małzeństwo nad przepaścią

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: s zona »

sasanka pisze: 11 cze 2019, 21:42 Wybaczcie , ale ta sytuacja w jakiej znalazła się burza nie jest łatwa i przede wszystkim jej samej potrzebna jest pomoc.
Masz racje Sasanko , nie jest latwa.. ale mam wrazenie , ze Burza nie jest tego swiadoma ...
Ale w jaki sposob mozesz pomoc komus , jesli on tego nie chce ..

W Warszawie jest 5 Ognisk
http://sychar.org/archidiecezja-warszaw ... ko-praska/
W sobote bylo spotkanie z psychologiem na Skaryszewskiej , dzisiaj przy Parafii Lourdes i w sobote jeszcze inne przy Bazanciarni..
Nie wiem , czy Burza gdzies podeszla . proponowalam juz wielokrotnie ... bez odzewu :?

Sama tez mialam taki okres ok 3 ms... bylam ,jak galareta, ale wiedzialam , ze powinnam " sie ogarnac " ....
Jakkolwiek to brzmi i moze to nie jest pedagogiczne , ale na sobie wyprobowalam ...
Pamietam slowa mojej przyjaciolki ,tez pedadoga , ktora uswiadomila mi , ze jesli sie " nie ogarne " , to w takim stanie w jakim jestem , to sad odda nasze dzieci mezowi ....A dla nich to byla zmiana szkol i srodowiska w ktorym sie wychowywaly ...i to dalo mi sile , zeby z tego wyjsc .
Przejechalam 2 tys km , po to ,zeby byc na rekolekcjach w Ozarowie .. I to byl taki przelom w kryzysie ...
Dlatego bardzo zachecalam Burze , zeby zechciala cos dla siebie zrobic .. ale tez juz wymiekam :(
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Odpowiem u siebie . Jestem pełna podziwu, czytając historie :ojców jak dbają o dzieci i też, walczą o swoje małżeństwa. Ja piszę tylko i wyłącznie na podstawie swojego kryzysu w którym jestem. I oczekuję od swojego małżonka odpowiedzialności rodzica , informacji na temat dziecka.Niewazne, że już mnie nie kocha, dziecko jest nasze i martwię się o moją córkę. A kiedy wysyłam sms, że jest wizyta dziecka to też oczekuje jakieś szybkiej reakcji skupienie się na zdrowiu córki,czyli przyjazd dziecka.I to nie pierwsza taka sytuacja . A co do problemów, to mąż z premedytacją i nienawiścią je tworzy byle tylko osiągnąć cel. No, ale cóż tak mu się teraz pozmienialo. Tu najważniejsze jest dobro dziecko.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Liczyłam się z tym, że mąż ja zabierze na wyjazd ale ze wrócą i pójdę z nią na 2wizyty do lekarza.Tak, byłam wściekła ale zarazem bezsilna, kiedy od 28,29,30czerwca sms wysyłam mu , że lekarz a tu nic. A mąż pisze wakacje i wracamy 5 lipiec i co mi dzień przed piszesz o lekarzu. Gdyby nie były to wizyty planowane lekarskie specjalistyczne to bym ten dłuższy pobyt zaakceptowała.
jacek-sychar

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: jacek-sychar »

Burza

A przed wyjazdem na wakacje wiedział on, że ten lekarz jest umówiony?
Rybka
Posty: 107
Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Rybka »

Burzo a jaki „cel” ma ten Twój mąż ?
I wielokrotnie padło pytanie dlaczego córka się z Tobą nie kontaktowała ?
I nie odbierała tel ?
Czy bierzesz pod uwagę możliwość ze Twój mąż uważa ze grasz dzieckiem ?
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

No tak, bo powiedziałam ale jak do ściany mówię, tak od 4lat. Po drugie od 2015r miał tylko 5dni urlopu w wakacje a tu nagle buch, 2tyg można? można. Po trzecie, jest na Śląsku, prawdopodobnie więc to tylko 260-280 km ma samochod. Wiedział o lekarzu z sms od piątku 28czrewca a wizyta 1 lipca
jacek-sychar

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: jacek-sychar »

burza pisze: 05 lip 2019, 13:12 Wiedział o lekarzu z sms od piątku 28czrewca a wizyta 1 lipca
Nie powiem, żeby to było dużo czasu. :?
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Widzę tylko, że jest straszny konflikt o córkę męża że mną. A co będzie na sprawie rozwodowej? 7 października, strach pomyśleć. Oddaje to wszystko tam na górę. Moim napędem jest corka, bo w innym wypadku ja już dawno poddała my się takie są fakty.
Wiedźmin

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Wiedźmin »

jacek-sychar pisze: 05 lip 2019, 13:15
burza pisze: 05 lip 2019, 13:12 Wiedział o lekarzu z sms od piątku 28czrewca a wizyta 1 lipca
Nie powiem, żeby to było dużo czasu. :?
Nie za wiele - zważywszy, że 28 czerwca to piątek, a 1 lipca to poniedziałek.

Burzo - są wakacje, masz cudowny czas - teraz - tylko dla siebie.
Doceniasz go? Ten spokój... ciszę w domu.
Przeznacz go "na siebie". Zostaw już tego męża i córkę... tę walkę.

Pozostań sama ze sobą - odsuń myśli o mężu i o walce z nim (adwokat, odbieranie praw rodzicielskich itd).
Pozostanie samemu ze sobą może być trudnym doświadczeniem... bo może pokazać (np. mi pokazywało) że łatwiej skupiać się na tym, co na zewnątrz - uczepić się żony, dziecka... elementu zewnętrznego - niż zajrzeć do środka i przyjrzeć się "syfkowi" który siedzi we mnie.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Rybko,dziecko nie kontaktuję się że mną bo nie chce wypaść źle w oczach ojca, że będzie się gniewal na nia. To co myśli mąż, to jego sprawa. Choć, wie doskonale że zamartwiam sie. Wszystkie moje dobre cechy mąż,wyparl ze swojej świadomości, aby łatwiej mu czynić zło względem mnie, nawet poprzez dziecko .A mi chodzi tylko o zdrowie i bezpieczeństwo dziecka.
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Cała w nerwach dziecka nie ma. On chyba chce, żebym zawału dostała z umartwiania i siedzę jak na kolcach . Tak nieodpowiedzialny. Co za ojciec? północ dziecka nie ma Po 2sms napominajacych go łaskawie napisał jedzie
udasiek
Posty: 149
Rejestracja: 15 lip 2017, 9:59
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: udasiek »

Burzo wiesz, mi bardzo pomagało gdy wytłumaczyłam sobie że gdy mąż zabiera dzieci, jest za nie zupełnie odpowiedzialny, a ponieważ jest ojcem nie będzie chciał dla dzieci źle tylko dobrze, także w momencie gdy dzieci wychodziły z domu - ja miałam czas dla siebie, jadłam chińskie zupki i robiłam to co mi się żywnie podobało, nie dzwoniąc do dzieci, wiedząc że są pod dobrą opieką OJCA. Zbyt rzadko wydaje mi się ufamy że mężczyzna też umie zająć się dziećmi, kontrolujemy (bo to mają na celu telefony), nie chcemy puścić tej kontroli bo przecież jesteśmy MATKAMI - chcemy być NAJWAŻNIEJSZE w życiu dziecka i nie chcemy tej władzy stracić - przecież straciłyśmy już władzę nad mężem! a jeszcze nad dzieckiem?? - to zbyt boli... Ale trzeba się z tym bólem, chęcią kontroli i wolnym czasem zmierzyć - a sama wiem że nie jest to łatwe zmienić to u SIEBIE.
Co do lekarza - gdyby mąż wziął córkę np nad morze to przecież jasne że nie wróci 300 km do lekarza, umawiaj zatem jego wakacje z córką gdy nie ma żadnych ważnych terminów - może jakiś wspólny kalendarz?
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: JolantaElżbieta »

burza pisze: 05 lip 2019, 13:55 Rybko,dziecko nie kontaktuję się że mną bo nie chce wypaść źle w oczach ojca, że będzie się gniewal na nia. To co myśli mąż, to jego sprawa. Choć, wie doskonale że zamartwiam sie. Wszystkie moje dobre cechy mąż,wyparl ze swojej świadomości, aby łatwiej mu czynić zło względem mnie, nawet poprzez dziecko .A mi chodzi tylko o zdrowie i bezpieczeństwo dziecka.
Burzo, masz taki sam syndrom jak większość matek i żon - skłonności do zamartwiania się - tworzysz sobie scenariusz, oglądasz, a potem go przeżywasz - najgorsze są nasze własne strachy - zawsze to powtarzam. Ja miałam to samo - ale wyleczyłam się przy nastoletnich dzieciach :-) To nie jest dobra cecha - zamartwianie się. Gdybyś nie miała zmartwień - to martwiłabyś się - o matko, o matko, nie mam żadnych zmartwień. Co ja teraz zrobię? Walcz z tym. :-) Masz tyle czasu - zadbaj o siebie, zobacz jakie masz problemy z sobą, nazwij je i zacznij eliminować. Powodzenia :-)
Wiedźmin

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: Wiedźmin »

burza pisze: 05 lip 2019, 23:58 Cała w nerwach dziecka nie ma. On chyba chce, żebym zawału dostała z umartwiania i siedzę jak na kolcach . Tak nieodpowiedzialny. Co za ojciec? północ dziecka nie ma [...]
Burzo - a co tam u Ciebie?
Córka wróciła cała i zdrowa?
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: małzeństwo nad przepaścią

Post autor: burza »

Aleksandrze, tak wróciła córka na szczęście cała i zdrowa. Z serca kamień mi spadł. I znów, kiedy mąż mial te 2dni wolne( środa i czwartek) to ja się wycofuje, ponieważ, córka mnie nie słucha. Mogę tylko domyślać się, że boi się utraty ojca i mu narazić. A mąż robi to specjalnie tak potrafi manipulować córka. To jest taka męczarnia dla mnie. gdy jest w domu. Zrobił się dla mnie zupełnie obcym człowiekiem. Mijamy się w domu i unikamy. I widzę w nim ta pogardę do mnie, z jego strony, tylko sama zastanawiam za co bo ja nic mu nie zrobiłam Choc, wyglądam dobrze takie geny. I ostatnio moja przyjaciółka, choć nie jest w małżeństwie sakramentalnym tak jak ja, tylko cywilnym i różny światopogląd mamy. I mimo wszystko przyjaznimy bo szanujemy swoje wyznania, tradycje i wartości. Choć nie popiera trwania w wierności mówi, życie krótkie i jedno. I myślę, ja taka wierna a mąż, będzie się super bawić w swoje nowe życie. I ona mówi, super wyglądasz. A ja do nie mówię przecież , ile mam zmartwień ze strony męża, czasem już brak mi sił ale siła napedzajaca jest corka. Naprawić się już tego nie da jest za późno i za daleko to zaszło. Jestem dzieckiem DDA, mój ojciec pił w młodości ja to widziałam i bałam się strasznie tych awantur, które były w domu rodzinnym, rodzice dużo przeszli kataklizmow a mimo wszystko są razem . I kiedy, poznałam męża on nie pijacy, docenialam to i zawsze ja pragnęła tego wzorca rodziny, który sobie wymarzylam. I też, walczylam o moje i małżeństwo i rodzinę ale w pojedynkę to naprawdę ciężko. Niestety mogę powiedzieć, że mi się nie udało, straszna porażka. Niedługo sprawa rozwodowa w październiku a jak będzie? Nie wiem, raczej szczęśliwego happy end nie będzie. I na taką smutna refleksje mnie dziś naszło.
ODPOWIEDZ