coś się stało, oj będzie bolało..

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Wiedźmin

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Wiedźmin »

marylka pisze: 21 mar 2019, 14:36 [...]
Jeżeli żona sama się kładzie przed nim na tacy - on tego nie doceni.
Nie jest dla niego atrakcyjną taka sytuacja.
[...]
Marylko,

O ile zgodzę się, że owo (brzydkie sformułowanie) "kładzie się na tacy" ...
... że owo "położenie się" może dać efekt o którym wspominasz ... ale raczej tylko w tzw. luźnych związkach ... czy innych gdzie głównie chodzi o seks i szybkie zaspokojenie - i ciągłe gonienie coraz to nowego króliczka.

O tyle w relacji małżeńskiej - w sytuacji sakramentu - to chyba jednak nie działa tak samo.
Jeśli by miało działać podobnie, to już w dniu ślubu owa żona powinna przestać być atrakcyjną kobietą dla męża - tak?
Bo przecież przysięgła, że na zawsze tylko jego... a i że wierna jeszcze do tego będzie.

Dodając do tego cytat z pisma świętego:
"Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; [...]" - no to powstaje wspomniana taca w pełnej krasie.

Jestem przekonany, że istnieje wielu mężczyzn, którzy docenią (i doceniają) to, że mają wierną żoną i ona wcale nie musi przed nimi ciągle uciekać... by być dla nich atrakcyjną.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Aleksander pisze: 21 mar 2019, 18:16
Jestem przekonany, że istnieje wielu mężczyzn, którzy docenią (i doceniają) to, że mają wierną żoną i ona wcale nie musi przed nimi ciągle uciekać... by być dla nich atrakcyjną.
Aleksandrze... obawiam się, że Marylka ma rację. Mężczyźni o jakich Ty piszesz (niewątpliwie istnieją..) jednak nie powodują swoim wiernym żonom takich problemów (zdrady, porzucenia) że one później trafiajà na sycharowski-OIOM..
Porządny mężczyzna doceni równie porządną kobietę- tu pełna zgoda. Marylka jednak podała przykład niebezpiecznie realny i nagminny...niestety.
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: marylka »

Aleksander pisze: 21 mar 2019, 18:16
Jestem przekonany, że istnieje wielu mężczyzn, którzy docenią (i doceniają) to, że mają wierną żoną i ona wcale nie musi przed nimi ciągle uciekać... by być dla nich atrakcyjną.
Nie pisalam o przypadku kiedy maż jest z żona Aleks.
Tylko kiedy mąż jest z kowalską i wie, że żona czeka.
A taka sytuacja to powrót do czasow, kiedy trzeba na nowo zdobyć żonę. Ta Żona jest zraniona przez meża i ów mąż powinien nieźle sie nagimnastykować, żeby ja odzyskać.
Też dla siebie. Im wiecej wysiłku sie wkłada w zdobycie czegos - tym bardziej potem sie to docenia.

Czy Ci sie podoba czy nie - miedzy kobieta a meżczyzna jest pewien rodzaj "tańca" - tak to nazwę.
Miedzy małżonkami też.
Nie myl z intrygami.
Powinniśmy byc dla siebie ciekawi, troche tajemniczy...to piciąga.
I to biologia jest wiec nie ma sie na co obrażac
Pozdrawiam
Wiedźmin

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Wiedźmin »

marylka pisze: 21 mar 2019, 19:55 [...]
Czy Ci sie podoba czy nie - miedzy kobieta a meżczyzna jest pewien rodzaj "tańca" - tak to nazwę.
Miedzy małżonkami też.
Albo jest, albo nie ma :) Różnie bywa w różnych związkach.
Czasem zamiast tańca jest "taca" z jednej lub drugiej strony - i innym to pasuje a innym nie.

Ale masz rację, często bywa to taniec... często niestety w stylu:

"Ona udaje że ucieka, on udaje że ją goni"
marylka pisze: 21 mar 2019, 19:55 [...] I to biologia jest wiec nie ma sie na co obrażac
A kto chciał się obrażać :) ?
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: marylka »

Aleksander pisze: 21 mar 2019, 20:29 "Ona udaje że ucieka, on udaje że ją goni"
:lol: :lol: :lol:
Masz rację
Pozdrawiam :D
Angela
Posty: 490
Rejestracja: 31 maja 2017, 1:34
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Angela »

Pijawka pisze: 21 mar 2019, 9:16
Angela pisze: 21 mar 2019, 5:27 Ale trzeba mieć nadzieję, że w jego zatwardziałym sumieniu powstanie wyłom. Zwłaszcza gdy czas pokaże, że obrana przez Ciebie postawa jest trwała.
Racja. Mam jednak jakoś przed oczyma te wszystkie przypadki oficjalnie wiernych, czekających żon- które jakoś nie doczekują się powrotu mężą i to mnie zasmuca. One "wyłożyły kawę na ławę"- stanęły w prawdzie, trwają w wierności i...ich mężowie NIC sobie z tego nie robią, wręcz jeszcze lepiej się "bawią" z kowalskimi. Przykłady takich mężów mnie demotywują. Jakoś nie znam żadnego, który by się wzruszył wiernością żony, porzucił kowalską i rychło wrócił na łono żony. Wiem, wiem..nie znam ( na szczęście) wszystkich- ale mówię z własnej obserwacji. Smutne to.
To wyłożenie ,,kawy na ławę'' o trwaniu w wierności to nie ma na razie na celu powrotu męża, tylko pokazanie, że piękniejsze jest życie w zgodzie z sumieniem, aby on nie czuł się tak komfortowo. Wytrąca mu się argument, że on może układać sobie życie z kimś innym na nowo, bo i Ty robisz to samo. Inna sprawa czy ty Pijawko teraz czujesz się naprawdę lepiej ze swoim wyborem.
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Angela pisze: 22 mar 2019, 3:04 To wyłożenie ,,kawy na ławę'' o trwaniu w wierności to nie ma na razie na celu powrotu męża, tylko pokazanie, że piękniejsze jest życie w zgodzie z sumieniem, aby on nie czuł się tak komfortowo. Wytrąca mu się argument, że on może układać sobie życie z kimś innym na nowo, bo i Ty robisz to samo. Inna sprawa czy ty Pijawko teraz czujesz się naprawdę lepiej ze swoim wyborem.
Zawsze byłam przekonana o tym, że mój mąż ma bardziej "prawe" sumienie od mojego i że jemu trudniej iść z nim na jakieś kompromisy. Mąż niekiedy sam mnie w tym utwierdzał..Teraz uważam, że takie postrzeganie męża- to było jedno wielkie kłamstwo. Ewentualnie...początkowo to była prawda, ale w ciągu życia mój mąż "zmniejszył" wrażliwość swojego sumienia, co bezpośrednio przełożyło się na konkretne czyny. O tym, że życie w zgodzie z własnym sumieniem jest piękne- to ani jego ani nikogo nie trzeba przekonywać ;-) kłopot w tym, że dyskomfort wynikający z własnych czynów wywołujących wyrzuty sumienia- można znakomicie mniejszyć poprzez otępianie, zagłuszanie i racjonalizowanie ( mój mąż jako osoba wysoko wykształcona znakomicie znajduje "racjonalne" argumenty na usprawiedliwienie swoich czynów moralnie nagannych- paradoksalnie znakomicie mu to wychodzi!).
Nie ma już tutaj pola do popisu w stylu "oj...robisz coś złego, żyjesz w niezgodzie z własnym sumieniem!" bo on wygodnie wytłumaczył sobie ( i innym) że tak jest lepiej, że ma prawo do szczęścia...a jego otępiałe sumienie jest podporządkowane jeszcze mocniej otępiałemu rozumowi. I wszystko gra i naprawdę chwilami jest mega dobrze. A że czasem coś w sercu ukłuje...oj tam oj tam..."to nic, Bóg jest przecież taki miłosierny, napewno zrozumie i wybaczy, w końcu jakby tego nie chciał to by nie dopuścił......". Znam ten mechanizm aż nadto dobrze, bo sama część mojego życia z niego korzystałam, żeby jakoś "żyć". Teraz rozumiem, że to nie było życie, ale "rzycie" ( przepraszam modreację;-) )
Pustelnik

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pustelnik »

Angela pisze: 22 mar 2019, 3:04 To wyłożenie ,,kawy na ławę'' o trwaniu w wierności to nie ma na razie na celu powrotu męża, tylko pokazanie, że piękniejsze jest życie w zgodzie z sumieniem, aby on nie czuł się tak komfortowo. Wytrąca mu się argument (...)
Angela, ja osobiście nie wiem, jaka była intencja/zamysł tego spowiednika ...
Być może było ich kilka ...
Być może jedną z nich było utwierdzenie Pijawki w jej decyzji i dodanie odwagi do stawania w prawdzie (o swoim życiu, o swoich wyborach, o zmaganiu się ze swoją drogą wiary/nawracania) ...
Wiedźmin

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Wiedźmin »

Pijawka pisze: 22 mar 2019, 8:21 [...] bo on wygodnie wytłumaczył sobie [...] że ma prawo do szczęścia... a jego otępiałe sumienie jest podporządkowane jeszcze mocniej otępiałemu rozumowi.
A nie ma prawa do szczęścia?

Otępiałe sumienie i otępiały rozum... choć wcześniej pisałaś, mąż jest wysoko wykształcony.

Ja mam takie wrażenie... że słowem "otępiały" ... czy ogólnie używając słowa "amok" ... (sam często używałem) chcemy trochę postrzegać tego naszego męża czy żonę - jako osobę (tymczasowo) upośledzoną - to w sumie prosty mechanizm... "ofierze" jest wówczas łatwiej przyjąć rzeczywistość i fakty - to takie "znieczulenie".

Ale ja daleki byłbym obecnie od osądzania wszystkich "odchodzących/zdradzaczy"... że byli otępiali czy niespełna rozumu czy w amoku... - oni mieli jakąś swoją rację i jakąś swoją prawdę - trochę jak w tym memie:

Obrazek
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: marylka »

Aleksander pisze: 22 mar 2019, 9:24
Pijawka pisze: 22 mar 2019, 8:21 [...] bo on wygodnie wytłumaczył sobie [...] że ma prawo do szczęścia... a jego otępiałe sumienie jest podporządkowane jeszcze mocniej otępiałemu rozumowi.
A nie ma prawa do szczęścia?

Otępiałe sumienie i otępiały rozum... choć wcześniej pisałaś, mąż jest wysoko wykształcony.

Ja mam takie wrażenie... że słowem "otępiały" ... czy ogólnie używając słowa "amok" ... (sam często używałem) chcemy trochę postrzegać tego naszego męża czy żonę - jako osobę (tymczasowo) upośledzoną - to w sumie prosty mechanizm... "ofierze" jest wówczas łatwiej przyjąć rzeczywistość i fakty - to takie "znieczulenie".

Ale ja daleki byłbym obecnie od osądzania wszystkich "odchodzących/zdradzaczy"... że byli otępiali czy niespełna rozumu czy w amoku... - oni mieli jakąś swoją rację i jakąś swoją prawdę - trochę jak w tym memie:
Prawo do szczęścia kończy sie tam, gdzie zaczyna sie cudze nieszczęście

Nie zbudujesz szcześcia na czyims nieszcześciu

Nie ma prawa do szczęścia za wszelka cene.
Jeśli jest egocentrycznym egoistą...to bedzie w swoim czubku nosa upatrywal szcześcia - żeby tylko jemu było dobrze.
A porzucone dziecko? Porzucona żona?
Myślisz, że ma prawo do szczęścia porzucający mąż?
A myślisz, że takie kwiatkowanie da mu szczeście?
Problem w tym, że tego szczęścia szuka tam, gdzie nie powinien.
I to go zgubi.
A po drodze - unieszcześliwi jeszcze wiele osób.

I myśle, że skoro zdradzajacy chce potem powrotu - to ta zdrada była "ogłupieniem" otępieniem umyslu" "głupią/niewłaściwą decyzją"
I jak najbardziej sluszne sa stwierdzenia jak "amok"
Otępiałe sumienie i otępiały rozum... choć wcześniej pisałaś, mąż jest wysoko wykształcony.
A to akurat jedno z drugim nie musi miec nic wspólnego. Kusy czai sie wszedzie i czyha na wszystkich. A im bardziej "mądrego" wyrwie tym wieksze tańce radosci ma.
Dlatego tacy jak ksieża czy ludzie wykształceni sa szczegolnym jego targetem. I o wiele wiecej sideł zastawia :evil:
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

Aleksander pisze: 22 mar 2019, 9:24 A nie ma prawa do szczęścia?

Otępiałe sumienie i otępiały rozum... choć wcześniej pisałaś, mąż jest wysoko wykształcony.

Ja mam takie wrażenie... że słowem "otępiały" ... czy ogólnie używając słowa "amok" ... (sam często używałem) chcemy trochę postrzegać tego naszego męża czy żonę - jako osobę (tymczasowo) upośledzoną - to w sumie prosty mechanizm... "ofierze" jest wówczas łatwiej przyjąć rzeczywistość i fakty - to takie "znieczulenie".

Ale ja daleki byłbym obecnie od osądzania wszystkich "odchodzących/zdradzaczy"... że byli otępiali czy niespełna rozumu czy w amoku... - oni mieli jakąś swoją rację i jakąś swoją prawdę - trochę jak w tym memie:
Oczywiście, że mąż ( i każdy człowiek) ma prawo do szczęścia, nikt mu go nie odbiera. O tym jednak czym jest prawdziwe szczęscie możnaby dyskutować godzinami, a tego chyba nie chcę ;-)
Znów moje "medyczne zboczenie" dało o sobie znać ;-D posłużyłam się sformułowaniem "otępienie" rozumu ( lub sumienia)= skoro coś jest teraz "otępione" to wcześniej było "ostre". Kiedyś sumienie męża postrzegałam jako prawe a jego rozum jako działający na znakomitym poziomie i nie dający się łatwo wpuścić w złudzenia i manipulacje... a jednak przyszedł na niego czas "otępienia".
Co ważne "otępienie" oznacza spłycenie, zmniejszenie wrażliwości i funkcjonowania czegoś, co pierwotnie było prawidłowe.
Celowo nie używam słów " upośledzenie"- bowiem to oznacza zaburzenie całościowe od samego początku.
Trochę tak jak w psychiatrii i neurologii- "choroby otępienne" dotyczą osób umysłowo zdrowych, które pod wpływem wieku, różnych czynników biologicznych, urazu, niedokrwienia itd.. itd.zapadają np.na demencję starczą, ch.Alzheimera itp.. Inaczej sprawa ma się z "upośledzeniem umysłowym", które dotyka człowieka od samego jego początku i w ogóle nie wykształca się prawidłowa czynność różnych obszarów mózgu.

Abstrahując od medycznych niuansów- uważam, że mój mąż mimo swojego aktualnego stanu otępienia rozumu i sumienia ma szansę na uzdrowienie. Sama jestem przykładem, że takie rzeczy mogą się wydarzyć ( chociaż u mnie to dopiero początek długiej drogi). Oczywiście nie miałabym nic przeciwko aby mąż mnie nawet wyprzedził na tej drodze do uzdrowienia sumienia, umysłu, serca, życia itd.. ;-) ale po ludzku- nie jest to w mojej mocy.
Blondynka55
Posty: 313
Rejestracja: 14 sty 2019, 15:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Blondynka55 »

Marylka pisze:
Prawo do szczęścia kończy sie tam, gdzie zaczyna sie cudze nieszczęście

Nie zbudujesz szcześcia na czyims nieszcześciu

Nie ma prawa do szczęścia za wszelka cene.
Jeśli jest egocentrycznym egoistą...to bedzie w swoim czubku nosa upatrywal szcześcia - żeby tylko jemu było dobrze.
A porzucone dziecko? Porzucona żona?
Myślisz, że ma prawo do szczęścia porzucający mąż?
A myślisz, że takie kwiatkowanie da mu szczeście?
Problem w tym, że tego szczęścia szuka tam, gdzie nie powinien.
I to go zgubi.
A po drodze - unieszcześliwi jeszcze wiele osób.

I myśle, że skoro zdradzajacy chce potem powrotu - to ta zdrada była "ogłupieniem" otępieniem umyslu" "głupią/niewłaściwą decyzją"
I jak najbardziej sluszne sa stwierdzenia jak "amok"

Zgadzam się z Marylką szczęścia nie buduje się na ludzkiej krzywdzie.
Te słowa usłyszałam również od zakonnika;który również mnie w tym utwierdził.
Bo jak mąż czy żona, który ma tą świadomość że rani drugą osobę i po kolei swoje dzieci czerpie z tego satysfakcję i przyjemność. Dla mnie osobiście jest to podejście egoistyczne,tzw. chora miłość do samego siebie,po drodze wyrzadzajaca wiele złego swoim bliskim o których wogóle się nie myśli.
Ostatnio zmieniony 22 mar 2019, 11:23 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: poprawiono cytowanie
katblo
Posty: 1435
Rejestracja: 03 lut 2017, 8:14
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: katblo »

Nie wolno usprawiedliwiać zdrady tzw. "prawem do szczęścia", tak samo jak nie wolno tłumaczyć innych moralnie złych decyzji swoim prawem do decydowania o sobie, ponieważ moje decyzje mają wpływ nie tylko na mnie.
Żyjemy w świecie nadmiernego psychologizowania. Bo ktoś miał trudne dzieciństwo, bo ktoś poczuł się zaniedbany, zraniony itd. itp.
Zło zawsze pozostanie złem, a kłamstwo kłamstwem.
Rzecz moralnie zła nigdy nikogo na dłuższą metę nie uszczęśliwi, ponieważ jest zła. A ponieważ jest przyjemna, przychodzi w płaszczyku dobra i ciężko z niej zrezygnować, tym bardziej manipuluje tu ktoś półprawdami.

A otępienie sumienia i rozumu zdarza się również ludziom wykształconym, z mojego doświadczenia wynika, że nawet częściej, ponieważ im więcej intelektualizmu i psychologizowania, tym bardziej zacierają się granice dobra i zła.

zdrada zawsze oznacza niedojrzałość emocjonalną, a bywa, że wysoki poziom inteligencji intelektualnej nie idzie w parze z inteligencją i rozwojem emocjonalnym, wykształcenie, inteligencja nie zawsze idą w parze z brakiem zaburzeń emocjonalnych.

Pijawko, jak to napisałaś, będzie bolało... Stanięcie w prawdzie o sobie, o małżeństwie, boli.
Na pewno nie jest Ci łatwo, ale dobrze że jesteś :-) i dobrze że tutaj jesteś :-)

W 2008 mąż przyznał, że traktuje nasze małżeństwo za błąd. A jednak dzisiaj Bogu dziękuję za to, że w 2009 trafiłam na stronę Sychar. I cenniejsze dla mnie te lata kryzysu, stawania w prawdzie, nawrócenia niż cokolwiek innego. Bałam się trudnych doświadczeń, a teraz za nie dziękuję.
Bo jak to pisze ks. Dziewiecki bolesne emocje związane z kryzysem pomagają mi wzrastać bardziej, a w konsekwencji być szczęśliwą bardziej niż sukcesy, powodzenie i emocje typu zadowolenie.
Katarzyna
jacek-sychar

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: jacek-sychar »

katblo pisze: 22 mar 2019, 11:13 A otępienie sumienia i rozumu zdarza się również ludziom wykształconym, z mojego doświadczenia wynika, że nawet częściej, ponieważ im więcej intelektualizmu i psychologizowania, tym bardziej zacierają się granice dobra i zła.
Bo ludzie wykształceni łatwiej potrafią sobie zbudować intelektualne alibi? :P
Awatar użytkownika
Pijawka
Posty: 272
Rejestracja: 12 wrz 2018, 15:01
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

Post autor: Pijawka »

jacek-sychar pisze: 22 mar 2019, 11:29
katblo pisze: 22 mar 2019, 11:13 A otępienie sumienia i rozumu zdarza się również ludziom wykształconym, z mojego doświadczenia wynika, że nawet częściej, ponieważ im więcej intelektualizmu i psychologizowania, tym bardziej zacierają się granice dobra i zła.
Bo ludzie wykształceni łatwiej potrafią sobie zbudować intelektualne alibi? :P
Doprawdy nie wiem skąd we mnie to przekonanie, że niektórzy "zdradzacze" naprawdę są szczęśliwi i ani myślą burzyć ten stan.. Macie rację, że szczęścia nie zbuduje się na nieszczęściu porzuconego małżonka, że bez Boga nie ma szczęśćia..że to tylko psychologizowanie i racjonalizowanie swojego grzechu, egoizmu, głupoty, niedojrzałości czy jakkolwiek to nazwać...
Ale ja naprawdę ostatnio mam przekonanie, że przez jakiś czas da się być szczęśliwym w takim zakłamaniu. Diabelskie znieczulenie rzeczywiście działa ( u tych co znam to wręcz trwa latami i nie ustępuje...) To jest smutne i straszne jednocześnie.
ODPOWIEDZ