I mnie nachodzi czasem poczucie wstydu za klęskę małżeństwa. Wydaje mi się, że widzę w oczach ludzi politowanie, że sama jestem sobie winna, nieudacznik.
Ale to wszystko siedzi tylko w głowie. Nie mam się czego wstydzić. Podobnie jak Ty, zrobiłam wiele dla uratowania małżeństwa i nigdy nie dowiem się czy wszystko. I ja działałam chaotycznie, gdy nie wiedziałam z czym mam do czynienia. Ale przecież nie zgadzasz się na rozwód, pragniesz dochować wierności. Gdzie tu klęska w obliczu niedojrzałych zachowań męża.
Ja zatem zmuszam się do wychodzenia do ludzi. Trudniej przychodzą mi luźne towarzyskie spotkania, ale działalność charytatywna sprawia mi satysfakcję.