W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

sajmon123 pisze: 15 lip 2021, 15:58 Astro dobrze, że idzie to w dobrym kierunku i bardzo dobrze, że nie przejmujesz dzieci w "całości" tylko w opiece naprzemiennej. Pamiętajmy, nie tylko my faceci, ale również kobiety, że dziecko potrzebuje tak samo ojca jak i matki. Do pewnego wieku bardziej matki od pewnego ojca, ale zawsze musi czerpać z drugiego rodzica kiedy tylko chce. Szkoda, że sądy o tym zapominają i trzeba o to walczyć.
Sajmonie
Kiedy w zeszłym roku zaczynałem tą sprawę , to naprawdę chciałem całkowicie żonie odebrać dzieci . Gdyby wtedy prokuratura wniosła jednak akt oskarzenia ,a przesłuchała tylko jedno dziecko i to nie to wobec którego była stosowana większą przemoc, to uwierz robiłbym wszystko aby skończyła na ławie oskarzonych z wyrokiem skazującym w sprawie karnej . Miałem też przemyślenia aby złożyć drugie doniesienie o zagrożeniu utraty zdrowia i życia jednego z dzieci . Jak mówiła pełnomocnik byłyby takie przesłanki. Nie zrobiłem tego . Więc nie ma tematu , ale wtedy , w zeszłym roku w pewnym momencie miałem przemożną chec ,aby skończyła w zakładzie karnym.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: sajmon123 »

Astro pisze: 15 lip 2021, 16:50
sajmon123 pisze: 15 lip 2021, 15:58 Astro dobrze, że idzie to w dobrym kierunku i bardzo dobrze, że nie przejmujesz dzieci w "całości" tylko w opiece naprzemiennej. Pamiętajmy, nie tylko my faceci, ale również kobiety, że dziecko potrzebuje tak samo ojca jak i matki. Do pewnego wieku bardziej matki od pewnego ojca, ale zawsze musi czerpać z drugiego rodzica kiedy tylko chce. Szkoda, że sądy o tym zapominają i trzeba o to walczyć.
Sajmonie
Kiedy w zeszłym roku zaczynałem tą sprawę , to naprawdę chciałem całkowicie żonie odebrać dzieci . Gdyby wtedy prokuratura wniosła jednak akt oskarzenia ,a przesłuchała tylko jedno dziecko i to nie to wobec którego była stosowana większą przemoc, to uwierz robiłbym wszystko aby skończyła na ławie oskarzonych z wyrokiem skazującym w sprawie karnej . Miałem też przemyślenia aby złożyć drugie doniesienie o zagrożeniu utraty zdrowia i życia jednego z dzieci . Jak mówiła pełnomocnik byłyby takie przesłanki. Nie zrobiłem tego . Więc nie ma tematu , ale wtedy , w zeszłym roku w pewnym momencie miałem przemożną chec ,aby skończyła w zakładzie karnym.
Tak miałeś. Ktoś (myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę kto na tym forum - Bóg) pokrzyżował uwczesne plany. Rozumiem ludzką złość. Rozumiem chęć odegrania się, ale też rozumiem jak to jest popełnić błąd. Twoja żona wtedy popełniła błędy, mam nadzieję że wyciągnęła wnioski i ich nie powtórzy.

Jeszcze raz podkreślę dla innych użytkowników forum. Dziecko tylko i wyłącznie rozwija się prawidłowo przy dwojga ogarniętych rodzicach. Zróbmy wszystko by tak było patrząc długo terminowo. Chwilowo czasem trzeba wybrać mniejsze lub większe zło.

Długo mnie na forum nie było, ale gdy ostatnio czytam różne posty to mam wrażenie, że bardzo dużo uwagi poświęca się dorosłym, a o dzieciach się zapomina. "posiadając" dziecko, mamy obowiązek by wychować je jak najlepiej i musimy dążyć do tego by rodzina była razem. Każdą możliwą metodą.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

sajmon123 pisze: 15 lip 2021, 20:44 Tak miałeś. Ktoś (myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę kto na tym forum - Bóg) pokrzyżował uwczesne plany. Rozumiem ludzką złość. Rozumiem chęć odegrania się, ale też rozumiem jak to jest popełnić błąd. Twoja żona wtedy popełniła błędy, mam nadzieję że wyciągnęła wnioski i ich nie powtórzy.

Jeszcze raz podkreślę dla innych użytkowników forum. Dziecko tylko i wyłącznie rozwija się prawidłowo przy dwojga ogarniętych rodzicach. Zróbmy wszystko by tak było patrząc długo terminowo. Chwilowo czasem trzeba wybrać mniejsze lub większe zło.

Długo mnie na forum nie było, ale gdy ostatnio czytam różne posty to mam wrażenie, że bardzo dużo uwagi poświęca się dorosłym, a o dzieciach się zapomina. "posiadając" dziecko, mamy obowiązek by wychować je jak najlepiej i musimy dążyć do tego by rodzina była razem. Każdą możliwą metodą.
Tak miałem Sajmonie :)
Tak zapewne spowodował Ojciec :D , niestety ku mojej rozpaczy . Widocznie uznał ,że nie musi ponieść konsekwencji tego że nasz syn mógł przez jej głupotę nawet stracić życie.
Złość była , nie raz się pojawia , kiedy znów coś głupiego odwala w swojej bezmyslnosci . No ale wpływ mam tylko na siebie .
To nie chęć odegrania się , tylko zwykłe poczucie krzywdy nie tyle własnej , co dzieci . Oraz poczucie ,se powinna ponieść surowe konsekwencje swoich błędów . Bóg uznał inaczej .
Nie wyciąga wniosków , a raczej takie żeby już nie wpaść w takie tarapaty.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Ruta »

sajmon123 pisze: 15 lip 2021, 20:44 Tak miałeś. Ktoś (myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę kto na tym forum - Bóg) pokrzyżował uwczesne plany. Rozumiem ludzką złość. Rozumiem chęć odegrania się, ale też rozumiem jak to jest popełnić błąd. Twoja żona wtedy popełniła błędy, mam nadzieję że wyciągnęła wnioski i ich nie powtórzy.

Jeszcze raz podkreślę dla innych użytkowników forum. Dziecko tylko i wyłącznie rozwija się prawidłowo przy dwojga ogarniętych rodzicach. Zróbmy wszystko by tak było patrząc długo terminowo. Chwilowo czasem trzeba wybrać mniejsze lub większe zło.

Długo mnie na forum nie było, ale gdy ostatnio czytam różne posty to mam wrażenie, że bardzo dużo uwagi poświęca się dorosłym, a o dzieciach się zapomina. "posiadając" dziecko, mamy obowiązek by wychować je jak najlepiej i musimy dążyć do tego by rodzina była razem. Każdą możliwą metodą.
Generalnie się z tobą zgadzam, z jedną uwagą. Lepiej nie wybierać nigdy zła, nawet tego małego. Wiem co masz na myśli, sama często jestem w sytuacji, gdy wydaje się, że do wyboru mam tylko mniejsze lub większe zło. Nauczyłam się jednak, że zawsze jest jeszcze jakieś dobro, które mogę wybrać, tylko nie zawsze je dostrzegam. Staram się uważniej patrzeć... Te dobre rozwiązania są czasem trudne, czasem bolą i w tych kategoriach możemy je postrzegać, jako rodzaj zła (bo boli, bo czasem oznacza rozłąkę, a nawet zachwianie relacji), ale one są dobre. Dobro nie zawsze jest łatwe, proste i przyjemne. Zło za to często takie bywa...

Natomiast ochorna dzieci w kryzysie jest ważna. I ważne jest by nie dać się właśnie tym "mniejszym złom" jakie dziś się często proponuje rodzinom w kryzysach. Jak na przykład "rozwód dla dobra dzieci", by już nie były świadkami jak kłócą się rodzice. Czy coś w tym stylu. Tu pełna zgoda - nie tylko jako małżonkowie, ale i jako rodzice lepiej jeśli dążymy do zgody i naprawy relacji małżeńskiej. I to jest dobro :)
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: sajmon123 »

Ruta pisze: 16 lip 2021, 21:29
sajmon123 pisze: 15 lip 2021, 20:44 Tak miałeś. Ktoś (myślę, że wszyscy zdajemy sobie sprawę kto na tym forum - Bóg) pokrzyżował uwczesne plany. Rozumiem ludzką złość. Rozumiem chęć odegrania się, ale też rozumiem jak to jest popełnić błąd. Twoja żona wtedy popełniła błędy, mam nadzieję że wyciągnęła wnioski i ich nie powtórzy.

Jeszcze raz podkreślę dla innych użytkowników forum. Dziecko tylko i wyłącznie rozwija się prawidłowo przy dwojga ogarniętych rodzicach. Zróbmy wszystko by tak było patrząc długo terminowo. Chwilowo czasem trzeba wybrać mniejsze lub większe zło.

Długo mnie na forum nie było, ale gdy ostatnio czytam różne posty to mam wrażenie, że bardzo dużo uwagi poświęca się dorosłym, a o dzieciach się zapomina. "posiadając" dziecko, mamy obowiązek by wychować je jak najlepiej i musimy dążyć do tego by rodzina była razem. Każdą możliwą metodą.
Generalnie się z tobą zgadzam, z jedną uwagą. Lepiej nie wybierać nigdy zła, nawet tego małego. Wiem co masz na myśli, sama często jestem w sytuacji, gdy wydaje się, że do wyboru mam tylko mniejsze lub większe zło. Nauczyłam się jednak, że zawsze jest jeszcze jakieś dobro, które mogę wybrać, tylko nie zawsze je dostrzegam. Staram się uważniej patrzeć... Te dobre rozwiązania są czasem trudne, czasem bolą i w tych kategoriach możemy je postrzegać, jako rodzaj zła (bo boli, bo czasem oznacza rozłąkę, a nawet zachwianie relacji), ale one są dobre. Dobro nie zawsze jest łatwe, proste i przyjemne. Zło za to często takie bywa...

Natomiast ochorna dzieci w kryzysie jest ważna. I ważne jest by nie dać się właśnie tym "mniejszym złom" jakie dziś się często proponuje rodzinom w kryzysach. Jak na przykład "rozwód dla dobra dzieci", by już nie były świadkami jak kłócą się rodzice. Czy coś w tym stylu. Tu pełna zgoda - nie tylko jako małżonkowie, ale i jako rodzice lepiej jeśli dążymy do zgody i naprawy relacji małżeńskiej. I to jest dobro :)
Ruto jak wiesz i wszyscy już wiedzą, Ty dużo lepiej potrafisz opisać coś niż ja. Zgadzam się z Tobą. Tylko mam problem z ostatnim zdaniem... Czasem ciężko budować jednocześnie relację małżeńską i rodzicielską. Odchodzący nie widzą problemu i chcą być "przyjaciółmi". Wtedy poprawia się relacja rodzicielska. No ale znowu pogarsza małżeńska, gdyż uważam, że takie mocno przyjacielske relacje sprawiają, że ten odchodzący małżonek czuje się usprawiedliwiony bo jest ok w danym momencie. Nie zwraca uwagi na to, że takie zachowanie może ranić. No bo skoro jest ok, dogadujemy się, dlaczego nie możemy tworzyć rodziny? To trudne i skomplikowane.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Wakacje z synami u mnie się kończą. Za dwa dni oddaje chłopaków do ich matki.
Czas spędzony z nimi cenny chodź bywały sytuację trudne. Tak jak dzisiejsza kiedy zadzwoniła ....żona i oznajmiła że napisał na priv czacie że nękają go dwaj koledzy. Rodzice jednego z nich się dowiedzieli no i problem nie wiedzą co z tym zrobią .wpisy mają zostać usunięte itd. Dokładnie rzecz ujmując to ....żony przyjaciółka i jej syn . Osoba , która miała ogromny wpływ na żonę i jej decyzję rozwodowe i opiekuńcze wobec synów.
Wiedziałem o sytuacji , wiem że z syna zadrwiono przy jego słabym poczuciu wartości nie umie sobie poradzić z żartami z siebie . Chodź ten ,akurat dla dzieci w wieku xx lat ( nie podam wieku bezpieczeństwo) raczej po prostu słaby . Do tego kto pilnuje te dzieci skoro jeszcze o północy wysyłane są wiadomości z pretensjami za dość emocjonalna reakcje syna.
W danym momencie bardziej interesowało mnie uspokojenie syna oraz Cobi jak się zadziało.
Ponieważ mamy kuratorów poinformowałem kuratora. O sytuacji.
Dzieci odebrałem prawie m-c temu w atmosferze delikatnie mówiąc napiętej . Starsze na dwa dni przed przyjęciem chciso się okaleczać, dokładniej mógłbym to opisac, ale..... Młodsze poprosiło o pomoc telefonicznie ( 22.35) gdzie jest matka ? Bóg jeden wie.W dzień odbioru odwrotna sytuacja . Tym razem dotyczy młodszego dziecka. .....żona przedstawia mi swoją wersję , problem w tym że ja już wiem i co poszło i dlaczego. Dziecko krzyczy do matki :kłamiesz , kłamiesz . I ja wiem ,że kłamała , a problem jest wtedy kiedy dziecko się szantażuje i naciska bo coś sobie z Kowalskim zaplanowała i nie wychodzi.
Standardowo około 5 dni aklimatyzacji , i obniżania napięcia między rodzeństwem , tak żeby w sytuacjach konfliktowych nie chcieli się tylko pozagryzac ale przypomnieli sobie że czego innego ich uczyłem, jak starać się rozwiązać problem , jak się komunikować i jak rozładować napięcie ,żeby można było wogole porozmawiać.
Później już ogólnie lepiej .
Będę pisał w częściach , ułatwi to też prace moderacji.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

W trakcie tych wakacji miałem okazję się spotkać z przyjacielem tu z forum. Mieliśmy okazję porozmawiać na żywo po ponad dwóch latach znajomości internetowej a później już bardziej telefonicznej . Otwarcie mówiąc to przyjaciel bardziej stanol na wysokości zadania bo to on odwiedził mnie .Poznały się nasze dzieci . Jakoś daliśmy radę :) ,a dzieci złapały kontakt. .

Sam z chłopcami spędzałem czas tak dobrze jak umiałem i jak pozwalały realia . Wiele wizyt u lekarzy oraz terapia starszego. Wolałbym pojechać gdzieś na dłużej. Może w przyszłym roku. W między czasie wizyta kuratora o czym wspominałem ,że będzie. Nie jedyna bo będzie na razie stały nadzór kuratorski . Rozmowa o tym co było przy przekazaniu chłopców (jak to brzmi) o medjacjach o tym co będzie należało do moich obowiązków jak syn zamieszka ze mną . Dlaczego taka decyzja. Dlaczego opieka nie równoważna. Jak będzie wyglądała sprawa alimentacji itd. To jak się czują synowie .

W tym wszystkim mały kontakt ..... żoną .Strikte tylko co do info odnośnie wizyt lekarskich.
Tu próby dezinformacji i wręcz próby kłamstw ... żony. No cóż nawet w takich sprawach są próby oszustwa ,aby wykazać że się nie orientuje , a jednak sobie radzę i wykazuje te proby ....żonie bezlitośnie. Zajeżdżanie drogi autem przez kowalskiego , przy małych prędkościach ,ale jednak , wręcz już mnie śmiesza te próby wyprowadzenia mnie z równowagi , no cóż są i ja tego nie zmienię. Jak ktoś chce tak postępować?......
Także tel . I próba straszenia prokuratura odnośnie dowodów ,które ujawnilem przed sądem. Otwarcie mówiąc tu osiągnęła mały sukces bo to sprawy poważne i mimo wszystko człowiek o tym myśli . Mimo że zrobiłem to z pełną świadomością , i konsekwencje w razie co znam.
Padło też pytanie i tu byłem ...przytkało mnie , bo młodszy zapytal czy jest jeszcze szansa żebym był z mama gdyby chciała . Odpowiedziałem ,że nie i nie ma takiej możliwości i już nigdy z mama nie będę . A całą resztę wytłumaczę jak dorosną i będą chcieli o tym porozmawiać. Starszy mimo że nie zainteresowany niby , to jednak w tej sprawie bardzo się wsłuchiwał.
Odpowiedz nie mogła być inna , nie będę ich okłamywał, zresztą taka uzyskali też już dwa razy tylko pytali w zeszłym roku. No cóż to tylko dowód ,se dzieci zawsze mają nadzieję , nawet wtedy kiedy nie powinno jej już być.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Tak na chwilę obecną . Młodsze dziecko od rana powtarza ,że nie chce wracać do mamy.
Osobiście ,się nie dziwie przy tym co przeszedł i tym traktowaniu jakie było. Bardzo podobne w niektórych sytuacjach jak w wątku przyjaciela .
Ja teraz ma go namawiać i tłumaczyć ,że mama kocha i się stęskniła ?
Kłóci się to we mnie bardzo , jest w sprzeczności ze mną . W takim razie , to co on przeżywa .
Jednak nie mam wyboru i jutro o 20.00 muszę obu synów odstawić do ..... żony . Czy mi się to podoba czy nie , czy się z tym zgadzam czy nie . I gdzie dobro dziecka , gdzie się słucha tego czego on chce , czy słucha się wogole gdzie czuję się bezpieczniej.?
Nie matka ma prawo i trzeba je respektować , bo może budować relacje z dzieckiem . Ok. Tylko ile będzie się jeszcze uczyć , czy może eksperymentować.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Klara*
Posty: 39
Rejestracja: 19 wrz 2018, 8:58
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Klara* »

Bardzo to wszystko trudne. Ciężko zrozumieć dorosłemu , a co dopiero dziecku. Bardzo to przykre, że błędy dorosłych, ich problemy, decyzje dotykają dzieci. Staramy się je ratować, chronić, ale niestety czasem jest to niemożliwe. Bardzo ubolewam na tym ,że i moje dzieci doświadczają trudnych sytuacji. Dla mnie osobiście jest to porażka, ponieważ u mnie w domu rodzinnym nie było takich problemów, nie doświadczałam tego co teraz doświadczają moje dzieci. Dla mojego męża jest to pikuś (ona to przechodził) jest twardy, rygorystyczny - życie tak go ukształtowało .... Jako matka bardzo cierpię widząc jak traktuje nasze dzieci. Wg męża nie ma problemu w tym jak traktuje nasze dzieci "niech się uczą twardego życia......"
Astro jesteś dobrym ojcem , tak trzymaj.
Jeśli dziecko zgłasza niechęć powrotu do matki , czy nie można coś z tym zrobić. Czy naprawdę musi się cos stać , aby organy władzy przejrzały na oczy. Trzeba dbać przede wszystkim o dobro dzieci , bo o ile my dorośli jakoś sobie radzimy , to one już niekoniecznie ....całe życie przed nimi i co???? Już są "pokaleczone".....
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Klara* pisze: 10 sie 2021, 10:49 Bardzo to wszystko trudne. Ciężko zrozumieć dorosłemu , a co dopiero dziecku. Bardzo to przykre, że błędy dorosłych, ich problemy, decyzje dotykają dzieci. Staramy się je ratować, chronić, ale niestety czasem jest to niemożliwe. Bardzo ubolewam na tym ,że i moje dzieci doświadczają trudnych sytuacji. Dla mnie osobiście jest to porażka, ponieważ u mnie w domu rodzinnym nie było takich problemów, nie doświadczałam tego co teraz doświadczają moje dzieci. Dla mojego męża jest to pikuś (ona to przechodził) jest twardy, rygorystyczny - życie tak go ukształtowało .... Jako matka bardzo cierpię widząc jak traktuje nasze dzieci. Wg męża nie ma problemu w tym jak traktuje nasze dzieci "niech się uczą twardego życia......"
Astro jesteś dobrym ojcem , tak trzymaj.
Jeśli dziecko zgłasza niechęć powrotu do matki , czy nie można coś z tym zrobić. Czy naprawdę musi się cos stać , aby organy władzy przejrzały na oczy. Trzeba dbać przede wszystkim o dobro dzieci , bo o ile my dorośli jakoś sobie radzimy , to one już niekoniecznie ....całe życie przed nimi i co???? Już są "pokaleczone".....
Niestety nie mam wyjścia.
Ustalenia medjacyjne wchodzą w życie od 29 sierpnia , a tak wiążące jest to co zapisane w wyroku rozwodowym. Każdy mój krok nie rozważny może zerwać medjacje.
To co mogę zrobić to tylko o tym fakcie poinformować kuratora , z którym jestem umówiony na czwartek . Mogę też już teraz napisać taką info SMS bo kontakt mam bezpośredni.
A na rozmowie ..... Jest wiele kwestii do poruszenia. Nie opiszę ich ,ale są niepokojące ,tak to delikatnie ujmijmy.
Klaro ...... żona robi dokładnie to jak miała w swoim domu pierwotnym . Na te same sprawy wielokrotnie mi się skarżyła i żaliła . Sama w tej chwili robi kopiuj - wklej.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Ruta »

Astro,
Rozumiem twoje odczucia, związane z koniecznością przekazania dzieci żonie, gdy wiesz, że nie opiekuje się dziećmi właściwie.

Gdy mój mąż był raz po raz w ciągach i bardzo źle traktował syna, był agresywny i bardzo ranił dziecko swoim postępowaniem.
Syn panicznie bał się wtedy męża, był w coraz gorszym stanie psychicznym. Sytuacja eskalowała, przemoc eskalowała, mąż groził przy dziecku, że go wywiezie i ja nigdy dziecka nie zobaczę, że go bez mojej wiedzy odbierze że szkoły, no było nam bardzo trudno. Syn bał się chodzić do szkoły, wstydził się przed kolegami, bo odurzony mąż systematycznie wrzeczał na nas na osiedlu, bardzo wulgarnie. To trudne co zaraz napiszę, bo wiem, jak było trudno mi to wtedy przyjąć.

W takiej sytuacji, czas by postawić granice i w dodatku by postawić je sobie. Owszem wobec męża, czy żony, także kowalskiego, który zajeżdża drogę, ale nie im, a sobie. Dla mnie było to niewyobrażalne. Bałam się męża, i jakiegokolwiek sprzeciwu wobec niego, bo to nasilało agresję. To raz. Nie rozumiałam nic z tych granic. To dwa. Ale jakoś zaczęłam się przez to przebijać.

Ta droga, stawiania sobie granic, pozwoliła stopniowo wyjść z przemocy całej naszej rodzinie. Stało się to, co wydaje się niewyobrażalne, mój mąż mimo, że nadal jest w czynnym uzależnieniu, przestał przychodzić na kontakty odurzony i na powrót dba o syna. Także wobec mnie nie stosuje już bezpośredniej przemocy.

Astro zobacz jak u ciebie jest z tymi granicami. Z serca piszę. Ja nie stawiałam żadnych, nie umiałam. No i mnóstwo osób z tego korzystało. Pozwalałam się krzywdzić. Nauczyłam się stawiać granice wobec męża i uczę się stawiać je w innych relacjach. Mam nadzieję, że stanie się to z czasem u mnie naturalną sprawą, na razie mnóstwo mnie wysiłku kosztuje. Ale też procentuje. Moje relacje są coraz zdrowsze.

Sprawdzałeś kiedyś siebie i swój sposób funkcjonowania pod kątem współuzależnienia? Warto się sobie przyjrzeć i powoli zmienić to, co nam w naszym funkcjonowaniu nie służy. Jak choćby poprzez naukę stawiania granic. Dlatego o tym wspominam.

Współuzależnienie jest problem rzeszy osób w tym naszym świecie, gdzie uzależnienia są ogromną plagą. W jakimś sensie niemal wszyscy w jakiś obszarach z tym się mierzymy. Dopiero co dowiedziałam się też, że współuzależnienie jest możliwe także w relacji z osobą, która nie jest osobą uzależnioną w klasycznym sensie, ale funkcjonuje w sposób destrukcyjny. Z terapii wiem, że można być nawet wspoluzależnionym szefem, a nawet sąsiadem. W relacji z bliskimi osobami, a drugi rodzic czy współmałżonek jest bliski, nie w sensie emocjonalnym nawet, ale w sensie zakresu wpływu na nasze życie i dzieci, współuzależnienie może rozwijać się bardzo szybko.

Jest też jeszcze jedna ważna rzecz. Jestem głęboko przekonana, że równie ważna i pomocna w zmianie naszej sytuacji była modlitwa. Tej w całym tym procesie było bardzo dużo. Także za męża. Im bardziej są w kryzysach mężowie i żony, rodzice naszych dzieci, tym więcej modlitwy potrzebujemy. Ona jest ważna także dla nas.

Pamiętam o tobie i twojej rodzinie w modlitwie.

Astro pisze: 10 sie 2021, 9:49 Tak na chwilę obecną . Młodsze dziecko od rana powtarza ,że nie chce wracać do mamy.
Osobiście ,się nie dziwie przy tym co przeszedł i tym traktowaniu jakie było. Bardzo podobne w niektórych sytuacjach jak w wątku przyjaciela .
Ja teraz ma go namawiać i tłumaczyć ,że mama kocha i się stęskniła ?
Kłóci się to we mnie bardzo , jest w sprzeczności ze mną . W takim razie , to co on przeżywa .
Jednak nie mam wyboru i jutro o 20.00 muszę obu synów odstawić do ..... żony . Czy mi się to podoba czy nie , czy się z tym zgadzam czy nie . I gdzie dobro dziecka , gdzie się słucha tego czego on chce , czy słucha się wogole gdzie czuję się bezpieczniej.?
Nie matka ma prawo i trzeba je respektować , bo może budować relacje z dzieckiem . Ok. Tylko ile będzie się jeszcze uczyć , czy może eksperymentować.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Ruta pisze: 10 sie 2021, 12:26 Astro,
Rozumiem twoje odczucia, związane z koniecznością przekazania dzieci żonie, gdy wiesz, że nie opiekuje się dziećmi właściwie.

Gdy mój mąż był raz po raz w ciągach i bardzo źle traktował syna, był agresywny i bardzo ranił dziecko swoim postępowaniem.
Syn panicznie bał się wtedy męża, był w coraz gorszym stanie psychicznym. Sytuacja eskalowała, przemoc eskalowała, mąż groził przy dziecku, że go wywiezie i ja nigdy dziecka nie zobaczę, że go bez mojej wiedzy odbierze że szkoły, no było nam bardzo trudno. Syn bał się chodzić do szkoły, wstydził się przed kolegami, bo odurzony mąż systematycznie wrzeczał na nas na osiedlu, bardzo wulgarnie. To trudne co zaraz napiszę, bo wiem, jak było trudno mi to wtedy przyjąć.

W takiej sytuacji, czas by postawić granice i w dodatku by postawić je sobie. Owszem wobec męża, czy żony, także kowalskiego, który zajeżdża drogę, ale nie im, a sobie. Dla mnie było to niewyobrażalne. Bałam się męża, i jakiegokolwiek sprzeciwu wobec niego, bo to nasilało agresję. To raz. Nie rozumiałam nic z tych granic. To dwa. Ale jakoś zaczęłam się przez to przebijać.

Ta droga, stawiania sobie granic, pozwoliła stopniowo wyjść z przemocy całej naszej rodzinie. Stało się to, co wydaje się niewyobrażalne, mój mąż mimo, że nadal jest w czynnym uzależnieniu, przestał przychodzić na kontakty odurzony i na powrót dba o syna. Także wobec mnie nie stosuje już bezpośredniej przemocy.

Astro zobacz jak u ciebie jest z tymi granicami. Z serca piszę. Ja nie stawiałam żadnych, nie umiałam. No i mnóstwo osób z tego korzystało. Pozwalałam się krzywdzić. Nauczyłam się stawiać granice wobec męża i uczę się stawiać je w innych relacjach. Mam nadzieję, że stanie się to z czasem u mnie naturalną sprawą, na razie mnóstwo mnie wysiłku kosztuje. Ale też procentuje. Moje relacje są coraz zdrowsze.

Sprawdzałeś kiedyś siebie i swój sposób funkcjonowania pod kątem współuzależnienia? Warto się sobie przyjrzeć i powoli zmienić to, co nam w naszym funkcjonowaniu nie służy. Jak choćby poprzez naukę stawiania granic. Dlatego o tym wspominam.

Współuzależnienie jest problem rzeszy osób w tym naszym świecie, gdzie uzależnienia są ogromną plagą. W jakimś sensie niemal wszyscy w jakiś obszarach z tym się mierzymy. Dopiero co dowiedziałam się też, że współuzależnienie jest możliwe także w relacji z osobą, która nie jest osobą uzależnioną w klasycznym sensie, ale funkcjonuje w sposób destrukcyjny. Z terapii wiem, że można być nawet wspoluzależnionym szefem, a nawet sąsiadem. W relacji z bliskimi osobami, a drugi rodzic czy współmałżonek jest bliski, nie w sensie emocjonalnym nawet, ale w sensie zakresu wpływu na nasze życie i dzieci, współuzależnienie może rozwijać się bardzo szybko.

Jest też jeszcze jedna ważna rzecz. Jestem głęboko przekonana, że równie ważna i pomocna w zmianie naszej sytuacji była modlitwa. Tej w całym tym procesie było bardzo dużo. Także za męża. Im bardziej są w kryzysach mężowie i żony, rodzice naszych dzieci, tym więcej modlitwy potrzebujemy. Ona jest ważna także dla nas.

Pamiętam o tobie i twojej rodzinie w modlitwie.

Astro pisze: 10 sie 2021, 9:49 Tak na chwilę obecną . Młodsze dziecko od rana powtarza ,że nie chce wracać do mamy.
Osobiście ,się nie dziwie przy tym co przeszedł i tym traktowaniu jakie było. Bardzo podobne w niektórych sytuacjach jak w wątku przyjaciela .
Ja teraz ma go namawiać i tłumaczyć ,że mama kocha i się stęskniła ?
Kłóci się to we mnie bardzo , jest w sprzeczności ze mną . W takim razie , to co on przeżywa .
Jednak nie mam wyboru i jutro o 20.00 muszę obu synów odstawić do ..... żony . Czy mi się to podoba czy nie , czy się z tym zgadzam czy nie . I gdzie dobro dziecka , gdzie się słucha tego czego on chce , czy słucha się wogole gdzie czuję się bezpieczniej.?
Nie matka ma prawo i trzeba je respektować , bo może budować relacje z dzieckiem . Ok. Tylko ile będzie się jeszcze uczyć , czy może eksperymentować.
Ruto jeśli chodzi o prowokacje dezinformację tel. tu nie ma problemu mogę tylko bardziej uczyć się stawiania tych granic. Mogę przerwać rozmowę informując nie chce żeby mnie np. zastraszała czy szantazowala , zresztą tak robiłem już.
Natomiast co do syna nie mam wyjścia , jedyne co mogę zrobić to zgłosić to kuratorowi , tylko to mogę zrobić . Nie mogę syna zatrzymać mimo ,że chce zostać . Byłoby to zatrzymanie czy przetrzymanie , nie wywiązanie się w każdym razie z wyroku sądowego . Narazilbym się na konsekwencje ze strony sądu jeśli uznali by to za nie uzasadnione , narazilbym medjacjje na to że zostaną one zerwane.
Tak myślę.
Na tak drastyczny krok jak zatrzymanie syna , zdecydowany byłem po innych dwóch akcjach do sprawy w sądzie teraz nie wiem jak byłoby to odebrane . Może jestem za bardzo zachowawczy.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Ruta »


Ruto jeśli chodzi o prowokacje dezinformację tel. tu nie ma problemu mogę tylko bardziej uczyć się stawiania tych granic. Mogę przerwać rozmowę informując nie chce żeby mnie np. zastraszała czy szantazowala , zresztą tak robiłem już.
Natomiast co do syna nie mam wyjścia , jedyne co mogę zrobić to zgłosić to kuratorowi , tylko to mogę zrobić . Nie mogę syna zatrzymać mimo ,że chce zostać . Byłoby to zatrzymanie czy przetrzymanie , nie wywiązanie się w każdym razie z wyroku sądowego . Narazilbym się na konsekwencje ze strony sądu jeśli uznali by to za nie uzasadnione , narazilbym medjacjje na to że zostaną one zerwane.
Tak myślę.
Na tak drastyczny krok jak zatrzymanie syna , zdecydowany byłem po innych dwóch akcjach do sprawy w sądzie teraz nie wiem jak byłoby to odebrane . Może jestem za bardzo zachowawczy.
Myślę podobnie, że zatrzymanie syna obróciłoby się przeciwko wam. To chyba w tym najtrudniejsze, stawianie granic, gdy na karku jest wyrok sądowy. Dla mnie ogromym problemem było wyważenie między przestrzeganiem postanowienia sądu, a ochroną syna i siebie. Myślę, że było mi łatwiej niż tobie, bo miałam i mam jasne kryterium - trzeźwość/nietrzeźwość męża. Nikt nie może mnie ukarać za nieprzekazanie mężowi dziecka w sytuacji, gdy jest odurzony. Oczywiście potem jest kwestia "słowo przeciwko słowu". Ale po prostu postanowiłam to przyjąć. Na razie nie było jeszcze sytuacji w której musiałabym się w tej sprawie konfrontować z mężem przed sądem. Jakoś powoli mąż te granice przyjął.

Wiesz w tym stawianiu granic pomogło mi dobre rozpoznanie, gdzie ja je mam. Bo każdy ma je gdzie indziej. Na przykład wiele osób mówiło mi, że jak ja mogę tolerować, że mąż u mnie w domu zachowuje się jak u siebie, czyli na przykład robi sobie kawę, czy przygotowuje posiłek. A mi to nie przeszkadza, nie czuję się z tym niekomfortowo. Więc po co mam tu stawiać jakies granice. Jeśłi poczuję, że mi to przeszkadza, to wtedy pomyślę co z tym zrobić. Jak nie przeszkadza ci na przykład, że żona wrzeszczy w rozmowie telefonicznej, by jesteś w stanie to puścić i nie wziąc do siebie, to też jest w porządku. Ty się tu liczysz i twoje odczucia.

Z drugiej strony ja czuję się często zraniona, gdy mąż jest wobec mnie miły. Mam tu granicę, więc po prostu gdy czuję, że zaczyna mi być przykro, kończę rozmowę, wychodzę. Chronię siebie i swoje uczucia.

Fajnie napisałeś o tym, że przerywasz rozmowę, gdy czujesz, że nie jesteś właściwie traktowany. To bardzo pomaga. I faktycznie uniemożliwia przekraczanie twoich granic w bardzo prosty sposób. Czasem to nie takie proste, no bo jak zareagować, gdy kowalski zajeżdża drogę? Jak tu postawić granicę? Nie wiem... Pewnie osoby biegłe w stawianiu granic nie miałyby i z tym poblemu :roll:

Trudniejsze jest to, że nie możemy wpłynąć tak bezpośrednio na drugiego rodzica, gdy źle traktuje lub zaniedbuje dziecko. To już terytorium drugiej osoby, poza zasięgiem. To trudne. Łatwo dojśc do stanu stałego niepokoju o dziecko i napięcia. Wszystko co się działo jest przecież nadal we mnie, więc gdy mąż teraz zabiera syna do swoich rodziców na weekend, to ja czuję niepokój. Uczę się to oddawać wtedy w modlitwie.

Ale choć nie da się tu stawiać bezpośrednich granic, to możemy wzmacniać dzieci. Mój syn wie, że może do mnie w każdej chwili zadzwonić, porozmawiamy, a jeśli będzie taka potrzeba, to ja wtedy przyjadę. Ale też i wspólnie uczymy się stawiania granic. Bardzo pomogła nam wspólna terapia i ćwiczenia jakie w jej ramach mieliśmy. Ale wiesz co, widzę, że przykładem osiągam najwięcej. Gdy syn słyszy, że zgłaszam wprost mężowi, gdy coś w jego zachowaniu jest dla mnie trudne i to przerywam, sam także zaczął tak robić.

Widzę, że ważne jest też nie przekazywanie moich uczuć. To chyba jeszcze trudniejsze. Ale też to by ich nie ukrywać. Bo udawanie, że nie czuję niepokoju też nie jest dobre, wtedy dziecko nasiąkało tym moim niepokojem jeszcze bardziej. Nauczyłam się mówić dziecku wprost: cieszę się, że spędzicie czas z tatą. Czuję trochę obaw, czy wszystko pójdzie w porządku. Chcę wiedzieć, że pamiętasz że możesz do mnie zadzwonić, gdyby cos cię zaniepokoiło. Będę wtedy spokojniejsza.

Pytam też o uczucia. To mi uświadomiła terapeutka. Że czasem dziecko, gdy ma trudną relację z rodzicem, to w pierwszym rzędzie wcale nie potrzebuje, by drugi rodzic coś z tym robił. Raczej by wysłuchał, przyjął. Wiesz coś w stylu: Widzę/słyszę, że wolałbyś dziś zostać ze mną, zamiast spotykać się z tatą? Czy dobrze to rozumiem? To często jest bardzo dla dziecka otwierające. I po wysłuchaniu, mały często sam proponował, co mogę ja zrobić, by on poczuł się pewniej. I do spotkania dochodziło. Albo nie. Był czas, gdy mały powiedział, że jak ma spotkać się z tatą, to będe musiała go związać, potem przywiązać do jakiejś deski i wynieść. To są sygnały alarmowe, że dzieje się źle. I ta granica za którą wyrok sądowy schodził na dalszy plan.

Może jak widzisz, że chłopcy nie chcą wracać, to warto po prostu z nimi porozmawiać o tym. I szczerze im powiedzieć o swoich uczciach? Wydaje mi się, że nie byłoby to nic złego.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Po wczorajszym dniu na pewno będę musiał się przyjrzeć Ruto swoim granicom.
Dwa tel . Wieczorem od ..... żony , w nich pretensje , kłamstwa , deprecjonowanie syna , wręcz robienie z niego psychicznie chorego dziecka , jego słów wiele innych spraw poruszanych bez ładu i składu po to ,żeby wyprowadzić z równowagi. Jedna z nich skończyłem bardzo szybko , druga nie i koszt w emocjach duży . Przy tym SMS ,w których była spokojna i ugodową taka gra. Starała się też bardzo , tonem wręcz rozkazującym, wymóc ,abym przyprowadził szybciej chłopców już dzisiaj rano. Nie zgodziłem się . Nie ustalała tego szybciej. Nie widzę powodu ,aby ograniczać swój czas z synami , tym bardziej w takiej sytuacji i jej nastawieniu.
W tej rozmowie potwierdziła ,że niby wyszła za mąż. Dla mnie bez znaczenia . Mogła wziąć ślub w Kościele Prawosławnym . Chodź z punktu widzenia prawa nie orientuje się zupełnie jak to wygląda i mogło by mnie to interesować tylko pod kontem tego ,że jej obecny kowalski nie mógł dostać tak szybko rozwodu cywilnego . Wiązałoby się to z tym się to może z tym ,że popełnili by przestępstwo bigamię ,a jest to karalne. Tak dzieje się za każdym jednym razem , kiedy w jej życiu obecnym (to znaczy od wyprowadzki ) pojawiają się jakieś problemy , z czymś sobie nie radzi , problemy w jej związkach . To wychodzi pozniej , a ataki są na mnie. Gdzieś musi się rozładować , a ja cały czas muszę uczyć się chronić przed tym szkodliwym dla mnie i dla dzieci działaniem.
Wszystkie te sprawy uswiadczaja mnie tylko w jednym i to pisałem też w wątku Montiego w związku z sytuacją z jego ,żona.
Tak zachowują się wyjątkową toksyczne osoby , matki . Będą gotowe poświęcić dobro dziecka , bo priorytetem jest ich dobro. Będą różnicować dzieci , tak się dzieje u mnie , bo będzie im to potrzebne do ich chorego myślenia i życia . U mnie tak jest jeden syn jest bohaterem , drugi jest niszczony . Do 2019 roku kiedy młodszy syn pierwszy raz powiedział głośno ,że chce mieszkać ze mną . To on był tym lepszym, lepiej traktowanym , lepiej uczącym się , a starszy był tym gorszym , mając swoje deficyty , sprawiającym problemy itd. , zresztą taki stan rzeczy był wcześniej na co zwracałem ....... żonie uwagę ,że powinna równo traktować dzieci. To było jeszcze jak byliśmy razem i spotykało się nie raz ze złością.
To wszystko zaczęło się zmieniać i jej polaryzacja względem dzieci od momentu , o którym wspomniałem i od momentu ,w ktorym młodsze dziecko, zaczęło się zwracać do mnie.
Ten młodszy syn jest też niszczony bo dojrzał na tyle , że dostrzega jej zachowania ,kłamstwa , dostrzega manipulacjie i umie je glosno nazwać , więc jest dla niej przeszkodą , problemem , kimś kto może zaszkodzić , bo ukazuje jej prawdziwy obraz ,a to jest nie wygodne . Przecież jest doskonała i idealna.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Ruta »

Astro,
u Montiego w wątku napisałam o datach krytycznych w wychowaniu dzieci. W skrócie gdy osiągnięcie przez dziecko jakiegoś wieku powoduje bardzo destrukcyjne funkcjonowanie rodzica, z przemocą wobec dziecka włącznie, to może za to odpowiadać właśnie ten mechanizm.
Mamie bardzo trudno jest przyjąć, że szkodzi swojemu dziecku, więc często racjonalizuje lub bagatelizuje swoje zachowania.

Nie chodzi o to, by teraz psychologizowac relacje, czy usprawiedliwiać rodziców którzy stosują przemoc wobec dzieci. Ale czasem trudne zachowania biorą się z bardzo trudnych przeżyć własnych.

A granice Astro, koniecznie. To jest super. I dobre dla zdrowia. Ustal gdzie je masz i bądź konsekwentny w ich przestrzeganiu. Pomaga. Działa. Na zasadzie: nie chcę by żona krzyczała podczas rozmów telefonicznych. Kończę rozmowę zawsze, gdy podnosi głos. Warto sobie przygotować stały krótki komunikat, na przyklad: słyszę, że jesteś zdenerwowana, sądzę że lepiej jeśli porozmawiamy jutro, gdy emocje trochę opadną. I potem ban, bez wkręcania się w smsy, i inne rzeczy. Najpierw możesz odebrać i sto smsów, i prób połączeń. Ale z czasem ich liczba ma szansę spasć do zera. A rozmowy mają szansę być bardziej cywilizowane.
ODPOWIEDZ