Zapewnił mnie o ogromnym szacunku do mnie, o chęci pomocy w każdej sprawie, o chęci bycia blisko dzieci ( chce przyjeżdżać nawet codziennie).Poprosił mnie tylko o to żebym pozwoliła mu odejść..
Witaj. Jakbym słyszała mojego męża. Mój mąż chcał być na każde moje zawołanie. Zanim się tutaj zalogowałam , popełniłam wszystkie możliwe błędy,zeby go zatrzymać. Nie powiem, później też nie było łatwiej. 4 miesiące tak funkcjonowałam.] tzn. tak jak on chciał. Nie mieszkał, nie spał z nami, ale spędzał całe dnie.Niszczyło mnie to fizycznie i psychicznie.Teraz to widzę. Wtedy wydawało mi się,że to najlepsza opcja. W końcu ja nie wytrzymałam. Nie wytrzymałam w Wielką Niedzielę (byliśmy razem w kościele)- wysłuchaliśmy pięknego kazania o zmartwychwstaniu rodziny- jak na zamówienie. Mnie się łzy lały, a mój mąż stwierdził,że wybrał. Wtedy powiedziałam dość, nie można mieć rodziny i kochanki!! Jak on ma zobaczyć, co stracił, kiedy to cały czas ma??? Chcesz patrzeć codziennie jak odchodzi? Ja patrzyłam. Nie polecam. Cholernie boli.
Ja nie chcę być przyjacielem chce być żoną i przyjacielem.
Powiedziałam podobnie, jestem Twoją żoną, nigdy nie będę koleżanką.
Pewnie w Twojej głowie kłębi się tysiąc pytań. Podobnie jak TY, czułam się bezradna, przerażona. Sama w pustym domu, który nie wiem jak funkcjonuje!!!! Starszy syn ogarnął piec. Robię tysiąc rzeczy, których nigdy nie robiłam. W tym roku po 18 latach po raz pierwszy odpaliłam kosiarkę. Nie było łatwo, lały się łzy. Zawsze mąż kosił ogród i chce kosić dalej. Nawet nie umiałam kupić paliwa do kosiarki.Jest tylko drobna różnica, ja już nie chcę.
Co więcej, jestem niedzielnym kierowcą. Mój mąż podobnie jak Twój chciał mnie zwieść na urlop. Najpierw uniosłam się honorem, odmówiłam, potem , gdy zdałam sobie sprawę z odległości, stchórzyłam, poprosiłlam o pomoc.Wiesz, co się okazało, mój mąż powiedział,że nie da rady tego zrobić. Wściekłam się, powiedziałam, że nie jesteśmy zabawkami.Rodzinę ma się zawsze, nie tylko wtedy , gdy jest wygodnie. Ja , która nigdy nie wyjechałam za granicę powiatu, w którym mieszkam, pokonałam 1300 km w jedną stronę!!!Właśnie wróciłam. Dałam radę.
Oczywiście się boję, boję się nadchodzącej zimy ( pierwsza bez męża). Nie wiem jak sobie dam radę. Jeżeli coś Ci mogę doradzić , nie wybiegaj w przyszłość, skup się na bieżących dniach. MNie pomogły bardzo dwie moje koleżanki, z którymi mogę wszystko "przegadać"..Nie jestem w stanie otworzyć się przed mamą, siostrami, a z nimi jest łatwiej. Dzięki nim wiem,że nie zwariowałam.
s zono dziękuję za te słowa prosto z mostu - trójkąt.
Powiedziałam mojemu mężowi,że nie zgadzam się na trójkąt. A on "absolutnie, mi tego nie proponuje". A czym jest tak naprawdę życie w takim chorym układzie: mąż, który pomaga żonie a potem jak gdyby nigdy nic idzie sobie do kowalskiej??? Ja na coś takiego się nie zgadzam.
Zawsze będzie moim mężem, ale nie przyjmuję teraz jego warunków, bo dla mnie są chore. Nie wiem, czy dobrze robię , ale w ten sposób chce ocalić odrobinę mojej godności.
Pozdrawiam Cię, trzymaj się.