coś się stało, oj będzie bolało..
Moderator: Moderatorzy
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Pijawko, wiesz skąd takie myśli? "Kosmaty" tak działa, pompując zniechęcenie.
Ignacjańską zasadą jest "agere contra" - działaj przeciwnie.
Czyli jeśli nie chce Ci się odmówić nawet jednego Ojcze nasz, przekrocz zniechęcenie i odmów trzy.
Po owocach poznasz, o co chodziło.
Mięśnie duchowe też trzeba ćwiczyć, po to Pan Bóg nie zawsze daje cukierki, czasem dopuszcza ciemną dolinę.
Ignacjańską zasadą jest "agere contra" - działaj przeciwnie.
Czyli jeśli nie chce Ci się odmówić nawet jednego Ojcze nasz, przekrocz zniechęcenie i odmów trzy.
Po owocach poznasz, o co chodziło.
Mięśnie duchowe też trzeba ćwiczyć, po to Pan Bóg nie zawsze daje cukierki, czasem dopuszcza ciemną dolinę.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Pijawko, ja od jakiegoś czasu praktykuję Modlitwą Jezusową, czyli "Panie Jezu Chryste, Synu Boga żywego, zmiłuj się nade mną grzesznikem" lub ".. zmiłuj się nad nami grzesznymi", kilka razy dziennie, w chwilach gdy nic specjalnego nie robię, np. spacer, droga do/z pracy, przed zaśnięciem. Bez rozważań. Bez myślenia o trudnych sprawach. Bez roztrząsania, co będzie. Po prostu bycie w Obecności. Tylko tyle i aż tyle.
Ludzie robią wszystko, aby siebie samych przekonać, że świat nie wygląda tak, jak wygląda naprawdę.
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
A ja polecam książkę o. Augustyna Pelanowskiego "Siódma pieczęć" o modlitwie wstawienniczej:
http://www.tolle.pl/pozycja/siodma-pieczec
Na Youtube są też krótkie rozważania rekolekcyjne na ten temat. Odcinek 1:
https://www.youtube.com/watch?v=0CD6a4CPD5g
Szczególnie co przeszkadza w modlitwie.
http://www.tolle.pl/pozycja/siodma-pieczec
Na Youtube są też krótkie rozważania rekolekcyjne na ten temat. Odcinek 1:
https://www.youtube.com/watch?v=0CD6a4CPD5g
Szczególnie co przeszkadza w modlitwie.
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Witaj Pijawko. Gdy się zaczął mój kryzys, oprócz braku wysłuchania modlitwy i zanoszonych próśb, poczułem się też jak trędowaty, było to dla mnie bardzo bolesne, bo wywrócone zostało moje dotychczasowe życie duchowe, moje myślenie, pragnienia, a nawet sens wiary. Ta głęboka pustka to tak jakbym był schowany z trędowatymi, za miastem na pustyni, możesz krzyczeć, ryczeć, wrzeszczeć i tak nikt poza mną tego nie słyszy. Tak samo odbierałem emocje, dlaczego Ci których tak kocham ( żona i Bóg ) tak mnie opuścili. Żaliłem, się spowiednikowi i usłyszałem słowo "Pustynia" , "Ciemna noc". Z czasem zrozumiałem, że na pustyni trzeba rozmawiać inaczej , trzeba tego inaczej uczyć się od nowa, mówić jak małe dziecko, od nowa uczyć się żyć ale inaczej, uczyć się poznawać też inaczej. Dzisiaj już jestem spokojniejszy, przestałem się bać i lękać, uczę się na nowo modlitwy w moim życiu ( nie jest to biznes...) , moje życie się zmienia i ja sam to też zauważam. Uczę się żyć na pustyni. I o dziwo zaczynam zauważać tu innych ludzi, mających te same lub podobne problemy, tu też jest życie inne, ale jest. Powiem Ci to co inni też tu mówią nie poddawaj się lecz próbój dalej . Ja tak w miejscu stałem bardzo długo, aż spowiednik sam kazał mi się ruszyć z miejsca i dać chociaż jeden krok do przodu. Potknięcia są u każdego, wstawanie jest bolesne ale o krok do przodu, w końcu i ta pustynia kiedyś się skończy. Pozdrawiam
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
To cenne codziennie uczyć się życia, starać się być otwartym na życie (kiedyś "otwartość na życie" kojarzyła mie się tylko z ... prokreacją ) , "Bądź wola Twoja" ...
Zauważac innych, być gotowym do pomocy ...
Zadumać się nad tajemnicą życia i ... ciszą pustyni
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
To módl się za Siebie. Pierwsze chyba trzy nowenny (o dziwo) intuicyjnie odmawiałam w jednej intencji: o otwarcie moich oczu i mojego serca. Bo czułam się jak sparaliżowana (paralityk). To było słuszne i dobre dla mnie, bo pewnie najpierw sobie należy założyć maskę tlenową. A potem zobaczysz, co się otworzy. Pomodlę sięPijawka pisze: ↑08 lut 2019, 9:51 Doszło do jakiegoś paradoksu.. Są dni, kiedy nie mam siły ani wiary w sens modlitwy za nasze małżeństwo, bo my jesteśmy już po rozwodzie... Więc co tu RATOWAĆ? Czuję się tak jakbym chciała go znów wciągnąć w ten nasz chory układ, kiedy on ma możliwość i chce spróbować "szczęścia" z kowalską i jej dzieckiem. Urządza się z nią, zacieśniają więzi a ja ulegam powoli manipulacji, że nie mam żadnego prawa burzyć mu jego szczęścia. Wiem, że takie myślenie to " nie po Bożemu"...ale co kiedy ja naprawdę wątpię w sens dalszej modlitwy za nas..?
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Dziękuję, modlitwa zawsze jest mile widziana najgorsze jest to, że zaczyna do mnie przemawiać ta narracja, że małżeństwo się SKOŃCZYŁO DEFINITYWNIE i nastąpił ROZWÓD, więc NIE MA CZEGO RATOWAĆ i mąż "ma prawo być szczęśliwy" z kimś innym i o zgrozo- ja też "powinnam się z tym pogodzić i też spróbować innego szczęścia".. Masakra, jak to pogańskie myślenie i gadanie wdziera się do mojego życia nawet że strony osób, które są mi najbliższe. Modlę się o prawdę i o Boże spojrzenie na te i inne sprawy, ale naprawdę mi ciężko.
Czuję się jak zaborczy przygłup, któremu nie da się wytłumaczyć że " ale dziewczyna nie moze isc przez świat całkiem sama, życie jest życiem, pan przecież wie.."
Czuję się jak zaborczy przygłup, któremu nie da się wytłumaczyć że " ale dziewczyna nie moze isc przez świat całkiem sama, życie jest życiem, pan przecież wie.."
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Pijawko, masz zatem do przyjrzenia, czemu czujesz się jak przygłup. Czemu dajesz innym prawo do decydowania, jak masz się czuć.... To temat granic.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jan Paweł II
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Czuję się jak przygłup sama przed sobą, bo ulegam zwątpieniu w to, że Bóg jest wszechmogący (!!) To niedorzeczne tak myśleć, ale jednak Bóg rzeczywiście nic (?)nie może zrobić jeśli serce człowieka jest zatwardziałe.. Ja mam w sobie tyle lęku i niedowiarstwa, chociaż chcę- nie umiem być "gorąca" a zaledwie ledwo ciepła..tak jestem niedowierzająca że Bóg może wskrzesić nasze małżeństwo.. mówię że aktem mojej woli wierzę w to, ale..serce mam z kamienia i nic w nim nie potrafię zmienić, chociaż chcę. Nie potrafię wykrzesać w sobie uczucia miłości do męża. Nie pokazuję mu nic dobrego ale w ukryciu i bez żadnych miłych uczuć modlę się już tylko z posłuszeństwa spowiednikowi. To jakie udręki przeżywam znane jest tylko Bogu, przed ludźmi ciężko to wypowiedzieć nawet..chociaż czuję, że Wy choć trochę mnie rozumiecie.
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Pijawko rozumiem Cię doskonale, wierzę że Bóg może wszystko aktualnie rozumem i aktem woli, tak jak w to że przy mnie jest , że nie opuścił. Serce mówi zupełnie co innego ...
Wobec wszystkiego, co ci się przydarza, możesz albo sobie współczuć, albo traktować to, co się stało, jako prezent. Wszystko jest albo okazją do rozwoju, albo przeszkodą, która zatrzyma Twój rozwój. Wybór należy do Ciebie.
Wayne Dyer
Wayne Dyer
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
A / wg mnie (i nie tylko mnie) do istoty zmagań z wiarą "przynależą" zwątpienia. Także to może nie ... "przygłupctwo" a początek (bynajmniej szansa) Twojej głębszej wiary ...
B / a to dobre - próba naginania swoich trudnych emocji ... . Ta tak jakbym ja w depresji przyklejał sobie "banana" na twarz i wchodził w nieswoją skórę wesołka ... . Po pierwsze : po co ?; po drugie : nie szkodzić sobie ; po trzecie : ... .
Pogody Ducha !
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Czy przed Bogiem jesteście rozwiedzeni czy może wciąż jesteście jednym ciałem?
Czy On cieszy się cudzołóstwem Twojego męża? Czy Bóg chce, żebyś była do końca życia sama, bo nie chciałby burzyć cudzołożnego związku?
Wiem, że takie pytania nie wypełnią pustki, która wyziera gdzieś od spodu, ale może jakoś pomogą w chwili spokojnego namysłu.
Potem ból ukryty w Twoim pytaniu wróci. Możesz go tylko oddać Bogu. Opowiedzieć z wiarą, że On słucha. Że czuje to wraz z Tobą. Wypłakać, wykrzyczeć. Oddać.
Męża też oddać Bogu. Z czułością oddać w te dobre ręce.
I modlić się bez Twoich słów. Daj się poprowadzić psalmom, liturgii godzin, rozważaniu Słowa. Niech ono płynie przez Ciebie. Ziarna, które w nim są i których potrzebujesz, zostaną w Tobie. I kiedyś wydadzą owoc.
Czy On cieszy się cudzołóstwem Twojego męża? Czy Bóg chce, żebyś była do końca życia sama, bo nie chciałby burzyć cudzołożnego związku?
Wiem, że takie pytania nie wypełnią pustki, która wyziera gdzieś od spodu, ale może jakoś pomogą w chwili spokojnego namysłu.
Potem ból ukryty w Twoim pytaniu wróci. Możesz go tylko oddać Bogu. Opowiedzieć z wiarą, że On słucha. Że czuje to wraz z Tobą. Wypłakać, wykrzyczeć. Oddać.
Męża też oddać Bogu. Z czułością oddać w te dobre ręce.
I modlić się bez Twoich słów. Daj się poprowadzić psalmom, liturgii godzin, rozważaniu Słowa. Niech ono płynie przez Ciebie. Ziarna, które w nim są i których potrzebujesz, zostaną w Tobie. I kiedyś wydadzą owoc.
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Wróciłam z Mszy św.w kościele, gdzie przed laty z mężem zawieralismy ślub miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej oraz przysięgaliśmy nie opuścić się aż do śmierci a o pomoc prosiliśmy Boga w Trójcy Jedynego i wszystkich świętych..
Co dziś po latach zostało z tych słów? Wszystko i nic. Wszystko- bo one nadal obowiązują chociaż po ludzku jest dokładnie odwrotnie (mamy rozwód i mąż jest uwikłany w nowy zwiazek a i ja nie wiem jak długo wytrzymam w tej potwornie samotności)..a jednoczesnie nic- bo każdy z tych "filarów" przysięgi złamaliśmy i nie widać aby że strony męża była jakakolwiek chęć podjęcia próby odbudowy małżeństwa. A tu nie wystarcza tylko moje chęć i możliwości, potrzeba współpracy obojga stron i Boga na pierwszym miejscu..
Stałam tak na środku tego kościoła i dusiłam w sobie wielkie łzy i płacz. Zbezczeszczony sakrament małżeństwa boli ogromnie, jest jak wielka krwawiaca rana, której nie umiem przykryć żadnym "plastrem".
Co dziś po latach zostało z tych słów? Wszystko i nic. Wszystko- bo one nadal obowiązują chociaż po ludzku jest dokładnie odwrotnie (mamy rozwód i mąż jest uwikłany w nowy zwiazek a i ja nie wiem jak długo wytrzymam w tej potwornie samotności)..a jednoczesnie nic- bo każdy z tych "filarów" przysięgi złamaliśmy i nie widać aby że strony męża była jakakolwiek chęć podjęcia próby odbudowy małżeństwa. A tu nie wystarcza tylko moje chęć i możliwości, potrzeba współpracy obojga stron i Boga na pierwszym miejscu..
Stałam tak na środku tego kościoła i dusiłam w sobie wielkie łzy i płacz. Zbezczeszczony sakrament małżeństwa boli ogromnie, jest jak wielka krwawiaca rana, której nie umiem przykryć żadnym "plastrem".
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Droga Pijawko to co piszesz naprawdę jest trudne i bolesne ,wszyscy tu w różnych stopniach to przeżyliśmy lub przeżywamy. Pamiętaj tylko,że nie jesteś sama i że dla Boga nie ma granicy końca. To co dla nas jest już po ludzku skończone i beznadziejne dla Boga jest wciąż otwartą księgą. Dopóki chodzimy po tym świecie wszystko jest możliwe.