Jak się nie zagubić?
Moderator: Moderatorzy
Re: Jak się nie zagubić?
Mela, każdy z nas ma odrębne doświadczenia, którymi się dzieli.
W podobnej sytuacji finał może być skrajnie różny, bo różni ludzie w tym uczestniczą.
Tym większa wartość wielu świadectw, aby pokazać wiele możliwości. I wiele sposobów rozumienia "dobra".
Z których Sisi skorzysta, jej wola. Może też całkiem nowe, swoje doświadczenie napisać.
W podobnej sytuacji finał może być skrajnie różny, bo różni ludzie w tym uczestniczą.
Tym większa wartość wielu świadectw, aby pokazać wiele możliwości. I wiele sposobów rozumienia "dobra".
Z których Sisi skorzysta, jej wola. Może też całkiem nowe, swoje doświadczenie napisać.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Jak się nie zagubić?
Tak, tylko ze tu jeśli chodzi o rady to jeśli ona dotyczy rozwodów orzekanych z winy to nie ma problemu żeby administrator je publikował ale jeśli chodzi o rady z gola odmienne to jest już z tym problem. Doświadczyłam tego wiec wiem co piszę.
Re: Jak się nie zagubić?
Dziękuję za Wasze spojrzenie.
Cenne.
Decyzję i konsekwencje biorę na siebie.
Zło dobrem zwyciężaj.
I już. Proste.
Cenne.
Decyzję i konsekwencje biorę na siebie.
Zło dobrem zwyciężaj.
I już. Proste.
Re: Jak się nie zagubić?
Tak, Melu, Twoje posty były odrzucane ponieważ wprost doradzałaś rozwód.
Po pierwsze w Sycharze nie udzielamy rad, a po drugie Regulamin forum precyzyjnie stanowi, że w tym miejscu nie doradzamy rozwodów. Wspieramy się za to w ratowaniu małżeństw sakramentalnych.
W korespondencji miałaś to wyjaśnione, włącznie z zaproszeniem do zapoznania się z Regulaminem.
To jest po prostu takie miejsce w sieci.
Nie trzeba tu być.
Ale gdy się już jest, to warto szanować tutejsze zasady.
W przeciwnym wypadku - konsekwencje również określa Regulamin.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Jak się nie zagubić?
Rok temu otrzymalam pozew.
Nie mialam ani sil, ani adwokata, ani pieniędzy na adwokata.
Siłę znalazlam w Bogu, ale pomogli mi ją znaleźć ludzie z Sycharu.
Dwie rozprawy przeżyłam bez adwokata, gdyz jak to sedzia stwierdziła - poradzę sobie sama.
Wiedzialam, ze nie poradzę, ale tez wiedziałam, ze Pan Bóg wie co robi.
Na tej drugiej rozprawie dostałam adwokata z urzędu.
Sędzia też omylny.
Nie radzilam sobie
Za miesiąc kolejna rozprawa.
Mozliwe, ze zostanie orzeczony rozwód.
Trudno.
Na pewne sprawy nie mam wplywu.
Ale mam wplyw na siebie.
Mam wewnętrzna niezgodę na rozwód i ją uzewnętrzniam.
Dzięki temu mam wewnetrzny pokój.
I ten pokój to moja najwieksza sila.
Tez się boję.
To ludzkie
Ale paradoksalnie ten lęk dodaje mi odwagi, bo wiem, że nie jestem sama.
Kibicuje mi sam Bóg.
On ten lęk zastępuje tym wewnętrznym pokojem, ktorego żaden kulturalny rozwód nie da.
Nie da, bo ja tego nie czuję.
Bo ja mam w sobie niezgodę na rozwód.
A ty?
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
(Flp 3,14)
Re: Jak się nie zagubić?
Inna,
Nie ma we mnie zgody na rozwód.
Nigdy nie było.
Nie ma we mnie również zgody na obecne życie w takiej formie, jaka jest.
Ale pogodzić się muszę. To już się wydarzyło.
Nie cofnę czasu.
Nie ma we mnie zgody na rozwód.
Nigdy nie było.
Nie ma we mnie również zgody na obecne życie w takiej formie, jaka jest.
Ale pogodzić się muszę. To już się wydarzyło.
Nie cofnę czasu.
Re: Jak się nie zagubić?
Sisi
Mąż oddał Ci majątek, to doprawdy bardzo dużo w dzisiejszym materialistycznym świecie. Ma poczucie winy, bierze winę na siebie. Jakoś tam jednak odpowiedzialnie się zachowuje w niektórych sprawach.
Przemyśl sobie jedną rzecz. Poczytaj proszę o wadach i zaletach rozwodu i separacji. To da Ci możliwość podjęcia rozważnej decyzji.
Rozwód - jeśli sąd oddali wniosek to super. Szanse jak wiadomo są niewielkie jednak. A koszty psychologiczne duże z możliwością zaostrzenia konfliktu w przypadku badania winy obu stron (także w dalszej rodzinie, bo mogą zeznawać w sądzie). Warto sobie to przemyśleć. Ty znasz męża, kiedy będzie większa możliwość pojednania w przyszłości ?
Z drugiej strony w przypadku separacji alimenty na Ciebie mogą być wypłacane przez wiele lat, co w przypadku znacznej różnicy w możliwościach zarobkowych jest także ważne.
Nie radźmy pochopnie: rozwód czy separacja, bo nie my będziemy ponosić konsekwencje takiego wyboru.
Mąż oddał Ci majątek, to doprawdy bardzo dużo w dzisiejszym materialistycznym świecie. Ma poczucie winy, bierze winę na siebie. Jakoś tam jednak odpowiedzialnie się zachowuje w niektórych sprawach.
Przemyśl sobie jedną rzecz. Poczytaj proszę o wadach i zaletach rozwodu i separacji. To da Ci możliwość podjęcia rozważnej decyzji.
Rozwód - jeśli sąd oddali wniosek to super. Szanse jak wiadomo są niewielkie jednak. A koszty psychologiczne duże z możliwością zaostrzenia konfliktu w przypadku badania winy obu stron (także w dalszej rodzinie, bo mogą zeznawać w sądzie). Warto sobie to przemyśleć. Ty znasz męża, kiedy będzie większa możliwość pojednania w przyszłości ?
Z drugiej strony w przypadku separacji alimenty na Ciebie mogą być wypłacane przez wiele lat, co w przypadku znacznej różnicy w możliwościach zarobkowych jest także ważne.
Nie radźmy pochopnie: rozwód czy separacja, bo nie my będziemy ponosić konsekwencje takiego wyboru.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Jak się nie zagubić?
Racja. Nie tylko "pochopnie", ale w ogóle.
W broszurze w materiałach prowadzenia spotkań sycharowskich jest punkt o tym, że nie udzielamy rad, natomiast dzielimy się osobistym świadectwem.
Tak staramy się funkcjonować w Sycharze - jako świadkowie, a nie jako doradzacze.
Przy czym świadcząc o naszej postawie w przykładowo sytuacjach okołorozwodowych (jak w przypadku Sisi), staramy się dawać świadectwo tego co się zadziało na gruncie realno-prawnym, jak i tego, co się zadziało w głębi duszy i serca. I jakie to wszystko razem przyniosło owoce.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Jak się nie zagubić?
NirwannoNirwanna pisze: ↑12 maja 2019, 11:43Racja. Nie tylko "pochopnie", ale w ogóle.
W broszurze w materiałach prowadzenia spotkań sycharowskich jest punkt o tym, że nie udzielamy rad, natomiast dzielimy się osobistym świadectwem.
Tak staramy się funkcjonować w Sycharze - jako świadkowie, a nie jako doradzacze.
Przy czym świadcząc o naszej postawie w przykładowo sytuacjach okołorozwodowych (jak w przypadku Sisi), staramy się dawać świadectwo tego co się zadziało na gruncie realno-prawnym, jak i tego, co się zadziało w głębi duszy i serca. I jakie to wszystko razem przyniosło owoce.
To ciekawe, że właśnie Ty to piszesz, bo w moim odbiorze właśnie Ty w subtelny sposób zawsze nakierunkowujesz na separację. W subtelny sposób podkreślam i to moje subiektywne odczucie, więc i dyskusja z moim odczuciem nie ma sensu.
Jak widzisz, ja nie doradzam konkretnego wyboru, ale doradzam doinformowanie się co do plusów i minusów obu rozwiązań. I wskazuję dodatkowo na takowe.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Jak się nie zagubić?
Ok, takie masz odczucie, i masz do niego prawo. Ja natomiast na spokojnie się przyjrzę swoim intencjom.
Widzę, i uważam, że z racji Twojego zawodu i doświadczenia z niego wynikającego, treść takiego posta mieści się w ramach szeroko pojętego świadectwa, bez narzucania konkretnej drogi czy rozwiązania. Może trochę mi zabrakło w tym kwestii duchowych, ale też jest ok, przecież nie ma takiego obowiązku. Zwłaszcza, że ten aspekt poruszają inni użytkownicy.
Natomiast nie-ok byłoby deprecjonowanie wartości duchowych i skupianie się wyłącznie na kwestiach cywilno-prawnych.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Jak się nie zagubić?
Dziękuję renta11, Nirwanna,
Dobre rady zawsze w cenie, pod warunkiem, że potrafimy samodzielnie z nich korzystać.
Co mogę powiedzieć. Nie chcę osądzać męża.
Mogę ocenić tylko jego czyn. Mój mąż wie o tym doskonale,a jednak nie zmienia swojego zdania.
Jako człowiek nie jest ani lepszy ani gorszy, jest tylko bardzo zaplątany, zagubiony.
Codziennie wypowiadam słowa- bądź wola Twoja- czasem ze ściśniętym sercem ale wypowiadam...
Nie mówię już - niech tylko mąż wróci!
I staram się przepracować moją osobistą pustynię.
W tej miłości nie chodzi o moje małżeństwo, chodzi o mnie i mojego męża- ludzi.
O sprawdzenie sie w swoim człowieczeństwie.
Dobre rady zawsze w cenie, pod warunkiem, że potrafimy samodzielnie z nich korzystać.
Co mogę powiedzieć. Nie chcę osądzać męża.
Mogę ocenić tylko jego czyn. Mój mąż wie o tym doskonale,a jednak nie zmienia swojego zdania.
Jako człowiek nie jest ani lepszy ani gorszy, jest tylko bardzo zaplątany, zagubiony.
Codziennie wypowiadam słowa- bądź wola Twoja- czasem ze ściśniętym sercem ale wypowiadam...
Nie mówię już - niech tylko mąż wróci!
I staram się przepracować moją osobistą pustynię.
W tej miłości nie chodzi o moje małżeństwo, chodzi o mnie i mojego męża- ludzi.
O sprawdzenie sie w swoim człowieczeństwie.
Re: Jak się nie zagubić?
Nirwanna pisze: ↑12 maja 2019, 13:11Ok, takie masz odczucie, i masz do niego prawo. Ja natomiast na spokojnie się przyjrzę swoim intencjom.
Widzę, i uważam, że z racji Twojego zawodu i doświadczenia z niego wynikającego, treść takiego posta mieści się w ramach szeroko pojętego świadectwa, bez narzucania konkretnej drogi czy rozwiązania. Może trochę mi zabrakło w tym kwestii duchowych, ale też jest ok, przecież nie ma takiego obowiązku. Zwłaszcza, że ten aspekt poruszają inni użytkownicy.
Natomiast nie-ok byłoby deprecjonowanie wartości duchowych i skupianie się wyłącznie na kwestiach cywilno-prawnych.
Cieszy mnie, że ten post został puszczony, dziękuję.
Co do kwestii duchowych.
Może to moje zboczenie zawodowe, ale dla mnie rozwiązanie cywilnego małżeństwa nie ma nic wspólnego z duchowością religijną, podobnie jak jego cywilne zawieranie (bo po co wtedy byłby akt religijny?). Bo skoro nie uznajemy cywilnego zawiązania w aspekcie duchowym, to konsekwentnie nie powinniśmy w tym kontekście rozpatrywać jego rozwiązania. I w takim rozumieniu ja widzę tylko konsekwencje obu rozwiązań. A te mogą się różnić bardzo w zależności od tzw. punktu siedzenia.
A skoro mam taki zawód jaki mam, to w tym zakresie mogę służyć pomocą i wskazywać właśnie takie konsekwencje.
Tym bardziej, że znam ludzi z sycharu, którzy wybrali pod jego wpływem rozwiązania, a po kilku (niewielu) latach, chcieli dokonać zmian w sądzie. I często odbijają się od ściany. Wydaje mi się, że w tym zakresie należy to mocno rozważyć i przemodlić, każda sytuacja jest bowiem inna.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Jak się nie zagubić?
Bardzo pięknie to napisałaś.
I bardzo dojrzały masz stosunek do męża i jego uczynków. Podziwiam to.
Nie spiesz się, Ty masz czas.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: Jak się nie zagubić?
Rento, wolałabym tak ogólnej dyskusji w osobistym wątku Sisi nie prowadzić.renta11 pisze: ↑12 maja 2019, 13:30
Cieszy mnie, że ten post został puszczony, dziękuję.
Co do kwestii duchowych.
Może to moje zboczenie zawodowe, ale dla mnie rozwiązanie cywilnego małżeństwa nie ma nic wspólnego z duchowością religijną, podobnie jak jego cywilne zawieranie (bo po co wtedy byłby akt religijny?). Bo skoro nie uznajemy cywilnego zawiązania w aspekcie duchowym, to konsekwentnie nie powinniśmy w tym kontekście rozpatrywać jego rozwiązania. I w takim rozumieniu ja widzę tylko konsekwencje obu rozwiązań. A te mogą się różnić bardzo w zależności od tzw. punktu siedzenia.
A skoro mam taki zawód jaki mam, to w tym zakresie mogę służyć pomocą i wskazywać właśnie takie konsekwencje.
Tym bardziej, że znam ludzi z sycharu, którzy wybrali pod jego wpływem rozwiązania, a po kilku (niewielu) latach, chcieli dokonać zmian w sądzie. I często odbijają się od ściany. Wydaje mi się, że w tym zakresie należy to mocno rozważyć i przemodlić, każda sytuacja jest bowiem inna.
Mam jednak na ten temat zupełnie inne zdanie. Kwestie konkordatu, Konstytucji oraz pewnych sentencji wyroków sądowych również wydają się to potwierdzać.
Jednak ponieważ, tak jak wcześniej mówiłam, na takie dyskusje będzie miejsce i czas, więc na razie to odłóżmy, ok?
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: Jak się nie zagubić?
Z tym pogodzeniem się jest chyba najtrudniej.
U mnie minęło już 5 lat i proces ten nadal trwa
Bywają momenty, w których myślę, że jestem pogodzona.
Nie jestem
I wątpię, że kiedykolwiek będę.
Przyjmuję, że mnie to spotkało, ale pogodzona nie jestem.
Odkąd pamiętam, mam ogromne poczucie niesprawiedliwości.
W tym przypadku również
Przez te 5 lat nieustannie nad sobą pracuję w różnej formie.
Terapie, literatura, program 12 kroków, zawierzenia, uwielbienia, wstawiennictwa...
Pomaga chwilowo
Sisi
Wiem co czujesz, albo przynajmniej rozumiem
"Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
(Flp 3,14)
(Flp 3,14)