Kochani- i znów proszę Was o modlitwę za mnie i za mojego męża... może powinnam napisać w "kąciku modlitwy"...chociaż tak naprawdę słowo "kącik" nie pasuje do mojej ŚCIANY do jakiej doszłam... i zazwyczaj uważałam, że to jest ściana płaczu w moim życiu, to dziś wiem...że płacz to też wielka łaska. A łez ostatnio mi nie brakuje. Ale... chcę napisać o czymś innym.
Od jakiegoś czasu w "niewytłumaczalny" sposób czuję, że jestem na złej drodze. Każdy miłośnik gier komputerowych typu - rajdy, wyścigi itp..wie,że podczas gry, kiedy człowiek się nieźle "zakołuje" na drodze ( np .po zaliczeniu dzwona,uderzeniu przez inne auto, albo tak z ciekawości..) i jedzie w przeciwnym kierunku niż wyznaczona trasa przejazdu- zazwyczaj na ekranie pojawia się wielki napis WRONG WAY ( co oznacza: zła droga!) Można kontynuować jazdę pod prąd przez pewien czas ( nawet dość ekscytujące doznanie) ale nijak nie ukończy się wtedy gry, o trofeum też nie ma co marzyć...a i można komuś jadącemu prawidłowo zrobić wielki kłopot-delikatnie mówiąc.
W moim życiu właśnie nadszedł moment, kiedy przestałam ignorować napis "WRONG WAY", który od dawna miałam przed oczami serca. Powiedziałam "mojemu kowalskiemu" że nie chcę żyć w takim układzie.. że jest mi ciężko bez Komunii świętej. On wspaniałomyślnie

jako osoba niewierząca- nie widzi problemu, żebym sie wyspowiadała i poszła do Komunii skoro bardzo chcę, a później znów spotykała sięz nim i planowała wspólną przyszłość "na kontrakcie".

Jest zaangażowany nieproporcjonalnie bardziej ode mnie, nie wiem jak delikatnie i stanowczo z nim postąpić a jednocześnie nie używać ( za przeproszeniem) Boga jako "pały" żeby go Nim okładać. Przyczyną dla której uważam, że nie mogę być z "moim kowalskim" jest nie jego ateizm i inne wady, ale to, że jestem sakramentalną żoną mojego męża i tak będzie do śmierci. Czy to się nam podoba czy nie. I nie zmieni tego fakt, że mój mąż też ma "swoją kowalską", z która sobie wije gniazdo i planuje przyszłość. Czasem łapię się na tym, że życzę im...aby Bóg zstąpił i pomieszał im języki...zburzył pyszne zamiary i pułapki złego, które oboje sobie przyswoiliśmy jako fajny sposób na życie. U mnie powoli już zaczyna się coś dziać, Maryja swoją śliczną stópką już zaczyna deptać wężowy łeb w moim życiu

Nieśmiało przypominam Jej, że może równocześnie zechciałaby drugą stópką zdeptać równie misterną pułapkę złego w życiu mojego męża- chociaż to jest nasze jedno życie, a po ślubie też i nasze jedno ciało ( chociaż zmasakrowane, poćwiartowane, zbezczeszczone niemiłosiernie i do tego rozrzucone w kawałkach)...Każdy dzień jest bezcenny, szkoda marnować Łaskę Bożą.
Proszę Was o modlitwę za nawrócenie. Nie chcę być egoistyczna i prosić wyłącznie za siebie, "zawłaszczać" sobie łaski z Waszego wstawiennictwa...ale na mocy sakramentu małżeństwa proszę o modlitwę też za mojego małżonka. Bóg Wam powie o co i jak się pomodlić. Ja ze swojej strony trwam w modlitwie za Was. Jutro ( mam nadzieję) ucałuję podłogę w Domu Maryi
