrała. Tak jak ja nie byłem odpowiednio dojrzały, i nie wybrałem sobie dojrzałej żony.
karo17 pisze: 05 maja 2018, 15:12 A przecież nie ma wygórowanych oczekiwań Symfonia.
Jasne :lol: :lol: :lol: :lol:
Jak każda kobieta :lol: :lol: :lol: :lol:
NIeco poważniej już - tak, wielu potrzeb żon mężczyźni nie rozumieją, i nierzadko (ja tak miałem) uznają je za fanaberie. Czasem nawet tak jest - bo przemysł filmowy i medialny tworzą absurdalne potrzeby i wymagania.
Niektóre zaś z tych potrzeb są sprzeczne z naturą mężczyzny i ich zwyczajnie nie rozumiemy, to dla nas abstrakcja. I wtedy trzeba się nauczyć, że kobieta tak ma i z miłości do niej te potrzeby żony zaspakajać.
karo17 pisze: 05 maja 2018, 15:12 Naprawdę dajesz bardzo dużo do tego małżeństwa (dzieci, zajmowanie się domem, jakaś praca dodatkowa, to ogrom pracy) a pomimo tego swoje potrzeby ma mąż zaspokojone, pora żeby zaczął dawać też coś od siebie.
Nie wątpię, że Symfonia się stara, ale czy rzeczywiście zaspokaja potrzeby męża....trzeba by było jego zapytać :)
Zazwyczaj bowiem (poza skrajnymi przypadkami) jest tak, że jak ktoś rzeczywiście zaspakaja NASZE potrzeby, chcemy się zrewanżować (najczęściej jednak w zgodzie z włąsnym językiem miłości, czyli może być strzał kulą w płot, mimo najlepszych intencji).

Napiszę tak: jesteśmy z żoną już dwa lata po kryzysie. Ja, mimo, że żona się wyraźnie stara, wciąż jadę na niemal pustym zbiorniku miłości. Bo ona wciąż daje miłość niemalże tylko w swoim języku miłości. Ja staram się dawać miłość w jej języku, ale wciąż jest on dla mnie bardzo trudny i niezrozumiały, w związku z czym zakładam, że nie daję jej tej miłości tak, jakby ona chciała dostawać.
karo17 pisze: 05 maja 2018, 15:12 A mąż też chyba nie jest dzieckiem i powinien to widzieć i coś dawać od siebie.
:lol: :lol: :lol:
Drogi karo17,
Gdybyśmy wszyscy tu obecni nie byli dziećmi i wiedzieli, nigdy nie trafilibyśmy na forum Sycharu :)

Rzadko kiedy mamy, zakładam, złe intencje. Myślę, że każdy z nas i naszych współmałżonków chciał mieć jednak dobre i szczęśliwe małżeństwo.
Według mnie, przynajmniej większości z nas zabrakło właśnie dojrzałości, wiedzy i oczywiście Boga w naszym życiu.
I zamiast ciskać kamieniami w drugą stronę, warto na początek porządnie poukładać samego siebie.

Oczywiście gorąco pozdrawiam
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja chcę odejść

Post autor: Pavel »

Symfonia pisze: 05 maja 2018, 14:14 Cześć Pavel. Dzięki! Poproszę (dawaj jak najszybciej) te lektury i konferencje. Będę się doksztalcać ja, a może i mąż da się namówić.
A więc, tutaj masz link do polecanych przez nas książek i konferencji:
viewtopic.php?f=10&t=383
Osobiście, aby Cię nadmiernie nie zarzucić na starcie (a i tak to zrobię :lol: ), polecam, jadąc od góry:
Małżeństwo
1. Gary Chapman, 5 języków miłości,
4. John Gray, Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus
22. o. Adam Szustak, Akrobatyka małżeńska. Konferencje dla małżeństw i narzeczonych. Płyty DVD i CD
23. Jacek Pulikowski, Konferencje mp3, http://www.jacek-pulikowski.izajasz.pl/ ... e-mp3.html
24. Mark Gungor, Przez śmiech do lepszego małżeństwa, Oficyna Wydawnicza "Vocatio", Warszawa 2012 - filmy na DVD
Kobieta
1. Gary L. Thomas, Cenniejsza jak perły. Jak mądra żona pomaga mężowi osiągnąć pełnię męskości,
Komunikacja międzyludzka
4. Marshall Rosenberg, Porozumienie bez przemocy : o języku serca,
5. Henry Cloud, John Townsend, Granice w relacjach małżeńskich,

Zacząłbym od pierwszej poleconej książki - 5 języków miłości.
Nr 22,23,24 są moim zdaniem dobrym pomysłem na wspólne słuchanie/oglądanie.

Na liście masz masę innych książek, wszystkie niesamowicie wartościowe i godne polecenia (chociaż wielu nie czytałem ;) ).
Dlatego polecam coś tylko na start, warto w swojej małżeńskiej karierze zgłębić jak najwięcej z tych, oraz inne.

Symfonia pisze: 05 maja 2018, 14:14 Co do powyżki, zrobiłam to bez jego wiedzy. Bałam się mu powiedzieć, bałam się reakcji i tego że poczuje się upokorzony. Wyobraź sobie, że był z tego dumny, cieszył się i opowiadał o tym swoim kumplom. Nie wiem czemu tak, myślałam że będzie mu przynajmniej glupio. Wieczorem napiszę więcej, pozdrawiam
A może szef był taktowny i mężowi się wydawało, że dostał podwyżkę, bo jest takim kozakiem i oczywiście nie wiedział o Twojej ingerencji?
Po mojemu taki scenariusz odpowiada reakcji męża.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja chcę odejść

Post autor: karo17 »

Pavel przeczytaj jeszcze raz jaki jest tytuł wątku. To Symfonia chce odejść. Mężowi jest dobrze i wygodnie, żadnego kryzysu nie widzi.
Skąd to przekonanie że mężczyźni tylko do jakiegoś momentu się starają Piszesz o wszystkich mężczyznach? Np. księżach też? Gorliwych na początku kapłaństwa, a później... Nie wystarczy powiedzieć że mężczyźni tak już mają i nic się nie da zrobić. Najlepiej odpowiadać za siebie a nie o wszystkich. Wpływ domu oczywiście może być bardzo duży, ale nie możemy się całe życie usprawiedliwiać tym że tak zostaliśmy nauczeni. Każdy sam za siebie musi odpowiadać.
Symfonia bardzo szczegółowo napisała jak wygląda zaspokajanie potrzeb jej męża i jej samej. Dysproporcje są kolosalne. Czytałeś ten post?
To co piszesz o językach miłości to oczywiście słuszne. Rzadko zdarza się żeby w małżeństwie były takie same ale po to są książki żeby się tego nauczyć.
O jakich potrzebach żony sprzecznych z naturą mężczyzny piszesz? Jakoś mnie to zaciekawiło :)
Na koniec co do dojrzałości to oczywiście wiele osób wchodzi w małżeństwo niedojrzale, w takim przypadku trzeba jak najszybciej „wydorośleć”. Wszak małżeństwo to poważna sprawa a nikt raczej nikogo na siłę do ślubu nie prowadził.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Ja chcę odejść

Post autor: Nirwanna »

Karo, nie wiem czy zauważyłeś, ile w swoim poście zawarłeś nakazów.
"Każdy sam za siebie musi odpowiadać."
" trzeba jak najszybciej „wydorośleć”."

Wszystko ok i ładnie to brzmi. Jednak cały wic polega na tym, że ktoś za siebie nie chce odpowiadać i ktoś tam nie chce wydorośleć. Tak się czasem składa, że jest to nasz współmałżonek. Wielu z nas już się nauczyło, że na drugiego człowieka nie ma wpływu, ma wpływ tylko na siebie. Tu się uczymy - na własnym dzieleniu się doświadczeniem - jak zmieniać siebie, aby być najpiękniejszym dzieckiem Bożym, i jak ew. zachęcić współmałżonka, aby zapragnął tego samego. Tyle możemy. Tylko. A i tak roboty po kokardki ;-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja chcę odejść

Post autor: karo17 »

Oczywiście Nirwano zgadzam się. Są jeszcze dwa pytania:
1. Dlaczego ktoś za siebie nie chce odpowiadać?
2. Dlaczego ktoś tam nie chce wydorośleć?
Zgadzam się też, że słusznie podkreśla się że tylko na siebie ma się wpływ i już przy tym roboty jest mnóstwo. Małżeństwo jednak jakby na to nie patrzeć to związek dwóch osób. A biorąc ślub dobrze byłoby wiedzieć na co się piszemy i że życie z drugą osobą to przede wszystkim praca praca praca wg mnie. Jak jedna strona bierze a druga mało albo nic z siebie nie daje, to wiemy że daleko tak się nie zajedzie. Stąd niespełnione oczekiwania, pretensje, nałogi, kowalskie, kowalscy itd. O wydorośleniu nie pisałem jako nakaz. Bardziej o tym żeby po kilku latach małżeństwa przez swoje zaniedbania nie obudzić się z ręką w …. Gdy druga strona będzie miała już dość takiego małżeństwa. A jedyne o czym będzie myślała to rozwód.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Ja chcę odejść

Post autor: Nirwanna »

Karo, ja zaś piszę o tym, że najczęściej tej drugiej strony tu nie ma. Więc pisanie o tym, że ta druga strona coś powinna, jest trochę takim bezcelowym biciem piany, a czasem wręcz budowaniem frustracji w poranionym forumowiczu. Bo na forum mu piszą, że współmałżonek powinien! No i....? Owszem, warto pisać, jak powinno być docelowo, ale jednak przede wszystkim - jak zaopiekować dzień dzisiejszy? jak dojść do przyczyn, że dobrze nie jest? jak zniwelować, popracować nad tymi zidentyfikowanymi przyczynami? jakimi metodami zająć się sobą, aby w dobrym kierunku iść?
Piszesz - Biorąc ślub dobrze byłoby wiedzieć... Oczywiście! Jednak nie jesteśmy na forum dla narzeczonych. Jesteśmy na forum dla małżonków, gdzie jednak nie wszyscy wiedzieli, nie wszyscy się domyślali... i teraz nie łamiemy do końca trzciny nadłamanej, tylko ogarniamy, to co mamy :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Ja chcę odejść

Post autor: karo17 »

Nirwano zgadzam się z tym co napisałaś. A jednak te pytania które napisałaś nadal pozostają bez odpowiedzi... Ja bym nie nazwał tego budowaniem frustracji w poranionym forumowiczu. Na pytanie czy małżonek powinien? Odpowiem. OCZYWIŚCIE ŻE POWINIEN. I to sam z siebie. Pisałem w jakim wątku że dobrze jest co jakiś czas robić sobie przegląd małżeństwa. Jak po roku czy 5 latach wygląda nasze życie małżeńskie? Cały czas pretensje, nie zaspokojone potrzeby, czy może pomimo że życie różnie się układa jesteśmy razem, rozumiemy się rozmawiamy, codziennie jakieś drobne rzeczy żeby odciążyć małżonkę czy dobre słowo to tak dużo? Co w sytuacji gdy żona chce mieć mężczyznę za męża w którym ma wsparcie a zamiast tego jest kolejne dziecko na wychowaniu... Tylko na ile wystarczy w tym przypadku sił żonie?
ODPOWIEDZ