Wigilia czas oczekiwania na...

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

tata999
Posty: 1173
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: tata999 »

Nirwanna pisze: 27 gru 2019, 18:40
Dwie gładkie taśmy mogą się zbliżyć maksymalnie, nie istnieje pomiędzy nimi nic co by mogło przeszkodzić bliskości, a jednocześnie gdy potrzebują się rozdzielić - nie ma trzasku, nie ma wysiłku, nie ma bólu.
Taki stan idealny ;-)
I jeszcze jedna uwaga równie istotna - jeśli celem odwieszenia miałoby być "brak wysiłku i brak bólu" w związku, to faktycznie wystarczyłoby ominąć związek, czyli nie wchodzić w niego. Myślę, że celem nie jest unikanie wysiłku i bólu, a wręcz wysiłek i ból są nieuniknione i często niezależne od nas samych.
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13349
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: Nirwanna »

Wiedźmin pisze: 27 gru 2019, 19:20 skoro nie będzie gładkości, to jak chciałabyś ją zaobserwować? ;)
Ależ ja nie mam potrzeby jej obserwować :-) Lęk przed kontrolą? ;-)
Przepraszam - trochę zażartowałam. Być może nazwałam "haczyk" ;-)

Chodzi mi o to, że im mniej mam wypustek i haczyków, tym łatwiej mi z osobą nawet mało bliską dzielić się sobą, swoimi przemyśleniami, swoim doświadczeniem. Chodzi o mnie. Relacja jest pochodną.
I to właśnie miałam na myśli - gdy każde z nas ma jakiś obszar taśmy wygładzony, każde z nas może dzielić się swoim doświadczeniem w wolności i bez lęku.

Dzielę się więc - gdy mam sporo wygładzone w porównaniu z przeszłością, to nawet gdy mąż ma wciąż te same pętelki i haczyki, to mi jest w tej relacji łatwiej, bo mnie "nie haczy".
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Pustelnik

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: Pustelnik »

tata999 pisze: 27 gru 2019, 19:26
Nirwanna pisze: 27 gru 2019, 18:40 Tytuł: Wigilia czas oczekiwania na...
tata999 pisze: 27 gru 2019, 15:06 Konia z rzędem temu, kto pokusi się o stworzenie wystarczająco dobrej definicji odwieszenia.
Spróbuję - przez porównanie.

Zawieszenie emocjonalne to bliskość typu zapięcie na rzep. Jednak strona ma haczyki, druga pętelki, jak się zbliżą, dotkną, to już trzymają solidnie; każde odpięcie wymaga trochę siły i słychać trzask (boli). Te haczyki i pętelki to nasze głody emocjonalne i braki, u obu stron takie same, wektory tylko przeciwne.
Odwieszanie polega nie na nie zbliżaniu się, aby się nie zahaczyć (to właśnie opisujesz jako postawę egoistyczną), tylko na likwidowaniu haczyków i pętelek (...)
Taki stan idealny ;-)
Dziękuję za próbę. Medal za odwagę bycia pierwszą. Zachęcam do przedstawiana kolejnych lub doprecyzowywania.

Próbuję zrozumieć tę myśl.(...)
Myślę, że niektóre pustki są po to, żeby je zapełniać, żeby "życie nabrało sensu", żeby nie wieść życia próżnego - również na płaszczyźnie małżeńskiej (w końcu małżeństwo zostało wyodrębnione jako oddzielny sakrament). Jeśli istnieją dobre "głody i braki", czyli takie, które są intencją Boga, to usuwanie ich byłoby niezgodne z wolą Bożą, a więc niewłaściwe. Konfliktowałoby to się z postulowaną tu na forum koncepcją, że odwieszenie od męża/żony jest pożądane i bezwględnie słuszne.
Swego czasu odwiesilem się od córek i żony.
Ostatnio odwiesilem się od mojej wizji "zarobkowania" ( w tym i moje "wypalenie zawodowe") oraz "wydawania" zarobionych uprzednio funduszy.
A niebawem w 2020 roku (kontynuacja dlugiego urlopu bezpłatnego) - planuję poslugiwać imigrantom być może - "chybił/trafił" - obóz "gdzieś tam" w Grecjii ... .
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13349
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: Nirwanna »

tata999 pisze: 27 gru 2019, 19:26 Myślę, że niektóre pustki są po to, żeby je zapełniać, żeby "życie nabrało sensu", żeby nie wieść życia próżnego - również na płaszczyźnie małżeńskiej (w końcu małżeństwo zostało wyodrębnione jako oddzielny sakrament). Jeśli istnieją dobre "głody i braki", czyli takie, które są intencją Boga, to usuwanie ich byłoby niezgodne z wolą Bożą, a więc niewłaściwe. Konfliktowałoby to się z postulowaną tu na forum koncepcją, że odwieszenie od męża/żony jest pożądane i bezwględnie słuszne.
Dobrze myślisz - te "niektóre pustki" to są dane nam od Boga potrzeby, można pewne je nazywać "dobrymi głodami".
I dlatego tak ważne jest to:
tata999 pisze: 27 gru 2019, 19:37 jeśli celem odwieszenia miałoby być "brak wysiłku i brak bólu" w związku, to faktycznie wystarczyłoby ominąć związek, czyli nie wchodzić w niego. Myślę, że celem nie jest unikanie wysiłku i bólu, a wręcz wysiłek i ból są nieuniknione i często niezależne od nas samych.
Jeśli celem życia jest brak wysiłku i brak bólu, to sorki, ale co to za życie? :shock: Zwłaszcza w kontekście danych nam od Boga potrzeb? Więc niesłuszną jest teza, że wystarczy ominąć związek. itd.

Potrzeba, m.in. tworzenia związku jest potrzebą dobrą, daną od Boga. W tworzeniu związku nie chodzi o brak wysiłku i brak bólu w ogóle, bo one są potrzebne, tylko o brak wysiłku i bólu neurotycznego, nadwrażliwego, niepotrzebnego, nierozwojowego.

Stąd realizowanie dobrze, zdrowo pojętej potrzeby (w wymaganym w tym przypadku trudzie i wysiłku) jest drogą do świętości, zaś realizowanie chorych głodów i braków, wykoślawionych potrzeb - jest wędrówką do piekła, zaś ból bywa wtedy sygnałem alarmowym, danym od Boga - że jestem na złej drodze.
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Monti
Posty: 1261
Rejestracja: 21 mar 2018, 18:14
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: Monti »

Znów zbliża się Boże Narodzenie, więc warto odświeżyć ten wątek. Święta to dla wielu z nas trudny czas, bo przypominają o rodzinie, która się rozsypała. Ale też przynajmniej dla niektórych czas spotkania z małżonkami i próby rekonstrukcji w miarę przyjemnej atmosfery świątecznej.
Ja dostałem zaproszenie od żony na Wigilię. Mimo wielu zawirowań, jakie nastąpiły w kończącym się roku, nasze relacje są poprawne. Cieszę się, że dzięki temu syn przynajmniej na chwilę będzie miał namiastkę normalnej rodziny.
"Szukaj pokoju, idź za nim" (Ps 34, 15)
Bławatek
Posty: 1660
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: Bławatek »

Monti, dziękuję za odgrzewanie tematu tak ważnego dla takich "świeżakow" jak ja.

Ciągle się zastanawiam jak będzie wyglądała nasza Wigilia i święta.

Wigilię zawsze spędzaliśmy z moją rodziną, z którą dzielimy dom więc pewnie mąż nie będzie chciał z nimi zasiąść do wspólnego stołu (ma dużo w głowie ubzdurane np. tych którzy są podani przeze mnie do sądu nie uznaje). A i zazwyczaj w dni wolne jak weekendy nie ma dla nas czasu - woli odpoczywać w samotności, jak zazwyczaj mówi, więc może też tak będzie chciał spędzić świąteczny czas.

Kupując prezenty też coś dla męża kupiłam, ale nie wiem czy dawać.

Dziwne te dni będą.

Będę się starać aby nie było smutno, żeby syn miał dobrze spędzony czas.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: Caliope »

Moja poprzednia wigilia była bardzo ciężka, grałam, że wszystko jest w porządku, a w sercu ból, jakoś nie mam za bardzo chęci na przeżywanie świąt jak kiedyś. Prezent dla męża chcę kupić, pojadę do rodziny, mąż pytał czy mam ochotę pojechać z nim na święta do teściowej, nawet nie kręci nosem, że i do mojej matki wypada. Miłe to z jego strony, jesteśmy cały czas razem, ale forma inna, ja myślę o sobie i jak ja chcę w te święta być z ludźmi. Najbardziej cieszę się, że to narodziny Jezusa, będzie pasterka której odsłucham, będę z Bogiem w ten piękny czas.
Załamana
Posty: 240
Rejestracja: 03 kwie 2020, 12:55
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: Załamana »

Boje się Wigilii... pierwsza bez niego dziś mięliśmy obiad w gronie rodzinnym bo siotra miała nie dawno urodziny i był o nim temat i znowu na mnie niektorzy bliscy wsiedli ze go bronię oni tego chyba nie rozumieją... ja naprawdę uważam że to dobry człowiek moze pogubiony był przez te lata moim mężem i nie umiem teraz tego wszystkiego przekreslić oj ciężko. Świąt sie boje najbardziej poczatku Wigilii ale trzeba sobie z tym poradzić nie da sie inaczej...
sajmon123
Posty: 880
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: sajmon123 »

Ja mam to szczęście, że żona zaprosiła mnie na wigilię by dzieci miały normalne święta. Czego można życzyć żonie przy dzieleniu opłatkiem? No przecież nie mogę życzyć jej duzo miłości, bo może to odebrać jako "idź i szukaj sobie kogoś", czy też nie wiem, wszystkiego o czym marzysz (co jak marzy o rozwodzie?). Wiem, że szukam dziury w całym, ale mam teraz taką rozkminkę.
LvnWthHpe20
Posty: 121
Rejestracja: 09 lip 2019, 6:41
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: LvnWthHpe20 »

U mine to już trzecie święta sam. Nie wiem gdzie żona jest, co porabia. Kontaktu z nią nie mam od dnia kiedy mnie zaaresztowała. Jest to ciężki temat moja rodzina uważa ze jestem zwariowany czekając na jej powrót. Próbują mi wmusić, ona cię skłamała przy ołtarzu. A ja spokojnie, odpowiadam tylko Bóg wie czy kłamała czy nie. Ciężki temat ja będę w procy a po powrocie w święta do rodziców. Ciężkie życie, ale tylko do podźwignięcia z Jezusem.
Szczęśliwy mąż, który nie idzie za rada występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą”(Ps 1, 1-2)
elena
Posty: 428
Rejestracja: 14 kwie 2020, 19:09
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: elena »

W moim przypadku to już druga Wigilia bez męża, myślę, że będzie trochę łatwiej niż rok temu. Jeszcze we wrześniu proponowałam, abyśmy spędzili razem Wigilię, żeby syn miał takie rodzinne święta z rodzicami a nie trochę u mamy, trochę u taty, ale mąż nie wyraził zgody, więc nie poruszałam więcej tematu świąt.
„Kocha się nie za cokolwiek, ale pomimo wszystko, kocha się za nic”. Ks. Jan Twardowski
spokojna
Posty: 162
Rejestracja: 30 cze 2018, 21:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: spokojna »

U mnie pierwsza Wigilia bez męża od 32 lat . Oo 5 miesięcy mieszkamy osobno . Obydwoje wracamy do Polski. Ale mąż zakopuje się w domu na wsi, a ja wracam do miasta , do mieszkania gdzie mieszkaliśmy razem . Już dzisiaj zapowiedział Córce przez telefon , że na święta go nie będzie i nie chce ze mną spędzać Wigilii . Ja po mimo tego mam pokusę zaprosić go i nie mogę rozeznać , czyj to jest podszept . Boski , czy złego ? :(
Odstąp od złego i czyń dobrze , a będziesz trwał na wieki .
Ps.37.27
spokojna
Posty: 162
Rejestracja: 30 cze 2018, 21:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: spokojna »

A może to dlatego, że chodzi za mną od kilku dni tekst ,, Tak mnie skrusz, tak mnie złam , tak mnie wypal Panie " i dzisiejszą spowiedzią ? ;)
Odstąp od złego i czyń dobrze , a będziesz trwał na wieki .
Ps.37.27
Sarah
Posty: 372
Rejestracja: 01 maja 2020, 13:46
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: Sarah »

Ja wigilię spędzę tylko z synem, a na pierwszy i drugi dzień świąt jedziemy do mojej rodziny.
To pierwsza wigilia bez mojego jeszcze męża od 25 lat, ale... na święta już mnie raz zostawił. 5 lat temu- musiałam zostać w domu, bo nasz kot nagle bardzo ciężko zachorował, nie można go było zostawić samego, nie wiadomo było czy w ogóle przeżyje. Miałam nadzieję, że mąż zostanie też w domu ze mną, ale nie - "musiał" pojechać do swoich rodziców i to na dwa dni. Myślę teraz, że już wtedy było widać jak mnie traktuje, jakie są jego priorytety.
"Zamiast ciągle na coś czekać, zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż ci się wydaje". Ks. Jan Kaczkowski
Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: Wigilia czas oczekiwania na...

Post autor: Ruta »

W ubiegłym roku zaprosiłam męża na Wigilię, bo tak czułam i nie chciałam spędzać Wigilii bez męża, mimo, że był to dla nas jako dla małżeństwa bardzo trudny czas. Tuż przed Wigilią odpisywałam na pozew o rozwód złożony przez męża. Mąż zaskoczył mnie, bo przyszedł i miło spędziliśmy czas. Równocześnie było to dla mnie trudne, bo mąż był wtedy w bardzo złym stanie, kroiło mi się serce, gdy na niego patrzyłam. Po tym jak mąż poszedł, a synek już zasnął, bardzo długo w nocy płakałam nad mężem i długo się za niego modliłam.

W tym roku zdecydowałam inaczej, że pozostawię decyzję mężowi i nie będę sama zaczynać tematu Świąt. Wewnętrznie poczułam, że jestem gotowa zarówno na to, by spędzić Wigilię bez męża, jeśli tak zdecyduje, choć byłoby to trudne, jak i spędzić ją wspólnie z mężem. Mąż sam zaczął rozmowę i czuję się szczęśliwa, bo spędzimy razem całą Wigilię. Mąż zostanie też z synkiem, żebym mogła pójść na pasterkę. Zapytana powiedziałam prawdę, że zawsze na niego czekamy i że będziemy szczęśliwi, jeśli zdecyduje się przyjść. Choć wolałam mówić w bezpiecznej wersji my, niż sama od siebie. Od siebie powiedziałabym w sumie to samo - ale aż tak odsłaniac się boję. Mąż zdecydował że przyjdzie. Nie wiem jak będzie w pozostałe dni świąt. Nie pytałam.

Nie do końca rozumiem obecną sytuację w naszym małżeństwie. Nie rozumiem też postawy męża w ostatnich tygodniach. Mąż jest wobec mnie uprzejmy, bywa miły, zdarza się nam miło porozmawiać, czasem także na trudniejsze tematy, czasem wspomnieć coś miłego z naszej przeszłości. Założyłam, że nie muszę wiedzieć wszystkiego, ani nawet wszystkiego rozumieć. W sumie w czasie, gdy byliśmy w dobrym okresie naszego małżeństwa często słyszeliśmy, że jesteśmy nietypowi, choć raczej w pozytywnym kontekście. Widocznie to nam zostało i w kryzysie nadal jesteśmy nietypowi. (Trochę się już nasłuchałam komentarzy, że jak ja "zniosę" obecność męża, a ja naprawdę się cieszę).

Nie do końca też wiem, jak obecnie reagować, dlatego raczej się usuwam w cień. Z jednej strony sprawia mi radość, że bywają między nami miłe chwile i nawet chwile szczerości i otwartości. Z drugiej strony sprawia mi to sporo bólu, bo trudniej jest w takiej sytuacji radzić sobie z tęsknotą, z iskierkami nadziei, z tymi chwilami, gdy czuję naszą wspólną więź, z obawami, jak bardzo mogą być takie nadzieje płonne, no i z obawą przed tym, co tak naprawdę się dzieje. Myślę też, że mąż może czuć się podobnie - albo zupełnie inaczej. Nie wiem. Cieszę się, gdy jest miło i ciesze się z każdej miło spędzonej chwili. Boję się jednak rozbudzać w sobie nadzieję. Ale umiem już lepiej radzić sobie zarówno z niepewnością, jak i z emocjonalnym bólem, czasem po prostu płaczę. Trochę pomaga.
ODPOWIEDZ