Strona 36 z 38

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 12:55
autor: jacek-sychar
Monti pisze: 25 kwie 2019, 12:48 chciałbym (także na własne potrzeby) usłyszeć świadectwo osoby porzuconej przez małżonka powiedzmy 30 lat temu, która pozostała sama. Jak ta samotność przełożyła się na jej relację z Chrystusem, z drugim człowiekiem i z samym sobą.
Ja tylko 9 lat, więc nie ta kategoria :lol: , ale napiszę, że początek był trudny. Było dużo wątpliwości i zmagań się z samym sobą.
Ale teraz mogę powiedzieć, że osiągnąłem pewien spokój ducha.
A dlaczego jest teraz lepiej, niż miałbym być z kimś?
Dla dzieci.
Jestem teraz dla nich prawdziwym ojcem. Mogą do mnie przyjść w każdej chwili i mają pewność, że nie będzie nam przeszkadzała "ta trzecia".
Nie mówią tego wprost, ale czuję, że to doceniają.

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 13:35
autor: Pijawka
Coś jest na rzeczy. Też chciałabym poznać kogoś, kto został opuszczony przez współmałżonka grubo przed 40 i przeżył w wierności swojej przysiedze małżeńskiej powiedzmy... 20 lat. To byłoby dla mnie podbudowujące, że realnie: da się. Na razie chcę wierzyć że się da...Ale okoliczności i przykłady jakie obserwuję mówię coś dokladnie przeciwnego :-(

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 13:38
autor: kocimiętka
To moze ja sie wypowiem. Jestem osobą w wieku Marcin-mam 30 lat. Historia podobna do tej tutaj. Porzucil mnie maz, troche ponad rok po slubie doszlo do rozwodu. Obecnie zastanawiam sie co dalej poniewaz slub byl sakramentalny. Dla mnie sa dwie opcje. Albo czekanie w wiernosci az maz sie nawroci albo wniosek o stwierdzenie niewaznosci małżeństwa. Inne opcje absolutnie nie wchodza w gre, po prostu czulabym ze zyje w zaklamaniu. "Niech mowa Wasza bedzie prosta, tak, tak, nie, nie. A co nadto jest, od Zlego pochodzi" Mt 5, 37.

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 13:39
autor: jacek-sychar
Pijawka

Byłaś na jakimś ze spotkań któregoś ogniska Sychar?
U nas są np ludzie, którzy są sami już ponad 20 lat.

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 13:51
autor: Pijawka
Byłam kiedyś na Mszy dla Sycharków ale średnia wieku 50+...
Na spotkanie już nie poszłam... później kryzys z moim mężem został chwilowo zażegnany i wrocił po 3,5 roku z niebywałą siłą niszczycielską i doszło do rozwodu i innych tragedii o których pisałam w moim wątku.
W międzyczasie rozpadło się także sakramentalne małżeństwo moich znajomych i ta pani ma ogromną obsesję na punkcie swojego męża (podejrzewa go o liczne zdrady z różnymi kobietami, absurdalnie nawet że mną- co akurat nie jest prawdą). Z tego co wiem ona mocno "udziela sie" w najbliższym mi ognisku, więc żeby uniknąć nieprzyjemności- nie mam ochoty tam iść. Do niej naprawdę nie dociera, że jej mąż nie jest bożyszczem innych kobiet ;-) szkoda mi jej, bo jest bardzo zraniona ale jednocześnie na tyle toksyczna (przynajmniej na razie) że nie mam ochoty na użeranie się z nią i tłumaczenie że "Nie jestem wielbłądem " I jej mąż kompletnie mnie nie interesuje teraz ani nigdy wcześniej...
Tak więc widzisz Jacku- zostaje mi tylko to forum...

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 13:53
autor: Pijawka
jacek-sychar pisze: 25 kwie 2019, 13:39 Pijawka

Byłaś na jakimś ze spotkań któregoś ogniska Sychar?
U nas są np ludzie, którzy są sami już ponad 20 lat.
Może i są sami ponad 20 lat ale czy zostali porzuceni mając 30 lat czy może już około 50.. wbrew pozorom to ma ogromne znaczenie...

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 14:11
autor: jacek-sychar
Pijawka pisze: 25 kwie 2019, 13:51 Tak więc widzisz Jacku- zostaje mi tylko to forum...
A wakacje z Sycharem, a rekolekcje? ;)

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 14:12
autor: jacek-sychar
Pijawka pisze: 25 kwie 2019, 13:53 Może i są sami ponad 20 lat ale czy zostali porzuceni mając 30 lat czy może już około 50.. wbrew pozorom to ma ogromne znaczenie...
Są i tacy i tacy.

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 15:08
autor: Monti
jacek-sychar pisze: 25 kwie 2019, 12:55
Monti pisze: 25 kwie 2019, 12:48 chciałbym (także na własne potrzeby) usłyszeć świadectwo osoby porzuconej przez małżonka powiedzmy 30 lat temu, która pozostała sama. Jak ta samotność przełożyła się na jej relację z Chrystusem, z drugim człowiekiem i z samym sobą.
Ja tylko 9 lat, więc nie ta kategoria :lol: , ale napiszę, że początek był trudny. Było dużo wątpliwości i zmagań się z samym sobą.
Ale teraz mogę powiedzieć, że osiągnąłem pewien spokój ducha.
A dlaczego jest teraz lepiej, niż miałbym być z kimś?
Dla dzieci.
Jestem teraz dla nich prawdziwym ojcem. Mogą do mnie przyjść w każdej chwili i mają pewność, że nie będzie nam przeszkadzała "ta trzecia".
Nie mówią tego wprost, ale czuję, że to doceniają.
Zgadzam się, Jacku, że dzieci to dobra motywacja. Ja osobiście nie chciałbym bardziej komplikować i tak już trudnej historii mojego syna, wchodząc w kolejny związek (zwłaszcza, że czasochłonność ewentualnych „podbojów” nieuchronnie zrobiłaby ze mnie ojca „z doskoku”). Chciałbym, by w tym wszystkim syn znalazł u mnie bezpieczną przystań.

Ale autor wątku i wiele osób tu obecnych nie ma dzieci. Czy motywacja religijna im wystarczy?

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 15:56
autor: ozeasz
Pijawka pisze: 25 kwie 2019, 13:53
jacek-sychar pisze: 25 kwie 2019, 13:39 Pijawka

Byłaś na jakimś ze spotkań któregoś ogniska Sychar?
U nas są np ludzie, którzy są sami już ponad 20 lat.
Może i są sami ponad 20 lat ale czy zostali porzuceni mając 30 lat czy może już około 50.. wbrew pozorom to ma ogromne znaczenie...



Pijawko ..zdradzony byłem bedąc tego świadomym kiedy miałem ok. 38 lat teraz mam ( w sumie dopiero za parę miesiecy ) 50 .
I co z tego ,czy myślisz że człowiek w tym wieku nie czuje ,nie przeżywa namiętności ,nie ma marzeń i czeka na śmierć ?

Nawet jeśli różni się psychicznie,fizycznie , może dojrzałością od tych 20 lat młodszych to nie znaczy że emocje ,uczucia ,pragnienia i marzenia się skończyły ,wygasły i poszły w niepamięć ,a może wręcz przeciwnie dopiero teraz czuje smak życia i doświadcza pełniej i radości ,szczęście ,ale też nieszczęście i cierpienie ?

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 16:30
autor: ozeasz
Monti .. czytając Satine pojawiła mi się odpowiedź ...miłość ...miłość jest odpowiedzią na te wszystkie pytania ,jeśli nie kocham nic nie zzrozumiem ,jeśli kocham prawdziwie żadne argumenty nie są mi potrzebne .


Pijawko ,przykład z basenem dotyka moich najbardziej prymitywnych dążeń ,jednak wiedziony wieloletnim doświadczeniem szukam czegoś więcej niż tylko zmysłowych podniet by żyć z człowiekiem -kobietą , bliskość która jest dla mnie szczytem to komunia osób ,nie plątanina ciał ...

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 18:02
autor: burza
Na tym forum ja też, wypowiem się a propo moich przedmówcow i też z własnymi odczuciami się podzielę. Mnie wzburza to co ludzie mówią,o mnie przecież będziesz po rozwodzie. I możesz układać sobie życie tak mówią. I wiecie co, wkurzam się na ich słowa, bo to moje życie.A czy będę po rozwodzie to daleka droga, narazie jestem żona. A nawet jak będę po rozwodzie, to ja już raz, przysiegalam przed Bogiem, i to na całe życie i, żaden rozwód tego nie zmieni. Wiadomo, że chciałabym aby było inaczej i żaden mężczyzna nie zawroci mi w głowie tak jak to zrobił mój mąż. I też nie jestem z kamienia ale taka obralam sobie drogę jesli nie z mężem to sama.Bo szczęśliwa na (100% to mogę tylko z mezem) a inne szczęście to tylko jest powierzchowne z kimś innym . Mówię tylko o sobie, ponieważ każdy dokonuje w swoim życiu jakiegoś wyboru. A to mój wybór.

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 18:37
autor: JolantaElżbieta
Pijawka pisze: 25 kwie 2019, 13:53
jacek-sychar pisze: 25 kwie 2019, 13:39 Pijawka

Byłaś na jakimś ze spotkań któregoś ogniska Sychar?
U nas są np ludzie, którzy są sami już ponad 20 lat.
Może i są sami ponad 20 lat ale czy zostali porzuceni mając 30 lat czy może już około 50.. wbrew pozorom to ma ogromne znaczenie...
W takim wieku jest o wiele trudniej, dzieci odchowane, wydawałoby się, że teraz można chodzić z mężem za rączkę i odpoczywać po trudach życia. Po 30 paru latach małżeństwa ma się dużą część życia za sobą, z jego przyzwyczajeniami, rutynami, a nagle zostaje pustka. Wcale nie jest latwiej , wbrew pozorom :-( Zostaje się samemu ze wszystkimi pracami domowymi, po tylu latach trzeba zrobić jakies remonty. Ja na przykład zostałam w pustym mieszkaniu, bez samochodu, bez pieniędzy, bez sprzętu domowego. Musiałam wziąć kredyt na meble. A tęsknota za bliskością jest taka sama :-)

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 21:17
autor: Kate81
Pijawka pisze: 25 kwie 2019, 13:53
jacek-sychar pisze: 25 kwie 2019, 13:39 Pijawka

Byłaś na jakimś ze spotkań któregoś ogniska Sychar?
U nas są np ludzie, którzy są sami już ponad 20 lat.
Może i są sami ponad 20 lat ale czy zostali porzuceni mając 30 lat czy może już około 50.. wbrew pozorom to ma ogromne znaczenie...
Pijawko, ja z tego powodu choćby nie czekałam. Rozwiodłam się nie mając nawet 30 lat, będąc osobą bezdzietną. Nie chciałam przeżyć życia samotnie, ponieważ zawsze marzyłam o założeniu rodziny. Dlatego zawarłam związek niesakramentalny (cywilny). Planujemy dzieci. Wybrałam rodzinę. Teraz mierzę się z konsekwencjami w postaci braku sakramentów, ale wiedziałam co za tym idzie i staram się to z pokorą przyjmować.

Re: Moje uzależnienie a rozwód

: 25 kwie 2019, 21:49
autor: ozeasz
Przychodzą mi do głowy słowa JP2 :
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę.
Miłość, która jest gotowa nawet oddać życie, nie zginie.
Te słowa , poruszają moje serce do głębi ...