Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

jacek-sychar

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: jacek-sychar »

Pavel pisze:To już drugi post dziś pisany do Ciebie, już porządnie okrony, poprzedni bowiem wcięło mi na etapie wysyłania. Pisałem tak długo, że mnie wylogowało i "twórczość" przepadła
Trochę obok wątku, ale mała uwaga techniczna, gdy nam "zje" post i nas wyloguje.

Oto moja metoda na to.
jeżeli pojawia się komunikat, że jesteśmy wylogowani, cofamy się do poprzedniej strony (u mnie w Google Chrome jest to strzałka w lewo, pierwsza od lewej strony na górze ekranu). Cofamy się do naszego posta. Zaznaczamy go i kopiujemy.
Teraz wystarczy się ponownie zalogować, wkleić post i wysłać. :D
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: Pavel »

Tak zazwyczaj robiłem ;) to nie pierwszy raz u mnie. Dzis po prostu po powrocie pole wiadomosci było juz puste.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Awatar użytkownika
anusia4
Posty: 12
Rejestracja: 08 mar 2017, 14:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: anusia4 »

Bliskie mi jest to, co pisałaś. Bardzo...

Takie walenie głową w mur... im bardziej go potrzebowałam tym bardziej mi się wymykał... im bardziej się starałam tym większa awantura z tego była.... Bo ile można z siebie dawać?? Pusta w środku się stawałam i ta pustka mnie wciągała i jego chciała pochłonąć... więc się bronił.... rękami i nogami
I ja przerażona zapadałam się w nią... i wołałam o ratunek a on coraz bardziej głuchy i jakby za szklaną ścianą... tonęłam.. bolały mnie z tęsknoty wszystkie komórki

Paradoksalnie kiedy miłość i tęsknota jest tak ogromna - kochana osoba się przed tym broni i ucieka, bo to jest podświadoma próba usidlenia... zawłaszczenia... to nie miłość, bo miłość daje wolność

W tej 12 Krokowej wspólnocie uczę się równowagi w miłości: SLAA. Spróbuj dopóki nie jest za późno
Boże mój! W cieniu Twoich skrzydeł ukryj mnie,
Gdy boję się, gdy wokół mrok, bądź światłem...
Chwyć mnie i nieś... niech Niebo bliżej będzie,
Tak bardzo chcę w ramionach skryć się Twych.
Malina
Posty: 33
Rejestracja: 09 mar 2017, 11:04
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: Malina »

Dziękuję za liczne odpowiedzi!
Co do braku współżycia, to faktycznie na początku kryzysu mąż unikał seksu (twierdzi, że przechodził wtedy stany depresyjne spowodowane stresem w pracy i nie miał ochoty na seks). Obecnie współżyjemy raz na tydzień lub dwa, mąż inicjuje współżycie tylko w weekend, kiedy jest pod wpływem alkoholu (dwa-trzy drinki).
Anno, masz bardzo ciężką sytuację i bardzo Cię podziwiam za siłę i determinację! nie wiem, czy mnie byłoby stać na taką postawę...
Pavel, Ty z kolei masz dużo racji w tym, co piszesz. Wiem, że nie jestem bez winy. Mój mąż nie ma chęci zmiany naszych relacji w celu poprawy małżeństwa, dlatego czytając Wasze Forum, stwierdziłam, że biorę się za siebie. Osobisty wykład p. Pulikowskiego skłonił mnie do przeczytania jego książek. Myślałam, że zrozumiałam, ale faktycznie może nie, skoro nie umiałam zmienić swojej postawy (błaganie o miłość wymiennie z awanturami z powodu braku tej miłości). Pomyślałam sobie, że to nie pomogło, więc zapisałam się na psychoterapię. Ma mi to pomóc w kontrolowaniu swoich emocji. Fakt, tak jak Ty kiedyś, ja jestem nerwusem (choć wolę określenie "włoski temperament" ;) ) Wiem, że to mój problem i mąż wskazuje tę wadę jako źródło naszego obecnego zapętlenia. Nie rozumiemy się z mężem (on tak uważa), więc pewnie mówimy innymi językami (myślę, że od tej lektury zacznę). Mąż twierdzi, że ja nie rozumiem jego, on mnie i nigdy się nie zrozumiemy. Po przeczytaniu książek zamiast awantur czy fochów o jakąś sytuację, mówiłam mu, że np. takie zachowanie mnie boli, bo inaczej do tego podchodzę. Budziło to w nim złość ("już mam dosyć słuchania co cię boli!wszystko cię boli!"). Czy nawet jeżeli ja zrozumiem jego, on zrozumie mnie, jeśli nie chce?
Anusia4, przykre jest to, co napisałaś, dokładnie czuję się samo :( Mam poczucie własnej wartości, ale uważam, że mąż jest miłością mojego życia i na samą myśl, że mogę go stracić bezpowrotnie, ogarnia mnie panika.
Kilka dni temu mąż mi powiedział, że myśli, iż nie powinniśmy być razem, że jesteśmy różni i nic nas nie łączy poza dziećmi i wspomnieniami. Nie zgodziłam się z tym i powiedziałam, że takim myśleniem chce się usprawiedliwić przed sobą. Nie było kłótni, tylko rozmowa. Ale ta rozmowa strasznie mnie przybiła. Różne myśli mi krążyły po głowie od tego czasu, do tego doszły ataki paniki, że to koniec.Wczoraj zapytałam go, czy chce się rozstać, bo to ja w razie czego zostanę sama z dziećmi i muszę się na to przygotować. Powiedział, że nie myśli na razie o rozstaniu. Ale nie wierzy już w sens tego małżeństwa. Nie chce się rozstać na dzień dzisiejszy, ale naprawiać też nie chce, bo to nie ma sensu. Wyniknęła z tego znowu dramatyczna akcja z moim płaczem i krzykiem, podczas której usłyszałam, że mam się leczyć, bo jestem niezrównoważona psychicznie. Mąż wyjeżdża za kilka dni na tydzień z naszym synem na narty, potem wraca na kilka dni i leci za granicę na trzydniowy mecz, a stamtąd na kolejny tydzień prosto na drugi koniec świata (dosłownie). Te wycieczki ma sponsorowane przez inne firmy, a ja nie mogę być egoistką i mu nie pozwalać latać po świecie. On się cieszy, że ode mnie odpocznie, bo ma mnie dość. A ja się boję, że na tych wyjazdach najdzie go refleksja, by zakończyć to małżeństwo. Mąż jest hedonistą, jeśli coś się psuje, to należy to wyrzucić. A ja chcę naprawić, dla nas, dla dzieci.
Ale kiedy mu zarzuciłam brak chęci naprawy, to stwierdził, że okazuje chęci naprawy przez to, że jeszcze jest ze mną. I wczoraj się dowiedziałam, że zamówił dla naszej czwórki długi weekend w czerwcu nad morzem (jeździmy tam tradycyjnie co roku na Boże Ciało). Choć jak mi powiedział: na razie zamówiłem dla naszej czwórki, ale rezerwację można zawsze zmienić.
Awatar użytkownika
anusia4
Posty: 12
Rejestracja: 08 mar 2017, 14:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: anusia4 »

Malina.
Kiedy będzie miał w domu śliczną zadbaną i szczęśliwa kobietę z radością będzie w tym domu przebywał j zbierał swoje szczęście ze sobą gdzie się da.

Mężczyzna nie może być podstawowym źródłem szczęścia dla kobiety... bo ta kobieta ciąży wtedy jak kula u nogi...

Tu trzeba kwitnąć, mieć ścisłą relację z Bogiem, realizować swoje powołanie, dbać o rodzinę, o męża (czasem trzeba schodzić mu z drogi z ufnością jeśli tego potrzeba)... Drugi człowiek nie może być dla nas całym swiatem... Świat jest dla nas i my dla świata jesteśmy stworzeni a nie inaczej

Miłość uskrzydla a nie ciąży i trzyma przy ziemi...
Boże mój! W cieniu Twoich skrzydeł ukryj mnie,
Gdy boję się, gdy wokół mrok, bądź światłem...
Chwyć mnie i nieś... niech Niebo bliżej będzie,
Tak bardzo chcę w ramionach skryć się Twych.
jacek-sychar

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: jacek-sychar »

Malina

Czy Ty wiesz, że mężczyźni ciężko przyjmują emocje? To co kobieta przekazuje emocjami, jest dla nas bardzo trudne do przyjęcia. My staramy się myśleć logicznie (no, czasami nam nie wychodzi ;) )
Emocje mężczyzna trawi długo.
Malina pisze:ja jestem nerwusem (choć wolę określenie "włoski temperament" )
I na co Ci te nerwy? Tylko odstraszasz tym męża. Daj mu "wolność i swobodę", jak w piosence:
https://www.youtube.com/watch?v=jO3DvsPzMww" target="_blank
a wtedy z chęcią będzie do Ciebie wracał. Nie uwieszaj się na mężu. Każdy mężczyzna jest leniem i robi wszystko, żeby mniej robić. Jak coś na nim wisi, to to odrzuca. ;)
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: Pavel »

Rozumiem i pamiętam panikę jaką wywoływała we mnie wizja rozpadu rodziny. Wiem również, że ciężko ot tak się od tego uwolnić.
Z własnego doświadczenia mam tu 3 rady:
-modlić się (przede wszystkim o siłę, cierpliwość i mądrość dla siebie)
-podejść do tego po męsku - zadaniowo (jako facetowi było to u mnie łatwiejsze). Twój spokój i równowaga psychiczna są niezmiernie ważne, postaraj się z całych sił aby ten stan osiągnąć.
-przestań rozmyślać tyle o przeszłości i przyszłości. Skup się na teraźniejszości. Bo tylko na nią masz realny wpływ. Buduj, przestań burzyć. Bo to co robisz aktualnie, oddala go od Ciebie coraz bardziej. To również wiem z autopsji - sporo mi zeszło aby się emocjnalnie odkleić od żony, aby pojąć, że to co nazywałem tak silną miłością jest w wielkiej części uzależnieniem połączonym ze strachem.
Nie rozumiemy się z mężem (on tak uważa), więc pewnie mówimy innymi językami (myślę, że od tej lektury zacznę). Mąż twierdzi, że ja nie rozumiem jego, on mnie i nigdy się nie zrozumiemy.
Jako mężczyzna i kobieta mówicie i myślicie innymi językami, książka jest natomiast o językach miłości. Niezmiernie pożyteczna lektura. A naumieć się trzeba jednego i drugiego.

Twemu mężowi wydaje się, że problemem jesteś Ty. "Zrozumiecie" się tylko gdy posiądziecie odpowiednią wiedzę, włożycie odpowiednio dużo pracy i będziecie mieli odpowiednie nastawienie. Ot i cała tajemnica sukcesu. Dla wielu, chyba większości nawet to za dużo, by podjąć wysiłek.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Malina
Posty: 33
Rejestracja: 09 mar 2017, 11:04
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: Malina »

Tak ,jednym z moich problemów jest to, że mąż jest moim podstawowym źródłem szczęścia. Gdy między nami było dobrze, byliśmy szczęśliwą rodziną. Teraz, kiedy jest źle, chodzimy jak zombie, sfrustrowani i nieobecni. A kobiety w większości chcą roztaczać miłość i dobro.
Mąż kilka miesięcy temu kazał mi żyć swoim życiem, a jemu dać spokój. Gdy tak zrobiłam, zajęłam się sobą, to teraz słyszę:"zobacz, to nie ma sensu, każdy i tak żyje swoim życiem i swoimi problemami". Czytałam o tej zasadzie u Was, że jak się kobieta wycofa (wbrew jej logice) to mężczyzna zacznie się do niej zbliżać. U mnie to nie działa tak.
Jestem mega emocjonalna, potrafię płakać podczas reklamy, gdy dzieci zrobią dla mnie słodką laurkę, itp. W drugą stronę też to działa (aczkolwiek nie jestem cholerykiem, którego zwykła bzdura wyprowadza z równowagi). Emocje, które mam wyciszyć w tej chwili, są bardzo silne. Ale się staram. To nie tak, że robię o wszystko awanturę. Mąż powie coś przykrego, olewam to, mówi znowu coś przykrego, znowu to ignoruję. Ale po całej serii okraszonej "nasze małżeństwo jest bez sensu" i "byłem z Tobą wiele lat nieszczęśliwy" to tak, wpadam w histerię, co go odstrasza i zniechęca. Nad tym obecnie pracuję z psychoterapeutą.
Rozmyślam o przeszłości, bo wtedy byliśmy szczęśliwi. I chcę tego znowu, chcę by mąż mnie traktował, jak kiedyś- z miłością. Rozmyślam o przyszłości, bo teraźniejszość jest niestabilna i nie wiem ,co będzie. Gdzie będę mieszkać z dziećmi "w razie czego", jak sobie poradzę z ich wychowaniem, bo przecież niedługo zacznie się okres dojrzewania? Za dużo myślę i analizuję, ale kieruje mną strach. Jak się go pozbyć?
Pavel, jak to zrobiłeś, że "odkleiłeś się emocjonalnie od żony"?
jacek-sychar

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: jacek-sychar »

Malina

To z innej strony. ;)

Mężczyzna jest jak myśliwy. Lubi polować i zdobywać. Tym samym lubi zdobywać również kobiety. Im bardziej kobieta wydaje się mu niedostępna, tym bardziej jej pragnie. Jak jest pewny, że jest jego, to traci nią zainteresowanie.
Niestety. :(
Awatar użytkownika
anusia4
Posty: 12
Rejestracja: 08 mar 2017, 14:11
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: anusia4 »

Malina pisze:1.
Mąż powie coś przykrego, olewam to, mówi znowu coś przykrego, znowu to ignoruję. Ale po całej serii okraszonej "nasze małżeństwo jest bez sensu" i "byłem z Tobą wiele lat nieszczęśliwy" to tak, wpadam w histerię, co go odstrasza i zniechęca. Nad tym obecnie pracuję z psychoterapeutą.
2.
Rozmyślam o przeszłości, bo wtedy byliśmy szczęśliwi. I chcę tego znowu, chcę by mąż mnie traktował, jak kiedyś- z miłością. Rozmyślam o przyszłości, bo teraźniejszość jest niestabilna i nie wiem ,co będzie. Gdzie będę mieszkać z dziećmi "w razie czego", jak sobie poradzę z ich wychowaniem, bo przecież niedługo zacznie się okres dojrzewania? Za dużo myślę i analizuję, ale kieruje mną strach. Jak się go pozbyć?
Ad.1
Warto mówić od razu krótko - "Nie lubię kiedy tak robisz" - inaczej zbiera się i nawarstwia a potem eksplozja) ale na codzień raczej zwracać uwagę na to co robi dobrze i doceniać...
Ad.2
Zajmij się kochana budowaniem teraźniejszości.
Pytaj Boga co masz robić i zajmij się tym. ...

Tylko na "teraz" mamy siły.
Nie trać Energi narzeczona które nie zależą od Ciebie - a tym są przeszłość i przyszlosc
Boże mój! W cieniu Twoich skrzydeł ukryj mnie,
Gdy boję się, gdy wokół mrok, bądź światłem...
Chwyć mnie i nieś... niech Niebo bliżej będzie,
Tak bardzo chcę w ramionach skryć się Twych.
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: Pavel »

Malina pisze: Za dużo myślę i analizuję, ale kieruje mną strach. Jak się go pozbyć?
Pavel, jak to zrobiłeś, że "odkleiłeś się emocjonalnie od żony"?
Ja również za dużo myślałem i analizowałem. I dostawałem "świra".
Sam się nakręcałem i interpretowałem różne słowa i sytuacje po swojemu (w czarnych barwach).
Oczywiście postawa żony temu sprzyjała, bo była jak potrónie zamrożona bryła lodu. Ale swoimi emocjami i działaniem tylko pogarszałem sytuację.

Jak się pozbyłem strachu, jak się odkleiłem od żony?

Zrobiłem kilka ruchów, gdy poczucie beznadziei sięgało zenitu. Nie wcześniej, byłem zbyt uparty aby zrozumieć i uznać swoą bezsilność.

Po pierwsze - powierzyłem moje małżeństwo Bogu. Wcześniej działałem po swojemu, po ludzku. Niby korzystałem z wiedzy książkowo-konferencyjnej i rad na forum, ale tylko w jakiejś części. Bo i tak wiele rzeczy robiłem po swojemu. Wyczerpałem chyba wszelkie ludzie możliwości, po drodze popełniając chyba wszystkie możliwe błędy osób będących w kryzysie.
Na pewno nie byłem stablilny emocjonalnie, tak jak Ty teraz nie jesteś . Stąd słowa Twego męża o leczeniu - niezbyt miłe, ale coś w nich jest i nieco tak Cię teraz postrzega. Dlatego tak ważne jest osiągnięcie emocjonalnej równowagi. Rozumiem oczywiście, że jak wali ci się całe życie, o spokoju łatwiej gadać niż go osiągnąć. Ale sie da. Czym szybciej tym lepiej dla Ciebie.

Po drugie - przestałem tyle myśleć i analizować, zamiast rozgrzebywać przeszłość i snuć wizje przyszłości zająłem się naprawianiem siebie w teraźniejszości. Postanowiłem również budować tylko i wyłącznie pozytywy w relacji z żoną (chociaż w tamtym okresie nie chciała mieć ze mną nic wspólnego). Krok po kroku, aczkolwiek zachowując równowagę, dając jej przestrzeń i nie narzucając się.
Po trzecie: pogodziłem się z każdą alternatywą przyszłości. Zająłem się się porządnie sobą, dla siebie i dzieci.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Malina
Posty: 33
Rejestracja: 09 mar 2017, 11:04
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: Malina »

No właśnie, wydaje mi się, że najważniejsze jest pogodzenie się z każdą alternatywą przyszłości. Wspomnienia zostają w nas na zawsze, ale kiedy pozbywamy się strachu, możemy zacząć racjonalnie myśleć.
Mój mąż przypomina na zmianę bryłę lodu albo wulkan, w którym się wszystko gotuje ze złości i frustracji. Patrzy na mnie i w jego oczach jest tylko wściekłość :( Spokój, spokój i jeszcze raz spokój- muszę osiągnąć ten stan, choć jeszcze nie mam pomysłu jak- próbuję wszystkiego po trochu :( Wcześniej (przed psychoterapią) byłam dwóch katolickich psychologów i jednego katolickiego psychiatry. Nie powstała między nami więź, która umożliwia wspólną pracę (kto przerabiał spotkanie z psychologiem, wie o czym piszę). Ale ten psychiatra zaproponował mi leczenie antydepresantami, które w tym stanie, w którym jestem, pomogą mi się uspokoić i spojrzeć na tę sytuację z dystansu. Wtedy kategorycznie odmówiłam. Ale teraz zaczynam o tym myśleć...
Zakupiłam książki i czekam na ich dostawę.
Mój mąż przestał nosić obrączkę. A jak to było z Waszymi współmałżonkami w okresie kryzysu? łatwo im przyszło zdjąć obrączki? jeśli tak, to kiedy/ czy w ogóle je ponownie założyli?
Utka2
Posty: 222
Rejestracja: 29 sty 2017, 22:47
Płeć: Kobieta

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: Utka2 »

Malina - obraczka jest tylko "znakiem" zewnętrznym zawarcia małżeństwa. Zdejmowanie jej w trakcie kryzysu to pewnego rodzaju manifestacja swojej postawy. Mąż zdjął obrączkę - a w sumie co Cie to obchodzi. Jego decyzja, jego palce, jego obrączka.
Ja wiem, ze to moze boleć, mozesz sie zastanawiac co i jak. Ale tak naprawde noszenie jej lub nie jest tylko zewnętrznym znakiem.

Nie przywiazuj aż takiej wagi do tej manifestacji, bo mam wrażenie, ze właśnie o to mu moze chodzić. Żebys sie martwiła, nakręcała, dopowiadała sobie scenariusze. No wiec nie rób tego, bo niczego dobrego nie wyprowadzisz z takich działań. Wkurzysz sie jeszcze bardziej.

Co do antydepresantów - wiele razy pisałam, że jestem za. Jeśli są dobrze dobrane - czyli nie otumaniają, tylko wyciszają i przywracają równowagę emocji - polecam zdecydowanie. potrzebny Ci dystans i wyciszenie się.

Mój sposób radzenia sobie w takich sytuacjach - pójście jedną ścieżką. Czyli jedna terapia. Jeden specjalista, a nie kilku. Oczywiście jeśli jest między wami ta więź.
I modlitwa, modlitwa, modlitwa - najlepiej w jakiejś wspólnocie. Spotkania Sycharu są dla mnie bezcenne - jest w tych ludziach taka moc, której nigdy nie doświadczałam.

Jeśli mozesz to skorzystaj z takich spotkań w ogniskach, jeśli nie mozesz - jest Skype (odkryty przeze mnie niedawno).

Trzymaj sie kobieto. Pamiętaj że jesteś idealnym Dzieckiem Boga. Przecież On partaniny nie robi ... :)
Jędrek
Posty: 9
Rejestracja: 30 sty 2017, 9:06
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: Jędrek »

jacek-sychar pisze: Mężczyzna jest jak myśliwy. Lubi polować i zdobywać. Tym samym lubi zdobywać również kobiety. Im bardziej kobieta wydaje się mu niedostępna, tym bardziej jej pragnie. Jak jest pewny, że jest jego, to traci nią zainteresowanie.
Niestety. :(
jakoś się trzymam na dystans od kobiet....
chyba nie jestem już mężczyzną... :roll:
Andrzej
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału..." (Ef 6, 12)
http://korzystanie.blogspot.com/" target="_blank
jacek-sychar

Re: Mąż, który nie wie, co czuje i czego chce

Post autor: jacek-sychar »

Jędrek pisze:
jacek-sychar pisze: Mężczyzna jest jak myśliwy. Lubi polować i zdobywać. Tym samym lubi zdobywać również kobiety. Im bardziej kobieta wydaje się mu niedostępna, tym bardziej jej pragnie. Jak jest pewny, że jest jego, to traci nią zainteresowanie.
Niestety. :(
jakoś się trzymam na dystans od kobiet....
chyba nie jestem już mężczyzną... :roll:
Jesteś, jesteś. :)
Tylko jesteś zranionym myśliwym, który chwilowo boi się zwierzyny, na którą poluje, bo został w czasie poprzednich polowań mocno przez nią poturbowany. :P
Taki mały stres pourazowy. ;)
Przy okazji myślę, że masz i zasady. Twoja zwierzyna łowna jest na innym pastwisku, a na inną masz "okres ochronny" na polowania. :lol:
ODPOWIEDZ