Mam dla Ciebie smutną wiadomość. Dopóki się boisz jego wyprowadzki, dopóki boisz się jego straty, po pierwsze NIC się nie zmieni na lepsze. Po drugie - zmieni się na gorsze. Po trzecie - mąż będzie egzekwował coraz to durniejsze i śmielsze pomysły. Znane są przypadki, kiedy mąż sprowadzał do domu kochankę i mieszkali we troje.
Jesteś zafiksowana na tym, by mąż wrócił, przez co sama siebie traktujesz, jak zero, jak nic, jak kogoś niewiele wartego.
A zasada jest prosta i sprawdzona: jak my siebie traktujemy, tak inni będą traktować nas. Naprawdę. To nie są sztuczki, to nie są jakieś teorie niesprawdzone w życiu. Po prostu tak już jest.
Jeśli więc chciałabyś mieć jeszcze kiedyś normalną rodzinę opartą na normalnych zasadach, to wyjście jest jedno: musisz natychmiast zaprzestać dotychczasowej "taktyki". Przykro mi - ale nie masz innej opcji.
A żeby zaprzestać, trzeba zacząć układać sobie w głowie. Możesz sama nie dać rady - nie myślałaś o jakiejś terapii dla siebie?
Wiem, że ciężko Ci się zebrać, podjąć jakieś decyzje, ale jeśli na ten moment nie jesteś w stanie tego zrobić dla siebie, to zrób to dla córki.
Wyobraź sobie, że ona za kilkanaście lat powieli Twój los. Na 99% tak będzie. I to nie będzie przypadek, tylko naturalna kolej rzeczy, ona nie będzie znała innej matki, niż tej, która daje się poniżać, krzywdzić, byle tylko mąż-bożek łaskawie się nie wyprowadził. Za parę lat zacznie rozumieć wiele rzeczy i.... stracisz także i ją, jej szacunek, jako córki, jako kobiety.
Wyobraź sobie, że przychodzi do Ciebie córka za 20 lat, widzisz, że ma pękniętą żuchwę. I córka opowiada Ci, że jej mąż przewrócił ją z krzesłem, ale ona nie wie, dlaczego. Co jej powiesz? Co jej doradzisz? Gotuj mężowi i dbaj o niego, to nie będzie miał powodów?
Ona powie: mamusiu, ja zrobię wszystko dla niego, nawet się poniżę, byle tylko został. Co jej powiesz: tak trzymaj, córeczko?
W tych ostrych słowach chcę Ci przekazać i jakoś umożliwić Ci spojrzenie na siebie z boku.
Możesz to wziąć sobie do serca, możesz zlekceważyć i dalej pisać swoje. Ale gwarantuję Ci, że nic, ale to nic nie pójdzie po Twojej myśli, ponieważ tak działa psychologia człowieka. Jeśli daje się nam poniżać, nie szanujemy go, mamy go za nic. Pomyśl o tym....