Moje uzależnienie a rozwód

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Niezapominajka pisze: 21 lip 2018, 23:09 Zepsuty, chcesz zmienić jej myślenie na pstryk. Doskonale wiesz i ona to wprost powiedziała, że nie chodzi o dług tylko o oszustwo zatajenia. Ona ma ramę zawiedzenia zaufania. Tego się nie odbuduje w tydzień. Rób swoje nie ustawaj. Pros o doskonała pomoc z Nieba. Walcz mocno. Nieustannie.
Niezapominajko,
Nie chciałbym, żeby ona teraz do mnie wróciła bo moja zmiana mogłaby być chwilowa, powierzchowna, na pokaz. To byłoby zgubne - dla mnie a później dla Niej i ostatecznie dla Nas. Poprosiłem tylko jakoś w naszej pierwszej rozmowie w kryzysie po wyprowadzce o to, żeby dała Nam trochę czasu a nie przechodziła od razu do rozwodu. Mam w sobie lęk, że to koniec. Mam dni w których boli ta myśl niesamowicie. Robię swoje, chodzę na terapię, czerpię garściami z doświadczenia, przemyśleń i porad innych ludzi.

Amica pisze: 22 lip 2018, 10:46 Zepsuty, pisałeś, że chodzisz na terapię AH?
Tak, chodzę na terapię grupowa uzależnienia od hazardu. Dodatkowo mam spotkania indywidualne z psychologiem. Podpisany kontrakt "czystości" od hazardu, wszelakich używek, alkoholu, medykamentow.

Masz rację. Przeczytałem jeszcze raz temat i przyznaję się że nałóg zrujnowal mi życie szczególnie między 23 a 28/29 rokiem życia. Zdaje sobie sprawę ze swojej ułomności w tym aspekcie, wiem ile przez to straciłem zdrowia, czasu, relacji z najbliższymi.

Przyznaje: jeżeli pojawiały się rozmowy o hazardzie czy zakładach sportowych to często używałem: tylko dwa, eee to ostatni raz, za 10 zł się nie liczy...

Wczoraj poczytałem dużo o zaufaniu i odbudowywaniu go w związku małżeńskim i przyznaję się, że wpadłem nieziemsko. Na prawdę nieziemsko bo trzeba nadludzkiej wiary i mocy, żeby od nowa rozpalić mała iskierke a później powoli rozdmuchiwac i rozdmuchiwac... Tutaj znowu pojawia się niestety obawa o czas...

Powiem Wam szczerze, że proponowałem żonie przed ślubem intercyze ale ona nie chciała. W końcu i tak kredyt wzięty przed ślubem nie przechodzi po slubie na wspólne konto.

Czy żona wyraziła obawę? Nie, bo od tego jak mam ten duży do tego momentu nie mam nic dodatkowego, już raz się wpakowalem i nigdy więcej. Bardziej żona chciałaby się zabezpieczyć gdyby np rozwód ciągnął się 2 lub 3 lata. Ja pewnie też, bo możliwe że zdecyduje się na kupno mieszkania za rok, dwa. Wszystko zależy od tego jak potoczy się temat z rozwodem.

Przyznam się Wam szczerze, że odkąd żona się wyprowadziła zapłaciłem rachunki, mieszkanie, zapłaciłem ratę kredytu, opłaciłem telefony i resztę pensji bieżącej wyplacilem i mam poukładane pieniądze na półce. Przed wyjściem do pracy biorę tylko tyle ile potrzebuje: jedzenie, benzyna czy coś. Powiem Wam, że prawie nic nie ubywa chociaż do kolejnej wypłaty 2 tygodnie a jeszcze tyle zostało z poprzedniej. Widzę teraz ile środków przegrywałen lub wydawałem bez sensu - byłem niegospodarny.

Jeżeli chodzi o żonę to dać jej po prostu czas i brzydko mówiąc "odpuścić" i zająć się sobą tak?

Żona wie że chodzę na terapię, że uporządkowalem finanse. Wie, że mam poczucie winy i żal za to jak było między nami.

Niestety z drugiej strony dostaje komunikat, że jej to nie interesuje, że życzy mi powodzenia w terapii ale już bez Niej w życiu.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Nie dawało mi to spokoju i byłem dzisiaj na rozmowie u adwokata kościelnego, bo już powoli zaczynałem wierzyć w to, że fakt, że nie powiedziałem o kredycie będzie stanowił i stanowi o tym, że moje małżeństwo będzie lub jest nieważne co starała mi się przekazać moja żona.

Z informacji których uzyskałem od dwóch "licencjonowanych" adwokatów, którzy mogą reprezentować małżonków w Sądzie Biskupim usłyszałem, że to nie jest podstawa i w ogóle odpada coś takiego jako powód. Z jednym rozmawiałem w cztery oczy natomiast z drugim telefonicznie.

Napisałem żonie krótkiego sms-a czy może zadzwonić w wolnej chwili. Zadzwoniła po minucie. Na spokojnie powiedziałem tylko, że rozmawiałem z adwokatem kościelnym i jak planuje rozwód cywilny a później proces o stwierdzenie nieważności małżeństwa to dalszy krok niestety raczej nie dojdzie do skutku.

Powiedziała ( chociaż Jej rodzina a w szczególności rodzice jest bardzo religijna - Ona również ), że Jej ta informacja nie jest do niczego potrzebna, że ułoży sobie życie z kimś innym a o mnie zapomni. Ona powiedziała, że papiery złożyła wczoraj w sądzie. Poinformowałem grzecznie i spokojnie, że część spraw uregulowałem i że na rozwód nie wyrażę zgody.

Po jakimś czasie dostałem na komunikatorze internetowym taką informację:
"Jak nie dasz mi rozwodu to podpiszemy intercyzę i możesz spadać. Będę żyć tak jakbyś nie istniał 😉 zegnam. "

Odpisałem krótko, że chciałem podpisać intercyzę przed ślubem a nie chciała.

Tyle. Wojna totalna z Jej strony...na wyniszczenie.
jacek-sychar

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: jacek-sychar »

Zepsuty

Niestety dowiesz się, dlaczego antyterrorystów szkolą w ten sposób, że mają najpierw zabijać kobiety.
Terrorystki są bezwzględne w swoim postępowaniu. A kobieta w amoku zakochania i chęci odejścia jest jak terrorystka.
Ma śmierć w oczach i przy najmniejszej próbie sprzeciwu wykorzystuje wszystkie dostępne środki. Nieobce są im kłamstwa.
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Jacku sugerujesz, że to "gra" i "poza" czy sugerujesz, że w sądzie mam się przygotować na najgorsze nawet kłamstwa i obrzucanie błotem ?
jacek-sychar

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: jacek-sychar »

Przygotuj się, że będziesz musiał udowadniać, że nie jesteś wielbłądem.
Ale to nie wystarczy pokazać, że nie masz garba. Musisz to udowodnić. Od tej pory pamiętaj, że każda Twoja wypowiedź może zostać nagrana, każdy e-mail lub SMS zapisany, przy spotkaniach możesz być nagrywany, jak się zachowujesz.
Jeżeli przekazujesz pieniądze żonie, to tylko za pomocą rachunku bankowego. Jeżeli robisz opłaty, to tylko ze swojego konta.
Mam dalej pisać?
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Rozumiem. Totalne pilnowanie siebie pod różnym względem. Spokój i opanowanie.

Trochę się obawiam faktu, że przez 10 miesięcy mieszkania po ślubie 5 miesięcy dostała przelew a 5 miesięcy gotówkę do ręki...

Z drugiej strony "chyba" mogę wybronić się tym, że kasę odłożyłem na koncie jakby coś podniosła, że nie dostała środków tych gotówkowych...nie mam koncepcji.
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Monti »

Jeśli żyjecie aktualnie w rozłączeniu, to nawet dla własnego bezpieczeństwa możesz zgodzić się na intercyzę. Zawsze można ją później rozwiązać.

Jeśli chodzi o grożenie rozwodem czy informacje, że żona chce sobie ułożyć życie z kimś innym, to słyszałem to wiele razy. Do tej pory się to nie spełniło. Otrzymywałem też do "akceptacji" projekty pozwów rozwodowych.

Czasem tego typu zagrywki niekoniecznie muszą świadczyć o podjęciu decyzji przez współmałżonka, mogą być tylko straszakiem. Możesz zapytać się w sądzie, czy rzeczywiście pozew wpłynął, czy jest to tylko blef. Jeśli rzeczywiście złożyła pozew, możesz zapoznać się z jego treścią, zrobić fotokopie i zyskasz trochę czasu na przemyślenie (przemodlenie) odpowiedzi.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Monti pisze: 24 lip 2018, 16:14 Jeśli żyjecie aktualnie w rozłączeniu, to nawet dla własnego bezpieczeństwa możesz zgodzić się na intercyzę. Zawsze można ją później rozwiązać.
Pewnie się zgodzę prędzej czy później, bo czy z Nią czy nie z Nią za rok będę chciał kupić mieszkanie.
Monti pisze: 24 lip 2018, 16:14 Jeśli chodzi o grożenie rozwodem czy informacje, że żona chce sobie ułożyć życie z kimś innym, to słyszałem to wiele razy. Do tej pory się to nie spełniło. Otrzymywałem też do "akceptacji" projekty pozwów rozwodowych.
Czyli mówisz, że dopóki nie ma nic pewnego nie mam na razie co za bardzo przeżywać ? Jutro podjadę do sądu sprawdzić czy wpłynęło i się upewnię. Grożenie ułożenia życia z kimś innym traktować jako " Jeszcze zobaczysz co straciłeś Ty......"?
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

Modlę się do Boga, żeby to była "oznaka" twardej miłości w stosunku do osób uzależnionych ale czy w tym przypadku padałyby takie teksty i słowa, dosyć mocne i stanowcze ?

Modlę się, że może rozmyślimy się na sprawie rozwodowej...
Monti
Posty: 1260
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Monti »

Zepsuty13 pisze: 24 lip 2018, 17:59 Czyli mówisz, że dopóki nie ma nic pewnego nie mam na razie co za bardzo przeżywać ? Jutro podjadę do sądu sprawdzić czy wpłynęło i się upewnię. Grożenie ułożenia życia z kimś innym traktować jako " Jeszcze zobaczysz co straciłeś Ty......"?
Trudno mi powiedzieć, jak będzie w Twoim przypadku. Moja żona wielokrotnie mówiła o rozwodzie i o chęci ułożenia sobie zycia z kimś innym. Mam wrażenie, że niektóre kobiety, artykułując coś, chcą tak naprawde powiedzieć coś innego. Np. "chcę się rozwieść" może oznaczać: "mam Cię dość". A "chcę się spotykać z kimś innym" może znaczyć: "denerwuje mnie, że się nie zmieniasz" albo: "powinieneś bardziej o siebie zadbać". Ja słyszałem groźby rozwodu z tak błahych powodów, że po jakimś czasie przestało to na mnie robić wrażenie. Na początku bardzo to przeżywałem, a po jakimś czasie mówiłem: ok, dostanę pozew to się ustosunkuję.

Kiedyś nawet żona prosiła mnie o pożyczenie 600 zł na opłatę od pozwu. Totalny absurd.

Oczywiście, w Waszym przypadku może być inaczej. Twoja żona sie wyprowadziła, więc będzie jej łatwiej wykazać rozkład pożycia. Nie macie dzieci, więc to też może Twojej żonie dawać nadzieję na szybki rozwód. Mam jednak nadzieję, że tak się nie stanie. Nawet, jeżeli złoży pozew, to piłka ciągle jest w grze i jeszcze się wiele może wydarzyć.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: marylka »

Wiesz Zepsuty...czytajac Ciebie mam wrażenie, że żona może Ciebie postrzegać, że chcesz ja trzymać w szachu.
Miałeś sie zajać soba i okazywać jej miłość. MIŁOŚĆ!!!!
Co robisz?
Żona Ci mówi jakie ma plany - coby nie było to jednak informuje Cie o tym.
A Ty co robisz?
Wyprzedzasz jej działania, kontaktujesz sie z adwokatami i dzwonisz do niej że już wiesz, że nie ma ona racji.
Czy wiesz jak ona może sie czuć?
Nie widzisz że w ten sposób zakleszczasz ja i prowokujesz ją do agresji przeciwko Tobie?
Daj jej wolnosć. Każdy ma prawo zbadać ważność zawartego małżeństwa.
Ty owszem masz prawo konsultować nawet z 10 zdwokatami.
Po co dzwonisz do niej?
Pokazać wyższość?
I tak chcesz zbudować cos pożytecznego?
Z żoną?
Po co jutro idziesz do sądu?
Poczekaj aż dostaniesz pozew.
Jeszcze raz powtarzam - zajmij sie soba i pokazywaniem żonie miłości.
A nie - wyższości.
Cały czas czekasz na ruch żony i wszystko chcesz mieć od razu pod kontrolą żeby ona wiedziała że nie ma szans.
Przyjdzie czas rozprawy - masz prawo przedstawic swoje zdanie i obronę.
Ale teraz nie jestes na sali sadowej a żona nie jest ani oskarżona ani obrona. To nie jest wojna!

Jak w końcu zadosćuczyniłeś żonie w ciagu 2 tygodni. Pisałeś jak miałeś wiele pomysłów i każdy wydawał mi sie dobry. A który zrealizowałeś?
Zepsuty13
Posty: 236
Rejestracja: 16 lip 2018, 0:49
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Zepsuty13 »

marylka pisze: 24 lip 2018, 22:49 Wiesz Zepsuty...czytajac Ciebie mam wrażenie, że żona może Ciebie postrzegać, że chcesz ja trzymać w szachu.
Nie. Może to po prostu moja reakcja obronna na to co mi pisała, jakieś kompletne bzdury.
marylka pisze: 24 lip 2018, 22:49 miałeś sie zajać soba i okazywać jej miłość. MIŁOŚĆ!!!!
Co robisz?
Żona Ci mówi jakie ma plany - coby nie było to jednak informuje Cie o tym.
Tylko jak okazywać miłość jak mieszkamy osobno, z jej strony kontakt jest znikomy, na e-maile nie odpisuję - totalna obojętność i odcięcie? Jakim sposobem lub metoda okazywać miłość?

marylka pisze: 24 lip 2018, 22:49 Wyprzedzasz jej działania, kontaktujesz sie z adwokatami i dzwonisz do niej że już wiesz, że nie ma ona racji.
Czy wiesz jak ona może sie czuć?
Po co dzwonisz do niej?
Pokazać wyższość?
I tak chcesz zbudować cos pożytecznego?
Z żoną?
Jeszcze raz powtarzam - zajmij sie soba i pokazywaniem żonie miłości.
A nie - wyższości.
Przyjdzie czas rozprawy - masz prawo przedstawic swoje zdanie i obronę.
Ale teraz nie jestes na sali sadowej a żona nie jest ani oskarżona ani obrona. To nie jest wojna!

Jak w końcu zadosćuczyniłeś żonie w ciagu 2 tygodni. Pisałeś jak miałeś wiele pomysłów i każdy wydawał mi sie dobry. A który zrealizowałeś?
Powiek Ci, że niestety dużo racji jest w tym co piszesz. Może nie dzwonie żeby pokazać wyższość ale wiem że rozwód to jedyny temat na tę chwilę o którym chce w ogóle rozmawiać i podejmuje rozmowę. Mam utrudnione zadanie w pokazywaniu miłości niestety...

Który pomysł wydawał Ci się najlepszy na zadośćuczynienie?
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: marylka »

Wiesz...mój maż powiedział mi że rozmawiał z ksiedzem i ten mu powiedział że skoro dom wybudowal i łożył na rodzine tzn że jest emocjonalnie dojrzały. I to nie jest podstawa do stwierdzenia nieważności.
Natomiast nie powiedział o tym, że ZATAIŁ NAŁÓG przed ślubem. Co wiecej - mi z kolei ksiądz powiedział, że wcale nie musiał tego nazwać NAŁÓG bo przeważnie nałóg jest wypierany przez uzależnionego do końca.
I wcale nie musiał powiedziec że ma nałóg. Ale że problem JEST to uczciwość tego wymagała. Jest ankieta która w obecnosci ksiedza sie wypełnia przed ślubem. I ta ankieta jest potrzebna.
Ale nie o to chodzi Zepsuty.
Jak mi maż powiedział że nie mam szans - to ja wtedy jeszcze gorzej sie wściekłam. Bo zamiast właśnie próbować cos robic dla dobra małżeństwa lub przynajmniej nic nie robić to zaczyna od ochrony własnych 4 liter. Byleby wypadł dobrze. Bo mąż akurat bardzo dbal o to jak jest postrzegany z zewnątrz.
I nie dosc źe dobrze wiedział ile nawywijał to jeszcze śmie mi mowić czy mam racje czy nie.
I wiesz...ja mu powiedziałam - no to przekonamy się. On niechcacy tym właśnie posunieciem uruchomił we mnie pokłady agresji.
I o ile wczesniej mialam zamiar nie wywalać jego nałogu do wszystkich o tyle mu powiedziałam, że mu POKAŻĘ że nie ma racji. Najpierw w cywilnym a potem w koscielnym sądzie.
Tak może być z Twoja żoną.
I jeszcze jedno Ci napiszę - ja też nie odpisywałam na jego wiadomosci. Ale wszystkie czytałam. Czasem jak mi pisał że żałuje czy cos to odpisywałam żeby sie nie martwił że jeszcze pare dni i znajdzie pocieszenie u innej. Teraz myśle że i ja go dopingowałam żeby właśnie pokazał że nie mam racji.
Moim zdaniem
żona napisała do sądu - nie do Ciebie.
I Ty powinieneś - o ile dostaniesz pozew - odpowiedzieć do sądu. Skoro taki sposób komunikacji wybrała. I tam możez pisać że nie godzisz się na rozwód. A po co dzwonisz i jej o tym mówisz?
Sam piszesz że to
Zepsuty13 pisze: 24 lip 2018, 15:30 Tyle. Wojna totalna z Jej strony...na wyniszczenie.
A z Twojej strony to co jest?
I w ogóle - po co chcesz żeby żona wróciła?
Do czego ma wracać?
Tylko dlatego ma wrócić że nie dostanie rozwodu?
Poważnie myślisz że dzieki temu ona wróci?
Czy może chcesz jej cos pokazac na koniec?
I to na pewno nie jest miłosć chociaż tak to nazywasz.
Zdaj sobie sprawę że nie tędy droga.
Nie możesz napisać, źe bardzo chcesz budować i prosisz o CZAS????
Żeby dała Ci szansę poznać Ciebie nowego. Że jeżeli dojdzie do wniosku że to nie ma sensu to ok - pomyslisz o rozejsciu się. Ale potrzebujesz czasu, żeby popracowac nad soba bo nałóg sprawił że stanałeś w rozwoju a nawet sie uwsteczniłeś. I chcesz nauczyc sie okazywac uczucia swoje jej i pokazać jej i obdarowac ja miłością na jaka zasługuje. Tylko potrzebujesz czasu żeby się tego nauczyć. I o ten CZAS poproś.
I nie rozcieńczaj swojego nałogu!
Mój maż potrafił powiedzieć, że to jego " głupi łeb"
I wiesz....zgodziliśmy sie pierwszy raz!!! Uuuuu to był przełomowy moment.
A Ty?
Piszesz jej - no ale ja chciałem intercyzy...
Co to znaczy dla mnie? Ja to tak odczytuję:
No ale kochanie - ja chciałem chronic cie przed moim nałogiem tylko ty odmowiłaś...
Ty wiesz co to znaczy dla żony?
DRWINA!
Ona chciała Ci pokazac że Ci ufa i wszystko co jej jest Wasze!
A teraz jej pokazujesz że to był jej błąd????
Przecież ona to widzi
Nie tylko w sprawie intercyzy ale i w tych wszystkich szansach!
Były łzy i obietnice Twoje. I co?
Jedynie dwa kupony?????
Dla niej jeden kupon świadczy - TO SIĘ NIGDY NIE SKOŃCZY. ZAWSZE PONAD MNA BEDZIE HAZARD.
I TO właśnie myślenie musisz w żonie odwrócić!
Wiesz...ja miałam taki okres, że postrzegałam małżeństwo jak jedno wielkie pasmo ponyłek. Nie mogłam sobie przypomnieć ŻADNYCH dobrych dni.
I TWOJE ZADANIE jest przypomniec jej o tych dobrych stronach Ciebie.
Nie wiem jak wygladaja mityngi u Was we wspólnocie... u meża też go ktos tam uświadomił bo nagle zmienił pozycje. Z uzależnionego ale odpowiedzialnego mimo wszystko - bo na takiego sie kreował - na goscia którego nałóg opętał i wział na klate to co zrobił źle i całą sytuację jako jego winę.
Jak mu zaczełam o tym domu...że ma na mnie przepisać żebyśmy sie po sądach nie ciagali wiesz co powiedział?
Dzis myślałem o tym i wpadła mi w rece książka pt -KOCHAĆ TO ODDAĆ WSZYSTKO.
Możemy isć do notariusza zamiast do sądu.
I wiesz....to głównie przez taka postawe nigdy do podziału nie doszło.
Kiedys Ci pisalam żebys probowal zjednać sobie przyjaciół żony. Żeby dochodziły do niej sygnały, że fajny z Ciebie gość. Że warto Ci ufać. A i Tt przecież znasz żonę. Wiesz co jej sprawia przyjemnosć?
Może nie zaczynaj - porozmawiajmy o nas tylko po prostu - zawsze w twoim towarzystwie uwielbiałem pić kawę. Dasz sie zaprosić do kawiarni i wspólny spacer?
Jeżeli tyle lat sie znacie to nie wierze źe nie znasz dróg do żony.
Mnie kiedys mąż zaprosił na obiad. Obiecał, że nie będę musiała na niego patrzeć!
I wiesz?
Bylismy na takiej kolacji gdzie były totalne ciemnosci a przewodnik mówił gdzie jest talerz i jakie potrawy bedziemy jedli!
Gdyby nie kryzys to w życiu nie wiedzialabym że tak sie można uśmiać jedząc.
Jaki jest jezyk miłosci Twojej żony?
jacek-sychar

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: jacek-sychar »

Marylko

Dziękuję Ci za tego posta.
Do tej pory myślałem, że moja żona była despotyczna i nie licząca się z moim zdaniem. Już tak nie będę myślał.
Wiedźmin

Re: Moje uzależnienie a rozwód

Post autor: Wiedźmin »

jacek-sychar pisze: 25 lip 2018, 15:20 Marylko

Dziękuję Ci za tego posta.
Do tej pory myślałem, że moja żona była despotyczna [...]
;)
Nie wiem czy despotyczna czy nie... ale widać tu faktycznie wulkan emocji.
ODPOWIEDZ