Strona 19 z 38

Re: Jak się nie zagubić?

: 10 paź 2018, 17:50
autor: wulkan
Słonko pisze: 10 paź 2018, 16:13

Z propozycji to w jednej z książek (nigdy nie pamiętam, w której co czytałam) była historia , w której mąż pytał żony codziennie rano " czy jest coś co mógłbym dla Ciebie zrobić? ".
I to robił....
Ja też zadaje mojemu mężowi takie pytanie i na początku był strasznie oporny bo on nic ode mnie nie chciał ale teraz już czasem coś wymyślil
Takie pytanie to chyba osoba zdradzajaca powinna zadawac osobie zdradzonej a nie odwrotnie? Nie wyobrazam sobie, zeby Sisi miala pytac meza "czy jest cos co moglabym jeszcze dla Ciebie zrobic". Po dobroci to gory mozna przenosic z dojrzala osoba, niestety na niedojrzalych dziala to raczej wrecz odwrotnie.

Re: Jak się nie zagubić?

: 10 paź 2018, 18:01
autor: rak
wulkan pisze: 10 paź 2018, 17:50 Takie pytanie to chyba osoba zdradzajaca powinna zadawac osobie zdradzonej a nie odwrotnie? Nie wyobrazam sobie, zeby Sisi miala pytac meza "czy jest cos co moglabym jeszcze dla Ciebie zrobic". Po dobroci to gory mozna przenosic z dojrzala osoba, niestety na niedojrzalych dziala to raczej wrecz odwrotnie.
ja przez długi czas (i w sumie dalej) próbowałem robić jedno i drugie, tzn. okazywać uczucie i stawiać granice, trudne to, ale myślę, że można te rzeczy jakoś połączyć, bo tylko w ten sposób można pokazać dojrzałą miłość ...
Przesunięcie akcentów jest różne w różnych sytuacjach, ale to można jakoś dograć.

Re: Jak się nie zagubić?

: 10 paź 2018, 18:24
autor: GosiaH
a ja dopiszę to, co usłyszałam u o. Szustaka w "miłość szmaragd i krokodyl" i co do mnie dotarło.
Właśnie wtedy, gdy mąż zadeklarował chęć powrotu.
To było też dla mnie mottem, bo wcześniej też jakoś chciałam zadośćuczynienia w no, delikatnie mówiąc, mało eleganckiej (skrajny egoizm) formie.


A to było stwierdzenie o. Szustaka na pytania do mężczyzn czy chcieliby mieć żonę, która ich traktuje jak np bankomat i do kobiet, czy chciałyby mieć męża, który jedynie co każe, to służyć sobie (oczywiście, że parafrazuję).

"Jemu jakoś to NIE przeszkadza"

serdecznie polecam posłuchać

Re: Jak się nie zagubić?

: 10 paź 2018, 19:06
autor: SiSi
Nie macie racji. Ja już mojego męża nie znam.
Inne spojrzenie, inne gesty. Taki Awatar.
Intuicja mówi mi _ nie ufaj.
Kłamstwo zmienilo jego osobowość, próżno szukać tego kim był.
I teraz jestem zagubiona właśnie.
Łatwiej powiedzieć - pasuje

Re: Jak się nie zagubić?

: 10 paź 2018, 19:24
autor: GosiaH
SiSi, a może dasz radę zrobić to wszystko, co ty uważasz, że warto.
Tak brutalnie wprost - byś nie żałowała, że dostałaś szansę i ją zmarnowałaś ?

Re: Jak się nie zagubić?

: 10 paź 2018, 20:00
autor: rak
SiSi pisze: 10 paź 2018, 19:06 Ja już mojego męża nie znam.
Inne spojrzenie, inne gesty. Taki Awatar.
Intuicja mówi mi _ nie ufaj.
Kłamstwo zmienilo jego osobowość, próżno szukać tego kim był.
Sisi, miałem dokładnie tak samo,
powiem Ci więcej sytuacja ta trwała w różnym nasileniu przez ponad rok,
warto też to czasami wziąć pod uwagę,
na szczęście te braki spójności po jakimś czasie wychodzą i mocną orzą od środka takie osoby,
ale do tego jakoś trzeba je wyciągnąć,
grunt odpowiedzialnej miłości myślę jest najbardziej podatny,
a to wyciąganie i odkrywanie "drobnych niespójności" dzieje się niestety
emocjami i sprzeciwem osoby zdradzonej.

U mnie to jeszcze bierząca praca (więc efekt niepewny), ale czasami mogę już odczuwać z tego satysfakcję,
mimo, że wiele ran jeszcze nie zdążyło się zabliźnić i regularnie (choć teraz może i nieświadomie) są dalej podsypywane solą

Re: Jak się nie zagubić?

: 10 paź 2018, 20:19
autor: SiSi
rak pisze: 10 paź 2018, 20:00 U mnie to jeszcze bierząca praca (więc efekt niepewny), ale czasami mogę już odczuwać z tego satysfakcję,
mimo, że wiele ran jeszcze nie zdążyło się zabliźnić i regularnie (choć teraz może i nieświadomie) są dalej podsypywane solą
raku mógłbyś mi to jaśniej napisać?
Rok czasu i co?

Re: Jak się nie zagubić?

: 10 paź 2018, 20:27
autor: Słonko
wulkan pisze: 10 paź 2018, 17:50
Słonko pisze: 10 paź 2018, 16:13

Z propozycji to w jednej z książek (nigdy nie pamiętam, w której co czytałam) była historia , w której mąż pytał żony codziennie rano " czy jest coś co mógłbym dla Ciebie zrobić? ".
I to robił....
Ja też zadaje mojemu mężowi takie pytanie i na początku był strasznie oporny bo on nic ode mnie nie chciał ale teraz już czasem coś wymyślil
Takie pytanie to chyba osoba zdradzajaca powinna zadawac osobie zdradzonej a nie odwrotnie? Nie wyobrazam sobie, zeby Sisi miala pytac meza "czy jest cos co moglabym jeszcze dla Ciebie zrobic". Po dobroci to gory mozna przenosic z dojrzala osoba, niestety na niedojrzalych dziala to raczej wrecz odwrotnie.
Nie zgadzam się z tym co piszesz.
Bardzo łatwo mówić, że osoba zdradzając powinna to, powinna tamto.... Serio?
Też sobie wyobrażałam, że mąż pewnego dnia przemówi , kupi kwiaty, padnie na kolana
I guzik .On był milczący , obcy, inny niż kiedyś,tylko był ....
I żeby być szczęśliwa to mam czekać na cudowna jego przemianę?
Moje szczęście nie zależy od niego, mimo, że jesteśmy jednym ciałem bo tak przysiegalam.
Ja przysiegałam go kochać i ja jestem odpowiedzialna za moją część .
Czy ja zawsze kochałam męża tak jak przysiegalam? Czy byłam dobrą żoną?
To, że nie ja poszłam w długą nie zwalnia mnie z odpowiedzialności za moją część.
Dlaczego mam nie chcieć dobra dla mojego męża?
Dobro wraca. Uśmiech, życzliwość .

Pisze nie o naiwności a o wzajemnej służbie, o darze z siebie, o dawaniu a nie zadawalaniu.
Dając a nie oczekując i nie wypominając wzrastam w miłości do męża.
U mnie działa.
Co nie oznacza, że nie jest to trudem i wysiłkiem.Bo jest czasem jest to bardzo, bardzo trudne.
Dlatego najpierw dbam o siebie żebym miała z czego dawać.

I ważne żeby rozważyć czy nie ma nałogów, przemocy to inny kaliber i inne rozwiązania wtedy.

Re: Jak się nie zagubić?

: 10 paź 2018, 21:05
autor: s zona
Czytam i tam mysle . ze my zdradzeni paradoksalnie jestesmy w lepszej sytuacji .. mimo naszego bolu , niesprzespanych nocy i tej niepewnosci ..
Ale pomyslcie ,jak moga sie czuc zdradzajacy .. wg mnie podle .. I moze dlatego reaguja tak ,jak zranione zwierze ... kasaja nas .. bo moze jestesmy takim wyrzytem dla nich , tak jak tu pisano ...

Kiedys byl taki apel 100 dni spokoju dla rzadu ;) moze warto to zastosowac w naszej relacji z wspolmalzonkiem, ktory wrocil ...
Moze po to ,zeby jak pisze GosiaH .pozniej nie zalowac ...Nirvana o o artykule https://pl.aleteia.org/2016/09/12/to-je ... alzenstwo/
Jacek wspomnial tez o jezykach przepraszania i fakt .. moze tu tkwi problem .. bo dobrymi checiami to pieklo wybrukowane .. moze trzeba sie lepiej samemu przylozyc do zmian ,bo skoro oni nie moga /potrafia sie przelamac to pilka po naszej stronie ,szkoda zmarnowac seta ..
5 języków przepraszania (fr. Paul Hrynczyszyn)
https://www.youtube.com/watch?v=-_nWy82pyhQ

Sama chce sprobowac ...

...." Jak mogę umilić Ci dzień, czyli zmień najpierw siebie…
Kiedy znajdowałem się na samym dnie rozpaczy, spłynęło na mnie wyraźne natchnienie. Nie możesz jej zmienić, Rick. Jedynie ty sam możesz się zmienić. Wtedy zacząłem się modlić. Jeżeli nie mogę jej zmienić, Boże, to Ty zmień mnie...."
https://pl.aleteia.org/2016/09/12/to-je ... alzenstwo/

Ps chaotyczne te moje przemyslenia , ale widze ze - przy okazji - nakadzilam Moderacji w 3 osobach jw :lol: :lol: :lol:

Re: Jak się nie zagubić?

: 10 paź 2018, 21:53
autor: Zepsuty13
Słonko pisze: 10 paź 2018, 20:27 I ważne żeby rozważyć czy nie ma nałogów, przemocy to inny kaliber i inne rozwiązania wtedy.
Jakie przyjęłabyś w przypadku nałogów rozwiązania ? Załóżmy, że byłby to hazard bo poniekąd to mnie dotyczy.

Re: Jak się nie zagubić?

: 10 paź 2018, 22:17
autor: rak
SiSi pisze: 10 paź 2018, 20:19
rak pisze: 10 paź 2018, 20:00 U mnie to jeszcze bierząca praca (więc efekt niepewny), ale czasami mogę już odczuwać z tego satysfakcję,
mimo, że wiele ran jeszcze nie zdążyło się zabliźnić i regularnie (choć teraz może i nieświadomie) są dalej podsypywane solą
raku mógłbyś mi to jaśniej napisać?
Rok czasu i co?
Rok czasu to jest wg mojej obserwacji czas na zawiązanie motywacji do zmiany i samego rozważania zmian postawy,
takiego boksowania emocjonalnego z samym sobą i otoczeniem...

Niektóre efekty są dość niezłe: wspólne spędzanie czasu i wyjazdy, aktywności organizowane przez żonę i z jej inicjatywy, podjęcie przez nią terapii indywidualnej i chęć podjęcia malżeńskiej, angażowanie się w czynności omijane wcześniej szerokim łukiem i wiele więcej (więcej znajdziesz w moim wątku)
Ale każdy z tych punktów wymagał czasu i motywacji drugiej strony, która "dojrzewała" w swoim czasie, z perspektywy "poranionej strony" było to zawsze za wolno ...

Re: Jak się nie zagubić?

: 11 paź 2018, 12:58
autor: Słonko
Zepsuty13 pisze: 10 paź 2018, 21:53
Słonko pisze: 10 paź 2018, 20:27 I ważne żeby rozważyć czy nie ma nałogów, przemocy to inny kaliber i inne rozwiązania wtedy.
Jakie przyjęłabyś w przypadku nałogów rozwiązania ? Załóżmy, że byłby to hazard bo poniekąd to mnie dotyczy.

Sisi mam nadzieje, że wybaczysz, że w Twoim wątku.
Zepsuty nie jestem specjalistą , w moim małżeństwie nałogu nie ma.
Wydaje mi się,że w takim przypadku potrzeba terapii i pomocy specjalisty. Terapii uzależnionego ale także osoby drugiej - współuzależnionej .
Dla mnie to byłoby warunek konieczny do rozpoczęcia kolejnego kroku jakim jest odbudowa wzajemnego szacunku, zaufania i dalej zacieśniania relacji.

Ja popełniłam ogrom błędów i pewnie gdybym od razu do przyznaniu się męża do pierwszej zdrady zażądała terapii( albo przynajmniej poszłabym na nią sama) i zastosowała zasady twardej miłości to do szeregu kolejnych zdarzeń by nie doszło ale na tamtym etapie nie potrafiłam postąpić inaczej a mój mąż też niestety nie... Choć to takie gdybanie...

Re: Jak się nie zagubić?

: 11 paź 2018, 16:03
autor: SiSi
Słonko pisze: 11 paź 2018, 12:58
Słonko pisze: 10 paź 2018, 20:27 I ważne żeby rozważyć czy nie ma nałogów, przemocy to inny kaliber i inne rozwiązania wtedy.
Ja popełniłam ogrom błędów i pewnie gdybym od razu do przyznaniu się męża do pierwszej zdrady zażądała terapii( albo przynajmniej poszłabym na nią sama) i zastosowała zasady twardej miłości to do szeregu kolejnych zdarzeń by nie doszło ale na tamtym etapie nie potrafiłam postąpić inaczej a mój mąż też niestety nie... Choć to takie gdybanie...
Odniose się słonko do tego co piszesz.
U mnie nie było żadnych patologicznych zachowań, choć można uznac, że życie że zdradzającym jest też jakaś forma psychicznej przemocy. Według mnie oczywiście.
To o czy piszesz to są właśnie moje lęki.
Codziennie zastanawiam się jak powinnam się zachować, czy zadzwonić zapytać : co słychać? Czy pytać jak się czuje?...i tak dalej.
Pisze i tym bo to jest taki dyskomfort życia.
Normalnie jest inaczej. Mnie normalności, zwyczajności brakuje.
I teraz twarda miłość, wymagania, granice i jednocześnie bądź sobą, bądź naturalna.
Dla mnie jest sprzeczność..
Mój maz ma tak, że jest wycofany, zagubioby a jednocześnie bardzo pewny siebie.
Ta jego pewność siebie dziwi mnie i niepokoi.
Ja się w takiej codzienności zwyczajnie nie odnajduje.

Re: Jak się nie zagubić?

: 11 paź 2018, 19:03
autor: wulkan
Słonko pisze: 11 paź 2018, 12:58
Zepsuty13 pisze: 10 paź 2018, 21:53
Słonko pisze: 10 paź 2018, 20:27 I ważne żeby rozważyć czy nie ma nałogów, przemocy to inny kaliber i inne rozwiązania wtedy.
Jakie przyjęłabyś w przypadku nałogów rozwiązania ? Załóżmy, że byłby to hazard bo poniekąd to mnie dotyczy.
Ja popełniłam ogrom błędów i pewnie gdybym od razu do przyznaniu się męża do pierwszej zdrady zażądała terapii( albo przynajmniej poszłabym na nią sama) i zastosowała zasady twardej miłości to do szeregu kolejnych zdarzeń by nie doszło ale na tamtym etapie nie potrafiłam postąpić inaczej a mój mąż też niestety nie... Choć to takie gdybanie...
I to jest wlasciwe rozwiazanie. Z tym zgadzam sie w stu procentach. Zazadanie terapii bo bardzo czesto zdrada to forma nalogu! Twarda milosc, trwanie obok, wlasny rozwoj ale nie dopytywanie co jeszcze mogę zrobic.

Re: Jak się nie zagubić?

: 11 paź 2018, 19:12
autor: Nirwanna
Wulkan, wszystko ok, trzeba tylko wziąć pod uwagę, że żądanie może nie zostać spełnione.