Marylko,
O ile zgodzę się, że owo (brzydkie sformułowanie) "kładzie się na tacy" ...
... że owo "położenie się" może dać efekt o którym wspominasz ... ale raczej tylko w tzw. luźnych związkach ... czy innych gdzie głównie chodzi o seks i szybkie zaspokojenie - i ciągłe gonienie coraz to nowego króliczka.
O tyle w relacji małżeńskiej - w sytuacji sakramentu - to chyba jednak nie działa tak samo.
Jeśli by miało działać podobnie, to już w dniu ślubu owa żona powinna przestać być atrakcyjną kobietą dla męża - tak?
Bo przecież przysięgła, że na zawsze tylko jego... a i że wierna jeszcze do tego będzie.
Dodając do tego cytat z pisma świętego:
"Żona nie rozporządza własnym ciałem, lecz jej mąż; [...]" - no to powstaje wspomniana taca w pełnej krasie.
Jestem przekonany, że istnieje wielu mężczyzn, którzy docenią (i doceniają) to, że mają wierną żoną i ona wcale nie musi przed nimi ciągle uciekać... by być dla nich atrakcyjną.