Czy możliwa jest taka zmiana?
: 21 lip 2018, 15:06
Witam wszystkich serdecznie.
Chciałbym sie podzielić swoimi przeżyciami po 21 latach szczęśliwego małżeństwa.
Rok temu moja kochana żona (która zawsze dla mnie zawsze była na na pierwszym miejscu) zmieniła pracę. Chciałbym na wstępie krótko scharakteryzować nasze małżeństwo. Mamy dwie córki w wieku 19 i 16 lat, które bardzo rzadko szłyszały jakiekolwiek kłótnie, czy awantury. Pewnie nigdy nie byliśmy małżeństwem idealnym, ale na pewno nie byliśmy gorsi od innych przeciętnych małżeństw. Moja żona zawsze była bardzo czułą i kochająca osobą, i wielokrotne powtarzała, że mnie kocha i sama potrzebuje czułości. Muszą się tu przyznać, że nie zawsze potrfiłem się jej odwdzięczyć swoją czułością. Ale wielokrotnie nasze dzieci (ale i nie tylko, bo również i moi teście z którymi mieszkamy) widzieli nasze uściski i pocałunki. I nagle, kilka miesięcy temu wszystko się zmieniło. Moja żona stwierdziła, że już tego nie potrzebuje, że ona ma swoje życie i ja mam swoje i niech tak zostanie, bo jej po prostu jest z tym dobrze. Przez tych kilka miesięcy słyszałem już o rozwodzie, separacji, wyprowadzce, o tym że nic nas już nie łączy, że nie czuje się ona już moją żoną i nią już nie potraf być. Na moje tłumaczenie że ją kocham i mi na niej zależy jedyną odpowiedźią było "odpuść sobie". Ale ja sobie nie potrafię odpuścić i czym więcej słyszę przykrycz słów tym większą mi to sprawia przykrość. Najgorsze z tego wszystko jest chyba to, że moja żona (jak sama kilkakrotnie mi to powiedziała) zdaje sobie sprawę i jest świadoma, że robi źle, że nie jest w tej chwili dla mnie dobrą żoną i że mnie krzywdzi, ale nie obiecuje poprawy bo ona się zmieniła i jest jej z tym dobrze, że dobrze się z tym czuje i niech tak już zostanie. Na moje pytania: jak mam do Ciebie dotrzeć, co mam robić, co robię źle, jedyną odpowiedźią było, że wszystko robię dobrze, że jestem wspaniałym facetem a dotrzeć już i tak do niej nie zdołam i nawet nie mam się co starać, bo to i tak nic nie da.
Wielokrotnie proponowałem wspólny wyjazd na krótkie wakacje, czy wyjście na lody lub kawę ale nigdy nie było zainteresowania ze strony mojej żony. Chciałbym tu zaznaczyć, że na chwilę obecną nie podejrzewam obecności osób trzecich. Mimo wszystko bardzo kocham swoją żonę i w każdej chwili gdy nie jesteśmy razem tęsknię za nią. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić, a moje myśli już nie raz krążyly wokół najgorszego. Po prostu nie potrafię i nie chcę dalej tak żyć. Bardzo prosze o jakąkolwiek pomoc i z góry dziękuję.
Chciałbym sie podzielić swoimi przeżyciami po 21 latach szczęśliwego małżeństwa.
Rok temu moja kochana żona (która zawsze dla mnie zawsze była na na pierwszym miejscu) zmieniła pracę. Chciałbym na wstępie krótko scharakteryzować nasze małżeństwo. Mamy dwie córki w wieku 19 i 16 lat, które bardzo rzadko szłyszały jakiekolwiek kłótnie, czy awantury. Pewnie nigdy nie byliśmy małżeństwem idealnym, ale na pewno nie byliśmy gorsi od innych przeciętnych małżeństw. Moja żona zawsze była bardzo czułą i kochająca osobą, i wielokrotne powtarzała, że mnie kocha i sama potrzebuje czułości. Muszą się tu przyznać, że nie zawsze potrfiłem się jej odwdzięczyć swoją czułością. Ale wielokrotnie nasze dzieci (ale i nie tylko, bo również i moi teście z którymi mieszkamy) widzieli nasze uściski i pocałunki. I nagle, kilka miesięcy temu wszystko się zmieniło. Moja żona stwierdziła, że już tego nie potrzebuje, że ona ma swoje życie i ja mam swoje i niech tak zostanie, bo jej po prostu jest z tym dobrze. Przez tych kilka miesięcy słyszałem już o rozwodzie, separacji, wyprowadzce, o tym że nic nas już nie łączy, że nie czuje się ona już moją żoną i nią już nie potraf być. Na moje tłumaczenie że ją kocham i mi na niej zależy jedyną odpowiedźią było "odpuść sobie". Ale ja sobie nie potrafię odpuścić i czym więcej słyszę przykrycz słów tym większą mi to sprawia przykrość. Najgorsze z tego wszystko jest chyba to, że moja żona (jak sama kilkakrotnie mi to powiedziała) zdaje sobie sprawę i jest świadoma, że robi źle, że nie jest w tej chwili dla mnie dobrą żoną i że mnie krzywdzi, ale nie obiecuje poprawy bo ona się zmieniła i jest jej z tym dobrze, że dobrze się z tym czuje i niech tak już zostanie. Na moje pytania: jak mam do Ciebie dotrzeć, co mam robić, co robię źle, jedyną odpowiedźią było, że wszystko robię dobrze, że jestem wspaniałym facetem a dotrzeć już i tak do niej nie zdołam i nawet nie mam się co starać, bo to i tak nic nie da.
Wielokrotnie proponowałem wspólny wyjazd na krótkie wakacje, czy wyjście na lody lub kawę ale nigdy nie było zainteresowania ze strony mojej żony. Chciałbym tu zaznaczyć, że na chwilę obecną nie podejrzewam obecności osób trzecich. Mimo wszystko bardzo kocham swoją żonę i w każdej chwili gdy nie jesteśmy razem tęsknię za nią. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzić, a moje myśli już nie raz krążyly wokół najgorszego. Po prostu nie potrafię i nie chcę dalej tak żyć. Bardzo prosze o jakąkolwiek pomoc i z góry dziękuję.