W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Bławatek »

Astro pisze: 29 gru 2021, 9:26
Ruta pisze: 29 gru 2021, 0:23
Pantop pisze: 28 gru 2021, 20:36

No nareszcie
Nareszcie? Nigdy nie twierdziłam, że kobiety potrzebują równouprawnienia. Ja jestem beton i konserwa. Bliższy mi jest feminizm wyrażony w adhortacji familiaris consortio, moim najnowszym odkryciu. Niezbyt taki feminizm jest popularny i raczej budzi duży sprzeciw. Szczególnie mężczyzn. I współczesnych "feministek". To mężczyźni preferują równouprawnienie. Paradoksalnie jest dla nich korzystne, bo likwiduje prawa kobiet i zmniejsza zakres męskiej odpowiedzialności, znaczną jej część przenosząc z mężczyzn na kobiety. Najgorętszymi zwolennikami równouprawnienia są mężczyźni.
Tylko jaki zakres odpowiedzialności jest kobiet , żon. Zadałem parę razy to pytanie wprost .Nie liczę już na odpowiedź.
Też się nie dziwię, nie określając swojego zakresu odpowiedzialności , kobiety łatwo spychają wszystko na mezszczyzn, bardzo wygodna taktyka.
Jakoś nowe oprogramowanie w tym zakresie zawsze , mimo prób wgrania się zatrzymuje w momencie kiedy przypominam sobie ,że zostalyscie stworzone jako towarzyszki naszego ziemskiego bytu i macie nas w nim wspomagać , nie rzucać kłody pod nogi.
Astro, już parę dni chodzi za mną Twoje zapytanie - jaki zakres odpowiedzialności jest kobiet, żon?

Całe życie słyszałam, że kobieta powinna być strażniczką domowego ogniska - dbać o dom, potrzeby męża, dzieci (kolejność przypadkowa). Wywodzę się z regionu gdzie przez wiele pokoleń utrzymanie domu było na barkach mężczyzn. Do dziś pamiętam, że jeden wujek który całe życie był żywicielem 4-osobowej rodziny cieszył się moimi studiami jednakże nie mógł zrozumieć, że ja kobieta z góry mam mniejsze szanse awansu i płacy takiej jak mężczyzna. Był wielce zdziwiony. Swoje córki też wypychał na studia aby miały lepiej w życiu. Więc u nas jakieś dopiero 30-40 lat temu zaczęło się zmieniać to, że kobieta pracowała a nie tylko wychowywała dzieci i była odpowiedzialna za dom. Bo wcześniej np. panna pracowała, ale po zamążpójściu przestawała i zajmowała się rodziną i domem, czasami też ogrodem warzywnym - to była jej praca. I to nie dlatego, że kobiety nie chciały pracować tylko tak u nas było z dziada pradziada. Choć moją mama szybko do pracy wróciła po macierzyńskim, no ale my mieliśmy babcię w domu która nami dzieciakami się zajmowała.

To trochę "historii", którą ja nasiąknięłam. Zawsze kochałam dzieci - byłam najlepszą kuzynką bo sąsiadką bo zawsze lubiłam zajmować się dziećmi. Później byłam najukochańszą ciocią - do tego stopnia, że jak miałam wychodzić za mąż to część maluchów się "obraziła", tak jakby wyczuwały, że teraz może się dużo zmienić i już nie będę miała dla nich tyle czasu. Studiując kierunek daleki od pedagogiki udzielałam się w przyparafialnej ochronce i jeździłam jako wolontariusz na kolonie - poświęcając swój wolny czas i dając innym siebie. Moim największym marzeniem nie była kariera, choć kierunek który studiowałam mógł tak sugerować, tylko rodzina, kochający mąż, gromadka dzieci, skromny ale własny dom pachnący ciastem. Mój przyszły mąż jawił mi się wówczas jako najlepszy mąż i ojciec. Nie wyszło. Z racji braku własnego lokum przez wiele lat gnieździlismy się w jednym pokoju. Moje marzenie o wychowywaniu i opiece nad dziećmi się nie ziściły, bo przez to, że mój mąż nie czuł się odpowiedzialny za rodzinę to gdy syn miał 6 miesięcy musiałam wracać do pracy aby zarobić na życie, musiałam szukać chętnej osoby do opieki nad synem, bo nas nawet na żłobek nie było stać. Z powodu złych warunków i tego, że dziecko wychowywał nam kto inny nigdy nie zdecydowałam się na kolejne dziecko, bo dziecko to nie rzecz czy zwierzątko, które można komuś na przechowanie oddawać. Pracując 8 godzin i tak cały dom i sprawy rodzinny, w tym utrzymania, były na mojej głowie, ale zawsze stawiałam rodzinę na 1 miejscu, po Bogu, choć przez nawał obowiązków ograniczyłam pobyt w kościele do mszy niedzielnej, a całe życie uczestniczyłam w Roratach, Różańcach, Drodze krzyżowej, rekolekcjach. W małżeństwie już na to szans nie miałam. Nie chodziłam na spotkania z koleżankami, zapomniałam o swoim hobby, bo rodzina ważniejsza. Każdą wolną chwilę starałam się też spędzać z synem - wspólna zabawa, plac zabaw, rower, sala zabaw - mąż wolał garaż lub odpoczynek w domu.

Trochę dużo opisu mi wyszło 😳, przepraszam.

W skrócie:
- zarabianie pieniędzy na utrzymanie rodziny,
- wychowywanie dziecka,
- posiłki dla rodziny,
- zakupy,
- załatwianie spraw urzędowych,
- sprzątanie, pranie, prasowanie, zmywanie,
- odrabianie lekcji z dzieckiem,
- spacery i zabawy z dzieckiem,
- remonty domowe - malowanie, tapetowanie, kładzenie wykładziny, wymiana żarówek

za to jestem całe życie odpowiedzialna. Wielu zakresów odpowiedzialności i zadań bym chciała się pozbyć, ale aby funkcjonować to trzeba je wykonywać. Bo gdy był przy moim boku ktoś z kim mogłabym się częścią podzielić to bym była szczęśliwa i moglibyśmy razem współdziałać.

Każdą kobieta jest inna, tak jak mężczyźni są różni.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Bławatek pisze: 31 gru 2021, 8:27
Astro pisze: 29 gru 2021, 9:26
Ruta pisze: 29 gru 2021, 0:23

Nareszcie? Nigdy nie twierdziłam, że kobiety potrzebują równouprawnienia. Ja jestem beton i konserwa. Bliższy mi jest feminizm wyrażony w adhortacji familiaris consortio, moim najnowszym odkryciu. Niezbyt taki feminizm jest popularny i raczej budzi duży sprzeciw. Szczególnie mężczyzn. I współczesnych "feministek". To mężczyźni preferują równouprawnienie. Paradoksalnie jest dla nich korzystne, bo likwiduje prawa kobiet i zmniejsza zakres męskiej odpowiedzialności, znaczną jej część przenosząc z mężczyzn na kobiety. Najgorętszymi zwolennikami równouprawnienia są mężczyźni.
Tylko jaki zakres odpowiedzialności jest kobiet , żon. Zadałem parę razy to pytanie wprost .Nie liczę już na odpowiedź.
Też się nie dziwię, nie określając swojego zakresu odpowiedzialności , kobiety łatwo spychają wszystko na mezszczyzn, bardzo wygodna taktyka.
Jakoś nowe oprogramowanie w tym zakresie zawsze , mimo prób wgrania się zatrzymuje w momencie kiedy przypominam sobie ,że zostalyscie stworzone jako towarzyszki naszego ziemskiego bytu i macie nas w nim wspomagać , nie rzucać kłody pod nogi.
Astro, już parę dni chodzi za mną Twoje zapytanie - jaki zakres odpowiedzialności jest kobiet, żon?

Całe życie słyszałam, że kobieta powinna być strażniczką domowego ogniska - dbać o dom, potrzeby męża, dzieci (kolejność przypadkowa). Wywodzę się z regionu gdzie przez wiele pokoleń utrzymanie domu było na barkach mężczyzn. Do dziś pamiętam, że jeden wujek który całe życie był żywicielem 4-osobowej rodziny cieszył się moimi studiami jednakże nie mógł zrozumieć, że ja kobieta z góry mam mniejsze szanse awansu i płacy takiej jak mężczyzna. Był wielce zdziwiony. Swoje córki też wypychał na studia aby miały lepiej w życiu. Więc u nas jakieś dopiero 30-40 lat temu zaczęło się zmieniać to, że kobieta pracowała a nie tylko wychowywała dzieci i była odpowiedzialna za dom. Bo wcześniej np. panna pracowała, ale po zamążpójściu przestawała i zajmowała się rodziną i domem, czasami też ogrodem warzywnym - to była jej praca. I to nie dlatego, że kobiety nie chciały pracować tylko tak u nas było z dziada pradziada. Choć moją mama szybko do pracy wróciła po macierzyńskim, no ale my mieliśmy babcię w domu która nami dzieciakami się zajmowała.

To trochę "historii", którą ja nasiąknięłam. Zawsze kochałam dzieci - byłam najlepszą kuzynką bo sąsiadką bo zawsze lubiłam zajmować się dziećmi. Później byłam najukochańszą ciocią - do tego stopnia, że jak miałam wychodzić za mąż to część maluchów się "obraziła", tak jakby wyczuwały, że teraz może się dużo zmienić i już nie będę miała dla nich tyle czasu. Studiując kierunek daleki od pedagogiki udzielałam się w przyparafialnej ochronce i jeździłam jako wolontariusz na kolonie - poświęcając swój wolny czas i dając innym siebie. Moim największym marzeniem nie była kariera, choć kierunek który studiowałam mógł tak sugerować, tylko rodzina, kochający mąż, gromadka dzieci, skromny ale własny dom pachnący ciastem. Mój przyszły mąż jawił mi się wówczas jako najlepszy mąż i ojciec. Nie wyszło. Z racji braku własnego lokum przez wiele lat gnieździlismy się w jednym pokoju. Moje marzenie o wychowywaniu i opiece nad dziećmi się nie ziściły, bo przez to, że mój mąż nie czuł się odpowiedzialny za rodzinę to gdy syn miał 6 miesięcy musiałam wracać do pracy aby zarobić na życie, musiałam szukać chętnej osoby do opieki nad synem, bo nas nawet na żłobek nie było stać. Z powodu złych warunków i tego, że dziecko wychowywał nam kto inny nigdy nie zdecydowałam się na kolejne dziecko, bo dziecko to nie rzecz czy zwierzątko, które można komuś na przechowanie oddawać. Pracując 8 godzin i tak cały dom i sprawy rodzinny, w tym utrzymania, były na mojej głowie, ale zawsze stawiałam rodzinę na 1 miejscu, po Bogu, choć przez nawał obowiązków ograniczyłam pobyt w kościele do mszy niedzielnej, a całe życie uczestniczyłam w Roratach, Różańcach, Drodze krzyżowej, rekolekcjach. W małżeństwie już na to szans nie miałam. Nie chodziłam na spotkania z koleżankami, zapomniałam o swoim hobby, bo rodzina ważniejsza. Każdą wolną chwilę starałam się też spędzać z synem - wspólna zabawa, plac zabaw, rower, sala zabaw - mąż wolał garaż lub odpoczynek w domu.

Trochę dużo opisu mi wyszło 😳, przepraszam.

W skrócie:
- zarabianie pieniędzy na utrzymanie rodziny,
- wychowywanie dziecka,
- posiłki dla rodziny,
- zakupy,
- załatwianie spraw urzędowych,
- sprzątanie, pranie, prasowanie, zmywanie,
- odrabianie lekcji z dzieckiem,
- spacery i zabawy z dzieckiem,
- remonty domowe - malowanie, tapetowanie, kładzenie wykładziny, wymiana żarówek

za to jestem całe życie odpowiedzialna. Wielu zakresów odpowiedzialności i zadań bym chciała się pozbyć, ale aby funkcjonować to trzeba je wykonywać. Bo gdy był przy moim boku ktoś z kim mogłabym się częścią podzielić to bym była szczęśliwa i moglibyśmy razem współdziałać.

Każdą kobieta jest inna, tak jak mężczyźni są różni.
Dziękuję za ten wpis . Jest dla mnie bardzo cenny.
Napisany prosto . I bardzo do mnie przemawia.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Dla wszystkich
Wszystkiego co najlepsze w tym nadchodzącym Nowym Roku.
Spełnienia tych najskrytszych marzeń .
Dużo spokoju , wiele radości .
Pogody Ducha.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Sefie »

Astro pisze: 31 gru 2021, 16:48 Dla wszystkich
Wszystkiego co najlepsze w tym nadchodzącym Nowym Roku.
Spełnienia tych najskrytszych marzeń .
Dużo spokoju , wiele radości .
Pogody Ducha.
Wzajemnie Astro.
Oby nowy rok był lepszy od obecnego bo chyba gorszy nie będzie :P
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Zoltan
Posty: 199
Rejestracja: 24 gru 2021, 13:01
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Zoltan »

Dzięki Astro, trzymaj się. Pozdrawiam pozostałych forumowiczow 😊👋
Nowiutka

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Nowiutka »

Dosiego!
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Bławatek »

Niech Nowy Rok przyniesie spokój, radość i uśmiech.

Niech Bóg błogosławi i pomaga
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Ruta »

Radości, Miłości i Pokoju w sercach :)
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Teoretycznie mamy podpisać ugodę medjacyjna. Nawet dzwoniła mecenas. Nie wiem jak będzie, póki nie jest podpisana.
Dzisiaj bardzo burzliwe spotkanie u psychologa młodszego syna , na którym zamknąłem moje małżeństwo. Było mocno od usilnego starania się pokazania mi ,że mogę wejść w nowy zwiazek bo tak nawet ostatnio powiedział mi młodszy syn , starszy mówił już to w zeszłym roku. Zoponowalem byłem bardzo zasadniczy. Natomiast to pani nie wystarczało tym bardziej ,że jak to powiedziała nawet katolicy sobie układają życie po rozwodach i jest to normalne. No i że od synów dostałem zielone światło (niewierze)
Natomiast żona opowiadała o medjacjach , same kłamstwa , że w życiu nie zgadzała się na taka opiekę jak opisałem jako pierwsza. Nie wiem czy ja tam byłem ,a jej nie . Czy odwrotnie. Padaly mocne słowa o pomyłce co do mnie jako wyborze na męża . W odpowiedzi usłyszała ,że naszczescie mnie od siebie uwolniła. Było jeszcze parę wymian zdań .psycholog starała się to pokazać ,bez efektu. Były łzy żony.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Sefie »

Astro pisze: 11 sty 2022, 15:56 Teoretycznie mamy podpisać ugodę medjacyjna. Nawet dzwoniła mecenas. Nie wiem jak będzie, póki nie jest podpisana.
Dzisiaj bardzo burzliwe spotkanie u psychologa młodszego syna , na którym zamknąłem moje małżeństwo. Było mocno od usilnego starania się pokazania mi ,że mogę wejść w nowy zwiazek bo tak nawet ostatnio powiedział mi młodszy syn , starszy mówił już to w zeszłym roku. Zoponowalem byłem bardzo zasadniczy. Natomiast to pani nie wystarczało tym bardziej ,że jak to powiedziała nawet katolicy sobie układają życie po rozwodach i jest to normalne. No i że od synów dostałem zielone światło (niewierze)
Natomiast żona opowiadała o medjacjach , same kłamstwa , że w życiu nie zgadzała się na taka opiekę jak opisałem jako pierwsza. Nie wiem czy ja tam byłem ,a jej nie . Czy odwrotnie. Padaly mocne słowa o pomyłce co do mnie jako wyborze na męża . W odpowiedzi usłyszała ,że naszczescie mnie od siebie uwolniła. Było jeszcze parę wymian zdań .psycholog starała się to pokazać ,bez efektu. Były łzy żony.
Dzieci powielają zachowania rodziców. Skoro mama sobie ułożyła życie na nowo to i tata powinien. W przyszłości i same mogą zakładać taki scenariusz na starcie.

Ps. Trochę Cię w swoim wątku nie było. Myślałem że zacząłeś na basen chodzić :)
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Powiedziałem ,żonie ,że synowie wcale jej zachowania nie odbierali joko pokazanie jak szanuje się kobiety i szanuje się kobieta była zaskoczona i znów pojawiły się łzy. Powiedziała że syn starszy pytał o naszą terapię mnie zresztą też o niby wielu kłamstwach . Było jedno i jest to chyba napisane gdzieś na początku mojego wątku. Powiedziałem ,że reszta to film żony . Oczywiście usłyszałem ,że mam się leczyć , była taka sama riposta tym bardziej że jak widać terapię pomagały jak pomagały. Usłyszała co myślą chłopcy ,że jesteśmy jak małe dzieci w piaskownicy które sypio po sobie piachem na całego . Psycholog starała się nad tym zapanować ,raczej że słabym skutkiem. Chociaż sobie nie przerywaliśmy generalnie . Powiedziała co w związku z tym. Żona to samo . Ja ,że nie ja to zacząłem. Usłyszałem ,że mogę to zakończyć . Absolutnie kończy ten kto zaczął , czyli żona i tyle. Też usłyszała ,że ważni są synowie nie ona i ma o nich dbać. Było mocno czasem ostro. Tak jak pisałem psycholog starała się nam obojgu pokazać , często to pokazywała . Powiedziała ze zbodwalem wokół siebie mur który ciężko sforsowac . Chodzi o moje zasady , w który często jestem nie ugięty.
Łzy u żony pojawiały się kilku krotnie. Czyli ...... ,zostawiam to bez odpowiedzi . Było dosadnie.
Nie będę ukrywał ,że rozmawiałem o tym z Pavlem i myślę że się o to nie obrazi ,że to pisze . Jak to pięknie określił źle i fatalnie . Zamknąlem i dopchnelem kopniakiem furtkę mojego małżeństwa . Tylko wcale mi na nim nie zależy. Tak jak już wcześniej pisałem.
Nigdy nie będę popierał rozstań i rozwodów jest to ogromne zło. Natomiast ci małżonkowie którzy nie chcą powrotu do swoich małżonków mają do tego prawo . Tak jest właśnie ze mną. I to też powinno zostać uszanowane.
Wróciło ego i duma .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

I na koniec wczoraj była też wymiana SMS między mną i żona o starszego syna. Dzisiaj usłyszałem ,że odbieram wiele spraw jako atak . I ,że syn jak tak będzie bo zwróciłem mu uwagę to nie będzie do mnie przychodził.
Ciekawe przyszedł syn i chciał porozmawiać wyjaśniliśmy sytuację . Natomiast usłyszałem ,że nic takiego nie powiedział.
To co powiedział mnie zaskoczyło. Chciałbym żebyśmy byli razem ,ale więc,że nawet jeśli skuje nas kajdankami to i tak nic nie da i będziemy osobno. To podobno powiedział żonie .
Kto mówi prawdę , skłaniam się do syna . Wyjaśniają mi się też łzy które dzisiaj były.
To na następną terapię jeśli będzie i dojdzie do skutku między nami. Kolejny gwóźdź do trumny tego małżeństwa i dowód na to jak żona kłamie i oszukuje .
Nie mam już obiekcji żeby mówić to co myślę głośno .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Nowiutka

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Nowiutka »

Ee nie bardzo rozumiem łzy żony. Kto mówił o tym uwolnieniu ty czy psycholog?
Wiesz jeśli synowie dają zielone światło to jedno dobre, że są pogodzeni z sytuacją. Że nie żyją rozpaczą za tym na co wpływu nie mają.
Sefie
Posty: 630
Rejestracja: 23 paź 2021, 23:01
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Sefie »

Astro pisze: 11 sty 2022, 16:38 Natomiast ci małżonkowie którzy nie chcą powrotu do swoich małżonków mają do tego prawo . Tak jest właśnie ze mną.
Czy dobrze rozumiem, że żona przejawia chęć powrotu?! :shock:
Miłości bez krzyża nie znajdziecie, a krzyża bez miłości nie uniesiecie.
Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Nowiutka pisze: 11 sty 2022, 17:56 Ee nie bardzo rozumiem łzy żony. Kto mówił o tym uwolnieniu ty czy psycholog?
Wiesz jeśli synowie dają zielone światło to jedno dobre, że są pogodzeni z sytuacją. Że nie żyją rozpaczą za tym na co wpływu nie mają.
Właśnie Nowiutka synowie nie są pogodzeni jak się okazuje z sytuacją . Ani starszy , ani młodszy.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
ODPOWIEDZ