W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Nowiutka

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Nowiutka »

W pewnym sensie to rozumiem Jacku. Sama tak do końca nie dałam rady i zachowałam się"po staremu" w zamian, co mąż uznał za zielone światło dla swoich poczynań. Tylko czy w tedy przy możliwym powrocie nie da się przepracować tego bólu? Ja myślałam że potrzebowałbym terapii par dla uśmierzenia bólu. Jak czytam o terapii par jednak widzę, że trochę ją idealizowalam. Ale nie ma szans by tego jakoś nie przepracować?
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: ozeasz »

jacek-sychar pisze: 20 lis 2021, 14:45 Ozeasz

Ale pojechałeś po bandzie. :(
Jacku napisałem jak to widzę, może nie doskonale w formie, ale ciągle się uczę. To co napisałem to moja percepcja i zaliczyć ją można do kategorii opinia, nic poza tym.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: ozeasz »

jacek-sychar pisze: 20 lis 2021, 22:46
Astro pisze: 20 lis 2021, 20:22 Jacku ja nie jestem zły o takie wpisy , trzeba się mierzyć ze wszystkim. W ten sposób można się o sobie dowiedzieć więcej. Przemyśleć , zastanowić.
Jasne, pozwalaj po sobie jeździć. Najpierw zrobią się koleiny, potem wielkie wyboje, a na koniec znikniesz z forum.

Ozeasz, jeżeli Ty tak masz, to nie znaczy, że każdy tak musi mieć.
Różne są etapy i intensywność przeżywania porzucenia. Czasami się przelewa i już nie mamy ochoty na ponowne bycie z naszym małżonkiem.
Co ciekawe, Kościół to rozumie i akceptuje. Mam nadzieję, że na tym forum, które określa się Katolickim, nie będą nikomu zarzucane rzeczy, które Kościół dopuszcza i akceptuje.
Rozumiem jednocześnie, że nie jest to sytuacja optymalna, ale z tego co pamiętam, to my jeszcze nie jesteśmy świętymi, tylko powoli, upadając, staramy się do tego dążyć.
Jacku masz rację, nic nie musi być takie jak opisałem, moja historia jeśli ją opisuje i się do niej odnoszę jest moja, a co kto z tym zrobi? No cóż, nie wiem, za to nie miałem intencji i nie mam mówić komuś co powinienem, odniosłem się do kwestii które mnie poruszyły.
Odnoszę wrażenie że niepoprawne politycznie jest wyrażanie opinii, spostrzeżeń które mogą generować trudne emocje, rozumiem, to jest trudne, czy ma sens? Znów nie mnie oceniać, dzielę się tym co myślę jak z każdym, może przyjąć , może nie przyjąć jak ktoś widzi to z boku, nie czuję presji by być postrzegany jako fajny, za to święty, jak najbardziej, to jest dla mnie coś ważnego, jeszcze trzeba by zdefiniować co to dla każdego z nas znaczy, by się nie okazało że mówimy o czymś diametralnie innym.😊
Pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
jacek-sychar

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: jacek-sychar »

Ozeasz
ozeasz pisze: 21 lis 2021, 15:37 Jacku napisałem jak to widzę, może nie doskonale w formie, ale ciągle się uczę. To co napisałem to moja percepcja i zaliczyć ją można do kategorii opinia, nic poza tym.
Myślę, że gdybyś pisał bardziej o sobie, jak Ty widzisz swoją sytuację i jak ją odbierasz, to zabrzmiałoby to dużo lepiej.
Ja odebrałem Twój post jako próba wpłynięcia na Astro jak on powinien postępować.
Rozumiem, że źle zrozumiałem Twoją intencję.
I bardzo się z tego cieszę. :D
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: ozeasz »

Astro mój post nie miał na celu pokazać co powinieneś lub nie, oduczam sie tego rodzaju koncepcji, bardziej zależało mi na przekazaniu tego co mnie dotknęło i co może jest kwestią spójności oraz umiejętności wglądu w siebie i odsianiu tego co służy mnie jako człowiekowi a co nie, w dość szerokim kontekście?
A patrzę na to co służy choćby przez pryzmat słów JP2 :
Człowieka bowiem nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może sam siebie do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie.
Nie może tego wszystkiego zrozumieć bez Chrystusa”
Jako "ozeasz" (po walce duchowej z Bogiem 10 lat wstecz) na tym forum, pociągnięty i przynaglony do przyjęcia nie mojej a Bożej percepcji mojego małżeństwa (ale też człowieczeństwa), dokonując tego wyboru raz - biorąc ślub, dwa - obierając sobie taki nick, z którym i dzisiaj staram się konfrontować z wcześniej podjętymi wyborami.

Jako człowiek, mężczyzna, mocno zbuntowany wobec doświadczeń, których do końca nie rozumiem a które przyszło mi znosić, zarazem jako osoba, która wybrała Jezusa Chrystusa jako jedyny i niepodważalny autorytet i jak dzisiejsze święto głosi Króla Wszechświata oraz zbawiciela i odkupiciela mojego życia, gorąco zachęcam do ciągłego konfrontowania swojego przeżywania siebie i małżeństwa z Jezusem, stąd i moje pytanie m.in. dotyczące wartości i oddzieleniu tego co pod wpływem emocji można zrobić, a piszę to będąc cholerykiem i mając doświadczenie jak bardzo emocje wyrażane w sposób niekontrolowany, nieświadomy, nie konstruktywny są destrukcyjne.

Emocje są w nas wbudowane, są czymś wspaniałym i bezcennym, ale działanie pod ich wpływem to już zwykle coś innego.

Życzę Ci jak najlepiej, sam jestem ojcem i podobne dylematy przeżywałem i czasem też dzisiaj mi się zdarza, ojcostwo jest czymś niezwykłym i warto się temu poświęcić, jednak ono nie istnieje poza wyjątkami i ma źródło najpierw w Bogu potem w małżeństwie, miłość i odpowiedzialność na bieżąco ścierają się w atmosferze wolności drugiego , życzę Ci by żadnej z tych cech Tobie nie brakło oraz Tym z którymi przyszło Ci żyć.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13318
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Nirwanna »

jacek-sychar pisze: 21 lis 2021, 10:07 Chodzi o to, że Kościół po zdradzie nie zmusza nas do powrotu do współmałżonka?
Jesteśmy ludźmi i zdrada małżeńska jest jednym z najgorszych zranień.
Dlatego Kościół dopuszcza, że po takiej sytuacji możemy zostać sami i nie chcieć ponownie być razem z wiarołomnym małżonkiem, gdyby nagle się nawrócił i chciał wrócić.
Gdy jesteśmy osobno, to nie ma powrotów do złych wspomnień a tym samym nie pojawia się złość czy nawet nienawiść.
Dlatego lepiej zostać samemu oddzielnie, niż być razem i dalej się ranić. Jak ranić? Choćby poprzez wypominanie tego złego, co się zdarzyło.
Będąc oddzielnie możemy nawet przebaczyć. I to przebaczenie będzie prawdziwe. Będąc razem całe wcześniejsze przebaczenie może zniknąć.
Przypuszczam, że ja mógłbym tak mieć i dlatego nawet nie będę próbował być razem z moją żoną. I niech nikt mi tutaj nie pisze, że nie wiadomo, co się zdarzy. Ja wiem, że gdy jesteś sam, to jest we mnie spokój. Gdy natomiast pojawiają się choćby informacje o mojej żonie, to wszystko we mnie się zaczyna gotować. Dlatego raczej nie dałbym rady w spokoju ponownie mieszkać z moją żoną.
Jacku, z zacytowanych Twoich zdań czytam, że separacja wciąż nie jest wystarczającym stanem, wystarczająco długo trwającym, abyś się nie gotował na informacje o żonie.

Nie mam zamiaru namawiać Cię, abyś koniecznie dążył do bycia z żoną. Bo oczywiście Kościół dopuszcza separację dożywotnią małżonków, w obliczu np. zdrady.

Natomiast moim doświadczeniem jest, że gdy naprawdę dopnę do końca przebaczenie, to osoba dowolnego krzywdziciela mnie nie rusza emocjonalnie, choć doskonale pamiętam fakty. Co oznacza, że mogę przykładowo oglądać mojego męża, słuchać jego wykładu, smsować z nim na tematy pozaosobiste, i w emocjach mam spokój. Mogę też mówić świadectwo bez gryzienia mikrofonu ;-)
Nie oznacza to oczywiście pojednania, ani ochoczego wpuszczania do domu, stołu i łoża na hasło "wracam".
I przebaczenie nie dotyczy oczywiście tylko męża, ale też innych osób z rodziny, czy choćby ze wspólnoty.
A loncik też mam króciutki, w teście Le Senne'a emocjonalność i aktywność miałam po 20 punktów czyli na maksa ;-) Tymczasem nie o lont (krótki czy długi) chodzi, tylko o umiejętnośąć obsługi tak skomplikowanego narzędzia, jakim jest moja własna emocjonalność.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: ozeasz »

I jeszcze jedno, Jacku, Astro.. ktokolwiek kto czytał co napisałem, bardzo zależy mi na tym, by to, w jaki sposób się zwracam do kogoś nie było oceną, radą czy moralizowaniem, w związku z tym zwracam się z gorącą prośbą o konkretne sformułowania, treść które mogłem przeoczyć a mogły okazać się ww.
Ciągle też uczę się empatii, nie jest to moja przyrodzona cecha(tak sam to widzę, choć nieraz dostaję zwroty, że to wygląda z boku inaczej niż czuję), ważne jest dla mnie to, by widzieć w rozmówcy człowieka a nie tylko problem, jeśli powstało inne wrażenie to bardzo mi przykro i tu proszę o zwroty które pomogą mi to zmieniać. Pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
jacek-sychar

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: jacek-sychar »

Ozeasz

Dla mnie za mało w Twoim tekście było słów 'ja". Tylko tyle i aż tyle. Przez to odebrałem Twój post jako radzenie, a nie jako Twoje świadectwo.

Nirwanna
Każdy z nas jest inny, każdy inaczej przeżywa i odczuwa porzucenie.
Ty masz tak, jak masz. Ja mam inaczej. I nie ma sensu dalej tego rozgrzebywać. Czy u mnie coś się zmieni? Może. A czy zmieni się u Ciebie? Też tak może się zdarzyć. Jesteśmy w stanie zmierzyć się tylko z tym, co już przeżyliśmy i co przeżywamy. Nie jesteśmy w stanie być pewni swojej przyszłości.
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Jacku , Ozeaszu. Ze spokojem czytałem wasze posty i wymianę zdań. Zawsze mogę coś dzięki temu przemyśleć . Tu mam obszar do pracy w innym miejscu nie.
Nie poczułem się zatakowany żebym musiał się bronić. Acz kolwiek pewna presję tak .
Co do dawania po sobie jeździć? Może jest w tym pewna prawda. Natomiast powinienem nauczyć się. w takich sytuacjach mądrze reagować i tyle .
Był tu ostatnio gorszy wpis co do mojej osoby i uważam ,że sobie dobrze z tym poradziłem , chodź był już nie wybredny .
Ja cały czas mam nad czym pracować , zdaje sobie sprawę ,że się cofnąłem.
Co do ...żony Ozeaszu po prostu tak mam . " Dużo jej zawdzięczam" może poza oskarżeniem w rozwodzie o gwałt lub molestowanie dzieci.Bo tego nie było. Natomiast całą resztę już tak. Pokazuje trochę skalę tego co przeżyłem , przecież nie wszysyko opisałem . Coś na zasadzie góry lodowej , ile jest jej na powierzchni ,a ile w głębinie, czego nie widać.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Niepoprawny83 pisze: 20 lis 2021, 22:06
Astro pisze: 20 lis 2021, 20:22
Odpowiedz Niepoprawnemu83 była prosta , ponieważ pisał o testach . Może ...... żona sobie testować . Nie obchodzi mnie wynik tego testu. Czy go zdałem czy oblałem w jej oczach .

Dąże do stanu obojętności , tylko nie wiem czy wiesz jak o ten stan ciężko przy toczącej się sprawie o dzieci. Emocji jest dużo to prawda, teraz jest nienawiść z nutą chęci poczucia sprawiedliwości ( zemsta /kara). Czy muszę czekać na żonę tak jak być może ty na swoją , albo Niepoprawny83? Po jego wpisie tak trochę sobie pomyślałem . Może się mylę.
Wypowiedziałem się bez zagłębienia się w Twoją historię, co jest niewłaściwe. Myślałem, że zaciekawi Cię opcja jaka wykłuła się u mnie w głowie, nie zamierzałem wywierać nacisku. Spokoju Tobie i Twoim dzieciom z całego serca życzę.
Dzięki jest ok.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Jutro wyprawiane urodziny synów . Jestem nie swój . Żona tam będzie na bank będą prowokacje . Młodszy syn napięty wieczorem mi powiedział ,se denerwuje się tymi urodzinami bo dawno nie miał takiej uroczystości. Widać to było cały week. Denerwowało chłopaka wszystko i potrafił być zaczepny jak granat. Starszy raczej się przejmował młodszym.
Z ....żona nie mam kontaktu i za nim nie "tęsknię"
Raz tylko jak już pisałem kiedy była zmęczona bo starszy syn miał torsje , miałem odruch ,że mógłbym ją przytulić . Było mi jej szkoda tak po ludzku .
Syn powinien wrócić za kilka dni według ustaleń medjacji same medjacje gdzieś w połowie mc.
Nie wiem co zrobię . Mówi syn ,że chce byc ze mną.
Wiem ,znam ja jak już do niej wróci to już ze mną nie będzie . Nie wiem czy i to się wielu nie spodoba nie zatrzymam syna do czasu medjacji. Taka mam myśl.
Tak czy inaczej nie pierwszy raz w ciągu ostatnich 2 mc mam odczucie czarnego tunelu bez światła na końcu. Bez happy endu.
Nie pociesza mnie to ,że w ten czy inny sposób zmusilem ja do zmiany chodź częściowo postępowania . Ani to ,że pomagają jej psychologowie kurator i Bóg wie kto jeszcze aby to zmienić i podpowiadają sposoby . Zaczęło się to powoli kiedy ja powiedziałem co ja robiłem aby mieć względne takie relacje z synami jak mam.
Cieszę się jak są zadowoleni , a mimo to jest mi po prostu żal ,se ja mam być tym gdzieś z boku , z wpływem takim jaki sobie ogarnę , bo matka jest najważniejsza , co kolwiek robi . Miała czas na zmiany poprawę itd , który ojciec ma takie szansę . Przy tym co robiła , a zalóżmy że byłbym to ja , to już nie miałbym możliwości kontaktu z dziećmi i być może byłbym po sprawie o stosowanie wobec dzieci przemocy.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Urodziny się udały . Synowie i ich koledzy zadowoleni.
.....żona była . Raczej mało co uczestniczyła . Mało co wymieniliśmy zdań ze sobą . Mimo to chłopaki zadowoleni. Były też inne osoby , które miały udział w namawianiu jej do rozwodu , czy wspomagające w rozwodzie. To powodowało ,że czułem się obco na urodzinach swoich synów.
Młodszego syna zabrałem dzisiaj ze szkoły ,źle się czuł.
Powinnien jutro wrócić , do ....żony . Jednak jeśli będzie chory zostawię chłopaka u mnie .
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Jeszcze jedno , chyba mocno idę w pracę bo syn a w zasadzie synowie , zaczynają mi mówić o tym głośno , że mam niej czasu dla nich , bywam zmęczony i przez to nie obecny.
I cos w tym jest. Chociaż praca rzeczywiście sprawia mi przyjemność , mimo kilku nie miłych sytuacji , nie zmienia to mojego zdania ,se była to dobra decyzja.
Młodszy syn ostatni miał zajęcia w szkole o uzależnieniach . Stwierdził ,że jestem uzależniony od pracy :P . No nie zdaje sobie jeszcze sprawy , że ta praca ma taki charakter jaki ma . I czasowo trzeba jej poświęcić odpowiednią ilość godzin. Po to aby miało to realne przełożenie na zysk.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Bławatek »

Astro i jak wyszły urodziny synów?

Mam nadzieję, że syn będzie mógł dłużej u Ciebie mieszkać, tym bardziej, że i on tego chce. Życzę powodzenia.

Niestety wielu ludzi nie potrafi przegrywać, a chęć przez syna wyrażana że woli być z tatą dla jego matki a twojej żony to przegrana, więc może być tak, że ona zrobi wszystko aby jednak wygrać.

Ale jak to pewien mądry człowiek powiedział "zło dobrem zwyciężaj"
Astro
Posty: 1199
Rejestracja: 17 mar 2018, 15:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: W trakcie rozwodu 17 lat małżeństwa

Post autor: Astro »

Bławatek pisze: 29 lis 2021, 22:41 Astro i jak wyszły urodziny synów?

Mam nadzieję, że syn będzie mógł dłużej u Ciebie mieszkać, tym bardziej, że i on tego chce. Życzę powodzenia.

Niestety wielu ludzi nie potrafi przegrywać, a chęć przez syna wyrażana że woli być z tatą dla jego matki a twojej żony to przegrana, więc może być tak, że ona zrobi wszystko aby jednak wygrać.

Ale jak to pewien mądry człowiek powiedział "zło dobrem zwyciężaj"
Wiesz nie chce wchodzić w filmowanie . Nie wiem co zrobi żona. Już i tak za dużo o tym myślę . Tak jestem spięty , nie będę pisał ,że nie . Że mi jest to obojętne . Nie jest
Tak syn mieszka ze mną i chce nadal. Jak będzie ?????
Urodziny synów się udały . Byli ich koledzy w sumie razem 12 . Każdy z chłopaków mógł zaprosić po pięciu swoich kolegów. Wiadomo był tort dla każdego z nich. Raczej zorganizowałem to po męsku , brakowało tego co może w takich sytuacjach dać tylko kobieta , matka . Nawet gdybym stanął na rzesach. Żona była ,ale raczej dawała mi się wykazać , patrząc na to z boku.
Tak czy inaczej chłopaki byli bardzo zadowoleni , mieli możliwość grać przez godzinę z jedną przerwa w laserowego pinballa i były inne drobne atrakcje.
Ja tyle jak umiałem zrobiłem ze swej strony.
" Każdy z was , młodzi przyjaciele , znajduje też w życiu jakieś swoje Westerplatte.Jakis wymiar zadań , które musi podjąć i wypełnić ... Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można zdezerterować. " Ojciec Święty Jan Paweł II
ODPOWIEDZ