Ja z kolei rozumiem, że mamy inne rozumienie pojęcia "mieć wpływ na kogoś".
Przykład pozamałżeński: czy Niemcy mieli wpływ na o. Maksymiliana Kolbe? Teoretycznie tak, zamknęli go w obozie w Oświęcimiu. W sensie - jego ciało zamknęli.
Czy mieli wpływ na niego samego? Nie - to on sam, gdy uznał taką potrzebę za ważną dla siebie i innych, oddał swoje życie za innego człowieka. To była jego wolna i suwerenna decyzja, nikt na nią nie miał wpływu, pewnie oprócz samego Boga.
To ten drugi rodzaj wpływu mam na myśli.
Przekładając na Twój przykład - przestępcę możesz zamknąć w więzieniu, nawet siłą. Ale na siłę go nie zresocjalizujesz.
Tak, to prawda, masz prawo do złości i frustracji. Jak każdy, ja też, i też ich czasem doświadczam.
Jednak to mój już wybór - gdy doświadczam ich, to czy chcę w nich być dłużej, karmić je, rozwijać? Czy wychodzić z nich?
I tak, z mojego doświadczenia wielu takich wewnętrznych wyborów - ma to bardzo wiele wspólnego z lustrem.
Masz prawo oczywiście się z tym stwierdzeniem nie zgadzać. Może kiedyś do tej myśli wrócisz, będzie zarchiwizowana na forum.