Strona 2 z 20

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 30 paź 2018, 22:32
autor: ozeasz
Pijawka pisze:Po ludzku już nie ma nadziei. Moje małżeństwo umarło. "Po co więc trudzić Nauczyciela"?( Mk.5, 35)
Rzekł do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» J 11,25-26

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 31 paź 2018, 10:22
autor: Pijawka
To prawda..każdy,kto żyje i wierzy... A ja nie czuję się ani żebym żyła ani wierzyła :( może Jezus zdziwi się mojemu niedowiarstwu, ale naprawdę czuję się martwa. Od jakiegoś czasu tak mam...

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 31 paź 2018, 10:28
autor: Jonasz
Pijawka pisze: 30 paź 2018, 21:58 Po ludzku już nie ma nadziei. Moje małżeństwo umarło. "Po co więc trudzić Nauczyciela"?( Mk.5, 35)
A co To Nauczyciel Wam pościągał obrączki i schował do szuflady przed Wami ;)

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 31 paź 2018, 12:01
autor: Pijawka
jarek70 pisze: 31 paź 2018, 10:28
A co To Nauczyciel Wam pościągał obrączki i schował do szuflady przed Wami ;)
Nie... Mąż obrączki nie nosił od wielu lat z powodu charakteru pracy. Ja w obecnej pracy początkowo nosiłam swoją obrączkę na łańcuszku ale po serii kilku incydentow całkowicie zabroniono nam nosić biżuterię (względy sanitarno-epidemiologiczne czy BHP..) trafiły do pudełka z biżuterią i leżą tam wtulone w siebie. Smutny widok. Tymbardziej nie mam siły ani powodu zakładać jej (idąc do sklepu,na spacer czy gdziekolwiek poza pracę) będąc po rozwodzie I mając świadomość, że mąż "chce spróbować" życia z kowalską.. co w ten sposób miałabym zademonstrować jemu i wszystkim wokoło? Kto wie,że mamy sakrament ten też wiedział nawet gdy nie nosiliśmy obrączek..
Zaklinanie rzeczywistości nic nie da. Mimo wszystkiego złego co uczyniłam ja mam zaobrączkowane serce...

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 31 paź 2018, 12:40
autor: Jonasz
Pijawka pisze: 31 paź 2018, 12:01 Mimo wszystkiego złego co uczyniłam ja mam zaobrączkowane serce...
Ale mąż tego nie widzi...
Powiem Ci,że swego czasu ja też ściągnąłem i żałuję.
Musiał być "przykry" widok dla żony.

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 31 paź 2018, 12:47
autor: Jonasz
Pijawka pisze: 31 paź 2018, 12:01 co w ten sposób miałabym zademonstrować jemu i wszystkim wokoło?
Po latach zaczynam dostrzegać sens.
To znak dla mnie i dla Boga.
Nikogo innego.
No i dla żony/męża. Noszę czyli nie odrzucam, nie noszę pogardy.

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 31 paź 2018, 14:11
autor: Pijawka
jarek70 pisze: 31 paź 2018, 12:47 Po latach zaczynam dostrzegać sens.
To znak dla mnie i dla Boga.
Nikogo innego.
No i dla żony/męża. Noszę czyli nie odrzucam, nie noszę pogardy.
Ja i Bóg wiemy, że moje serce jest ściśnięte obrączką, która w nie wrosła przez wszystkie lata jej noszenia i nie-noszenia..tutaj nie potrzeba nam "znaku"... wiedzą to też inni ludzie - ci, którzy są ze mną blisko i znają sytuację. Nikogo obcego, kto i tak nie wie o co chodzi to nie interesuje.. A dla męża to żaden "znak" ponieważ on wie,że to nie ja to odrzuciłam i pogardziłam...to on chciał rozwodu. On pierwszy przestał nosić obrączkę. Może gdyby ja założył to byłby znak dla mnie(??). Ale w obecnej sytuacji to niemożliwe. Formalnie (w sensie ludzkim, cywilnym, oraz kazdym z wyjatkiem sakramentu) małżeństwo nie istnieje więc noszenie obrączki i udawanie,że nic się nie stało jest dość.. kłopotliwe. Stawia mnie w roli osoby porzuconej, która zaklina rzeczywistość i traktuje obrączkę jak demonstrowanie swojej racji.
Nawet kiedyś przymierzylam moją obrączkę...I jest taka..wielka...wręcz sama spada mi z palca.. wychudłam bardzo, dłonie mam patyczaste więc i zakładanie jej grozi zgubieniem przy zwykłym opuszczeniu ręki.. wewnątrz jest grawer z Ewangelii więc zmiana rozmiaru (bez uszkodzenia napisu) tez odpada. Trudno.

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 09 gru 2018, 19:14
autor: Bożena123
Cześć Pijawka ,gdy czytam Ciebie , to tak jakbym siebie widziała kiedyś.
Jeżeli mogę to odniosę się do tego- Moje małżeństwo umarło. "Po co więc trudzić Nauczyciela"?( Mk.5, 35)
Gdy mój mąż oświadczył,że odchodzi , ma kobietę i chce rozwodu,myślałam,że umrę i ,że małżeństwo umarło na zawsze. Nie byłam w takich relacjach z Bogiem jak Ty.Nie chodziłam na Mszę Św. i nie korzystałam z sakramentów, dla tego mój ból ulokowałam w obcym mężczyźnie , nie w Jezusie.
W skrócie Ci powiem,że ta znajomość zakończyła się kontraktem , później urodziłam dziecko, a później zaczęły otwierać się mi oczy i zobaczyłam w jakim dziadostwie jestem.Moje świadectwo nawrócenia jest na YouTube jak chcesz możesz oglądnąć. I dziś nie uważam , że moje małżeństwo umarło.Nie umarło , tylko przestał palić się ogień miłości ,ale wystarczy powiew Ducha Św i będzie tam wielki ogień , wierzę w to! Nauczyciel wie o tym co się dzieje w naszych sercach i faktycznie nie ma co Go trudzić,tak jak mówił Ojciec Dolindo , tylko po prostu Mu to oddać i nie martwić się, tylko zaufać,

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 10 gru 2018, 9:52
autor: Pijawka
Kochana Bożenko, dziękuję Ci za dobre słowo i świadectwo ( nie jestem pewna czy to jest to świadectwo, które jakiś czas temu oglądałam na YT więc jeśli chcesz możesz podesłać link).
Moja sytuacja się komplikuje, po ludzku patrząc- robi się coraz trudniejsza. Mąż angażuje się w związek z kowalską, sypia z nią i dziećmi u niej w mieszkaniu... "Mój pan kawaler" też coraz bardziej zaangażowany snuje plany na wspólne święta (!)- chociaż jest niewierzący i od lat kościół omija dużym łukiem ( chyba, że ze mną idzie "pozwiedzać") Jest zakochany, w każdej możliwej chwili chce spędzać czas z nami.. a ja jestem w tym zgubiona. Z jednej strony cieszę się, że mam w nim ogromną pomoc w wielu sprawach, miłe towarzystwo, zaradnego faceta, który wiele mi oferuje i który w końcu czuje się komukolwiek potrzebny... a z drugiej strony- czuję i wiem, że "to nie jest TO"..nie mam w sobie do niego takiej miłości...moje serce jest ciągle poślubione mojemu mężowi (!!! aż chciałoby się to wykrzyczeć...) i wiem że to wszystko co pięknie wygląda to budowanie na piasku. Bezczelnie modlę się o zerwanie tych relacji- męża z kowalską i mnie z kowalskim, ale jednocześnie obserwuję jak kolejne "niteczki uwiązania" kotwiczą nas w tych układach z dala od małżeństwa. Szarpię się, miotam, cierpię.. i bezsilnie opadam z rozgoryczeniem zauważając, że mój mąż też nie jest uwolniony ( a może nawet tego nie chce..?) Wspominał kiedyś, że ma "no jakieś tam wyrzuty sumienia czasem"...ale podobnie jak ja- nic z tym nie robi (?). Ja już tylko się modlę, nie widzę innej nadziei. Nie wiem nawet co powinno być pierwsze- zatęsknienie za sobą co da siłę do zerwania z kowalskimi, czy zerwanie z kowalskimi i z czystym sercem zwrócenie się ku współmałżonkowi.. Napewno każde z tych działań musi być poprzedzone zatęsknieniem za Bogiem i pragnieniem nawrócenia. I od tego zaczęłam... modlę się o nasze nawrócenie w pierwszej kolejności.
Przyznam, że w swojej strasznej nędzy moralnej i czarnym dole zagłady w jakim się znajduję podjęłam się 90-dniowej modlitwy duchowego wspierania małżeństw zagrożonych rozpadem. Moje małżeństwo już się rozpadło, umarło, zgniło i zamieniło w próchno, które wiatr rozmiata...ale liczę na to, że moja modlitwa ( najlepsza na jaką mnie obecnie stać) dzięki miłosierdziu Bożemu pomoże innym małżonkom ocalić ich rodzinę. Tak więc czekajcie na łaski, Bóg napewno komuś z Was pomoże.

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 10 gru 2018, 11:33
autor: ozeasz
Pijawka pisze:Nie wiem nawet co powinno być pierwsze- zatęsknienie za sobą co da siłę do zerwania z kowalskimi, czy zerwanie z kowalskimi i z czystym sercem zwrócenie się ku współmałżonkowi..
A kiedy byłaś sobą ..i co to znaczy ..i ile trzeba -wystarczy by przestać Nią być ,jak długo można żyć nie będąc sobą i jakie to spustoszenie czyni choćby z sumieniem ?

Czytając Twój pierwszy post zastanawiam się ….co Was trzymało ze sobą ,skoro po tym jak mąż sobie przygruchał kowalską ,Ty zrobiłaś to samo i to dosyć szybko ?

Podziwiam szczerość Twojego dzielenia tutaj i w wątku Bjamial Brak ,ale czy samo liczenie na to że ktoś podejmie za Ciebie decyzję to dobry pomysł ? Każdy dzień oddala od tego , co sama zauważasz (jeszcze) -
serce jest ciągle poślubione mojemu mężowi
.
Pijawka pisze:...moja modlitwa ( najlepsza na jaką mnie obecnie stać) dzięki miłosierdziu Bożemu pomoże innym małżonkom ocalić ich rodzinę.Tak więc czekajcie na łaski, Bóg na pewno komuś z Was pomoże.
Dlaczego siebie wyłączyłaś z tego ? Żeby było łatwiej ?


Pozdrawiam serdecznie . :)

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 10 gru 2018, 11:49
autor: Pijawka
ozeasz pisze: 10 gru 2018, 11:33 Dlaczego siebie wyłączyłaś z tego ? Żeby było łatwiej ?
Nie wyłączyłam z tej modlitwy siebie ( tzn.naszego małżeństwa)...wręcz przeciwnie. Jestem jak szczeniak węszący pod stołem panów, aby co prędzej nasycić się choćby okruchami, jakie spadną na ziemię. "Na górze" niech ucztują, nasycjaą się, cieszą obfitością...bo i mnie to cieszy, kiedy ktoś otrzymuje wielkie łaski.
Nie wiem dlaczego ale teraz jakoś nie potrafię pomyśleć o sobie, o moim mężu...że jesteśmy Dziećmi Boga, które mają prawo jeść przysmaki ze stołu i ucztować "na górze". Ja chcę okruszka z podłogi!! Jestem tak zagłodzona, że więcej boję się (?) poprosić. I nie jest mi z tym łatwo. Ale szczerze to coś mnie blokuje przez "bezczelną modlitwą o wielkie łaski dla siebie i mojego małżeństwa"..i nie wiem co to jest, nie potrafię tego precyzyjnie określić.

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 10 gru 2018, 12:50
autor: Angela
Pijawka pisze: 10 gru 2018, 11:49 Ale szczerze to coś mnie blokuje przez "bezczelną modlitwą o wielkie łaski dla siebie i mojego małżeństwa"..i nie wiem co to jest, nie potrafię tego precyzyjnie określić.
Że nie jesteś warta zawalczyć o swoją i męża świętość? Jeśli nawet nie w swoich oczach, to Jezusa. On, który oddał życie za tą Waszą świętość, jest zatem wart aby odpiwiedzieć Mu wdzięcznością. O swoją świętość zawalczysz konkretnym działaniem, np zerwaniem definitywnym kontaktu z kowalskim. To też jest akt miłości względem kowalskiego, sygnał, że i on może zawalczyć o swoją świętość. O świętość męża zawalczysz modlitwą i ofiarowaniem cierpienia, które będzie kosztem Twoich powyższych działań.
Może blokuje Cię obawa porażki? Że nie dasz rady sama? Sama nie, ale Bóg jest zaślubiony ,,na trzeciego'' w wasze małżeństwo.
To heroizm, ale nic piękniejszego w życiu Cię nie spotka (po Bożemu, nie po ludzku), obejrzyj:
https://m.youtube.com/watch?v=aYAJIiY7xWk

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 10 gru 2018, 16:23
autor: Bożena123
https://youtu.be/L5fnA577BZI
Pijawka , posyłam link z przed paru lat.🙂 obecnie moja miłość do męża mogę powiedzieć , że ewaulowała. Uczę się każdego dnia kochać go mimo wszystko , mimo tego , że widzę go z Kowalską , mimo tego, że podrywają mnie mężczyźni .
Trzymaj się i nie daj się miotać falom. Wiesz , że to zły burzy „spokojną i cichą tafle wody”
Kiedy jesteś u kresu , Jezus jest u początku . Tego się trzymaj . Ja staram się , choć nie raz jest mega ciężko ! Ogromną rolę i duże wsparcie w tym trzymaniu się odgrywa dla mnie Wspólnota . Nasze spotkania w Ognisku , rozmowy , telefony pozwalają mi czuć , że nie jestem sama z problemem .

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 11 gru 2018, 13:22
autor: Pijawka
Bożenko....dzień przed tym jak wstawiłaś link do świadectwa na YT z jakiegoś nieznanego mi powodu ten film pojawił się jako propozycja na mojej liście wyświetleń na YT.. obejrzałam go z szybko bijącym sercem...jestem pod ogromnym wrażeniem Twojego świadectwa. Dziękuję Ci bardzo. Nie wiem jak w meandrach internetu akurat ta propozycja pojawiła się na liście...
Jak mi dzisiaj ciężko i smutno..

Re: coś się stało, oj będzie bolało..

: 11 gru 2018, 16:31
autor: Bożena123
Kochana , przytulam Cię 🙂będzie dobrze !