Jopczas pisze: ↑20 maja 2018, 21:09
Jestem w stanie wszystko zrobić dla niej.
Jopczas pisze: ↑03 cze 2018, 13:54
Pavel
To może nieco głębiej jeszcze spróbuj zgłębić - skąd się wzięła chorobliwa zazdrość. Takie poszukiwania mogą być kluczowe do procesu uzdrowienia.
Sięgając dna tej chproby z pomocą specjalistów
udało mi sie wywnioskować ze Bóg jest tylko jeden. Uważalem sie za nie wiadomo kogo i chciałem nie wiadomo co. Myślałem że mogę wszystko i wszystkich mieć na własnośc i nimi zarządzać.Jednak życie przywołało mnie do porzadku i teraz wiem ze nie mam prawa nikim rządzić ani nikomu dyktować żadnych warunków.
Zauważyłeś, że traktowałeś siebie samego jak Boga. A widzisz, że teraz zacząłeś tak traktować żonę? Zrobisz dla niej wszystko? To oznaczałoby po pierwsze, że jesteś gotów dla niej odwrócić się od Boga. Może nie miałeś tego wprost na myśli, ale to wcale nie jest chwytanie za słówka, tylko wskazywanie na coś bardzo niepokojącego w Twojej postawie.
Po drugie w ten sposób przekreślasz siebie. Stajesz się osobą bez własnej woli, godności. Może wydaje Ci się to wyrazem miłości i pięknym zaparciem się siebie, ale kochać można tylko w wolności, w świadomości granic, w poczuciu własnych korzeni, fundamentu.
Po trzecie jest to deklaracja bez pokrycia. Nie wiesz, na co Cię stać. Zastanów się dobrze, co możesz jej powiedzieć w sposób odpowiedzialny. Tak, żebyś tego dotrzymał. Mi się wydaje, że bez Boga to możesz mówić tylko w czasie teraźniejszym. O przyszłości tylko z Nim, zdając się na Jego pomoc i w niej pokładając nadzieję. Tylko w takim kontekście miała sens Twoja przysięga małżeńska.
Jopczas pisze: ↑03 cze 2018, 13:54
Nirwanna
Czytałeś post Ukasza? przemyślałeś go?
Tak czytałem i na ten temat była już miedzy nami rozmowa. Zona nie chce separacji i czce rozwodu bez orzekania o winie, mówi żebyśmy sie rozeszli jak ludzie bez kłótni. Dodała jeszcze ze chce ze mna utrzymywac kontakt kolezenski. wczoraj mi żona napisała ze ma jeszcze dopisac pare linijek wo pozwu i wysle mi go na email zebym sobie przeczytal. ja już nie wiem co mam jej odpisywać jak mnie prosi o pomoc finansową. Pytając ją grzecznie ile potrzebuje pieniędzy zawsze mi pisze "Ile dasz radę nie chce Cię obciążać masz swoje wydatki"
Przypomnę: proponowałem, żeby autor wątku zaoferował żonie separację ze wskazaniem na własną winę.
W tym poście znów widać bardzo wyraźnie to, co opisywałem wyżej. Żona nie chce - więc rozwód będzie. Ma być bez kłótni - więc zamierzasz się zgodzić? A Ty?
Co jej ślubowałeś? Co ona ślubowała Tobie? Masz obowiązek sprzeciwiać się rozwodowi. Masz prawo oczekiwać od żony, że nie będzie łamała własnej przysięgi. Kochasz ją - to ją szanuj, szanuj jej słowo, jej przysięgę, sakrament, który oboje udzieliliście sobie mocą Ducha Świętego. Pokaż, że jesteś mężczyzną, a nie tylko cieniem woli żony. Ma Ciebie dość - połóż przed nią gotowy wniosek o separację bez orzekania o winie. Będzie miała niezależność od Ciebie od ręki, zamiast długiego, kosztownego procesu rozwodowego o niepewnym wyniku.
Zagraj tym, co masz. Chce rozstania w zgodzie - to dajesz separację w zgodzie, a ona niech nie wymaga od Ciebie tego, byś złamał daną jej przysięgę, bo na to nie możesz się zgodzić. Wielokrotnie prosiła Cię o pożyczenie pieniędzy - a czy już wszystko oddała? Pożyczałeś jej jako swojej żonie. Zanim wyprze się tego, powinna Ci wszystko oddać. Co innego w razie separacji, wciąż będzie żoną...
Nie wierzy w Twoją przemianę? Chce utrzymać relacje koleżeńskie? Zgoda, niech po prostu da Ci czas. Poproś ją o ten czas.
Chce od Ciebie pieniędzy, ale nie mówi na co, nawet nie spotyka się z Tobą, żeby Cię o to poprosić? Może warto postawić warunek: chętnie Ci pomogę, ale spotkajmy się i porozmawiajmy o tym. W neutralnym miejscu, właśnie w relacjach koleżeńskich. Pożyczałbyś koledze, który nawet nie chce Cię widzieć, tylko czasem zgłasza się po kasę?
I tak dalej. Kochaj i żyj swoim życiem. Z Bogiem. Wbrew innym powiem, że nie widzę nic złego w tym, że będziesz się zmieniał dla żony. Byle byś NIE robił tego po to, żeby ona tę przemianę dostrzegła. Żeby to ona zmieniła siebie, swoje nastawienie, żeby ją tym zmieniać. Ważna jest prawda Twojej przemiany. Jeśli motywem działania będzie szczera miłość, to to będzie w równym stopniu dla Boga, dla siebie samego i dla niej.