Wątek Vertigo

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: rak »

vertigo pisze: 10 sty 2019, 16:13 Zauważyłem natomiast dziwną zmianę w jej zachowaniu od momentu, gdy po pierwsze postawiłem jej ostrą granicę (albo-albo) a po drugie zastosowałem prawie pełną listą Zerty. Otóż przez jakiś czas było jeszcze gorzej niż do tej pory, zaś od kilku dni, gdy termin decyzji zbliża się nieubłaganie, zaczęła mówić ludzkim głosem, jest całkiem miła i pyta, czy czegoś dla mnie nie zrobić (oczywiście bez przesady).

Czy ktoś z Was miał podobną sytuację? Bo ja mam ambiwalentne odczucia: z jednej strony chce pokazać się z jak najlepszej strony i trochę przygotować grunt na powrót (czy to nie naiwność z mojej strony?), zaś z drugiej wyczuwam jakiś podstęp i próbę zmiękczenia mnie, bym odpuścił i nie zmuszał jej do wyboru.
Witaj Vertigo,

ja miałem podobnie. Ale w moim przypadku nie było to stabilne, tzn. kiedy osiągała co chciała swoją zmianą zachowania, to znowu wracała do poprzedniego stanu. Nawet jak zaakceptowała jakąś granicę to próbowała sobie odbić gdzieś indziej. Jeszcze gorzej było, kiedy zwodzony jej zmianą rezygnowałem z czegoś, to stawiała się jeszcze b. butna i pewna siebie.

Też z perspektywy czasu, takie zastosowanie granic (czy też listy Zerty) chroni głównie siebie i daje możliwość drugiej stronie ponownego zauważenia siły w Tobie (przynajmniej tej granej, bo na rzeczywistą to wydaje mi, że w podobnej sytuacji to trzeba dłużej poczekać). Nie pokrywa to jednak deficytów drugiej strony i też nie wpływa na trwałą zmianę jej wzorców zachowań. To już jest brożka i praca drugiej strony i ona może być za ciężka do wykonania bez motywacji ze środka.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: vertigo »

Drodzy, u mnie sytuacja wyklarowała się - żona oświadczyła, że ODCHODZI. Nie ma zamiaru zrywać z kowalskim, jest już za późno na budowanie ze mną od nowa, i nie wierzy też, że moja zmiana jest trwała (czyli powtórzyła to, co komunikowała od roku). Przyjąłem jej decyzję, choć nie akceptuję. Powiedziałem, że czuję się strasznie zraniony. Ale jeśli zmieni decyzję, to zna moje warunki.

Najdziwniejsze jest to, że od tej rozmowy jestem wewnętrznie nawet spokojny, może dlatego, że wszystko wskazywało na to rozwiązanie, i że nareszcie skończyło się to kilkunastomiesięczne wyczekiwanie. Ale może to jednak szok, a może wszystkiego po trochu plus jeszcze parę nieuświadomionych rzeczy. Wiem, że dalej tak łatwo nie będzie, bo parę trudnych spraw trzeba będzie ogarnąć. A przede wszystkim mam być wsparciem dla moich dzieci.

Ja sam przed sobą uważam, że dobrze wykorzystałem i przepracowałem ten rok, odnowiłem i pogłębiłem relację z Bogiem, odzyskałem siebie, wiem, co jest moją niedojrzałością i nad czym mam jeszcze pracować. Wiem, czym zawaliłem w naszym małżeństwie. Polepszyłem relację z dziećmi. Bardzo dużo zawdzięczam Wam, kochani, bo mimo, że bardzo mało pisałem, to bardzo dużo czytałem i nadal czytam forum, dużo rozmyślając. Bóg Wam zapłać.

Proszę modlitwę za nas +

Na koniec kilka cytatów Anthony'ego de Mello:

Najszczęśliwsi ludzie nie muszą mieć wszystkiego, co najlepsze. Oni tworzą wszystko co najlepsze, z tego co mają.

Jeszcze jedno złudzenie, że zewnętrzne zdarzenia lub inni ludzie mogą cię zranić. Nie mogą. To ty im dajesz taką władzę nad sobą.

Jeśli chcesz cieszyć się pełnią życia, musisz nauczyć się właściwej perspektywy. Życie jest nieskończenie większe niż ta
drobnostka, do której przywarło twoje serce i której dałeś władzę nad sobą.

Kiedy wyrzekniesz się swoich iluzji, wejdziesz w końcu w kontakt z rzeczywistością, i uwierz mi, już nigdy nie będziesz
samotny, już nigdy samotności nie będziesz leczył towarzystwem. Samotność leczy się kontaktem z rzeczywistością.

Miłość i wolność można znaleźć tylko wtedy, kiedy człowiek potrafi cieszyć się każdą nową chwilą, która nadchodzi i następnie
gdy pozwala jej odejść, by móc być w pełni otwartym na przychodzącą rzeczywistość.

Z przeszłością należy się rozstać nie dlatego, że była zła, lecz dlatego, że jest martwa.

Któregoś dnia zrozumiesz, że szukasz tego, co już posiadasz.

Całe cierpienie bierze się stąd, że człowiek jest niezdolny siedzieć w milczeniu i samotności.



----
Poniższe do decyzji Moderacji:

Od wczoraj ponownie studiuję książkę "Nie poddam się. Poradnik w trudnych momentach życia" Jeana Monbourquette OMI. Jest to wartościowa pozycja na czas, gdy odchodzą ważne osoby, czy to z powodu śmierci, czy rozstania. Opisuje jaką postawę należy przyjąć, co robić, a czego nie, jak przeżywać kolejne fazy żałoby. Pięknym dodatkiem są krótkie wiersze.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Lawendowa
Posty: 7662
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: Lawendowa »

vertigo pisze: 22 sty 2019, 21:13 Na koniec kilka cytatów Anthony'ego de Mello:

Najszczęśliwsi ludzie nie muszą mieć wszystkiego, co najlepsze. Oni tworzą wszystko co najlepsze, z tego co mają.

Jeszcze jedno złudzenie, że zewnętrzne zdarzenia lub inni ludzie mogą cię zranić. Nie mogą. To ty im dajesz taką władzę nad sobą.

Jeśli chcesz cieszyć się pełnią życia, musisz nauczyć się właściwej perspektywy. Życie jest nieskończenie większe niż ta
drobnostka, do której przywarło twoje serce i której dałeś władzę nad sobą.

Kiedy wyrzekniesz się swoich iluzji, wejdziesz w końcu w kontakt z rzeczywistością, i uwierz mi, już nigdy nie będziesz
samotny, już nigdy samotności nie będziesz leczył towarzystwem. Samotność leczy się kontaktem z rzeczywistością.

Miłość i wolność można znaleźć tylko wtedy, kiedy człowiek potrafi cieszyć się każdą nową chwilą, która nadchodzi i następnie
gdy pozwala jej odejść, by móc być w pełni otwartym na przychodzącą rzeczywistość.

Z przeszłością należy się rozstać nie dlatego, że była zła, lecz dlatego, że jest martwa.

Któregoś dnia zrozumiesz, że szukasz tego, co już posiadasz.

Całe cierpienie bierze się stąd, że człowiek jest niezdolny siedzieć w milczeniu i samotności.
Jeśli chodzi o de Mello zachęcamy do uważnego czytania jego pism ponieważ w KK są wątpliwości co do części jego pism - czy aby wciąż są chrześcijańskie.
vertigo pisze: 22 sty 2019, 21:13Proszę modlitwę za nas +
Pod Twoją obronę...
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
jacek-sychar

Re: Wątek Vertigo

Post autor: jacek-sychar »

uciekamy się, święta Boża Rodzicielko, ...
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: Pavel »

...uciekamy się Święta Boża Rodzicielko...
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: Nini »

... naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych...
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: Camilaa »

ale od wszelakich
złych przygód
racz nas zawsze wybawiać,
Panno chwalebna
i błogosławiona.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: ozeasz »

O Pani nasza ,Orędowniczko nasza...
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
zenia1780
Posty: 2170
Rejestracja: 18 sty 2017, 12:13
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: zenia1780 »

Pośredniczko nasza,
Pocieszycielko nasza.
lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali».
(2Kor 12,9)
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: marylka »

....z Synem swoim nas pojednaj
Synowi swojemu nas polecaj.....
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Wątek Vertigo

Post autor: s zona »

....swojemu Synowi nas oddawaj ...
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: vertigo »

Amen. Bóg zapłać +
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: vertigo »

Mam prośbę, czy znacie w Warszawie jakąś grupę wsparcia dla rodziców, którzy doświadczają bezwzględnych działań byłych małżonków/partnerów zmierzających do odebrania prawa do opieki nad dziećmi? Oraz dobrego prawnika w tych tematach?
Ewentualnie polecenia innych instytucji, które mogą pomóc.

Proszę o info na priva (tą drogą mogę też podać więcej szczegółów), sprawa bardzo pilna.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
vertigo
Posty: 242
Rejestracja: 30 mar 2018, 10:16
Jestem: już po kryzysie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wątek Vertigo

Post autor: vertigo »

Troszkę zachęcony przez Marylkę (serdeczne pozdrowienia :D ) piszę, co wydarzyło się od decyzji żony o odejściu. Było kilka rozmów, w większości polanych gęstym sosem wzajemnych zranień i trudnych emocji. Fakt, rozmawiać to ze sobą nie umieliśmy, a kryzys tylko spotęgował naszą nieumiejętność. Choć była jedna rozmowa bardzo spokojna, rzeczowa i powiedziałbym, że takich brakło. Szkoda, że tylko jedna i już gdy było pozamiatane.

Z tych rozmów dowiedziałem się, że przez ten rok jawnego kryzysu, żona przekonała się, że nie chce już być ze mną. Uznała moje postanowienie rozpoczęcia pracy nad sobą, terapii, itp. za niewiarygodne i spóźnione, bo wymuszone sytuacją, czyli pojawieniem się kowalskiego - powinienem zrobić to wcześniej sam, domyślić się, że czuje się samotna, zaniedbana, a nie w momencie, gdy powiedziała mi, że "ma przyjaciela". Że dopiero wtedy ogarnąłem się, "ze strachu, że ją stracę" (uczciwie mówię, że wtedy tak było). Nie będzie próbować budowania czegoś nowego ze mną, bo "wie, że i tak się to nie uda".

I któregoś dnia, zabrała część rzeczy i odjechała z kowalskim. Ja krótko porozmawiałem z dziećmi o naszej nowej sytuacji. Uściskaliśmy się, a syn powiedział "Tata, jestem z Tobą". Po kilku dniach przyjechała zabrać swoje pozostałe rzeczy. Jak zobaczyłem na jej serdecznym palcu nowy, złoty pierścionek, to zrobiło mi się baaardzo smutno.. :( :(

Co czuję od dnia jej odejścia? Smutek, żal, złość, wściekłość, gniew, poczucie oszukania. Wszystko to miesza się i przelatuje przeze mnie, niczego nie blokuję, ale i nie podsycam. Trochę łez też popłynęło. Staram się być dla siebie dobry i czuły, to nie czas na dołowanie się i rozpamiętywanie błędów przeszłości. Słucham pogodnej muzyki, oglądam fajnie filmy, czytam, zacząłem sezon rowerowy. Zaczynam ze zdziwieniem obserwować u siebie jakiś wewnętrzny spokój, Dziwne jest też to, że w ogóle nie nachodzą mnie myśli, co też oni tam robią. Czyżbym za bardzo odwiesił się od niej? Jej nieobecność działa na mnie kojąco. Wygląda na to, że za długo trwałem w sytuacji, która jak ktoś mi celnie powiedział, "wysysała ze mnie życie". Lepszy smutny koniec, niż smutek bez końca.

Ważne jest to, że mamy pełne wsparcie bliskich osób. Było wiele pozytywnych rozmów. Uważnie słucham i rozważam, co każdy ma mi do powiedzenia. Rodzina to podstawa. A i czas robi swoje. Wraz z dziećmi odnajdujemy się w nowej sytuacji. Jestem dla nich wsparciem i nie pękam. Chyba o to chodzi. Syn przeżywa, ale i szybko dojrzewa. Robi się też bardzo samodzielny. Córka ma już swój świat - nauki, pracy i znajomych. Każde z nich dużo wnosi do nowego wspólnego życia: zakupy, przygotowanie posiłków,
spędzanie czasu.

Mimo smutnego finału, nie żałuję tych kilkunastu trudnych miesięcy - pracując nad sobą przede wszystkim odzyskałem siebie (co nie znaczy, że mój rozwój jest zakończony). Zbudowałem dobre relacje z dziećmi. Na ile potrafiłem, próbowałem ocieplać relację z żoną i pokazać jej, że mi na niej zależy i chciałbym, byśmy zaczęli coś razem od nowa. Ale z drugiej strony świadomość, że jest ktoś trzeci, który skradł jej serce (a ona też je w końcu oddała), paraliżowała mnie. W którymś momencie poczułem, że ona jednak odejdzie. Jej postawa z każdym dniem mnie w tym utwierdzała. Może dlatego zbyt mocno odwiesiłem się od niej. W pewnym momencie przestałem nawet pożądać jej, jako kobiety, bo skoro o bliskości fizycznej z nią mogłem co najwyżej sobie pomarzyć, to przestałem i marzyć.

Tyle na razie.

Bardzo Wam wszystkim dziękuję.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Jonasz

Re: Wątek Vertigo

Post autor: Jonasz »

Przykro mi że taki finał jak opisales.

Relacja z kimś kto okrada zabija i niszczy jest bardzo trudna.

Z Panem Bogiem .
ODPOWIEDZ