Jak rozmawiać?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wiedźmin

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: Wiedźmin »

Dwa_odcienie pisze: 24 paź 2018, 10:56 Amok = zakochanie?
A co z "amokiem" który doprowadza do zawarcia związku małżeńskiego?
Czy to ma oznaczać, że jeżeli dwoje ludzie po dwóch, trzech latach związku bierze ślub, to znaczy że są w amoku?

Czy jeżeli związki niesakramentalne trwają 2,3 lata tzn ze to amok i powinno spodziewać się "otrzeźwienia" jednego z partnerów?

Pytam bo nie wiem, czy mam się spodziewać po swoim parterze rychłego odejścia.... To już trzy lata zaraz minie.... Czyli ten amok zaraz minie?
Dwa_odcienie - z cały szacunkiem, ale to co powyżej to jednak manipulacja.

Nie można porównywać amoku, który doprowadza do zawarcia zawiązku małżeńskiego... czy ogólnie znajomości i narzeczeństwa - do amoku zdradzacza.

W amoku "przedmałżeńskiego" zakochania / poznawania / "chodzenia z" przyszłą żoną / mężem:

- nie zdradzasz obecnego męża (obecnej żony) - bo jesteś wolna i bez zobowiązań
- nie opuszczasz własnych dzieci - nie zdradzasz ich
- nie łamiesz własnego słowa, własnej danej przysięgi
itd.

Więc jeśli teraz pytasz się nieco prześmiewczo, czy masz się spodziewać po partnerze rychłego odejścia... bo już mijają 3 lata... to o ile ów partner wcześniej z Tobą zdradzał swoją żonę i ją opuścił, zostawił swoje dzieci, podeptał własną przysięgę - to tak... jest spora szansa, że znów kogoś oszuka (tym razem Ciebie)... i zacznie się rozglądać za kolejną.
CzysteŚwiatło
Posty: 120
Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: CzysteŚwiatło »

Aleksander, mam nadzieję, że nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli w tym wątku wrócę do tematu mojego małżeństwa, zamiast kontynuować rozpoczętą tu dyskusję na temat amoku.

Chociaż od mojego ostatniego postu minęło bardzo niewiele czasu, to spożytkowałam go na wnikliwej lekturze zasobów tego forum. Pozwoliło mi to uświadomić sobie coś, co już podejrzewałam od dłuższego czasu: zachowanie mojego męża nie jest wyznacznikiem miłości, czy wahania się, ale jest spowodowane chęcią jak najszybszego i bezkonfliktowego zakończenia naszego małżeństwa, by mógł zacząć nowe życie, najlepiej z moim "błogosławieństwem". Mój mąż niesamowicie się zdenerwował, gdy mu oświadczyłam, że nie dostanie rozwodu. I jest gotowy na wszelkie ustępstwa, tylko po to, abym go pogłaskała po głowie i zrobiła to, czego oczekuje. Każdy mój opór odbiera jako złośliwość z mojej strony. Patrząc z tej perspektywy, wyprowadzka była najlepszym posunięciem - spakowałam tylko najważniejsze rzeczy, z całą resztą, którą zostawiłam, się już "pożegnałam". A jako, że odejście do kowalskiej wiąże się z wyprowadzką za granicę, mój mąż ma cały majątek do zagospodarowania i pozbycia się na rzecz wyprowadzki - już teraz pokrzyżowało mu to plany i odkłada swój wyjazd. (Nawet swego czasu proponował mi powrót, a moją odmowę odebrał jako niedocenienie jego życzliwości). Podejrzewam, że na mediacje też się zgodził jedynie po to, aby przed sądem pokazać, że próbował naprawić to małżeństwo. Trochę nieświadomie postawiłam mu pierwszą granicę. Drugą postawiłam obalając wszystkie argumenty jakimi uzasadniał swoją decyzję. To były dla mnie wtedy tylko odruchy kierowane intuicją, ale teraz widzę w tym mały płomyk Ducha Świętego, który wskazywał drogę. Więc jeśli Bóg był przy mnie wtedy, kiedy było mi najciężej, to znaczy, że niezależnie od tego jak się to potoczy i jak bardzo będzie bolało, to będzie ze mną zawsze. Chwała Panu!
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: Dwa_odcienie »

Aleksander pisze: 27 paź 2018, 11:16
Dwa_odcienie pisze: 24 paź 2018, 10:56 Amok = zakochanie?
A co z "amokiem" który doprowadza do zawarcia związku małżeńskiego?
Czy to ma oznaczać, że jeżeli dwoje ludzie po dwóch, trzech latach związku bierze ślub, to znaczy że są w amoku?

Czy jeżeli związki niesakramentalne trwają 2,3 lata tzn ze to amok i powinno spodziewać się "otrzeźwienia" jednego z partnerów?

Pytam bo nie wiem, czy mam się spodziewać po swoim parterze rychłego odejścia.... To już trzy lata zaraz minie.... Czyli ten amok zaraz minie?
Dwa_odcienie - z cały szacunkiem, ale to co powyżej to jednak manipulacja.

Nie można porównywać amoku, który doprowadza do zawarcia zawiązku małżeńskiego... czy ogólnie znajomości i narzeczeństwa - do amoku zdradzacza.

W amoku "przedmałżeńskiego" zakochania / poznawania / "chodzenia z" przyszłą żoną / mężem:

- nie zdradzasz obecnego męża (obecnej żony) - bo jesteś wolna i bez zobowiązań
- nie opuszczasz własnych dzieci - nie zdradzasz ich
- nie łamiesz własnego słowa, własnej danej przysięgi
itd.

Więc jeśli teraz pytasz się nieco prześmiewczo, czy masz się spodziewać po partnerze rychłego odejścia... bo już mijają 3 lata... to o ile ów partner wcześniej z Tobą zdradzał swoją żonę i ją opuścił, zostawił swoje dzieci, podeptał własną przysięgę - to tak... jest spora szansa, że znów kogoś oszuka (tym razem Ciebie)... i zacznie się rozglądać za kolejną.
Żony ze mną nie zdradzał, poznałam go jak już odszedł od żony.
Owszem, pytam się nieco prześmiewczo, bo generalizujecie tu wszyscy bardzo osoby które odeszły od wsplmalzonkow, wrzucacie ich wszystkich do jednego worka.
Ja też od męża odeszłam, jesteśmy po rozwodzie ale nawet przez chwilę przez myśl mi nie przeszło że może mogłabym do niego wrócić.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: Nirwanna »

Dwa_odcienie, jednak oboje zdradzacie swoich współmałżonków sakramentalnych. Oraz jednocześnie samego siebie (swoje słowa, swoją przysięgę) i Boga.
W skrajnych przypadkach można do sakramentalnego małżonka nie wracać, można żyć w dożywotniej separacji. Jednak ślub wierności obowiązuje do końca życia jednego z Was.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Wiedźmin

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: Wiedźmin »

Dwa_odcienie pisze: 27 paź 2018, 16:23 [...]
Ja też od męża odeszłam, jesteśmy po rozwodzie ale nawet przez chwilę przez myśl mi nie przeszło że może mogłabym do niego wrócić.
A to bardzo smutne... i nieco butne.
Trochę szkoda, że tuż przed ślubem albo w trakcie ślubu z mężem owa myśl Ci nie przyszła do głowy.
Wówczas najwyraźniej myślałaś, że to ten jedyny, wyjątkowy i aż do śmierci.

Jak widzisz na własnym przypadku, myślenie i "chcenie" dość szybko potrafi się zmienić.
Pytanie, ile jeszcze razy się to u Ciebie i Twojego obecnego partnera zmieni - oczywiście, życzę Wam, aby już to był ten przystanek docelowy... i abyś o nim (tym obecnym) nie pisała za chwilę, że ... nawet przez chwilę przez myśl Ci nie przeszło, że mogłabyś do niego wrócić.
Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: Dwa_odcienie »

Aleksander pisze: 27 paź 2018, 19:40
Dwa_odcienie pisze: 27 paź 2018, 16:23 [...]
Ja też od męża odeszłam, jesteśmy po rozwodzie ale nawet przez chwilę przez myśl mi nie przeszło że może mogłabym do niego wrócić.
A to bardzo smutne... i nieco butne.
Trochę szkoda, że tuż przed ślubem albo w trakcie ślubu z mężem owa myśl Ci nie przyszła do głowy.
Wówczas najwyraźniej myślałaś, że to ten jedyny, wyjątkowy i aż do śmierci.

Jak widzisz na własnym przypadku, myślenie i "chcenie" dość szybko potrafi się zmienić.
Pytanie, ile jeszcze razy się to u Ciebie i Twojego obecnego partnera zmieni - oczywiście, życzę Wam, aby już to był ten przystanek docelowy... i abyś o nim (tym obecnym) nie pisała za chwilę, że ... nawet przez chwilę przez myśl Ci nie przeszło, że mogłabyś do niego wrócić.
Tu nie chodzi o to co i kiedy myślałam. Po wszystkich przejściach i "atrakcjach" jakie zgotowal mi mąż nie widziałam możliwości do powrotu.
JolantaElżbieta
Posty: 748
Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: JolantaElżbieta »

Ale tu nie chodzi tylko o możliwość powrotu - każdemu z nas małżonkowie zgotowali niezłe piekiełko na ziemi - chodzi o to, że małżeństwo sakramentalne trwa, pomimo odejścia żony czy męża.
Mirakulum
Posty: 2734
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: Mirakulum »

Tak po ludzku nikt nie widzi możliwości powrotu - ja tez nie widziałam

Ale gdy przychodzi Żywy Bóg to WSZYSTKO jest możliwe

Przebaczenie , pojednanie i nowe życie :D
CzysteŚwiatło
Posty: 120
Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: CzysteŚwiatło »

Witam. Chwilę milczałam, ponieważ cała sprawa jest w "zawieszeniu". Ja chodzę na terapię, bardzo mi to pomaga, staram się układać sobie życie bez męża, a aktualnie nie rozmawiamy. Mąż próbował jakoś nawiązać kontakt, podjąć temat rozwodu w przyjaznej atmosferze. Ja w miarę możliwie miły sposób odpowiedziałam, że możemy się spotkać i porozmawiać, ale wolałabym tę rozmowę przeprowadzić przy mediatorze. Nie chciałam, aby moje uczucia, oraz tę "miłą, przyjazną atmosferę" wykorzystywał jako zagłuszanie swoich wyrzutów sumienia. Więc na razie cisza w eterze, czekamy na mediacje.

Jest jedna rzecz, o którą chciałam Was spytać. Na terapii uświadomiłam sobie, że mój mąż tę "ucieczkę" od samego początku naszej relacji zostawiał w rezerwie. Oparł się na jakimś jednym drobnym szczególe w naszej relacji, do którego często się odwoływał, jako dowód mojej złośliwości i braku szacunku do niego. Próbowałam mu wiele razy przemówić do rozsądku, udowadniając, że gdybym chciała być złośliwa, to jest wiele innych, dotkliwszych metod, jakich mogłabym się chwycić, lecz to go tylko utwierdziło w przekonaniu, że kombinuję i planuję, w jaki sposób mu dokuczyć. Szukałam odpowiedzi w różnych źródłach, ale nie znalazłam. Jak reagować, w takich oskarżeniach? Jak się zachować? Jest to dla mnie ważne, ponieważ planuję mu oznajmić, że ostateczną moją decyzją jest bezwzględny brak zgody na rozwód oraz separację. I wiem, że znowu usłyszę o swojej złośliwości, co będzie kolejnym argumentem dla niego za tym, aby to małżeństwo zakończyć (bo po co mu żona, która nawet teraz rzuca mu kłody pod nogi w drodze do szczęścia i radości). W Waszych świadectwach widziałam, że to dosyć powszechny problem. Czy macie jakieś rady, jak przygotować się do tej rozmowy? Jak zareagować? Albo jak ubrać ten komunikat, aby był jak najmniej "złośliwy" w odbiorze?
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"
CzysteŚwiatło
Posty: 120
Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: CzysteŚwiatło »

Właśnie w naszym kryzysie wydarzyło się coś... dziwnego. Oznajmiłam mojemu mężowi na mediacjach, że ja się na rozwód nie zgadzam, ale jeśli on tego chce, to jest wolny. Może się o niego starać, ale w pełnej świadomości, że robi to wbrew mojej woli i na własną odpowiedzialność. Dodałam też, że jeżeli ponownie spotka się z kowalską, to więcej już mnie nie zobaczy. Przyjął to do wiadomości. Jednak już chwilę później, gdy zaproponowałam mu wspólną wigilię, zauważył w tej propozycji moją słabość i od razu zareagował i z uśmiechem na twarzy oświadczył, że spędza święta z kowalską. Odpowiedziałam mu zgodnie z tym, co mówiłam wcześniej, że w takim razie proszę, aby nie próbował się ze mną kontaktować. Od tamtej pory próbował się do mnie kilka razy dodzwonić i wysłał dużo smsów. Na początku go ignorowałam, ale w złości zaczął mi grozić prawnikami. Napisałam mu wiadomość, że dałam mu wybór, on go podjął, a ja szanuję jego decyzję i jeżeli nie chce naprawiać małżeństwa to bardzo proszę, aby do mnie nie dzwonił, jeśli sprawa nie jest pilna. A jeśli czegoś potrzebuje, to będę próbowała pomóc, z wyjątkiem próśb związanych z rozwodem. Jeśli zaś czuje potrzebę kontaktowania się ze mną przez prawnika, to ja też to uszanuję i będę rozmawiać z prawnikiem. Ale czuję się jakbym rozmawiała ze ścianą. Zaczął mi wypisywać litanie na temat tego, że to małżeństwo nie ma sensu i on już podjął decyzję. Napisał nawet, że miał poczucie, że na mediacjach próbowałam go przekonać, że nic nie da przeciąganie rozwodu itp.... Zupełnie tak, jakbyśmy uczestniczyli w dwóch różnych rozmowach....
Oczekuję teraz na pozew, ponieważ mąż obiecał, że pojawi się w połowie grudnia.... Chyba tego nie dźwignę....
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13350
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: Nirwanna »

CzysteŚwiatło, czytając Ciebie mam przekonanie, że dźwigniesz dużo. A tam gdzie Ty nie dźwigniesz, Pan Bóg uzupełni.
Obfitości darów Ducha Świętego Ci życzę :-)
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
mika0806
Posty: 46
Rejestracja: 05 lis 2018, 12:20
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: mika0806 »

CzysteŚwiatło doskonale Cię rozumiem. Z tym, że mój mąż podobno nie ma kochanki, wyprowadził się 2 miesiące temu, bo nie jest szczęśliwy. Również twierdzi, że nie ma czego naprawiać, że nie kocha itp. Oczywiście tego wszystkiego dowiedziałam się z SMSow, ponieważ gdy się spotkaliśmy normalnie ze mną rozmawiał, a w momencie gdy weszłam na temat małżeństwa on uciekał. O terapii nie chce słyszeć. Pisze do mnie tylko SMSy, bo na szczerą rozmowę nie jest gotowy i nie wie czy kiedyś będzie. Również nie wiem jak z nim postępować. Napisalam mu, że nie zgodzę się ma rozwód, bo dla mnie małżeństwo to sakrament itd. i usłyszałam tylko "Wiem, wiem "... Wiem natomiast, ze wspominal kilku osobom o rozwodzie. Postanowiłam choć nie wiem czy dobrze, że jeśli pisze do mnie normalnie to będę mu odpisywać, ale jeśli będzie mnie ranil i obrażał to nie będę odpisywać.
Smutek
Posty: 302
Rejestracja: 18 lut 2018, 7:29
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: Smutek »

CzysteŚwiatło
Ja mam zapowiedź pozwu na styczeń...
Dowiedziałam się od szwagierki, która mi to zakomunikowała telefonicznie, natomiast z mężem kontaktu brak od pół roku.
Wiem ile kosztuje taka rozmowa, bo jeszcze jak mieszkaliśmy razem z mężem to miałam je często w formie "dawaj rozwód bo się zabiję, itp." Odpowiadałam jak Ty, rozsądnie i konkretnie, ale on słyszał zupełnie co innego. Początkowo nie mieściło mi się w głowie, że jeżeli jedno mówi "trawa" to jakim cudem drugi słyszy "krzesło". Może głupi przykład, ale wiemy o co chodzi. Dopiero z czasem przestałam walić głową w mur, bo tak naprawdę to mogłabym się o ten mur zabić a on i tak upierałby się, że powiedziałam "krzesło".
A Twój mąż skoro szuka kontaktu, to mam wrażenie że usiłuje wyczyścić swoje sumienie i przekonać sam siebie, że jest ok. I w głębi duszy zna prawdę, ale na ten moment będzie ją zagłuszał na wszelkie sposoby.
Trzymaj się Kochana, jesteś silną osobą 🌸
CzysteŚwiatło
Posty: 120
Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: CzysteŚwiatło »

Bardzo dziękuję za Wasze wsparcie. Mocno mnie podbudowały Wasze słowa. Myślę, że już chyba zrobiłam wszystko, co mogłam aby uratować małżeństwo. Doszliśmy do etapu, w którym każde polubowne wyciągnięcie ręki w stronę męża skutkuje jedynie tym, że on na nią napluje (co pięknie widać w przykładzie propozycji wspólnej Wigilii... zanim wyszłam z tą propozycją wydawał się być przybity). A podjęcie wyboru między mną a kochanką zajęło 30 minut. Teraz już zostało walczyć w sądzie i czekać na cud...

Smutek pisze: 23 lis 2018, 18:23 Początkowo nie mieściło mi się w głowie, że jeżeli jedno mówi "trawa" to jakim cudem drugi słyszy "krzesło". Może głupi przykład, ale wiemy o co chodzi. Dopiero z czasem przestałam walić głową w mur, bo tak naprawdę to mogłabym się o ten mur zabić a on i tak upierałby się, że powiedziałam "krzesło".
A Twój mąż skoro szuka kontaktu, to mam wrażenie że usiłuje wyczyścić swoje sumienie i przekonać sam siebie, że jest ok. I w głębi duszy zna prawdę, ale na ten moment będzie ją zagłuszał na wszelkie sposoby.
Przykład idealny, sama bym tego lepiej nie ujęła. Ja jego szukanie kontaktu odbieram raczej jako dowód, że stracił kontrolę nad sytuacją. I może potrzebuje potwierdzać na każdym kroku swoją decyzję przed samym sobą a nie przede mną.... Bo ja przez cały czas miałam wrażenie, że bardzo pasuje mu trwanie w takim zawieszeniu i słowa przeczyły czynom. Albo miałby mniejsze wyrzuty sumienia, gdyby udało mu się uzyskać rozwód za porozumieniem stron. Gdybanie i domyślanie się...

Smutek, bardzo współczuję. Nawet sobie nie wyobrażam, jakie to uczucie dowiedzieć się o czymś takim od osób trzecich. Nie zapomnę jak moja mama złożyła pozew nie mówiąc o niczym tacie i dowiedział się gdy przyszedł list.... Nikomu tego nie życzę. Dziękuję za wsparcie i również się trzymaj. Pan nas wspiera w swojej łasce.
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"
CzysteŚwiatło
Posty: 120
Rejestracja: 22 wrz 2018, 13:53
Jestem: w trakcie rozwodu
Płeć: Kobieta

Re: Jak rozmawiać?

Post autor: CzysteŚwiatło »

Dziś odkryłam, że mój mąż pozamykał wszystkie kanały kontaktu. Zmienił numer telefonu. Nawet mnie nie poinformował o tym. Jestem kompletnie bezsilna....
"Panie, przepasz mnie i poprowadź gdzie ja nie chcę pójść"
ODPOWIEDZ