coś się stało, oj będzie bolało..
Moderator: Moderatorzy
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Droga Pijawko,
jedynym możliwym językiem, żeby się porozumieć i zrozumieć drugiego człowieka, jest..
matematyka,
gdy ktoś Ci mówi, że życzy Tobie 10, w skali od 1 do 10,
to, nie ważne są słowa..
wg niego, życzy Ci najlepiej wg siebie..
a zatem, dobrze, że doceniasz ich dobrą wolę..
i
nie powinnaś się czuć niezręcznie..
nie musisz nic tłumaczyć..
tak samo, może czuć się ateista,
gdy na każdym kroku, ktoś życzy mu, Zdrowych i Spokojnych Świąt..
czy musi coś tłumaczyć? nie..
dziękuje a życzenia, i nie opadają mu ręce i nogi do ziemi..
bo, wie, że ten ktoś dobrze mu życzy..
a słowo "dobrze", to rzecz względna..
pozdrawiam
jedynym możliwym językiem, żeby się porozumieć i zrozumieć drugiego człowieka, jest..
matematyka,
gdy ktoś Ci mówi, że życzy Tobie 10, w skali od 1 do 10,
to, nie ważne są słowa..
wg niego, życzy Ci najlepiej wg siebie..
a zatem, dobrze, że doceniasz ich dobrą wolę..
i
nie powinnaś się czuć niezręcznie..
nie musisz nic tłumaczyć..
tak samo, może czuć się ateista,
gdy na każdym kroku, ktoś życzy mu, Zdrowych i Spokojnych Świąt..
czy musi coś tłumaczyć? nie..
dziękuje a życzenia, i nie opadają mu ręce i nogi do ziemi..
bo, wie, że ten ktoś dobrze mu życzy..
a słowo "dobrze", to rzecz względna..
pozdrawiam
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Heyka, wiele jest "głupoty" , "sztampy" , ...
Np. moi rodzice, ich standartowe życzenie (do wszystkich):
taty - "przyszłości piękniejszej od marzeń !"
mamy - "zdrówka ! Bo ... zdrowie jest najważniejsze".
Wolałbym inne ... slyszec. Wolałbym czasami usłyszec od swoich rodziców jakieś fajne ich osobiste refleksje na temat ich starości.
Ale JEST TO CO JEST. Akceptuję rzeczywistość, na którą nie mam wplywu, a i tak rzadko spotykam sie z rodzicami (nie wymagają opieki ...)
Np. moi rodzice, ich standartowe życzenie (do wszystkich):
taty - "przyszłości piękniejszej od marzeń !"
mamy - "zdrówka ! Bo ... zdrowie jest najważniejsze".
Wolałbym inne ... slyszec. Wolałbym czasami usłyszec od swoich rodziców jakieś fajne ich osobiste refleksje na temat ich starości.
Ale JEST TO CO JEST. Akceptuję rzeczywistość, na którą nie mam wplywu, a i tak rzadko spotykam sie z rodzicami (nie wymagają opieki ...)
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Raz przyjaciel powiedział mi coś takiego, niby pół żartem. Napisałem mu potem dłuższego emaila, dlaczego uważam takie uwagi za złe. Znamy się dobrze, on jest katolikiem, inteligentny - zrozumiał, przepraszał. Rodzina zna mnie na tyle, że nie próbuję takich gadek.
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Wiesz, później to i czasami nawet bywa zabawnie.Pijawka pisze: ↑15 sty 2019, 17:34 Jak radzicie sobie z "radami" i biadoleniem "życzliwych" osób, które patrząc na Waszą sytuację ( rozwód lub inną forma oficjalnego opuszczenia przez małżonka) życzą Wam "poukładania sobie życia "..czyli mówiąc krótko: udanego pożycia pozamałżeńskiego...? Nie mówią tego oczywiście w złej wierzę, ale.. jakoś dziwnie się tego słucha: jesteś młoda, jeszcze znajdziesz prawdziwą miłość (!!) albo..znajdź sobie kogoś bo szkoda życia na bycie samemu będąc ledwo po 30-stce.. Ręce i nogi mi opadają, kiedy niektóre osoby na serio mi tego życzą- doceniam ich dobrą wolę.. Ale jakoś niezręcznie się czuję. Nie każdemu tez mogłam przy okazji składania życzeń tłumaczyć moje poglądy, sytuację itd..
W niedawnej przypadkowej rozmowie w większej grupie osób z daleką znajomą i jej matką usłyszałam od nich podobne: jeszcze sobie życie ułożysz, młoda jesteś itd. Odpowiedziałam krótko, że ja już życie sobie ułożyłam raz, a teraz trwam w wierności i jest mi dobrze żyjąc w zgodzie z własnym sumieniem. Tematy wróciły do innych spraw i padło jakieś pytanie do pana, który stał obok nich, a znajoma skonsternowana powiedziała: "To jest mój... partner".
Ciekawe, czy innym też tak teraz doradzają
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Od pewnego czasu popadłam w jakiś dziwny stan "odrętwienia"...Nie "czułam" miłości do męża ani nie za bardzo potrafiłam ( i nie za bardzo miałam okazję) mu ją okazać swoją postawą.. nawet w modlitwie za niego bywałam oschła i modliłam się z posłuszeństwa ale bez żadnych poruszeń serca. Wychnięta ziemia mojego serca.... Dziwnie się z tym czułam ale nie umiałam napełnić się Bożą Miłością. Byłam jak kompletnie rozbity gliniany czerep, do którego niczego już nie da się nalać i który nijak nie przypomina tego, czym był kiedyś i czemu ma służyć. Zwątpiłam w jakimś stopniu w sens modlitwy za nasze małżeństwo. Wstyd ale tak nieraz się czułam...że już nie mam siły ani chyba ochoty się modlić za nas samych.... Teraz jest mi jeszcze trudniej kiedy okazało się,że mąż cały miniony okres kiedy miał być na szkoleniu spędził z kowalską na wczasach. Sam mi powiedział, chociaż ja przeczuwałam kłamstwo i nawet mu to mówiłam, że wiem, że mnie oszukuje i wcale nie jedzie na szkolenie... Oczywiście się zapierał, ale po powrocie przyznał się. Każdy z Was, kto przeżył coś podobnego wie o czym mówię i jak się wtedy człowiek czuje, co sobie wyobraża, jak jest zmiażdżony... Nie chcę się "nakręcać" ale jest mi ciężko. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeszcze bardziej tracę sens modlitwy za nasze małżeństwo. To pewnie tylko jakaś pokusa, ale.... ja już nie mam siły. Wymiękłam.
Moja miłość własna tym razem okazała się mocniejsza
Moja miłość własna tym razem okazała się mocniejsza
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Pijawko
Świetnie cię rozumiem.
Ja w takich sytuacjach traktowałem modlitwę jako środek dla doskonalenia siebie.
Pierwszym krokiem wyjścia u mnie z apatii i szoku po odejściu żony stała się codzienna eucharystia.
Nie ustawaj. To daje efekty w dłuższym okresie czasu.
Świetnie cię rozumiem.
Ja w takich sytuacjach traktowałem modlitwę jako środek dla doskonalenia siebie.
Pierwszym krokiem wyjścia u mnie z apatii i szoku po odejściu żony stała się codzienna eucharystia.
Nie ustawaj. To daje efekty w dłuższym okresie czasu.
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
- Płeć: Kobieta
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Moim zdaniem to oznacza, że modlitwa działa Zły się złości i wzmacnia środki, żeby Cię zniechęcić - nie pozwól na to. Im bardziej modliłam się o duszę mojego męża, tym bardziej mi dowalał. Przestawałam sie modlic i był spokój - w końcu wykukałam o co chodzi. Teraz nie zwracam na to uwagi - po prostu się modlę jak codzień. Oczywiście, że tracę wiarę w jej sens - ale wtedy mówię sobie - już Pan Bóg będzie wiedział co z tym robić, a ty się po prostu módl się JolantoPijawka pisze: ↑03 lut 2019, 13:07 Od pewnego czasu popadłam w jakiś dziwny stan "odrętwienia"...Nie "czułam" miłości do męża ani nie za bardzo potrafiłam ( i nie za bardzo miałam okazję) mu ją okazać swoją postawą.. nawet w modlitwie za niego bywałam oschła i modliłam się z posłuszeństwa ale bez żadnych poruszeń serca. Wychnięta ziemia mojego serca.... Dziwnie się z tym czułam ale nie umiałam napełnić się Bożą Miłością. Byłam jak kompletnie rozbity gliniany czerep, do którego niczego już nie da się nalać i który nijak nie przypomina tego, czym był kiedyś i czemu ma służyć. Zwątpiłam w jakimś stopniu w sens modlitwy za nasze małżeństwo. Wstyd ale tak nieraz się czułam...że już nie mam siły ani chyba ochoty się modlić za nas samych.... Teraz jest mi jeszcze trudniej kiedy okazało się,że mąż cały miniony okres kiedy miał być na szkoleniu spędził z kowalską na wczasach. Sam mi powiedział, chociaż ja przeczuwałam kłamstwo i nawet mu to mówiłam, że wiem, że mnie oszukuje i wcale nie jedzie na szkolenie... Oczywiście się zapierał, ale po powrocie przyznał się. Każdy z Was, kto przeżył coś podobnego wie o czym mówię i jak się wtedy człowiek czuje, co sobie wyobraża, jak jest zmiażdżony... Nie chcę się "nakręcać" ale jest mi ciężko. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeszcze bardziej tracę sens modlitwy za nasze małżeństwo. To pewnie tylko jakaś pokusa, ale.... ja już nie mam siły. Wymiękłam.
Moja miłość własna tym razem okazała się mocniejsza
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
- Płeć: Kobieta
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Ksiądz Pawlukiewicz: https://www.youtube.com/watch?v=MuoOVwq5mlw
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Dziękuję Bogu za to, że nie jestem "wszechwidząca", bo patrząc po ludzku- NIC nie widać, żeby modlitwa działała... kiedy ja ostatkiem moich sił, woli i resztkami wiary modlę się na rekolekcjach...w tym czasie on rozkosznie baraszkuje z kochanką w ciepłych krajach.JolantaElżbieta pisze: ↑03 lut 2019, 13:54 Moim zdaniem to oznacza, że modlitwa działa Zły się złości i wzmacnia środki, żeby Cię zniechęcić - nie pozwól na to. Im bardziej modliłam się o duszę mojego męża, tym bardziej mi dowalał. Przestawałam sie modlic i był spokój - w końcu wykukałam o co chodzi.
Boże, po ludzku jest mi ciężko...
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
- Płeć: Kobieta
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Nie myśl o tym - to raz. A dwa - nie wiesz co się dzieje w jego głowie. Jak człowiek nie chce być sam ze swoim sumieniem, to szuka zakłócaczy byle nie myśleć, żeby tylko nie zostać samemu, żeby tylko nie zostać samemu. Bo wiesz? Wtedy trzeba skonfrontować się ze swoimi myślami, swoimi wspomnieniami z "poprzedniego" życia, bo sumienie słychać. Ale ja jestem pewna, że nie da się przed tym uciec, nie da się uciec przed samym sobą. Prędzej czy później to go dogoni. Ile można siedzieć w ciepłych krajach?Pijawka pisze: ↑03 lut 2019, 16:49Dziękuję Bogu za to, że nie jestem "wszechwidząca", bo patrząc po ludzku- NIC nie widać, żeby modlitwa działała... kiedy ja ostatkiem moich sił, woli i resztkami wiary modlę się na rekolekcjach...w tym czasie on rozkosznie baraszkuje z kochanką w ciepłych krajach.JolantaElżbieta pisze: ↑03 lut 2019, 13:54 Moim zdaniem to oznacza, że modlitwa działa Zły się złości i wzmacnia środki, żeby Cię zniechęcić - nie pozwól na to. Im bardziej modliłam się o duszę mojego męża, tym bardziej mi dowalał. Przestawałam sie modlic i był spokój - w końcu wykukałam o co chodzi.
Boże, po ludzku jest mi ciężko...
Jak ja opiekowałam się rodzicami mojego męża w domu opieki, harowałam na działce, to on się bujał z tą...kowalską. Cierpiałam, płakałam. Przyjechali i zeżarli to co własnymi rękami pielęgnowałam nosząc dziesięciolitrowe konewki wody, żeby pomidory rosły. Modliłam się, wsciekałam się na Pan Boga, że na to pozwala, obraziłam się na Niego. Zarzucałam modlitwę nie widząc w niej sensu. I co? Skończyło się Ja się wciąż modlę - dziękując za wszystko i wstawiając się za moim mężem - żeby był zbawiony Wierzę, że moja modlitwa ma sens. To takie podanie złożone do Pana Boga - zostało przyjęte, teraz czekamy spokojnie na dobry czas, żeby je rozpatrzył i zrealizował
Przeczytaj sobie osiem Błogosławieństw:
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni (Mt 5,4).
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
JolantaElżbieta, ja też modlę się aby jednak po raz drugi Bóg to cofnął, ten pozew rozwodowy. Mąż jest nie przeblagany śmieje mi się w twarz. Mam wrażenie, że modlitwa nie skutkuje bo mąż , pędzi jak pociąg i stanowczo realizuje swoje plany i nie cofnie się przed niczym, choćby nie wiem co sie stało . Czasem chce odpuścić już tą modlitwę bo nie mam siły tak po ludzku.
-
- Posty: 752
- Rejestracja: 14 wrz 2017, 8:03
- Płeć: Kobieta
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
NIE ODPUSZCZAJ MIMO TEGO I ZAUFAJ PANU BOGU!burza pisze: ↑03 lut 2019, 17:44 JolantaElżbieta, ja też modlę się aby jednak po raz drugi Bóg to cofnął, ten pozew rozwodowy. Mąż jest nie przeblagany śmieje mi się w twarz. Mam wrażenie, że modlitwa nie skutkuje bo mąż , pędzi jak pociąg i stanowczo realizuje swoje plany i nie cofnie się przed niczym, choćby nie wiem co sie stało . Czasem chce odpuścić już tą modlitwę bo nie mam siły tak po ludzku.
Pogadam z Panem Bogiem o Tobie - i odmówię w Twojej intencji modlitwę do Świętego Michała Archanioła. Wiesz, gdzie w dwóch lub trzech...
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Burzo,JolantaElżbieta pisze: ↑03 lut 2019, 18:19NIE ODPUSZCZAJ MIMO TEGO I ZAUFAJ PANU BOGU!burza pisze: ↑03 lut 2019, 17:44 JolantaElżbieta, ja też modlę się aby jednak po raz drugi Bóg to cofnął, ten pozew rozwodowy. Mąż jest nie przeblagany śmieje mi się w twarz. Mam wrażenie, że modlitwa nie skutkuje bo mąż , pędzi jak pociąg i stanowczo realizuje swoje plany i nie cofnie się przed niczym, choćby nie wiem co sie stało . Czasem chce odpuścić już tą modlitwę bo nie mam siły tak po ludzku.
Pogadam z Panem Bogiem o Tobie - i odmówię w Twojej intencji modlitwę do Świętego Michała Archanioła. Wiesz, gdzie w dwóch lub trzech...
to moze i ja sie dolacze
Mnie pomaga - oprocz egzorcyzmu malzenskigo - modlitwa do Ducha Sw
Modlitwa bł. Marii od Jezusa Ukrzyżowanego (Małej Arabki)
Duchu Święty, natchnij mnie.
Miłości Boża, pochłoń mnie.
Po prawdziwej drodze prowadź mnie.
Maryjo, Matko moja, spójrz na mnie.
Z Jezusem błogosław mi.
Od wszelkiego zła,
Od wszelkiego złudzenia,
Od wszelkiego niebezpieczeństwa,
zachowaj mnie bezpiecznie.
Amen.
http://odnowadiecplocka.pl/modlitwa-malej-arabki/
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Na początku modliłam się za męża bardzo gorliwie, później było różnie, bywało,że zmuszałam się do modlitwy , aż przystąpiłam do Róż Różańcowych za współmałżonka. Teraz modlę się za niego, ale i za innych codziennie i to daje mi poczucie,że robię z innymi coś bardzo pożytecznego i potrzebnego. Jest to również moja codzienna mobilizacja. Wierzę w moc tej modlitwy.
Re: coś się stało, oj będzie bolało..
Doszło do jakiegoś paradoksu.. Są dni, kiedy nie mam siły ani wiary w sens modlitwy za nasze małżeństwo, bo my jesteśmy już po rozwodzie... Więc co tu RATOWAĆ? Czuję się tak jakbym chciała go znów wciągnąć w ten nasz chory układ, kiedy on ma możliwość i chce spróbować "szczęścia" z kowalską i jej dzieckiem. Urządza się z nią, zacieśniają więzi a ja ulegam powoli manipulacji, że nie mam żadnego prawa burzyć mu jego szczęścia. Wiem, że takie myślenie to " nie po Bożemu"...ale co kiedy ja naprawdę wątpię w sens dalszej modlitwy za nas..?