Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Nini »

Dziekuje Ci Jacku za ten artykul... czytalam juz podobne... wiem, ze zlosc jest naturalnym etapem... ale tak naprawde nigdy mezowi nie powiedzialam nic zlego... przez te trzy miesiace tlumaczylam, ze postapil zle, ze mialam w tym swoj udzial, bo moglam inaczej sie zachowywac, ze krzywdzimy dziecko, niszczac mu rodzine, ze powinnismy sprobowac to naprawic, ze sa terapie... ciagle umniejszalam jego wine, a to tak naprawde on zdradzil, on byl zamkniety w sobie i jak sam powoidzial ukrywal przedemna swoje uczucia, do konca udawal, ze wszystko jest ok... wiem ja tez moglam wiecej widziec, ale bylo malutkie dziecko, ktorym to ja sie praktycznie sama zajmowalam... ja rozumie swoje winy, chcialabym to naprawic... ale nie ma z kim... on sie odcial, ma nowe i na tym sie skupil... a mnie od trzech dni nosi... chcialabym zadzwonic i na spokojnie mu powiedziec, co robi, jak nas krzywdzi... zapytac gdzie odpowiedzialnosc za dziecko, za rodzine... bez samobiczowania sie... nie wiem dlaczego pojawila sie we mnie taka potrzeba... nie miales tak?
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: rak »

odpowiem za siebie NIni,

ja mam tak cały czas, im większy sprzeciw wobec jakiejś postawy, zachowania, lub zaprzeczenia jemu tym większy gniew i coraz większa potrzeba podzielenia się nim ze ślubną...

więc też myślę, że Ciebie rozumiem.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: s zona »

Nini ,
jesli pozwolisz to moze zajrzysz do tego linku , Moderacja juz zatwierdzila :D

Moze lepiej zajac glowe i mysli sluchajac tych konferencji - jesli masz chwile- ja czesto robie cos innego i slucham ..
Wydaje mi sie ,ze warto zamiast sie dreczyc ..posluchac ...polecam ..
U mnie , jak mna szarpie to lapie sie za " apteczke" dziesiatke , modlitwa do Sw Michala , egzorcyzm malzenski ..zaleznie od sytuacji i czasu ...
pisze: 05 paź 2018, 22:08 znalazlam taka perelke - wg mnie - od 3min 57 jakby o naszym zmuszaniu mezow do przebaczenia ....albo posluchaj to prosze w 8 min
Wykład pt. „Etapy procesu przebaczenia” wygłoszony na 7. Kongresie Małżeństw w Świdnicy w 2017 r.
https://pismozblizenia.pl/audycje-video/

SISI ,
na tej samej stronie linku sa inne ciekawe jak dla mnie audycje : tylko tytuly - w trosce o czas wypoczynku Moderacji :D

12 odcinek. O anatomii kłótni. Czym zazwyczaj wyprowadzają z równowagi mężowie a czym żony. Jak przerwać od lat funkcjonujący w związku schemat kłótni.

11 odcinek rodzinni pl. O obszarach życia małżeńskiego takich jak rozkosz, cierpienie, brak zmian, rozwój, dopełnianie się…

9 odcinek rodzinni pl. Kontynuacja o różnicach między kobietą a mężczyzną. O roli poczucia bycia piękną i pewną siebie oraz o znaczeniu doceniania mężczyzny.

8 odcinek rodzinni.pl. O różnicach między kobietą a mężczyzną. M. in. dlaczego mężczyźni nie słyszą co się do nich mówi, a kobietom nie należy udzielać rad.

Odcinek 7. Kobiety z mężczyznami są dla relacji, mężczyźni z kobietami dla seksu – dosyć ważna różnica w oczekiwaniach wobec siebie. Co zrobić żeby to łączyło a nie dzieliło – czyli o zasadzie przewagi w życiu małżeńskim.

Odcinek 6. Tym razem o równowadze między dawaniem a braniem, o mądrej miłości, o powstrzymywaniu się od dawania.

Odcinek 5. O zasadzie równowagi w związku małżeńskim.
W jakich aspektach wspólnego życia trzeba uważać, żeby nie przegiąć i żeby małżeństwo się nie wywróciło.

Odcinek 4. Kontynuacja o etapach życia małżeńskiego, o fazie rozczarowania i etapie fascynacji głębiej. Wbrew obiegowym opiniom jest sporo małżeństw, którym się udało. Jak to rozpoznać i jak do tego dojść.

Odcinek 3. Kontynuacja o etapach życia małżeńskiego o emocjach, które dewastują małżeńską relację i o znaczeniu bycia miłym..

Odcinek 2.. O etapy życia małżeńskiego, dobrze wiedzieć co nas czeka.

Odcinek 1. Rozpoczynamy cykl audycji w ramach projektu Rodzinni.pl, będziemy co tydzień mówić o małżeństwie. Dzisiaj było o tym że małżeństwo jest bardzo trudne i niezwykle fascynujące.

Jacek ma racje ,ze etapy trzeba przezyc .. Podobno dobrze jest z siebie na poczatku wykrzyczec ,wyrzucic te zle emocje ..
Mnie pomagaly spacery do lasu na grzyby - podobno sa teraz - u mnie sucho :lol: - ale powaznie ....zeby wykrzyczec z siebie ,poskarzyc sie Panu Bogu .. ja sie skarzylam ...czulam ,ze nie podolam , modlilam sie o sily ...ze to za duzo ,jak na mnie .. ze staralam sie zyc przyzwoicie ,mimo wielu prob... ze to nie fair ..ze dowiedzialam sie po przyjsciu z Adoracji - wchodzac na linie tel ,jako 3 i slyszalam rozmowe meza..

Nini ,nie uwierzysz ,ale teraz ja jestem wdzieczna za te doswiadczenia .. Wydaje mi sie,ze bylo mi to potrzebne ....do przemycia /przemywania oczu ...
A jesli udaloby Ci sie ,jakos zdobyc ksiazke ks Romualda Jaworskiego " Kliedy milosc boli " byloby Ci znacznie lzej.. jest niezwykla na takie sytuacje , sa cwiczenia do przerobienia ,wszystko to ,co potrzebne zeby wyjsc z tego bolu ,polaczenego z jadem zlosci ,nienawisci ,co nas pograza i ciagnie w dol ...
https://wydawnictwo.plock.pl/zapowiedz- ... ilosc-boli

ps Nini ,mam swoj taki maly patent , kiedy czuje ,ze kusy krazy .. robie wtedy cos dobrego ,to moze byc mala rzecz ,wtedy tym dobrem ,ktore z Ciebie wychodzi zaslaniasz sie przed zlem ..
U mnie dziala :D

Westchne w modlitwie o 15H
przy okazji nwm ,czy znasz http://sychar.org/modlitwa/sycharowska- ... zyzowa.pdf
mnie bardzo pomogla ...
Camilaa
Posty: 290
Rejestracja: 19 sty 2018, 20:54
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Camilaa »

Nini pisze: 09 paź 2018, 10:41 chcialabym zadzwonic i na spokojnie mu powiedziec, co robi, jak nas krzywdzi... zapytac gdzie odpowiedzialnosc za dziecko, za rodzine... bez samobiczowania sie... nie wiem dlaczego pojawila sie we mnie taka potrzeba... nie miales tak?
Pozwolę o sobie powiedzieć
Tak ... tez tak miałam
Tylko ze mąż chyba wtedy uznal ze skoro ja sie przyznaje do swoich błędów i go nie wrzuciłam z domu to znaczy ze faktycznie miał rację ze ja taka zła byłam a on musiał sie odkochac i wtedy właśnie popłynął jeszcze bardziej w romans... i nawet racjonalne tłumaczenie ze male dzieci nic nie dalo bo stwierdził ze tak będzie lepiej dla dzieci bo on w końcu dzieci nie zostawia tylko mnie... więc zastanów się czy warto tak się uzewnetrzniac
Jak dla mnie przekonywanie nie miało sensu, jedynie mówienie oo sobie bez oskarzania i wypominania np ze ja się nie zgadzam ze nasze małżeństwo nie ma sensu, ze ja uważam ze zawsze warto próbować itp. To jedynie na nim robilo wrażenie.
Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Nini »

Tylko, czy to ma sens raku... tu mam najwieksze watpliwosci i szukam odpowiedzi...
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: rak »

Nini pisze: 09 paź 2018, 11:14 Tylko, czy to ma sens raku... tu mam najwieksze watpliwosci i szukam odpowiedzi...
jak wszystko zależy ....

forma komunikacji ma znaczenie,
czas na dzielenie się lub cieszenie się życiem ma znaczenie,
gotowość obu stron do wspólnej pracy też
i to na ile są w danej chwili gotowe...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
krople rosy

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: krople rosy »

Nini pisze: 09 paź 2018, 10:41 mnie od trzech dni nosi... chcialabym zadzwonic i na spokojnie mu powiedziec, co robi, jak nas krzywdzi... zapytac gdzie odpowiedzialnosc za dziecko, za rodzine... bez samobiczowania sie... nie wiem dlaczego pojawila sie we mnie taka potrzeba... nie miales tak?
Myslę, że to taki mechanizm obronny naszej psychiki pozwala ujść słusznemu gniewowi bo inaczej człwoiek który kocha (a szczególnie kobieta) ma tendencję do brania za wszystko winy na siebie i szybkiego rozgzreszania winowajcy.
Prawda która wydobywa się z Ciebie chce dojść do głosu a jest ona taka, że do tej sytuacji przyczyniłaś się i Ty i Twój mąż. Mozna czasem przegiąć w jedną albo w drugą stronę oczyszczając zupełnie z winy albo siebie albo współmałżonka.
Ten słuszny gniew trochę hamuje chęć samobiczowania się, zamiecenia problemu pod dywan i oczekiwanie z otwartymi ramionami bez refleksji i wyciagnięcia wniosków.
Pozwala ratować własną godność.

Mnie w chwilach złości i gniewu pomagało wypowiedzenie na głos tego co chciałabym wykrzyczeć mężowi. Sama do siebie.
Chciałam by to wybrzmiało a nie było zepchniete w zakamarki podświadomości i ciała.
Gdy się wyciszyłam byłam gotowa na spokojną , zdroworozsądkową rozmowę.

Ps. Czasem nie obyło się bez wulgaryzmów i konkretnych epitetów :oops: ....ale czułam że spadło ze mnie całe napięcie i toksyczne powietrze.
Modlić się w gniewie i złości nie potrafię. Muszę się najpierw wyciszyć.
Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Nini »

U nas tez jest problem odleglosci... maz z kowalska mieszka daleko... jedyny kontakt jest telefoniczny... po ostatnim spotkaniu twarza w twarz, gdzie powiedzial ze dla niego to koniec, ja sie odcielam... kontakt tylko w zasadzie z dzieckiem... dzwoni do dziecka codziennie na jakies pol godziny... trudno to nazwac rozmowa, dziecko jest za male, bardziej ogladanie, co dziecko robi. Teraz sie to ustabilizowalo, bo wczesniej usilowal wymusic na mnie swoje zasady... mielismy byc przyjaciolmi w stalym kontakcie ze szczegolowym sprawozdaniem z mojej strony o dziecku, z wysylaniem zdjec i filmikow... dla mnie to chore... byla walka, ciagle oskarzenia, ze gram dzieckiem... nie dalam sie, choc nie wiem czy dobrze zrobilam... ocencie prosze... wyznaczylam godzine, w ktorej dziecko jest dostepne pod telefonem i tylko w tym czasie wlaczalam mozliwosc kontaktu. Poza ta godzina kontakt byl odciety. Probowal do mnie wydzwaniac i krzyczec, wymuszac, grozic... ale przestalam odbierac. Wysylal wiadomosci oskarzajace mnie o ranienie dziecka i jego... nie odpisywalam. W koncu sie chyba zmeczyl i zaakceptowal. Dzwoni w wyznaczonej godzinie i nawet juz nie musze blokowac kontaktu poza ta godzina, bo juz nie probuje... tylko wlasnie on kontaktowal sie puki chcial cos wymusic... teraz zaakceptowal i nie kontaktuje sie... a ja nie wiem, czy probowac sie kontaktowac, bo telefon, to jedyna mozliwosc... czy zostawic to i czekac, zajmujac sie soba...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: s zona »

:D Krople Rosy, jak sie ciesze ,ze Ci widze :D
krople rosy

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: krople rosy »

s zona pisze: 09 paź 2018, 14:29 :D Krople Rosy, jak sie ciesze ,ze Ci widze :D
Dziękuję :) Zrobiłam sobie przerwę w obowiązkach szkolnych moich dzieci . Jutro nie ma żadnej kartkówki ani sprawdzianu. To cud!!!!! ;)
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: ozeasz »

Nini pisze:wyznaczylam godzine, w ktorej dziecko jest dostepne pod telefonem i tylko w tym czasie wlaczalam mozliwosc kontaktu. Poza ta godzina kontakt byl odciety.
Mnie coś takiego wygląda na jakąś przemoc ,ale moge się mylić .


Rozumiem Twoje emocje ,sam byłem długo zdradzany , na dzień dzisiejszy dzieci mieszkają z żoną , jednak pamiętam jak żona zastraszała mnie że odbierze mi dzieci kiedy mieszkaliśmy jeszcze razem i to było dla mnie ogromnie trudne przeżycie . Dziś mają 22 i 18 lat ,mieszkanie z żoną w mojej ocenie ma wpływ ,ani jedno już nie uczestniczy w życiu kościoła ,choć moja córka ,młodsza ,mieszkając ze mną trzy lata pogłębiała swoją wiarę ,teraz jest w środowisku z drugiego bieguna .
Jednak w tym wieku daję im całkowitą wolność ,z możliwością odwrócenia się ode mnie ,żona chce realizować swój plan i wyjechać do UK razem z córką w celach jak mówi finansowych ,bo w Polsce nie da się żyć .

Niestety czeka tam jej brat buddysta który dopingował ją w zdradach ,więc wszystko oddaję Bogu , żona jest wolnym człowiekiem ,dzieci są pełnoletnie , choć jak to córka ładnie ujęła niekoniecznie dojrzałe , jednak już odpowiedzialne za własne wybory i decyzje .

Trudne to dla mnie , przypuszczam że kobiecie jeszcze bardziej trudno rozstać sie z dzieckiem ,stąd przypuszczam wyjazd łączony żony .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Nini
Posty: 28
Rejestracja: 15 wrz 2018, 15:37
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Nini »

Ozeasz
Przemoc... nie postrzegalam tego w ten sposob... poprostu inaczej nie moglam sie odciac... bylam zasypywana wiadomosciami i telefonami... mialam tylko na celu (moze blednie) aby w jakis sposob ustabilizowac kontakt z dzieckiem... ja bylam wykonczona atakami, a tak male dziecko nie jest w stanie kontaktowac sie bez mojego udzialu... poprostu potrzebowalam odciac sie choc na czesc dnia...
Amica

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Amica »

Nini, ja tego jako przemoc nie widzę, a raczej postawienie granic.

Wszak mąż mógł mieć dziecko na co dzień w dowolnej ilości godzin, sposobów itd. Wybrał inne życie i ok, jego sprawa, prawda? To naturalne, że musi ponosić konsekwencje swoich decyzji, tak jak ponosi konsekwencje ten, kto przechodzi na czerwonym świetle.


Jak to sobie wyobrażał - że porzuci rodzinę, a Twoje życie podporządkuje jego zachciankom? Nie masz co robić, tylko siedzieć pod telefonem, bo tatuś akurat ma kaprys zadzwonić? Masz robić zdjęcia, filmiki i wysyłać ojcu, który sam z własnej woli zdecydował się na opuszczenie dziecka? Jak rozumiem - Ty nie masz tej samej wolności i musisz dostosować się do wyborów innych ludzi?

Typowy objaw niedojrzałości - ja "chcę", a świat i inni ludzie niech się do mnie dostosuje. Bo "ja chcę". I jeszcze ubierać to w słowa 'dla dobra dziecka".

Wg mnie jest to mądre postawienie granic. A jak dziecko dorośnie, to samo już będzie odbierało telefony od tatusia.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: ozeasz »

Amica dziecko to nie karta przetargowa ani atut w ręce rodzica . Granice to można sobie stawiać , ustawianie mężowi czy żonie grafiku na widzenie to karanie za jego wybory ,a nie konsekwencje . To moje zdanie .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Amica

Re: Czy da się jeszcze uratować nasze małżeństwo?

Post autor: Amica »

Ozeaszu, mąż Nini sam ustawił sobie taki grafik, wyprowadzając się z domu. Jak to mówią: chcącemu nie dzieje się krzywda.

Istnieje dość spora różnica pomiędzy ustawianiem granic, a traktowaniem dziecka jako karty przetargowej. Podaj chociaż jeden argument, który świadczyłby o tym, że przypadek grania dzieckiem w tej sytuacji występuje. Ojciec ma kontakt pół godziny z dzieckiem każdego dnia i Nini mu tego nie broni. Jedynie pilnuje swoich granic, by jego zachcianki i kaprysy nie burzyły harmonogramu dnia jej i dziecka, zwłaszcza że jest to dla niej ciężkie emocjonalne. Jak rozumiem - jej uczucia i wolność się nie liczą?

Uważam, że Twoje opinie i sugestie w stosunku do Nini są krzywdzące i niesprawiedliwe. Być może przemawia przez Ciebie jakiś nieprzepracowany własny problem, ale nazywanie przemocą zdrowych granic, które dotyczą życia Nini (jej planu dnia i jej życia), to już za daleko poszło. Opamiętaj się, proszę.
ODPOWIEDZ