W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Nirwanna pisze: 19 lis 2021, 6:27
sajmon123 pisze: 18 lis 2021, 20:53 Astro - pogody ducha. Bądź zawsze sobą.
...bądź coraz lepszą wersją samego siebie :)
Staram się , nie wychodzi zawsze . Praca do końca życia.
W innych aspektach , kiedy to się skończy mam dość.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Starszy syn znowu dzisiaj uciekł wybiegł ze szkoły. To ten chłopak , ktory ma aspiego.
..... Zona mnie poinformowała . Pytała czy pojadę miałem zlecenie /pasażera od razu nie mogłem ruszyć . Powiedziałem , ze pojadę do szkoły jak tylko będę wolny. Tez zadzwoniłem do wychowawczyni , złota kobieta ,ze będę jak najszybciej. Przyjechałem bardzo szybko , trochę wariacka jazda. Złośliwość rzeczy martwych przez jakieś 10 min nie mogłem z nikim sie połączyć , a chciałem żeby .... zona wiedziała ze już jestem na miejscu i szukałem gdzie jest pani, która szukała syna . W końcu znalazłem. porozmawiałem z synem dość długo . Początkowo starałem sie go wysłuchać i uspokoić na tyle żeby zeszło z chłopaka chociaż trochę napięcie .
poinformowałem tez ....zonę , która już czekała pod szkoła. Pozniej przekazałem syna zonie , tym razem bez szpilek . powstrzymałem sie od komentarzy tym bardziej przy synu i w takiej sytuacji .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: marylka »

I to jest klasa
Gratuluję
:)
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: ozeasz »

Astro czytając parę ostatnich stron wyczytuję dużo emocji w Twoim opisie żony, trudnych, przykrych, jak myślisz, czy To jak postrzegasz żonę jest Prawdą? Czy może to mieć wpływ na odbiór osoby mamy waszych dzieci?

Jeśli te emocje są, tak wyrażane jak tutaj to czy nie jest tak, że pokazują one coś innego niż tu wydaje się chcesz przekazać:
Astro pisze: 18 lis 2021, 11:20 Tak na szybko odpowiem Niepoprawnemu83 nie interesuje mnie co myśli i robi ......żona .
Podobno to nie nienawiść i złość jest po drugiej stronie miłości a obojętność, Ty tutaj wyrażasz swoje cierpienie i rozgoryczenie i to jest jasne, trudno żeby tego nie czuć w danej sytuacji, a to może świadczyć o żywości uczucia wobec żony ale również może też uzależnieniu od niej, zastanawiałeś się nad tym?
Astro pisze: 13 lis 2021, 16:45
Nowiutka pisze: 13 lis 2021, 15:02
Astro pisze: 12 lis 2021, 21:15 Nie kocham jej . Jeśli miłość to decyzja to taka jest moja decyzja.
A czasem decyzji nie był czas ślubu?
Tak , tu nie będę z tobą się spierał to był czas decyzji.
Natomiast , i tu może każdy mi zarzucić nie konsekwencje , po tak długim czasie mogę zmienić zdanie . Nie ja pierwszy , i też nie pierwszy w małżeństwie.
Serio argumentujesz że sam nie przywiązujesz wagi do obietnic bo to ....żona pierwsza je złamała? A skąd wiesz co było pierwsze? Jesteś w stanie cofnąć się myślami do czasu ślubu i przed, żeby obiektywnie prześwietlić wszystkie wasze myśli, uczynki, słowa podsumowując kto pierwszy zaczął ranić, albo jak słusznie zauważył ks. Dziewiecki powiedział: "pierwszy przestał okazywać miłość", jak dla mnie to ślepy zaułek, to droga do destrukcji ale i degradacji siebie i najbliższych.
Astro pisze: 14 lis 2021, 10:40 Myśmy takie niby terapię mieli już niby 2 tyle że osobno 😆 bo wtedy ona nie chciała razem . Teraz ja nie chcę.
I znowu ona mogła ja nie będę mógł.
No gdzie jest ta równość 😁😆

Hmm, leciał kiedyś taki film: "Szaleństwa Majki Skowron", chyba to w nim była przedstawiona podobna postawa kiedy chciał on, ona nie chciała i na odwrót, tylko że to były nastolatki...😉


Całe życie człowiek ma w plecy przez tą jedną źle wybrana kobietę 😂😂😂
Astro nie wiem jakie wartości uznajesz w życiu, ale zastanów się czy wtedy kiedy się poznaliście i kwitła wasza relacja miałeś podobne zdanie, zauważ że Twój aktualny sposób postrzegania, a przynajmniej przekazywania obrazu osoby żony wyraźnie ma źródło w emocjach, a jakie są, były fakty które były powodem waszej bliskości?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Ruta »

Astro, szacun.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Caliope »

Takim tokiem myślenia, że całe życie człowiek ma w plecy, przez źle wybraną osobę można sobie tylko robić cały czas krzywdę. Też o tym myślę, gdzie ja miałam oczy 10 lat temu, dlaczego akurat temu człowiekowi zaufalam i się w nim zakochałam jak teraz nic z tego nie ma. Teraz tylko cierpię z braku miłości,wsparcia, tylko czy mam cierpieć czy może zająć się innymi rzeczami niż te moje zranienia i wstyd że popełniłam tyle błędów, może jednak były plusy, a nie tylko minusy tego czasu.
jacek-sychar

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: jacek-sychar »

Ozeasz

Ale pojechałeś po bandzie. :(
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

ozeasz pisze: 20 lis 2021, 2:11 Astro czytając parę ostatnich stron wyczytuję dużo emocji w Twoim opisie żony, trudnych, przykrych, jak myślisz, czy To jak postrzegasz żonę jest Prawdą? Czy może to mieć wpływ na odbiór osoby mamy waszych dzieci?

Jeśli te emocje są, tak wyrażane jak tutaj to czy nie jest tak, że pokazują one coś innego niż tu wydaje się chcesz przekazać:
Astro pisze: 18 lis 2021, 11:20 Tak na szybko odpowiem Niepoprawnemu83 nie interesuje mnie co myśli i robi ......żona .
Podobno to nie nienawiść i złość jest po drugiej stronie miłości a obojętność, Ty tutaj wyrażasz swoje cierpienie i rozgoryczenie i to jest jasne, trudno żeby tego nie czuć w danej sytuacji, a to może świadczyć o żywości uczucia wobec żony ale również może też uzależnieniu od niej, zastanawiałeś się nad tym?
Astro pisze: 13 lis 2021, 16:45
Nowiutka pisze: 13 lis 2021, 15:02

A czasem decyzji nie był czas ślubu?
Tak , tu nie będę z tobą się spierał to był czas decyzji.
Natomiast , i tu może każdy mi zarzucić nie konsekwencje , po tak długim czasie mogę zmienić zdanie . Nie ja pierwszy , i też nie pierwszy w małżeństwie.
Serio argumentujesz że sam nie przywiązujesz wagi do obietnic bo to ....żona pierwsza je złamała? A skąd wiesz co było pierwsze? Jesteś w stanie cofnąć się myślami do czasu ślubu i przed, żeby obiektywnie prześwietlić wszystkie wasze myśli, uczynki, słowa podsumowując kto pierwszy zaczął ranić, albo jak słusznie zauważył ks. Dziewiecki powiedział: "pierwszy przestał okazywać miłość", jak dla mnie to ślepy zaułek, to droga do destrukcji ale i degradacji siebie i najbliższych.
Astro pisze: 14 lis 2021, 10:40 Myśmy takie niby terapię mieli już niby 2 tyle że osobno 😆 bo wtedy ona nie chciała razem . Teraz ja nie chcę.
I znowu ona mogła ja nie będę mógł.
No gdzie jest ta równość 😁😆

Hmm, leciał kiedyś taki film: "Szaleństwa Majki Skowron", chyba to w nim była przedstawiona podobna postawa kiedy chciał on, ona nie chciała i na odwrót, tylko że to były nastolatki...😉


Całe życie człowiek ma w plecy przez tą jedną źle wybrana kobietę 😂😂😂
Astro nie wiem jakie wartości uznajesz w życiu, ale zastanów się czy wtedy kiedy się poznaliście i kwitła wasza relacja miałeś podobne zdanie, zauważ że Twój aktualny sposób postrzegania, a przynajmniej przekazywania obrazu osoby żony wyraźnie ma źródło w emocjach, a jakie są, były fakty które były powodem waszej bliskości?
Tak postrzegam żonę Ozeaszu. Zgodnie z tym co kiedyś w moim wątku napisał nałóg. Wtedy z jego słowami się nie zgadzałem . Przelało się , mogło?
Staram się ,aby to nie wpływało na chłopaków. Przy nich jestem poprawny politycznie.

Odpowiedz Niepoprawnemu83 była prosta , ponieważ pisał o testach . Może ...... żona sobie testować . Nie obchodzi mnie wynik tego testu. Czy go zdałem czy oblałem w jej oczach .

Dąże do stanu obojętności , tylko nie wiem czy wiesz jak o ten stan ciężko przy toczącej się sprawie o dzieci. Emocji jest dużo to prawda, teraz jest nienawiść z nutą chęci poczucia sprawiedliwości ( zemsta /kara). Czy muszę czekać na żonę tak jak być może ty na swoją , albo Niepoprawny83? Po jego wpisie tak trochę sobie pomyślałem . Może się mylę.

Wielokrotnie jestem w stanie cofnąć się do historii do pewnych sytuacji. Z całym szacunkiem ks. Dziewięcki jest tylko człowiekiem nie jest dla mnie wyrocznia w tych sprawach . Tym bardziej ,że widzi tylko krzywdę kobiet . To że dzieci są skrzywdzone przy rozwodach prosto stwierdzić.

Oczywiście ,że wtedy inaczej postrzegałem tę kobietę. Była inna , a raczej nie widziałem tego jaka jest. Popełniłem te same błędy co większość

Jacku ja nie jestem zły o takie wpisy , trzeba się mierzyć ze wszystkim. W ten sposób można się o sobie dowiedzieć więcej. Przemyśleć , zastanowić.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Caliope pisze: 20 lis 2021, 12:39 Takim tokiem myślenia, że całe życie człowiek ma w plecy, przez źle wybraną osobę można sobie tylko robić cały czas krzywdę. Też o tym myślę, gdzie ja miałam oczy 10 lat temu, dlaczego akurat temu człowiekowi zaufalam i się w nim zakochałam jak teraz nic z tego nie ma. Teraz tylko cierpię z braku miłości,wsparcia, tylko czy mam cierpieć czy może zająć się innymi rzeczami niż te moje zranienia i wstyd że popełniłam tyle błędów, może jednak były plusy, a nie tylko minusy tego czasu.
Caliope pewnie ,że były plusy , pewnie nawet dużo. Jednak wolę o nich coraz mniej myśleć . Tak jest zdrowiej.
Kiedyś synowie dorosną i nie będę musiał mieć z nią kontaktu . Jeszcze trochę jak podrosną zapewne zmienię miejsce zamieszkania tak oby odseparować się od tej osoby oraz miejsca gdzie mieszkam i wszystkiego co się rozgrywa od 4-5 lat.
Na razie jestem o 300-400 metrów od niej ale tylko dlatego ,se to obiecałem synom , że będę blisko. W pewnym stopniu dało im to poczucie bezpieczeństwa. Nie wiem tylko co zrobię jak mi zabierze młodszego syna , ustalenia się kończą jej zdanie zapewne się nie zmieni .
Tak boję się tego . Bo inaczej się żyje kiedy ma się dziecko przy sobie , a inaczej kiedy nie i jesteś zależny od kogoś
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Młodszy syn poszedł do matki . Był zadowolony, ostatni dobry kontakt go otworzył i dobrze . Dzwoniłem przed chwilą do synów i dobrze spędzają czas . Starszy dochodzi do siebie chodzisz załapał jakiegoś wirusa i miał torsje w nocy . Jest zmęczony i obolały to już wiedzialem rano bo rano z chłopakiem rozmawiałem .....żona zresztą też zmęczona była przy nim . Nawet było mi jej żal. Była zmęczona . Za to rozmawialiśmy na głośno mówiącym i synowie nie wiem od jakiego czasu usłyszeli nas rozmawjajacych normalnie . Ja po młodszym bo jeszcze był u mnie widziałem reakcje . Nie umiem jej nazwać -spokoju ? Zadowolenie?
Gdyby tak zajmowała się synami jak to stara się robić teraz ... Zapewne miała by jak to określała większy spokój odemnie , nie musiałbym stać na straży ich dobra . Tak jak teraz .

Starszy syn wczoraj mówił ,że nie chce być dorosly nie chce być tak traktowany , przerasta go to , i szkoła . Znamienne ,że trzy razy powtórzył ,że chce mieć 12 lat . To wiek w którym to piekło się zaczęło . Znikło jego poczucie bezpieczeństwa . Może się mylę ,ale on podświadomie wraca do czasu gdzie jemu było dobrze i miał stabilizację. Mimo ,że jak twierdzi wie i rozumie ,se nigdy jego rodzice nie będą już razem.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Niepoprawny83
Posty: 270
Rejestracja: 07 wrz 2021, 22:43
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Niepoprawny83 »

Astro pisze: 20 lis 2021, 20:22
Odpowiedz Niepoprawnemu83 była prosta , ponieważ pisał o testach . Może ...... żona sobie testować . Nie obchodzi mnie wynik tego testu. Czy go zdałem czy oblałem w jej oczach .

Dąże do stanu obojętności , tylko nie wiem czy wiesz jak o ten stan ciężko przy toczącej się sprawie o dzieci. Emocji jest dużo to prawda, teraz jest nienawiść z nutą chęci poczucia sprawiedliwości ( zemsta /kara). Czy muszę czekać na żonę tak jak być może ty na swoją , albo Niepoprawny83? Po jego wpisie tak trochę sobie pomyślałem . Może się mylę.
Wypowiedziałem się bez zagłębienia się w Twoją historię, co jest niewłaściwe. Myślałem, że zaciekawi Cię opcja jaka wykłuła się u mnie w głowie, nie zamierzałem wywierać nacisku. Spokoju Tobie i Twoim dzieciom z całego serca życzę.
Zaufaliśmy miłości.
jacek-sychar

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: jacek-sychar »

Astro pisze: 20 lis 2021, 20:22 Jacku ja nie jestem zły o takie wpisy , trzeba się mierzyć ze wszystkim. W ten sposób można się o sobie dowiedzieć więcej. Przemyśleć , zastanowić.
Jasne, pozwalaj po sobie jeździć. Najpierw zrobią się koleiny, potem wielkie wyboje, a na koniec znikniesz z forum.

Ozeasz, jeżeli Ty tak masz, to nie znaczy, że każdy tak musi mieć.
Różne są etapy i intensywność przeżywania porzucenia. Czasami się przelewa i już nie mamy ochoty na ponowne bycie z naszym małżonkiem.
Co ciekawe, Kościół to rozumie i akceptuje. Mam nadzieję, że na tym forum, które określa się Katolickim, nie będą nikomu zarzucane rzeczy, które Kościół dopuszcza i akceptuje.
Rozumiem jednocześnie, że nie jest to sytuacja optymalna, ale z tego co pamiętam, to my jeszcze nie jesteśmy świętymi, tylko powoli, upadając, staramy się do tego dążyć.
Nowiutka

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Nowiutka »

Astro, gratuluję spokoju. :) Tak koślawo bo uczę się doceniać ;)
jacek-sychar pisze: 20 lis 2021, 22:46 Ozeasz, jeżeli Ty tak masz, to nie znaczy, że każdy tak musi mieć.
Różne są etapy i intensywność przeżywania porzucenia. Czasami się przelewa i już nie mamy ochoty na ponowne bycie z naszym małżonkiem.
Co ciekawe, Kościół to rozumie i akceptuje.
Separacja wieczysta, tak... tylko to oznacza bez żadnych związków.
Jacku rozwiń wątek proszę. Ja się łapałam przez takie przeświadczenie złudnej nadziei bo mój mąż bardzo reagował. Mam podejrzenia że nową znalazł sobie bardziej z bólu/zazdrości/chęci dokopania (myślał że kogoś mam).
Można nie chcieć i nie być obojętnym?
jacek-sychar

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: jacek-sychar »

Nowiutka pisze: 21 lis 2021, 0:04 Jacku rozwiń wątek proszę.
Chodzi o to, że Kościół po zdradzie nie zmusza nas do powrotu do współmałżonka?
Jesteśmy ludźmi i zdrada małżeńska jest jednym z najgorszych zranień.
Dlatego Kościół dopuszcza, że po takiej sytuacji możemy zostać sami i nie chcieć ponownie być razem z wiarołomnym małżonkiem, gdyby nagle się nawrócił i chciał wrócić.
Gdy jesteśmy osobno, to nie ma powrotów do złych wspomnień a tym samym nie pojawia się złość czy nawet nienawiść.
Dlatego lepiej zostać samemu oddzielnie, niż być razem i dalej się ranić. Jak ranić? Choćby poprzez wypominanie tego złego, co się zdarzyło.
Będąc oddzielnie możemy nawet przebaczyć. I to przebaczenie będzie prawdziwe. Będąc razem całe wcześniejsze przebaczenie może zniknąć.
Przypuszczam, że ja mógłbym tak mieć i dlatego nawet nie będę próbował być razem z moją żoną. I niech nikt mi tutaj nie pisze, że nie wiadomo, co się zdarzy. Ja wiem, że gdy jesteś sam, to jest we mnie spokój. Gdy natomiast pojawiają się choćby informacje o mojej żonie, to wszystko we mnie się zaczyna gotować. Dlatego raczej nie dałbym rady w spokoju ponownie mieszkać z moją żoną.
Dlaczego tak jest? Każdy z nas jest inny, każdy ma inny temperament. Co prawda temperament nie decyduje o naszym zachowaniu, ale go często warunkuje. Już w tym wątku Astro pisał, że ma "krótki lont" i szybko odpala. Ja chyba też mam podobnie.

Oczywiście zostanie samemu w żadnym przypadku nie zakłada wiązania się z kimkolwiek innym.

I jeszcze jedna sprawa. To, że ja tak mam, nie znaczy, że ktoś nie będzie czekał do końca życia na swojego małżonka i dalej darzył go miłością. To są sprawy osobiste. Ale jak my jesteśmy różni, tak i różne są możliwe rozwiązania sytuacji.

I na koniec napiszę tylko, że bardzo brakuje mi obecnie na forum tego, do czego zachęca regulamin, czyli dzielenia się swoim doświadczeniem. Za dużo ostatnio jest rad, diagnozowania, sugerowania, ...

O to chodziło?
renta11
Posty: 842
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: renta11 »

Astro

Nie wypowiadam się często na Twoim wątku. Z dwóch powodów.
Po pierwsze jestem matką i mam dobry kontakt ze swoimi dziećmi. Ale widzę, że w Polsce ojcowie mają trudniej i gorzej. Jesteś katolikiem (sucharem :D ) nie chcesz mieć kolejnej partnerki. Co więc Ci zostaje w ramach bliskich, miłosnych relacji ? Tylko dzieci. A i to z taką trudnością, rzucaniem Ci kłód pod nogi, budujesz. Bardzo trudna sytuacja. I ta trudna sytuacja sprawia, że kontakt z ...żoną masz bardzo trudny.
Po drugie, moje małżeństwo nie było sakramentalne. Więc nie muszę dążyć do tych wielu bardzo trudnych rzeczy, które tutaj na Sycharze są promowane i uznane za jedyną słuszną linię partii.
Ja od czasu jak bm zamknął za sobą drzwi naszego domu (7 lat temu), nie mam z nim kontaktu. Widzieliśmy się pewnie kilka razy (u notariusza, w sądzie i na imprezach dzieci w kościele, raz na weselu). I dobrze mi z tym, bo nie lubię go jako człowieka, nie szanuję (za wyjątkiem tego podstawowego zakresu człowieczeństwa). I to jest dobre rozwiązanie dla mnie. Błogosławię mu w jego życiu i poza to nie wychodzę.
Staram się więc rzadko wypowiadać na tym forum w tym duchu, bo nie chcę promować takich rozwiązań. Nie chcę narzucać nikomu takiej drogi. Bo tych narzucających jedyna słuszną drogę partii jest tutaj większość.
Ale wydaje mi się, że dla Ciebie dobrze byłoby, abyś nie musiał czuć, że Ty musisz iść taką trudną drogą. Że musisz być tak pioruńsko: dobry, wyrozumiały, wychodzący do przodu. Odpuść sobie takie myślenie. Robisz to na co Cię stać w tym momencie i robisz to dla dzieci. One to widzą i czują, bo znają Cię świetnie. Przykład idzie z obserwacji zachowań, emocjonalności, uczuć. To wystarczy.
Możesz być wystarczająco dobrym, rodzicem, wystarczająco dobrym b. mężem, to starczy. Wystarczająco to słowo klucz, które daje odpuszczenie, wolność w wyrażaniu siebie z tym wszystkim co kłębi się w nas.
Z Bogiem
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
ODPOWIEDZ