Życie po zdradzie, ale jak????

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: lustro »

Camilaa pisze: 21 lis 2018, 10:58
Aleksander pisze: 21 lis 2018, 10:23 Tu chodzi o zrozumienie.
A ja powiem tak, normalnie tych zdradzaczy powinno się spakować i wystawić za drzwi :D
No ale,... wiedząc że w końcu coś do tego doprowadzilo... choćby nasze zachowanie albo brak reakcji.
Bo może jak by było wszystko jasno powiedziane i było porozumienie i granice postawione to by nie trzeba było się teraz zastanawiać kto bardziej odpowiada za doprowadzenie do kryzysu i pchnięcie do zdrady.
Moja koleżanka zawsze swojemu mężowi mówiła że jak by ją zdradził to koniec i nie ma powrotu, a ja to nawet takich myśli do siebie nie dopuszczalam bo jak mój mąż? Przecież on nigdy mnie nie zdradzi...
Ale subiektywnie też uważam zdradę za większą podlosc i pogardę...
I oczywiście mam na względzie że ja też bez winy nie jestem, bo samo nie mówienie i nie robienie nic gdy nie wiedziałam jak reagować na to co działo lub nie działo się w moim małżeństwie, mnie nie usprawiedliwia...
A jeśli chcę coś z tym zrobić i naprawiać, to mimo że czuję się bardziej pokrzywdzona i oszukana to wiem że takie udowadnianie komu gorzej, do niczego nie prowadzi

Camilaa bardzo się zgadzam z całym sensem postu :)
I Dziekuje Ci też Aleksander za te kilka zdań, ważnych bardzo zdań.

Rzecz w zrozumieniu tego co i dlaczego sie stało. W zrozumieniu, że wszyscy jestemsy ludzmi i popełniamy błedy...
To pomaga wszystkim.

Zajmowanie się tym czego brakuje mężowi Blondi, jest o tyle bez sensu, że jego tu nie ma.
Nie powie mu nikt - facet, ocknij się.
Z resztą...skad taka wiedza czego jemu brakuje? Z opisów jego zony?

Ale czego brakuje Blondi łatwiej sie domyslić. I jak mozna by jej trochę choc pomóc - też. Bo pisze tu do nas Blondi, o sobie.
Brakuje umiejętności stawiania granic - to napewno. To jest, kurcze, trudna sztuka. Ale warta opanowania, choćby w części.
Brakuje wybaczenia - i to tez jest trudna sztuka, ale mozliwa. I warto by moze poszukać kierownika w tej drodze?
Wybaczenie i zrozumienie daje spokój...warto zadbać o to.
Dobrze postawione granice daja poczucie wartości, pewnośc siebie, pozwalaja sie podnieść...

Ale jakos znikła nam Blondi
Łezka
Posty: 37
Rejestracja: 22 paź 2018, 18:28
Płeć: Kobieta

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: Łezka »

Camilaa też się przychylne do Twoich słów. Ja wiem, że nie zareagowałam w odpowiednim czasie. Nie powiedziałam “stop mężu-tą drogą daleko nie zajedziemy“. Zabrakło w pore szczerej rozmowy. Czekałam tylko aż łaskawie mój mąż sam zrozumie, że mało spędzamy ze sobą czasu i trzeba to zmienić. Tylko miałam o to pretensje a nie proponowałam zmiany. Nie przypuszczałam że mąż może pójść w tango. Później już nie miałam wplywu... Obecnie chce rozwodu... :(
Blondi
Posty: 75
Rejestracja: 02 paź 2018, 9:34
Płeć: Kobieta

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: Blondi »

Jestem, jestem. W ostatnich dniach postanowiłam się wyciszyć. Jestem spokojniejsza, w ogóle nie wracam do tematu. Zajęłam się sobą. Nie mogę bać się przyszłości. Masz rację Lustro powinnam iść na terapię. Te moje wahania nastrojów wynikają chyba z tego, że sama jestem pełna sprzeczności. Sama ze sobą walczę. Jednego dnia euforia, drugiego dnia strach, aż mi żołądek ściska. Jak męża nie widzę to wydaje mi się, że mogłabym bez niego żyć. Jak jest przy mnie, to sądzę, że bez niego nie chcę żyć. Teraz wszystko rozważam w sobie. Nie robię mężowi wyrzutów. Mąż mi powiedział, że on jest szczęśliwy, gdy ja jestem szczęśliwa, gdy się uśmiecham a jemu nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Generalnie chcę mu wybaczyć. On tę zdradę traktuje jak osobistą porażkę, wie, że zawalił, że zawiódł. On będzie musiał z tym żyć. To jego pokuta. Wcześniej myślałam, że zdradę wybaczają ludzie słabi, ale to nie prawda, trzeba mieć bardzo dużo siły, żeby wybaczyć, trzeba mieć charakter, żeby być ponad to wszystko. Ja nie chcę usprawiedliwić męża. Zdrada nie ma wg mnie usprawiedliwienia. Dla swojego dobra mogę mu jedynie wybaczyć. Wybaczenie wg mnie jest ważne nawet wówczas gdy małżeństwo postanawia się rozstać. A raczej jedno z małżonków odchodzi, bo chyba rzadko jest to decyzja obojga.
Unicorn2
Posty: 373
Rejestracja: 05 mar 2017, 14:07
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: Unicorn2 »

Blondi mylisz się że zdrada nie ma wytłumaczenia .
Jesteśmy tylko ludzmi , popełniamy błędy , życie stawia przed nami wiele pokus.
Fajnie jest znowu Was czytać i super że jest z nami Lustro.
Lawendowa
Posty: 7688
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: Lawendowa »

Unicorn2 pisze: 21 lis 2018, 22:08 Blondi mylisz się że zdrada nie ma wytłumaczenia .
Myślę, że bardzo warto posłuchać konferencji ks. Dziewieckiego z ostatnich rekolekcji:
https://www.youtube.com/watch?v=CMf4trs ... XQqsf-vt2c
https://www.youtube.com/watch?v=r9B9SHQ ... 2c&index=6
Jesteśmy tylko ludzmi , popełniamy błędy , życie stawia przed nami wiele pokus.
Ale za to co z tymi pokusami zrobimy odpowiada każdy za siebie. Jeśli ja pójdę za pokusą zdrady, to wyłącznie ja będę za to odpowiedzialna/y, nie mój mąż/żona (nawet jeśli on zdradził wcześniej), dom rodzinny czy środowisko w którym przebywam.

Za kryzys odpowiadają obydwoje małżonkowie (i to nie zawsze, bo czasem przyczyną bywa choroba i inne losowe zdarzenia), ale już za to jak ten kryzys przepracują odpowiada każdy za siebie. W podobnych sytuacjach jeden zaczyna się zmieniać i pracuje nad sobą, inny odchodzi i trwa samotnie, kolejny brnie w jakieś nałogi, a jeszcze ktoś inny zdradza. I to jest odpowiedzialność danego człowieka.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Blondi
Posty: 75
Rejestracja: 02 paź 2018, 9:34
Płeć: Kobieta

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: Blondi »

Dokładnie Lawendowa, masz rację. Ja męża nie zdradziłam nie dlatego, że nie miałam okazji. Ja po prostu brzydzę się zdradą i wiem, że nic z tego dobrego by nie wyniknęło. Zawsze ludzi zdradzających uważałam za pozbawionych charakteru. Po kilku latach małżeństwa stwierdziłam, że wszystkie małżeństwa mają bardzo podobne problemy, kryzysy. Nie wierzę w to, że można zbudować swoje szczęście na cudzym nieszczęściu. Z tego co obserwuję, to bardzo często jest tak, że nawet jeśli mąż odejdzie do innej to po upływie jakiegoś czasu chce wrócić do żony i dzieci. W swoim otoczeniu znam kilka takich par. Wówczas te zdradzone żony nie chcą już powrotu męża. Gdy one prosiły, błagały i przeżywały depresję, to mężowie mieli je gdzieś. Pomagała rodzina i przyjaciele. Jak euforia z kowalską mijała i następowało otrzeźwienie, to okazało się niejednokrotnie, że ta bratnia dusza nie do końca jest taka bratnia, zaczyna wymagać, do tego dochodzą zobowiązania wobec dzieci. Czar pryska. Przychodzi normalne, szare życie. Kiedyś na rekolekcjach ksiądz powiedział takie mądre zdanie: Pamiętajcie każda następna żona/następny mąż ma wady poprzedni-ej/-go plus swoje :). Ja jestem dość racjonalna, obserwuję świat i widzę co się dzieje. Ludzie uganiają się za szczęściem. Myślą, że samo do nich przyjdzie. Wymagają od innych A w zamian nie dają nic. A propos kryzysu, niejednokrotnie słyszałam, że następuje w granicach 7 lat znajomości. U mnie kryzys pojawił się w 7 roku trwania małżeństwa. Wcześniej śmiałam się z tego, a teraz w to wierzę.
Jonasz

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: Jonasz »

lustro pisze: 21 lis 2018, 14:13 Zajmowanie się tym czego brakuje mężowi Blondi, jest o tyle bez sensu, że jego tu nie ma.
Nie powie mu nikt - facet, ocknij się.
Z resztą...skad taka wiedza czego jemu brakuje? Z opisów jego zony?
Lustro jeżeli współmałżonek się męczy, bo nie wie, bo nie wiem jest mniej dojrzały to może warto mu to w odpowiedni sposób podpowiedzieć.
A co on z tym zrobi, kiedy jak i w ogóle to już jego sprawa.
No i zając się własnym bólem, wybaczeniem...
A ta wiedza to wynika ze świadomości prawdziwych skutków czegoś co jest już zapomniane - grzechu.
Ot taki pierwszy punkt naprawy relacji - dogłębny rachunek sumienia.... nie tylko co zrobiłem ale dostrzeżenie kogo tym skrzywdziłem, zraniłem, jak.
PS. Będe nudny może ale ...dobrze że jesteś. ;)
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: lustro »

jarek70 pisze: 22 lis 2018, 9:30
lustro pisze: 21 lis 2018, 14:13 Zajmowanie się tym czego brakuje mężowi Blondi, jest o tyle bez sensu, że jego tu nie ma.
Nie powie mu nikt - facet, ocknij się.
Z resztą...skad taka wiedza czego jemu brakuje? Z opisów jego zony?
Lustro jeżeli współmałżonek się męczy, bo nie wie, bo nie wiem jest mniej dojrzały to może warto mu to w odpowiedni sposób podpowiedzieć.
A co on z tym zrobi, kiedy jak i w ogóle to już jego sprawa.
No i zając się własnym bólem, wybaczeniem...
A ta wiedza to wynika ze świadomości prawdziwych skutków czegoś co jest już zapomniane - grzechu.
Ot taki pierwszy punkt naprawy relacji - dogłębny rachunek sumienia.... nie tylko co zrobiłem ale dostrzeżenie kogo tym skrzywdziłem, zraniłem, jak.
PS. Będe nudny może ale ...dobrze że jesteś. ;)
Dziękuje Jarek za wyraz sympati :)

Troche chyba pomieszałes ...
Lustro jeżeli współmałżonek się męczy, bo nie wie, bo nie wiem jest mniej dojrzały to może warto mu to w odpowiedni sposób podpowiedzieć.
A co on z tym zrobi, kiedy jak i w ogóle to już jego sprawa.


Rzecz w tym, czy Blondi jest w stanie tak mu to powiedzieć, żeby on to usłyszał?
Obawiam się, że nie.
A my, z prostej przyczyny, że go tu nie ma, nie mamy mozliwości.
Czasem trzeba zostawić kogoś samemu sobie i dac czasowi czas...otoczyc modlitwą i dac spokój na dojście do własnych wnisoków i dojrzewanie.

No i zając się własnym bólem, wybaczeniem...

o tym mówię cały czas...

Ot taki pierwszy punkt naprawy relacji - dogłębny rachunek sumienia.... nie tylko co zrobiłem ale dostrzeżenie kogo tym skrzywdziłem, zraniłem, jak.

No..i mamy jakies clue sprawy - co zrobiłem (...) dostrzeżenie kogo tym skrzywdziłem, zraniłem, jak
I to obowiązuje obie strony. I na dodatek - każdy powinien to zrobic sam, nie oglądając się na innych.
Bywa, że jestesmy ofiarą samych siebie...my a także inni.
I to cały czas staram się zasugerowac Blondi.
Jonasz

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: Jonasz »

lustro pisze: 22 lis 2018, 10:21 Rzecz w tym, czy Blondi jest w stanie tak mu to powiedzieć, żeby on to usłyszał?
Obawiam się, że nie.
A my, z prostej przyczyny, że go tu nie ma, nie mamy mozliwości.
Czasem trzeba zostawić kogoś samemu sobie i dac czasowi czas...otoczyc modlitwą i dac spokój na dojście do własnych wnisoków i dojrzewanie.
Może spróbować.
Tylko wiesz nie wiem czy mogę generalizować ale tak myślę do faceta trzeba powiedzieć jego językiem.
A my lubimy wiedzieć po co, dlaczego, co mi to da.
Czasem trzeba mocno, jakby w łeb coby się obudził.
Żeby ruszył.
Rozumem działamy, a nie radzimy sobie z uczuciami.
Sam wiem po sobie żeby nie ruszać czegoś na emocjach, bo zepsuję najprawdopodobniej.
Zostawienie jak piszesz na czas jest słuszne - ale bez dobrego kierunku, informacji może wywołać ryzyko. Błędne myślenie, błędne decyzje.

Trochę doświadczyłem takiego stanu.
Niewiele brakowało... od ucieczki od cierpienia w pozorne szczęście jak mi się wtedy wydawało.
Miałem też poczucie winy w sobie na dodatek.
A moja głowna siła czyli rozum był tak zaćmiony...
burza
Posty: 497
Rejestracja: 29 maja 2018, 22:23
Płeć: Kobieta

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: burza »

Jarek70, Wierz, mi mówiąc nawet do faceta jakimkolwiek językiem niedociera. Kiedy jest na innym etapie swojego starego życia i tym życiu kolorowym. Mówię, oczywiście na swoim przykładzie i moim mężu. To musiało by przyjść jakieś opamiętania, żeby spojrzał w moją stronę i chciał usłyszeć choć słowo ode mnie . Przepraszam Blondi, że w twoim wątku.
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: lustro »

jarek70 pisze: 22 lis 2018, 11:47 Może spróbować.
Tylko wiesz nie wiem czy mogę generalizować ale tak myślę do faceta trzeba powiedzieć jego językiem.
A my lubimy wiedzieć po co, dlaczego, co mi to da
Mam podobne doświadczenia jak burza.
Nie dociera.
W sumie, dlaczego miało by docierać, skoro jemu jest dobrze? To żona ma problem, nie on.
jarek70 pisze: 22 lis 2018, 11:47czasem trzeba mocno, jakby w łeb coby się obudził.
Żeby ruszył.

No niestety... Szkoda tylko, że jest w stanie obudzić się dopiero, jak poczuje się skrajnie zagrożony.
A i wtedy słyszy co i jak chce. I widzi tak samo.
To smuci, ale i bardzo przybija i odbiera wiarę.

I zeby było jasne - nie mówię o zdradzaczu, tylko zwykłym mężu, który nie widzi powodu do wyjścia z własnej strefy komfortu.

Myślę, że to nie dotyczy tylko mężczyzn.
To dotyczy tych, którym jest w małżeństwie wygodnie i nie widzą powodu, żeby zauważyć, że tylko im tak jest.
To niestety droga ku problemom...
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: rak »

tak trochę parafarazując Lustro,
lustro pisze: 22 lis 2018, 19:32 To dotyczy tych, którym jest w małżeństwie wygodnie i nie widzą powodu, żeby zauważyć, że tylko im tak jest.
To niestety droga ku problemom...
w moim odczuciu większym problemem są Ci, którym w stabilnym małżeństwie nie jest wygodnie i szukają wszelkiego powodu, żeby to wszystkim udowodnić, a później zmienić nie przejmując się konsekwencjami...
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: lustro »

Rak

Każdy ma jakieś własne doświadczenia.
One nigdy nie są uniwersalne. Ale bywają takie, co częściej się powtarzają... Sa, jakieś statystyki?
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: sasanka »

No nareszcie coś sensownego napisane w otchłani niekończących się wywodów na temat tzw.krzywdzicieli i ich dobrego samopoczucia. Brawo rak! Wyjątkowo prawdziwe , że tacy nie biorą pod uwagę , że poniosą jakiekolwiek konsekwencje i dlatego są tacy pewni swego .
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Życie po zdradzie, ale jak????

Post autor: ozeasz »

rak pisze: 22 lis 2018, 20:12 tak trochę parafarazując Lustro,
lustro pisze: 22 lis 2018, 19:32 To dotyczy tych, którym jest w małżeństwie wygodnie i nie widzą powodu, żeby zauważyć, że tylko im tak jest.
To niestety droga ku problemom...
w moim odczuciu większym problemem są Ci, którym w stabilnym małżeństwie nie jest wygodnie i szukają wszelkiego powodu, żeby to wszystkim udowodnić, a później zmienić nie przejmując się konsekwencjami...

Raku ,a jest coś takiego jak stabilne małżeństwo ?

Z czyjego punktu widzenia ,obu stron ? Bo z tego co napisałeś wnioskuję , że znów jak pisała Lustro tylko jednostronnie ,więc chcąc niechcąc przytaknąłeś Lustro .


Może właśnie stabilizacja ,brak dynamizmu ,życia , jest problemem , zauważenia tego drugiego ,a nie tylko siebie ?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
ODPOWIEDZ