Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Jacek-Sychar napisał:
"A czy nie uważasz, że nie tylko 12 kroków może być drogą do zdrowienia?
A pokora nie jest równoznaczna z nieporadnością."

W obu twierdzeniach 3×Tak . Hmmm, czyżby próba przypisywania mi (wmawiania :roll: ) poglądów ktoŕych nie wyraziłem ? :?:

Ale oczywiście, pięknie możemy się róznić :-). I .... chyba o to chodzi. Zresztą słowo pisane (na forum) zawsze jest jakoś ... ułomne ....

Ale MOJE ZDECYDOWANE NIE dla mówienia do depresantów (tego "Tato" jeszcze nie wiemy czy to Twój przypadek, nic Ci nie imputuję, piszę o sobie jako "przedstawicielu drpresantów") :
"DO ROBOTY KRÓLU ZŁOTY !!!" "OGARNIJ SIĘ" itd
(tu oczywiscie przejaskrawilem, nikt tu takt dosłownie nie mówił).

Pogody Ducha !

P.S. Co przeszedłes , w czym tkwisz: wypalenie zawodowe, objawy depresji, acedia ?
Czy "mieszanka". Czy masz objawy z ciala jak np spowolnienie ruchowe. Jak Twoj sen? A apetyt ? A pamięć ? A koncentracja ? Płaczliwość ? Pustka (bardziej typowa dla męzczyzn niż smutek)?
Oczywiscie nie musisz odpowiadac. Jestes kumaty, wierze, ze (conajmniej wstepnie) dasz radę autodiagnozie.
A w temacie acedii najlepsi są u nas (moja opinia, gdybym tego nie dopowiedział, to ... też byłaby to moja opinia) Benedyktyni w Tyńcu, polecam o. Zatorski (mase konferencji i publikacji pdf legal za friko).
Awatar użytkownika
karo17
Posty: 266
Rejestracja: 02 maja 2018, 17:47
Płeć: Mężczyzna

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: karo17 »

Tata, Dużo w tym co piszesz użalania się nad sobą. A każdy z jakiegoś powodu jest tu na forum i raczej każdy ma jakieś problemy, mniejsze lub większe. Z tego co piszesz widać że żona jest osobą bardziej „obrotną” (jak to w jakimś filmie było) jeśli chodzi o kasę i zarabianie. Ty zostałeś w domu, nie wiemy czy z własnego wyboru czy przymuszony do tego i teraz jest sytuacja jaka jest. Dobrze byłoby jakbyś był na powrót osobą atrakcyjną dla żony, a z jakiegoś powodu Cię na męża wybrała. Wiesz co jest dla żony ważne? Jakie cechy u Ciebie?
acine
Posty: 127
Rejestracja: 26 lip 2018, 23:35
Płeć: Mężczyzna

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: acine »

ja mysle ze "tata to zero" nabawil sie nerwicy lękowej ktora moze byc rezultatem obiektywnych zdarzen, to nie jest teoretyzowanie. Ja tez to mialem ( i po czesci mam dalej ) a zaczelo sie od depresji no i przerodzilo sie w tzw "czernowidztwo", ze mam za duze przerwy w zatrudnieniu, ze nikt mnie nie chce zatrudnic a nie chce wykonywac pracy gdzie wymagane jest tylko wyksztalcenie podstawowe czy zawodowe a to moga i to z wielka bida zaoferowac w urzedzie pracy. Ja sam przechodzilem podobne rzeczy jak "tato", tez bylem specjalista i to w miare wysoko ( marketing i export ) w znanej duzej firmie prywatnej, tez emigrowalem i bylem pare lat za granica i znam perfekt obcy jezyk, Tez musialem wrocic i zarejestrowac sie w urzedzie pracy ktory nic mi nie pomogl a wrecz czulem sie ponizony. Tez mam "dziure" w CV przez emigacje i pozniej juz w Polsce przez ktora nikt mnie nie chce zatrudnic i tez jestem w jego wieku. Mam wrazenie ze wiekszosc go tutaj nie rozumie bo nie przechodzila tych spraw zwiazanych ze zmianami rzeczywistosci z polskiej na zachodnia i odwrotnie a to sa jakoby dodatkowe oprocz naszych problemow malzenskich a ktore dla bylych emigrantow sa specyficzne.
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Bóg się rodzi małżeństwo umiera1

Post autor: SiSi »

Do autora wątku.
Tata to zero.
Nie daj sobie wmówić, że jesteś zerem.
Jeśli starałeś się być dobrym ojcem dla swoich dzieci, jeśli zbudowałeś z nimi więź to jesteś wspaniałym ojcem. A dobry tata, to nie ten, który dysponuje sporym kontem.
Pomyśl o tych ojcach, którzy opuszczają swoje rodziny załatwiając ojcostwo dwoma wizytami w tygodniu i alimentami płaconymi z laską.
Dobrym tata być to jest coś.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: s zona »

Angela pisze: 10 cze 2018, 21:06 Gdy żona już nic nie chce. Zostaje tylko zawalczyć o dobre relacje z dziećmi, aby wychowanie było przygodą.
,, Mocni ojcowie, mocne córki" Meg Meeker
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/129331/m ... ocne-corki

,, Dziki ojciec" Szymon Grzelak
https://www.wdrodze.pl/opis,732,Dziki_o ... waniu.html
Moze gdzies w ognisku jest... lub ktos moze podrzucic :)
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Tata,
masz prawo, a nawet "obowiązak" (cytując klasyka, x. M. Dziewiecki) bronić się przed zona i ... bezdomnością zarazem.
Gdy będziesz miał faktycznie (prawdziwie, rzetelnie) orzeczoną "niezdolność psychiczną" to mozesz wystąpić o alimenty od swojej SAKRAMENTALNEJ :-) małżonki.

Pogody Ducha !
krople rosy

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: krople rosy »

Pustelnik pisze: 17 gru 2018, 6:42 Gdy będziesz miał faktycznie (prawdziwie, rzetelnie) orzeczoną "niezdolność psychiczną" to mozesz wystąpić o alimenty od swojej SAKRAMENTALNEJ :-) małżonki.
To ma być porada/ pomoc/wsparcie dające drugiemu człowiekowi przysłowiowego kopa by wyszedł z beznadziejnej wg oceny autora watku sytuacji?
Jak dla mnie żenująca sugestia.
Taaaa.najlepiej zamknąć się w kokonie depresji, psychotropów , życiowej niemocy i pieniadze na swoje utrzymanie wyżebrać od żony.
To jest dopiero złota recepta na życie :?
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

"Tata to zero"
napisałeś:
"W 2015 Bóg odebrał mi pracę.
W 2016 Bóg zabrał mi Mamę "

Ja wolę (subiektywne) używać (dla mnie to stanowi różnicę gdyż wydaje mi się bardziej precyzyjne): Boża Opatrzność dopuściła ...

Ja też podpisuję się pod następującym fragmentem:
"Szczególnie gdy jesteśmy wielkimi grzesznikami, tak jak w moim przypadku. Jak Bóg może pragnąć coś mi ofiarować, jeżeli ja się od Niego odwracam? Jak to jest, że w tej chwili nie strąca mnie do piekła? To właśnie w takich momentach Boża Opatrzność jeszcze bardziej „zabiega” o naszą skruchę i nawrócenie."
Wkleiłem z:
Boża Opatrzność tu działa najmocniej
https://pl.aleteia.org/2018/01/15/6-syt ... patrznosc/
Awatar użytkownika
Nirwanna
Posty: 13361
Rejestracja: 11 gru 2016, 22:54
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Nirwanna »

Wątek został podzielony, posty które stawały się coraz mniej pomocą autorowi, a coraz bardziej rozważaniami ogólnymi i dyskusją poboczną do pomocy autorowi wątku - zostały wydzielone do nowego tematu, tu: viewtopic.php?f=10&t=1860&p=115088#p115088
Nie żyje się, nie kocha się, nie umiera się - na próbę
Jan Paweł II
Jagodzianka

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Jagodzianka »

krople rosy pisze: 17 gru 2018, 8:48
Pustelnik pisze: 17 gru 2018, 6:42 Gdy będziesz miał faktycznie (prawdziwie, rzetelnie) orzeczoną "niezdolność psychiczną" to mozesz wystąpić o alimenty od swojej SAKRAMENTALNEJ :-) małżonki.
To ma być porada/ pomoc/wsparcie dające drugiemu człowiekowi przysłowiowego kopa by wyszedł z beznadziejnej wg oceny autora watku sytuacji?
Jak dla mnie żenująca sugestia.
Taaaa.najlepiej zamknąć się w kokonie depresji, psychotropów , życiowej niemocy i pieniadze na swoje utrzymanie wyżebrać od żony.
To jest dopiero złota recepta na życie :?

Echs... No dokładnie. :(

Tata_to_wiele - gdzie jesteś! Odezwij się. Może wspólnie jakoś zastanowimy się, jakie kroki można podjąć - konkretnie, by wyjść z obecnej sytuacji? Pamiętaj, że dopóki żyjesz, masz wszystkie kończyny, zmysły - to jednocześnie masz wiele możliwości. Być może ich nie widzisz teraz, ale siedząc w swojej skorupce, nigdy ich nie dostrzeżesz. Spróbuj, może chociaż uda nam się stworzyć jakiś plan działania albo określimy chociaż cele i w ten sposób nasuną się pomysły, jak je realizować krok po kroku?

Czy możesz podać nazwę miasta, w którym mieszkasz? Czasem warto to napisać, bo wtedy może odezwać się ktoś, kto może Ci pomóc w konkretny sposób - np. wskaże Ognisko Sychar (lub nawet na nie zaprosi bezpośrednio), albo chociażby pomoże znaleźć pracę, pokieruje do dobrego prawnika czy coś w tym stylu.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: s zona »

Jagodzianka pisze: 19 gru 2018, 12:44
Tata_to_wiele - gdzie jesteś! Odezwij się. Może wspólnie jakoś zastanowimy się, jakie kroki można podjąć - konkretnie, by wyjść z obecnej sytuacji? Pamiętaj, że dopóki żyjesz, masz wszystkie kończyny, zmysły - to jednocześnie masz wiele możliwości. Być może ich nie widzisz teraz, ale siedząc w swojej skorupce, nigdy ich nie dostrzeżesz. Spróbuj, może chociaż uda nam się stworzyć jakiś plan działania albo określimy chociaż cele i w ten sposób nasuną się pomysły, jak je realizować krok po kroku?

Czy możesz podać nazwę miasta, w którym mieszkasz? Czasem warto to napisać, bo wtedy może odezwać się ktoś, kto może Ci pomóc w konkretny sposób - np. wskaże Ognisko Sychar (lub nawet na nie zaprosi bezpośrednio), albo chociażby pomoże znaleźć pracę, pokieruje do dobrego prawnika czy coś w tym stylu.
Nie wiem ,czy to nie jest Warszawa ....

Ale zgadzam sie z calym postem ,nigdy nie jest , az tak zle ,zeby nie mozna byloby cos zaradzic...

Pamietam , jak chyba 2 lata temu bylo takie " ruszenie pospolite " wokol dziewczyny- chyba " Natalki" - ,ktora chciala sie pozbyc dziecka .. Proponowano naprawde konkretna pomoc ,wielotorowo .. moze warto sprobowac tez teraz ...

" Tato to wiele " , jesli tu zajrzysz ,odezwij sie , prosze ....
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Heyka,

(...) Po roku ciągłego smutku i rozpaczy nie byłem ani o włos bliższy wewnętrznemu pokojowi ani harmonii. W końcu postanowiłem zrobić coś dziwnego: wrócić do sali szpitalnej, w której umarła moja matka.

Chciałem w ten sposób zrozumieć jakoś tajemnicę śmierci, która była dla mnie jak nieprzenikniona ciemność. Jednak siostry zakonne, które prowadziły szpital, nie wpuściły mnie do tej sali. Okazało się, że była ona zajęta.

W oczekiwaniu na wejście zostałem skierowany do szpitalnej biblioteki. (...)
Rano przeczytalem, a ponieważ to o śmierci mamy, poszukiwaniu sensu życia i ... tęsknocie ... za życiem zakonnym/wspólnotowym, to pomyślałem o Tobie :-)
Pogody Ducha ! Spokojnych ?/Przełomowych ? Świąt !
powyższy fragment z:
Od niewierzącego wykładowcy do pustelnika – Miłujcie się!
https://milujciesie.org.pl/od-niewierza ... lnika.html

P.S. Wg mnie WARTO POSZUKIWAĆ. Mimo (a może ... zwłaszcza podczas) depresji/kryzysu ... :idea:
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: mare1966 »

Wydaje mi się ,
że trochę za ostro niektórzy poszli .
Drogie panie , mężczyzna to też człowiek !

A współczesny facet to nie facet sprzed 50 czy 100 lat .
Następuje jeżeli nie zamiana ról , to przynajmniej "wyrównanie" .
I stroną zdecydowanie ekspansywną są od około 80 lat kobiety .
I prawdę mówiąc tej męskości coraz mniej ,
bo niby skąd ma się brać ???

Autor wątku przesadza w czarnowidztwie , ale to po części stan umysłu ,
kiepskiej kondycji . Po części też realiów , choć i owszem - zawsze jest jakieś wyjście .
Ładnie tu podpowiada Jagodzianka , ale to musi dotrzeć ,
a to wcale nie takie proste , choć niby zdaje się "po prostu weź się w garść" .

Faceci dużo łatwiej się "staczają" i to nie od dzisiaj .
"Niedobrze aby mężczyzna był sam" i tu się sprawdza .
To nie kobiety , ale mężczyźni są słabsi .

Ja nie piję , nie palę i dlatego łatwo mi dawać dobre rady .
Przestań pić stary , to proste .
Poste - dla mnie , bo nie mam tego problemu .
Oczywiście , większość tutaj to doskonale rozumie ,
ale chyba nie wszyscy jednak "czują sytuację" .
Co dla jednego proste , dla drugiego bardzo trudne .

Oczywiście , nie ulega wątpliwości , że autor sam musi się uporać ,
ze swoim widzeniem spraw przede wszystkim .
A wpadł w taką czarną dziurę .
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: mare1966 »

Dokończę .

Zrobiłem do tego wątku przeskok po poście do Czyste Światło .
Tam jakby kontrastowe podejście autorki ( w stosunku do oczekiwań pań tutaj wobec faceta ) .

Zacznę od tego , że to nie autor
nazwał siebie "Tato to zero" .
Facet nie oczekuje rad , tylko ........ CZEGO ?
Ano tego co niestety wydaje mi się dać mu może tylko kobieta .
Na tym polega to jej zadanie "pomocy" .
Co to jest ?
Myślę , że to co nazywamy często "domowym ciepłem" .
Trochę wysłuchania i zrozumienia , bo głównie przyszedł się tu POŻALIĆ .
To niby wydaje się niewiele , ale to właśnie postawa żony , decyduje w dużej mierze ,
o sukcesach męża , o jego motywacji .
Oczywiście , to nie ma być ciągnięcie faceta , praca nad nim itd.
Za ostro panie .
To ma od żony .

Co do tego powołania faceta do walki .
Tu też jakieś przegięcie nastąpiło .
Faceci na siłę szukają pola , do wykazania sobie i innych , że są zwycięzcami .
To może być strzelanka w grze na komputerze , satysfakcja kto więcej wypije ,
zwycięstwo "naszych" w piłce , złowienie ryby w rzece itd. ,
krople rosy

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: krople rosy »

mare1966 pisze: 22 gru 2018, 10:32 Facet nie oczekuje rad , tylko ........ CZEGO ?
Ano tego co niestety wydaje mi się dać mu może tylko kobieta .
Na tym polega to jej zadanie "pomocy" .
Co to jest ?
Myślę , że to co nazywamy często "domowym ciepłem" .
Trochę wysłuchania i zrozumienia , bo głównie przyszedł się tu POŻALIĆ .
Skąd wiesz co przez wszystkie lata dawała a czego nie dawała mężowi zona? A może dawała tej czułości i zrozumienia za długo? I to go wcale nie motywowalo do zmiany?
I jest w stanie w jakim widzimy go teraz?
Trochę zadziwia mnie też Twoje zrzucanie odpowiedzialności za dyspozycję życiową i sukcesy męża na żonę. Nie zgadzam się z takim podejściem.
Wszystko rozumiem...wsparcie i pomoc ze strony żony są bardzo potrzebne ale i bez nich mężczyzna musi sobie poradzić by wypełnić swoje zadanie.
Upomnieć się trzeba też o dzieci które są w tym układzie w najgorszej sytuacji.
Rodzic powinien znaleźć w sobie siłę choćby nie wiem jak ciężko było ze względu na dobro tych których powołał do istnienia. One mają go pobudzać do działania i rozwoju bo jest za nie odpowiedzialny. Nie żyje odtąd sam dla siebie.

Tata nie odzywa się a szkoda. Mógłby wykazać się tutaj żywymi rekcjami że z czymś się nie zgadza, na coś buntuje, coś wzbudza w nim gniew, złość...i dac szansę na rozwój dyskusji w oparciu o kolejne posty. Tego brakuje więc póki co każdy z komentujących zostaje ze swoim subiektywnym spojrzeniem na jego historię.
ODPOWIEDZ