coś się stało, oj będzie bolało..

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: renta11 »

Pijawko

To zostało zasiane ziarno. Co z niego wyrośnie, kiedy, jak, u kogo?
Pamiętaj jedno, że wygrywa ten wilk, którego karmisz.
Z Bogiem
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Walka zaczęła się już dawno, ale jak na razie to ja jakos mocniej (?)"dostaję po ryju" na tym ringu i przegrywam każdą rundę (jak na razie)..Oboje z mężem "zapomnieliśmy" o najważniejszym: to my dwoje mamy wspólnego potężnego WROGA, który się zakamuflował. Nas nastawił przeciwko sobie, poklepując po ramionach- wachlując i podburzając do niemiłosiernego okładania "poniżej pasa" wszelkimi chwytami.. ku uciesze całego piekła. Zamiast półgołej laski z numerem kolejnej rundy na nasz żałosny ring mogłaby wejść Maryja.. Rozgonić diabły a nas opatrzyć, ocucić,rozkleić nasze popodbijane i ślepe oczy..I pokazać że to już koniec walki przeciwko sobie nawzajem. Oboje znokautowani nawet nie mamy siły się zwlec z tego ringu. Maryjo, zapraszam Cię.. pośpiesz się zanim tutaj marnie poginjemy w naszych grzechach na oczach wszystkich, w blasku świateł...
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: ozeasz »

Pijawka pisze:I zrozumiałam, że nie mogę ulegać pokusom niewiary: oto przed chwilą pobłogosławił mnie, męża i potomstwo sam Jezus.. Jemu powierzyłam wszystko, całą naszą rodzinę i nasz problem...
Ta myśl jest cenna, z Izraelu była taka tradycja , że w każdym miejscu w którym dokonało się jakieś ważne wydarzenie związane z działaniem Bożym ,stawiano tzw. stele , kopce z kamieni które miały przypominać o samym fakcie i czynić żywą pamięć o tym.

Ta myśl to taka stela ..

Kiedy przychodzą trudy i przeciwności , one pomagają przypomnieć sobie fakt i związane z tym okoliczności, więc warto takie "stele" stawiać w swoim życiu ,kiedy przyjdzie zły chcąc wyrwać ,zdeptać słowa i działania Boże w naszym życiu .

To żywe zachowywanie tych "znaków Bożej obecności i działania" , sytuacji i wiara ciągle żywa ,jest w tym pomocna .

Pozdrawiam serdecznie :) . Niech Was Pan błogosławi i strzeże ...
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Dzisiaj mam "spadek formy" i jest mi ciężko. Cały dzień gryzę się ze swoimi myślami, uczuciami i sprzecznościami w jakich nie umiem się odnaleźć. Zrozumiałam, że chociaż nijak "nie czuję" miłości to jednak chcę ją okazywać postawą.. chociaż serce mam prawdziwie zlodowaciałe na głaz.Widok męża w amoku z kowalską napełnia mnie smutkiem, złością i jakąś formą przykrości, która ciężko mi nawet opisać. Nie kocham to ani tak jak powinnam ani nawet tak jakbym chciała...ani chyba wcale- "kocham go" jedynie aktem mojej woli, choć sama już czasem w to wątpię i może nawet nie do końca wiem co to znaczy. Wręcz myślę czy to nie jakieś uzależnienie od mojego wyobrażenia o nim. Realnie to obcy facet z którym wszystko jest obce, niepokojące i smutne.. Trwam w mojej modlitwie za niego ale tchórzę moim brakiem ufności.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: rak »

Pijawka pisze: 02 sty 2019, 21:37 ... "kocham go" jedynie aktem mojej woli, choć sama już czasem w to wątpię i może nawet nie do końca wiem co to znaczy....
a to uczucie/ stan b. dobrze znam, myślę również, że to nic niezwykłego kiedy psychika bije się z duchowością. Jedno odpycha i pochyla przy takim zranieniu, a drugie stara się trzymać pion i mówi: "No co Ty?" przecież nie samymi emocjami żyje człowiek (delikatna parafraza ;) )
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: acine »

Nie wiem czy to moze ci sie do czegos przydac Pijawko ale naszla mnie taka refleksja. Jesli bysmy dla latwiejszego zaobrazowania zaczeli poslugiwac sie terminologia filozofii greckiej ( wiem, strasznie naukowo brzmi ale nic lepszego mi nie przychodzi do glowy) i podzielili typy ludzi wedlug swiatopogladu ( ktory moze sie u czlowieka zmieniac ) to ciebie byl zaliczyl do stoikow/platonikow a twojego meza do epikurejczykow. Krotko i upraszczajaco, stoik zyje zobowiazaniami gdzie naczelne dobro to spelnianie poczucia obowiazku w domu, rodzinie, malzenstwie natomiast epikurejczyk to ten dla ktorego naczelnym dobrem jest przyjemnosc. To tak w skrocie haslowo by latwiej zalapac o co mi chodzi. Ja wiem ze pisalas ze maz jest "bardzo wierzacy" ale to jest bardzo dziwna wiara skoro nawet dzieci sa odstawiane w kąt i najwazneijsze jest to "nowe szczescie" Ja mysle ze dziela was swiatopoglady i to jest przyczyna dlaczego ty sie przejmujesz tym co sie w kolo ciebie i twojej rodziny dzieje natomiast on juz nie tak bardzo.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: ozeasz »

Pijawka pisze: 02 sty 2019, 21:37 Dzisiaj mam "spadek formy" i jest mi ciężko. Cały dzień gryzę się ze swoimi myślami, uczuciami i sprzecznościami w jakich nie umiem się odnaleźć. Zrozumiałam, że chociaż nijak "nie czuję" miłości to jednak chcę ją okazywać postawą.. chociaż serce mam prawdziwie zlodowaciałe na głaz.Widok męża w amoku z kowalską napełnia mnie smutkiem, złością i jakąś formą przykrości, która ciężko mi nawet opisać. Nie kocham to ani tak jak powinnam ani nawet tak jakbym chciała...ani chyba wcale- "kocham go" jedynie aktem mojej woli, choć sama już czasem w to wątpię i może nawet nie do końca wiem co to znaczy. Wręcz myślę czy to nie jakieś uzależnienie od mojego wyobrażenia o nim. Realnie to obcy facet z którym wszystko jest obce, niepokojące i smutne.. Trwam w mojej modlitwie za niego ale tchórzę moim brakiem ufności.
Dla mnie Ty krzyczysz "chcę być kochana" ,to kocham go , to dla mnie jakieś "zaklinanie rzeczywistości".
Widok męża w amoku z kowalską napełnia mnie smutkiem, złością i jakąś formą przykrości, która ciężko mi nawet opisać.


Kochać ...żeby kochać naprawdę ,potrzebna jest konfrontacja z egoizmem znaczenia "ja chce być kochana ,chcę sie tak czuć ,chcę tego doświadczać , nie przyjmuję tego że tak być nie może .

Odstawiając kowalskiego ,Twoje panaceum na brak poczucia bycia kochaną ,zaczynasz doświadczać braku .

Lecz prawdziwa miłość Boża nie ma równych sobie ,nie ma zamienników ,Ona sama wypełnia wszystko i tylko ona jest prawdziwa.

Żeby kochać trzeba być wszczepiony w Krzew Winny - źródło miłości , wtedy można kochać ,miłościa Bożą ,nie swoją.

Niespokojne jest serce człowieka ,dopóki nie spocznie w Bogu.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Macie wiele racji ale najtrudniejsze jest złamanie mojego egoizmu, lęku ( o siebie, o niego, o przyszłość) ale nad tym wszystkim chyba największy problem to jest brak mojego zaufania w Bożą wszechmoc. Istnie demoniczne doznanie. Dziś patrzę na Najświętszy Sakrament i w głowie mam myśli: " i tak NIC nie możesz wobec wolnej woli mojego mężą!!!!" Czaicie ten sposób "myślenia"? Uważać, że wolna wola jakiegoś faceta jest większa od Bożej wszechmocy?! Ale to mi przyszło na myśl..Co mi z tego, że proszę o modlitwę innych, że sama się modlę... że podjęte było tyle wysiłków i nie widać absolutnie żadnej zmiany na lepsze. Chwała Bogu- że jeszcze przyjmuję do wiadomości, że niektóre łaski nie muszą być widoczne od razu... ale kuszenie, aby wątpić w Bożą wszechmoc jest nieznośne! Wprowadza zamęt, lęk, smutek i finalnie- rozpacz. Odrzucam to, ale w to miejsce chwilowo przychodzi cień nadziei i wiary, przypomnienie słów kapłana...to za chwilę okropne myśli, aby odrzucić te słowa, nie wierzyć im, patrzeć na "fakty" a nie na "złudne nadzieje i głupie obiecanki". Stają mi przed oczyma ci wszyscy małżonkowie, którzy nie doczekali się poworotu współmałżonka ( świetnie bawiącego się na boku), smutne i puste domy, dzieci rozszarpywane między matką a ojcem...i tego nie chcę.. Chcę uwierzyć nadziei wbrew nadziei- choć to takie trudne. Znów proszę Was o modlitwę..
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: renta11 »

Pijawka pisze: 03 sty 2019, 10:27 Macie wiele racji ale najtrudniejsze jest złamanie mojego egoizmu, lęku ( o siebie, o niego, o przyszłość) ale nad tym wszystkim chyba największy problem to jest brak mojego zaufania w Bożą wszechmoc. Istnie demoniczne doznanie. Dziś patrzę na Najświętszy Sakrament i w głowie mam myśli: " i tak NIC nie możesz wobec wolnej woli mojego mężą!!!!" Czaicie ten sposób "myślenia"? Uważać, że wolna wola jakiegoś faceta jest większa od Bożej wszechmocy?! Ale to mi przyszło na myśl..Co mi z tego, że proszę o modlitwę innych, że sama się modlę... że podjęte było tyle wysiłków i nie widać absolutnie żadnej zmiany na lepsze. Chwała Bogu- że jeszcze przyjmuję do wiadomości, że niektóre łaski nie muszą być widoczne od razu... ale kuszenie, aby wątpić w Bożą wszechmoc jest nieznośne! Wprowadza zamęt, lęk, smutek i finalnie- rozpacz. Odrzucam to, ale w to miejsce chwilowo przychodzi cień nadziei i wiary, przypomnienie słów kapłana...to za chwilę okropne myśli, aby odrzucić te słowa, nie wierzyć im, patrzeć na "fakty" a nie na "złudne nadzieje i głupie obiecanki". Stają mi przed oczyma ci wszyscy małżonkowie, którzy nie doczekali się poworotu współmałżonka ( świetnie bawiącego się na boku), smutne i puste domy, dzieci rozszarpywane między matką a ojcem...i tego nie chcę.. Chcę uwierzyć nadziei wbrew nadziei- choć to takie trudne. Znów proszę Was o modlitwę..
Pijawko

Nie wszystkie dzieci zostaną uratowane, wiele ptaków umrze. Taki jest realizm życia, gdzie cierpienie jest niechcianą koniecznością.
Myślę, że na tym forum nadmierną wagę przywiązujemy do małżeństwa. To tylko jeden z sakramentów.
Ale pod tym z reguły kryje się strach przed samotnością, lęk przed życiem i zarazem śmiercią. To teraz wybrzmiewa u Ciebie.
Chyba kowalski nie ma u Ciebie wzięcia, skoro chcesz powrotu męża sakramentalnego, albo tak Ci się wydaje.
Bóg nie jest księgą życzeń, w której składasz na ołtarzu poświęcenia kowalskiego, a w zamian chcesz zwrotu sakramentalnego. I to od razu, bo ... boli.
Tak, samotność boli, ale jest także dobrą szkołą życia, pokory, wybaczania. I te trudne lekcje pewnie trzeba będzie odrobić, bo uciekać się dłużej nie da. Czasami trzeba wyjść na pustynię.
Zmiany zaczynają się od klęsk, niechcianych sytuacji, traum. Szczęśliwi rzadko się zmieniają, bo po co sobie psuć? A nieszczęśliwi mają drogę w górę, choć często tego nie widać. Zatem ... z Bogiem.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Angela »

Pijawka pisze: 03 sty 2019, 10:27 Stają mi przed oczyma ci wszyscy małżonkowie, którzy nie doczekali się poworotu współmałżonka ( świetnie bawiącego się na boku), smutne i puste domy, dzieci rozszarpywane między matką a ojcem...i tego nie chcę.. Chcę uwierzyć nadziei wbrew nadziei- choć to takie trudne. Znów proszę Was o modlitwę..
Zadręczysz się oczekiwaniem. Jedyne wyjście to dopuszczenie myśli i pogodzenie się z nią, że do końca życia możesz być sama. Prawie niewykonalne samemu. Od tego są wspólnoty Sychar w realu.

A co do paczki. Są jeszcze paczkomaty. Kurier powiadamia sms adresata o miejscu odebrania paczki. Jest na to 48 godzin o dowolnej porze nawet w nocy,a potem 3 dni w przechowalni inpostu. Jeżeli 5 dni to za mało i paczka wróci, spróbuj ponownie. Nr telefonu kowalskiego zablokuj automatycznym odrzucaniem. Może udowodnisz sobie w ten sposób, że chcesz rzeczywistego zerwania.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

renta11 pisze: 03 sty 2019, 11:13 Ale pod tym z reguły kryje się strach przed samotnością, lęk przed życiem i zarazem śmiercią. To teraz wybrzmiewa u Ciebie.
Chyba kowalski nie ma u Ciebie wzięcia, skoro chcesz powrotu męża sakramentalnego, albo tak Ci się wydaje.
Bóg nie jest księgą życzeń, w której składasz na ołtarzu poświęcenia kowalskiego, a w zamian chcesz zwrotu sakramentalnego. I to od razu, bo ... boli.
Kowalski "nie miał wzięcia" ( fajne określenie ;-) ) u mnie przez minione lata, paradoksalnie- będąc żoną jakoś "przychylniej" widziałam kowalskiego. Kiedy już zostałam "wolna" ( czyli po rozwodzie) blask kowalskiego jakby...uleciał. Nie wiem dlaczego..
Nie jest tak, że w zamian za niego chcę męża...a szczególnie natychmiast... Teraz zapewne odżarlibyśmy sobie łby przy samych odwłokach- mówiąc obrazowo. Ja teraz nie nadaję się do związku z kimś takim jak obecnie jest mój mąż. Chcę przemiany mojego serca, życia, duszy, umysłu i wszystkiego co tej zmiany wymaga. Dla siebie tego chcę, ale jeśli miałoby to też pomóc mężowi- ok. Bardzo potrzebuję modlitwy Waszej... i dziękuję każdemu za to
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: renta11 »

No to już dużo. Zmiany są zdecydowanie trudne, ale życie po tym pełniejsze? lepsze? z sensem? trudniejsze? bardziej świadome? ... zdecydowanie inne.
Zastanów się, czy kowalski nie był twoją ucieczką od męża w trakcie trwania małżeństwa? Dlaczego uciekałaś od męża? Czy akceptowałaś go? Czy dzisiaj potrafiłabyś go akceptować?
Wynika z Twojej wypowiedzi, że Wy oboje wymagacie metanoi. Twoje wyjście na pustynię się zaczęło, a co zrobi mąż ... czas pokaże.
Tak czy inaczej będzie ... dobrze dla... Ciebie.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: lustro »

Pijawko
Tak się zastanawiam, czy mogła byś rozdzielić siebie od męża...mentalnie?

Ty chcesz przemiany siebie, dla siebie.
I to jest to, co możesz - popracować nas sobą i swoją przemianą.
Oddzielną osoba i sprawą jest Twoj mąż. Jego bym po prostu poleciła Bogu.
Nie patrząc z rozgoryczeniem na to, co na dziś robi ze swoim życiem. Bo na to nie masz za bardzo wpływu. Wpływ masz na siebie. I to będzie mniej prowokowalo destrukcyjne myśli, bo skupisz się na tym, co sama możesz.

Natomiast, jeżeli chcesz faktycznie powrotu do męża, reaktywacji małżeństwa, to może warto by modlić się o powrót miłości. Nie tylko jako postawy, ale też jako uczucia. Bo bez tego będzie wam obojgu bardzo trudno.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Lustro...Dziękuję Ci za Twoje słowa o to, jak dobrze sformułować intencję.. O miłość- to takie proste i oczywiste, że nawet "nie myslałam" tylko kombinowałam jakieś ozdobniki wokół.. Męża oczywiście polecam Bogu ale tak po ludzku oczywiście zadręczam się czasami tym wszystkim. Tak być nie powinno. Dlatego rację ma tez renta11 pisząc, że potrzeba metanoi. Tak wiele intencji do modlitwy napisałam właśnie z prośbą o MOJE nawrócenie, o przemianę mojego serca, o wierność w prowadzeniu Duchowi świętemu... jak na razie padł blady promyczek światłości w czarną przepaść mojej duchowej i moralnej nędzy, ale... powoli zaczynają te modlitwy działać. Uchwyciłam się słów mojego spowiednika i staram się być mu ślepo posłuszna. Wiem,że bez Bożego prowadzenia dojść mogę co najwyżej na manowce może nawet gorsze niż obecnie. Tak się składa,że w tych intencjach zawsze wspominam tez o mężu i proszę tez o jego nawrócenie...Ale czuje,że tutaj grunt jest twardszy i otoczony grubszym i większym murem niż u mnie. Wbrew nadziei jednak chcę uwierzyć, że ten ukocha mocniej, komu więcej darowano. W moim mężu są ogromne pokłady miłości! :-) Niech Bóg zechce przyjść i przejmienić nasze serca według Serca Swojego (modlitwa, która często modlił się mój mąż kiedy jeszcze mieszkaliśmy razem..)
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

...cały dzień na zmianę: płaczę i próbuję się uspokoić... tak ciężko mi już nie było dawno. Nie chodzi o "stratę" kowalskiego, ale o "brak" męża i dodatkowo uświadomienie sobie własnej głupoty i niedowiarstwa.
Boże mój...zaradź mojemu niedowiarstwu i lękowi...
ODPOWIEDZ