Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Jagodzianka

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Jagodzianka »

Przepraszam za post pod postem, ale dodam jeszcze, że gdybym była mężczyzną i miała więcej siły fizycznej (albo gdybym miała choćby te 30 lat), to widząc, jakie są problemy np. z pracami wykończeniowymi, to miałabym spokojną głowę o przyszłość, bo pracy nie zabraknie w tym sektorze aż do momentu, w którym miałabym siłę utrzymać w dłoni młotek.
Tata_to_Zero
Posty: 30
Rejestracja: 08 gru 2018, 13:31
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Tata_to_Zero »

Jonasz pisze: 11 gru 2018, 18:35 No Boży Plan to równie może być rusz się chłopie i obudź.
Nie wiem ale chyba bym z biedy i Lidla ruszył za pracą gdybym miał nóż na gardle i rodzinę na utrzymaniu.
Od roku rozważam wyjazd za chlebem ale żal mi było zostawiać dzieci poza tym nie mieliśmy żadnej biedy w domu bo żona zarabia 3 średnie krajowe a ja czasem coś dorobiłem. Kiedyś zarabiałem ponad 2 krajowe. Mój wkład to było utrzymanie domu i opieka nad dziećmi.
TERAZ będzie bieda jeśli wydam 10 tys. na prawników (500/godz) i drugie tyle na psychoterapię (120/godz) a żona dowali mi alimenty które w PL sąd ustala wg MOŻLIWOŚCI zarobkowych a nie wg otrzymywanej pensji. 3 m-ce nie zapłacę i idę siedzieć.
Własnych pieniędzy mam mało. A żona pewnie wyczyści konto przed podziałem majątku by się nie dzielić oszczędnościami ze mną.
Zanim sprzeda się dom może minąć rok ale wtedy wynajem. Tylko jaki sens ma wynajem skoro tu nie mam pracy ?!

https://nowosci.com.pl/nie-placisz-alim ... r/11665398

Reasumując zostanę tatą-bankomatem, sam na obczyźnie i będę bulił alimenty jeszcze z emerytury jeśli córka nie pójdzie do pracy za 20 lat. A jeśli się nie uda, jakaś choroba to bezdomność jest realna.
Tata_to_Zero
Posty: 30
Rejestracja: 08 gru 2018, 13:31
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Tata_to_Zero »

Pustelnik pisze: 12 gru 2018, 11:08 Heyka "Tata", napisałes:

A Ty sam próbowałes terapii ?
I co - utożsamiasz się z ich światem, czy ... "jakoś się wkręcasz" (skąd, od kiedy Ci się to wzięło ?)?
Wydałem ponad 20 tys. na leczenie i terapię gdy jeszcze miałem pracę.
NIE. Nigdy nie utożsamiałem się z bezdomnymi ale kiedyś widziałem fajny reportaż i gro z nich nie jest pijakami czy nie przegrali forsy w karty. Wystarczy nie mieć bliskich, mieszkania i podjąć kilka błędnych decyzji w życiu + jakaś niezdolność do pracy lub głęboka depresja. Raz na bocznym torze = na zawsze na bocznym torze.
Tata_to_Zero
Posty: 30
Rejestracja: 08 gru 2018, 13:31
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Tata_to_Zero »

Jagodzianka pisze: 12 gru 2018, 22:50
1. Może trzeba się przekwalifikować?

2. A może jakaś praca fizyczna? Jest ogromnie dużo pracy fizycznej, często naprawdę dobrze płatnej.

3. Żona miała prawo poczuć się zawiedziona, bo jak sam wspominasz, musiała sama zarabiać na Wasze utrzymanie.

4. I powiem Ci coś. Nie sądzę, abyś stanął przez obliczem Pana
1. Próbowałem zmienić branżę. Firmy dostają 150-200 CV na 1 wakat. Jeśli mają taki wybór kurczowo trzymają się TYLKO osób z danej branży. Kilkanaście razy na rozmowach próbowałem ich przekonać że doskonale znam się na kilku tematach i branżach ale nic to nie dało bo mieli w zanadrzu kilkunastu podobnych jak ja ale z DOKŁADNIE TEJ branży

2. Jeśli fizyczna to tylko na emigracji, za godne pieniądze. I fizyczna lekka (np kierowca) a nie w budowlance czy rozkładając towar w Lidlu bo mam chory kręgosłup i oczy. Próbowałem ale Urzędy Pracy już nie finansują kursów na wózki widłowe czy kateg. C jak się nie ma angażu od firmy. Która firma weźmie kogoś bez doświadczenia i jeszcze ma czekać parę mcy aż skończy kurs skoro za rogiem stoją tysiące Ukrainców ?!??

3. Nie czytałeś chyba 1 posta... NIE NIE MIAŁA PRAWA. Zarabia prawie 3 krajowe i ma (miała) ponad 100 tys na koncie a ja HAROWAŁEM W DOMU I PRZY DZIECIACH + dorabiam czasem 1-2 tys/mc. Moje oszczędności starczyły do początku tego roku więc praktycznie nie odczuła mojego bezrobocia.

4.
https://pl.aleteia.org/2017/11/13/kosciol-i-samobojcy/
https://www.katolik.pl/forum/read.php?f ... 5&t=292060

Jeśli chodzi o zbawienie samobójców, to z pewnością ich pośmiertne losy zna tylko Bóg, a my wierzymy, że i oni są zanurzeni w Bożym Miłosierdziu. Pewnie, że nasza niepewność i lęk o ich zbawienie rodzą w nas potrzebę modlitwy i dlatego ważne jest, aby się modlić za samobójców, prosząc Boga o dar Nieba dla nich. Wolno się o to modlić, Kościół bowiem nigdy i nikogo nie ogłasza potępionym, bo wie, że jest to tajemnica między Bogiem a konkretnym człowiekiem. Ja też się cieszę, że minęły czasy, kiedy samobójców grzebano na niepoświęconej części cmentarza. Dziś wiemy, że każdy, kto popełnia samobójstwo, musi być w takim stanie psychicznym, że trudno podejrzewać, iż jego czyny są w pełni świadome i dobrowolne. Bolesna choroba psychiki i duszy zapewne odbiera samobójcom jasny ogląd sytuacji i dystans do swoich problemów.
Tata_to_Zero
Posty: 30
Rejestracja: 08 gru 2018, 13:31
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Tata_to_Zero »

Ja niestety nie mam 30-tki... Tak jak pisałem. Błędne decyzje w życiu (studia/kariera/wybór małżonka/kredyty, itp) kiedyś mają swe konsekwencje i mogą zrujnować życie.
jacek-sychar

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: jacek-sychar »

Tato_to_Zero

Z tego artykułu:
https://pl.aleteia.org/2017/11/13/kosciol-i-samobojcy/
Katechizm Kościoła katolickiego kwestią samobójstwa zajmuje się w artykule poświęconym piątemu przykazaniu Dekalogu – „Nie zabijaj”. Przypomina, że nie jesteśmy właścicielami życia, które Bóg nam powierzył. „Nie rozporządzamy nim” – stwierdza stanowczo.
Lawendowa
Posty: 7691
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Lawendowa »

Tata_to_Zero pisze: 11 gru 2018, 9:49 Nie mam samochodu by teraz odwiedzać córkę.
A innym środkiem lokomocji odwiedzić się nie da :?: Córka życzy sobie odwiedzin wyłącznie samochodem?
Chyba autobusy, tramwaje, pociągi czy metro nadal działają?
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Heyka !!!

Pomiędzy bezdomnością a ... skromnym/utrudzonym życiem (dużo ludzi w Polsce, zdecydowana większość :idea: na świecie) - jest duuuużoooo "placu", który być może czeka na Ciebie i jest ... Twoją szansą 8-) . Być może dla Twojej żony to (niestety) dłuzsza droga. Byc może teraz dla Was jest lepsza droga w separacji (nawet nieformalnej)...
---
Mam w Neo, w mojej grupce, 3 maturzystki/studentki z ... rodzin gdzie jest ... 9ka dzieciaków. Ojcowie rodzin ani "biznesmeni" ani "korpoludki" a jakoś (jak, to dla mnie raczej niepojete ???) "ogarniają" rzeczywistość.
Mówisz, że masz juz swoje lata. Jest taka książka o duchowosci na 2gą połowę życia- Richard Rohr OFM, która mówi - ??? "Mieszkania/domy są po to aby ... się z nich ... wyprowadzać" :!:
---
Jeżeli...

Jeżeli masz jedzenie w lodówce,
ubranie na grzbiecie, dach nad głowa i łóżko do spania...

To jestes bogatszy niż 75% ludzi na swiecie

Jesli masz pieniadze w banku i trochę
drobnych w portfelu...

To należysz do 8% najbogatszych ludzi na swiecie

Jeżeli obudziłes się rano bardziej zdrowy niż chory...

To masz się lepiej niż milion ludzi którzy nie
przeżyja tego tygodnia!

Jeżeli nigdy niedoswiadczyłes niebezpieczeństw wojny,
samotnosci więzienia, tortur i głodu

To jestes w lepszym położeniu,
niż 500 milionów ludzi na swiecie

Jeżeli możesz chodzić do koscioła bez strachu nie obawiajac
się aresztowania, tortur lub smierci...

To masz więcej szczęscia niż miliard ludzi
na tym swiecie

Jeżeli Twoi rodzice żyja
i ciagle sa małżeństwem

...jestes wyjatkowa rzadkoscia

Jesli potrafisz trzymać głowę wysoko z usmiechem na twarzy
i umiesz okazać wdzięcznosć...

...to jestes wybrancem, bo wielu potrafi być
wdzięcznym ale niewielu to robi...

Jeżeli możesz trzymać kogos za rękę, przytulić kogos,
lub chociaż poklepać po ramieniu

...to jestes szczęsciażem bo możesz przekazać ukojenie

Jeżeli możesz przeczytać te wiadomość,
to otrzymałes podwójne błogosławieństwo:
- Ktos o Tobie mysli... a co więcej,
jestes szczęsliwszy niż dwa miliardy ludzi
którzy w ogóle nie umieja czytać.
Autor niezny/i]

Pogody Ducha !
Jonasz

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Jonasz »

Tata_to_Zero pisze: 13 gru 2018, 2:30 Ja niestety nie mam 30-tki... Tak jak pisałem. Błędne decyzje w życiu (studia/kariera/wybór małżonka/kredyty, itp) kiedyś mają swe konsekwencje i mogą zrujnować życie.
Przy średniej długości życia masz jeszcze sporo czasu do dobrego wykorzystania.
Tata_to_Zero pisze: 13 gru 2018, 2:28 3. Nie czytałeś chyba 1 posta... NIE NIE MIAŁA PRAWA. Zarabia prawie 3 krajowe i ma (miała) ponad 100 tys na koncie a ja HAROWAŁEM W DOMU I PRZY DZIECIACH + dorabiam czasem 1-2 tys/mc. Moje oszczędności starczyły do początku tego roku więc praktycznie nie odczuła mojego bezrobocia.
Monti radził konsultację prawną.
Co Cię powstrzymuje przed tym, żeby pójść i dowiedzieć się jak wygląda prawnie Twoja sytuacja?
Żona może w pewnych kwestiach nie mieć racji.

Dziwi mnie też to, że zabrała córkę a Tobie zostawiła syna.
Ukraińcy wkrótce wyjadą do Niemiec.
Tata_to_Zero pisze: 13 gru 2018, 2:01 Reasumując zostanę tatą-bankomatem, sam na obczyźnie i będę bulił alimenty jeszcze z emerytury jeśli córka nie pójdzie do pracy za 20 lat. A jeśli się nie uda, jakaś choroba to bezdomność jest realna.
Reasumując masz realny wpływ na to by uniknąć takiego scenariusza, tylko musisz wziąć aktywny udział nie godząc się na scenariusz napisany dla Ciebie przez Twoją żonę .
Ty możesz konsultować się z Bogiem. To jest najlepszy sufler jakiego znam ;)
Zacznij pisać własny.
Jagodzianka

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Jagodzianka »

Tata_to_Zero pisze: 13 gru 2018, 2:28
3. Nie czytałeś chyba 1 posta... NIE NIE MIAŁA PRAWA. Zarabia prawie 3 krajowe i ma (miała) ponad 100 tys na koncie a ja HAROWAŁEM W DOMU I PRZY DZIECIACH + dorabiam czasem 1-2 tys/mc. Moje oszczędności starczyły do początku tego roku więc praktycznie nie odczuła mojego bezrobocia.

Po pierwsze - jestem kobietą. :)

Po drugie - właśnie przedstawiam Ci stanowisko kobiety, której trudno sobie wyobrazić, że miałaby do końca życia być jedyną utrzymującą rodzinę osobą, kiedy jest dwoje dzieci i żyjący, młody jeszcze mąż. To ogromne obciążenie (dla każdej płci), że na jej głowie jest przyszłość rodziny i nie ma znaczenia, ile ma się na koncie. Dzisiaj jest zdrowa i może pracować, jutro może ulec wypadkowi i stracić zdolność do pracy. Co z tego, że nie odczuła Twojego bezrobocia. Myślę, że sama perspektywa jest dobijająca.

Poczucie bezpieczeństwa jest dla kobiety priorytetem. Niestety, kiedy mężczyzna tego nie zapewnia, kobieta traci szacunek do niego - i to dzieje się poza nią, bo to jest wpisane w kod biologiczny kobiety (jako tej słabszej fizycznie, rodzącej, której porody i ciąże, a potem karmienie osłabiają i ograniczają możliwości - mężczyzna tego nie zrozumie). Tak już jest, że jeśli chcemy, by kobieta była kobieca, to mężczyzna musi być męski, silny, dający oparcie w każdej dziedzinie życia. Jeśli masz taki styl życia czy charakter, że użalasz się nad sobą, jęczysz, ciągle przeżywasz trudne sytuacje, to w kim ma znaleźć oparcie Twoja żona? Wybacz, naprawdę wybacz, nie chcę się nad Tobą pastwić, ale kiedy słyszę, że wykształcony, młody jeszcze chłop, sprzedaje zabawki dziecka, żeby mieć na utrzymanie, to trochę mnie mdli. Czy to ma kogoś wzruszyć? Twoją żonę np?

Rozumiem, że spotkały Cię przykre rzeczy, ale poprzez ciągłe wspominanie ich, sam siebie ograniczasz.

Jest takie powiedzenie, że dla chcącego nie ma przeszkód. Są sposoby.

Pewne jest też, że masz depresję. Masz złe myśli i jesteś zrezygnowany. Nie napiszę Ci, weź się w garść, bo to najgorsze, co można powiedzieć w takiej sytuacji. Ale powiem: pomóż sam sobie. Twoje dzieci liczą na Ciebie. Twoja córka będzie w przyszłości szukała kogoś podobnego do Ciebie na męża. Ojciec, tatuś - jest pierwszym i najważniejszym wzorem dla niej, jako kobiety. Może w ten sposób spróbuj popatrzeć na sytuację. Masz misję do wykonania i naprawdę od Ciebie zależy 99% tego, jak będzie wyglądało Twoje życie.

Będę pamiętać o Tobie w modlitwie.
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Jagodzianka napisała :

"Po drugie - właśnie przedstawiam Ci stanowisko kobiety, której trudno sobie wyobrazić, że miałaby do końca życia być jedyną utrzymującą rodzinę osobą(...)"

Hmm, a czy (my) chrześcijani, nie jesteśmy zapraszani (relacja z Siłą Wyzszą/Bogiem) aby ... pójść dalej ? :roll:

Nieraz i może być takie zaproszenie od Boga, nieprawdaż ? :idea:

A czy jak "wymaga się" zrozumienia nierozerwalności sakramentu małżeństwa (bynajmniej na tym forum) to analogicznie, nie mozna by też i "wymagać" zrozumienia depresji (w obecnych czasach) ??? ;)

Pogody Ducha !

Pustelnik (Depresant)

P.S. Tak naprawdę- to depresja to nie wymysł maszych czasów.
W przeczytanym artykule, dostępnym w necie (już na niego się powolywalem parę postów wcześniej), znany biblista ks.W. Chrostowski - okresla Kaina - ... Depresantem ... :-).:
"Kain – tragiczne skutki depresji (...)
Zanim doszło do bratobójstwa, Kain i Abel składali ofiarę Bogu: Kain z płodów ziemi, zaś Abel z pierwocin drobnego bydła i z jego tłuszczu.
Kain złożył to, co miał pod ręką, podczas gdy Abel dołożył starań, by jego ofiara była jak najlepsza. Ofiary złożone przez każdego z braci
odsłaniały tajniki ich serca, uzewnętrzniały ich wewnętrzne nastawienie wobec Boga. „Pan wejrzał na Abla i na jego ofiarę, na Kaina zaś i na jego ofiarę nie chciał patrzeć” (w. 4-5). Bóg rozeznał właściwe
intencje obydwu braci i to oni są wymienieni na pierwszym miejscu, a dopiero potem ich ofiary. Należałoby oczekiwać, że Kain uzna swój
błąd i zmieni wewnętrzne nastawienie, co znajdzie wyraz w nowej, złożonej z właściwą starannością, ofierze dla Boga.
Stało się jednak inaczej. „Smuciło to Kaina bardzo, a jego twarz opadła” (w. 5). W drugiej części zdania występuje (jedyny raz w całej Biblii!) trudne do przetłumaczenia na inne języki hebrajskie wyraże-
nie wayyipelū pānāw, czyli „jego twarz opadła”. Opisuje ono jeden z ważnych aspektów komunikacji niewerbalnej, odzwierciedlający stan ducha człowieka, którego dotyczy. Mayer I. Gruber trafnie
zwraca uwagę na niewłaściwe kojarzenie go z gniewem („rozgniewał się Kain bardzo”), podczas gdy chodzi o smutek czy przygnębienie
jako objaw depresji. Przemawiają za tym trzy racje: 1. dane kliniczne kojarzące depresję ze zwieszaniem i opuszczaniem głowy; 2. akadyjski odpowiednik tego wyrażenia wyrażający objawy głębokiego smutku lub przygnębienia; 3.analogiczne wyrażenie hebrajskie, któ-
re brzmi hāra’ lō i ma sens „popaść w depresję”. To wyrażenie pojawia się w pytaniu, które Bóg kieruje do Kaina: „Dlaczego jesteś smutny [lāmāh hāra’ lekā] i dlaczego opadła twoja twarz?”i]
---
Polecam całosc, nie podlinkuję, bo odrazu "sciąga mi pdf", wystarczy wyggoglać (jak ktos chce, darmowo i legalnie): Chrostowski, Chorzy psychicznie w świetle Biblii
krople rosy

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: krople rosy »

Jagodzianka pisze: 13 gru 2018, 10:15 Poczucie bezpieczeństwa jest dla kobiety priorytetem. Niestety, kiedy mężczyzna tego nie zapewnia, kobieta traci szacunek do niego - i to dzieje się poza nią, bo to jest wpisane w kod biologiczny kobiety (jako tej słabszej fizycznie, rodzącej, której porody i ciąże, a potem karmienie osłabiają i ograniczają możliwości - mężczyzna tego nie zrozumie). Tak już jest, że jeśli chcemy, by kobieta była kobieca, to mężczyzna musi być męski, silny, dający oparcie w każdej dziedzinie życia. Jeśli masz taki styl życia czy charakter, że użalasz się nad sobą, jęczysz, ciągle przeżywasz trudne sytuacje, to w kim ma znaleźć oparcie Twoja żona? Wybacz, naprawdę wybacz, nie chcę się nad Tobą pastwić, ale kiedy słyszę, że wykształcony, młody jeszcze chłop, sprzedaje zabawki dziecka, żeby mieć na utrzymanie, to trochę mnie mdli. Czy to ma kogoś wzruszyć? Twoją żonę np?
Mam takie same odczucia z tym, że bardziej mnie to bulwersuje niż mdli. Podobnie jak przypisywanie Bogu tego że nakłada Tobie krzyże (brak pracy, i bezdomność jako Bozy plan...pewnie niedługo napiszesz, że smaobójstwo to jest Boża droga dla Ciebie).
Mężczyzna jest od zmagania się z zyciem i powinien on zrobić wszystko by zapewnić rodzinie godziwy byt. Użalanie się nad sobą usparwiedliwianie swojej niemocy i pogrążanie w depresji to ucieczka od odważnego wziecia odpwoiedzialności za siebie i stworzoną rodzinę.
Ta sytuacja przed którą stanałeś ma Cię sprowokować do działania i do walki.
Dość siedzenia w domowych pieleszach i doglądania dzieci. To, że jak napisałeś dom i opieka nad dziećmi stały się dla Ciebie sensem życia to według mnie dowód na to jak bardzo daleko odszedłeś od swojej roli i powołania.
Chowasz się pzred odpwoiedzialnością za parawan chorób, braku pracy i krzyża który jako Hiob musisz niesparwiedliwie dźwigać.
A prawda jest taka że masz pzred sobą konsekwencje swojego dotychczasowego życia i trzeba spojrzeć prawdzie w twarz.
Masz pod opieką syna, młodego mężczyznę ....jak myślisz...kogo widzi przed sobą? Jakie wzorce i wnioski wyciagnie?
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Szanowno grono Doradzaczy i Mówców-Motywatorów, trochę wg mnie, zaczęliscie "nie tego" - od ochrzaniania, przykładania ognia itditp

Drogi "Tato" , mnie pomogła praca na obsesjach/kompulsjach/nalogowych mechanizmach alkoholików (12 kroków ale i inne programy).
Zazwyczaj pomaga na początku pokorna samodiagnoza i tzw. ogłoszenie bezsilności (nie jest to bezradność ani beznadziejność).

A szanowne grono doradców zapomnialo (?) dodać, że dziecko uczy się zycia nie gdy widzi ojca sukcesu, ale pokornego (co prawda i wytrwalego), który NIE CHOWA SWOICH SŁABOSCI.
Już chyba dosyć rodziców, ktorzy sami stawiają się na piedestał (to chyba tylko w ... swojej wyobrazni) i dają błedny/niespójny przekaz o ... trudach/problemach życia.

Pogody Ducha !
jacek-sychar

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: jacek-sychar »

Drogi Pustelniku

To jest Twoje zdanie.
Ja też uważam, że dziecko uczy się od swoich rodziców. Patrząc na nich i kopiując potem w dorosłym życiu ich wzorce zachowania.
I nie ma to nic wspólnego ze stawianiem się na piedestał.

A czy nie uważasz, że nie tylko 12 kroków może być drogą do zdrowienia?
A pokora nie jest równoznaczna z nieporadnością.

Nikt chyba nie będzie negował pokory, jaką wykazywał się św. o. Pio. A nie patrząc na swoją pokorę doprowadził do wybudowania Domu Ulgi w Cierpieniu, wielkiego szpitala w San Giovanni Rotondo. Więcej tutaj:
https://www.franciszkanie.pl/artykuly/s ... cierpieniu
krople rosy

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: krople rosy »

Pustelnik pisze: 13 gru 2018, 15:17 A szanowne grono doradców zapomnialo (?) dodać, że dziecko uczy się zycia nie gdy widzi ojca sukcesu,
Nie o sukcesy chodzi ale o odpowiedzialność za swoje życie oraz życie bliskich nam powierzonych.
Pustelnik pisze: 13 gru 2018, 15:17 Szanowno grono Doradzaczy i Mówców-Motywatorów,
Drogi Poprawiaczu I Deptaczu uzytkownikom po piętach jesli cieszysz się wolnoscią wypowiadania swojego zdania na tym forum to pozwól na to innym. Inaczej dyskusje/wymiana zdań/spojrzeń na tym forum nie mają sensu.
ODPOWIEDZ