Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Odpowiedź na pozew

Post autor: tata999 »

Tata_to_Zero pisze: 04 sty 2019, 17:07 Ktoś mi pomoże ?

W jakim tonie odpisać do sądu ?
- wybaczającym po katolicku (ok, co tam przysięga "że aż do śmierci" - daję ci wolność sam idąc na dno)
- dyplomatycznym / warunkowym (dam ci wolność jeśli zaczniesz się normalnie zachowywać i przestaniesz więzić dziecko i chamsko odzywać)
- romantyczno-ckliwym (elaborat mającym poruszyć sędzię - zapewne i tak będzie mieć to w [... moderacja] i nikt tego nie przeczyta)
- żebraczym (skamlenie o mediacje i pokojowy finał mimo, iż nawet pokojowy finał oznacza PIEKŁO dla byłego męża i ojca w PL systemie prawnym bo przecież to powódka jest zawsze ta biedna skoro złożyła pozew.... w PL 90% pozwów składają żony korzystając z kultu Matki Boskiej i matki polki... wszak to zawsze one są poszkodowane i stratne na małżeństwie)
Krótko, jedna strona. W pierwszym zdaniu "zaprzeczam wszystkim twierdzeniom powódki, jeśli nie przyznaję ich wyraźnie w niniejszej odpowiedzi". Nie zrozumieją tego, co napiszesz tak, jakbyś chciał. Treść odpowiedzi nie jest najważniejsza. Poza tym zwariujesz, jak będziesz dużo czasu spędzał na drążeniu. Takie rady sam usłyszałem od profesjonalistów i zgadzam się z nimi z perspektywy czasu.
tata999
Posty: 1172
Rejestracja: 29 wrz 2018, 13:43
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: Odpowiedź na pozew

Post autor: tata999 »

Jagodzianka pisze: 04 sty 2019, 17:24
Tata_to_Zero pisze: 04 sty 2019, 17:07 w PL 90% pozwów składają żony korzystając z kultu Matki Boskiej i matki polki... wszak to zawsze one są poszkodowane i stratne na małżeństwie)
A możesz wymienić jakieś korzyści, jakie miała Twoja żona z małżeństwa z Tobą?

Bo właśnie - jeśli było jej tak dobrze i miała tyle korzyści, to czemu chce to zmieniać?

Czemu woli rozwód, skoro miała życie jak w Madrycie - tego nie mogę zrozumieć.
W moim odczuciu Twoja wypowiedź w jakimś stopniu potwierdza, że to, co napisał jest bliskie rzeczywistości. Kobiety zwykle lub w pierwszej chwili tak patrzą, że mąż musiał być okropny i winny skoro od niego odeszła. Nie jest to wyważona ocena tylko skrajna, jednostronna, stronnicza, płytka.

Oprócz korzyści z małżeństwa warto wymienić przysięgę małżeńską i nie lekceważyć negatywnych skutki rozwodu, do którego osoba dąży.
Lawendowa
Posty: 7663
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedź na pozew

Post autor: Lawendowa »

tata999 pisze: 05 sty 2019, 0:36 W moim odczuciu Twoja wypowiedź w jakimś stopniu potwierdza, że to, co napisał jest bliskie rzeczywistości. Kobiety zwykle lub w pierwszej chwili tak patrzą, że mąż musiał być okropny i winny skoro od niego odeszła. Nie jest to wyważona ocena tylko skrajna, jednostronna, stronnicza, płytka.
Tylko na teraz to tak naprawdę nic nie wiemy konkretnego.
Czy Tata pozew już dostał i przeczytał?
Czy jego żona chce separacji, rozwodu, z orzeczeniem o winie czy bez?
Czy żona cokolwiek mu zarzuca, czy nie?
Co z opieką nad dziećmi, alimentami itd itp, czy w tym zakresie żona czegoś chce?
Bez konkretów to jakiekolwiek rady nie mają podstaw i sensu.
Oprócz korzyści z małżeństwa warto wymienić przysięgę małżeńską i nie lekceważyć negatywnych skutki rozwodu, do którego osoba dąży.
To zdecydowanie zawsze warto podkreślać.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Pustelnik

Re: Odpowiedź na pozew

Post autor: Pustelnik »

Lawendowa pisze: 05 sty 2019, 7:53 Czy jego żona chce separacji, rozwodu, z orzeczeniem o winie czy bez?
Czy żona cokolwiek mu zarzuca, czy nie?
Co z opieką nad dziećmi, alimentami itd itp (...)
Cześć Tata, jak chcesz to napisz:
- co chce żona
- co Ty chcesz (dla mnie to "ważniejsze", bo ... Ty tu jesteś i po nadto warto abyś zobaczył co Ty chcesz/pragniesz, a nie (głównie?) czego się obawiasz)
- możesz też napisać czy i jakie masz "oczekiwania" :-) względem ... forumowiczów

Dobrego Dnia !!!
Pavel
Posty: 5131
Rejestracja: 03 sty 2017, 21:13
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pavel »

Tata_to_Zero pisze: 04 sty 2019, 16:59
s zona pisze: 01 sty 2019, 22:49
A moze juz warto wyjsc wreszcie na ten deszcz, niewazne czy w kurtce czy z parasolem ;)
Uwazam ,ze sytuacja juz dojrzala do tego ,zeby sie ogarnac ..
https://kurierlubelski.pl/czego-nie-mow ... d/32457902

Obrazek
Na poprzedniej stronie autor wątku napisał powyżej zacytowany post. Grafika nie chciała początkowo działać, także akceptacja postu zajęła nieco czasu. Aby ten post autora nie umknął nikomu, postanowiłem go zacytować.
"Bóg nie działa poza wolą człowieka i poza jego wysiłkiem.(...) Założenie, że jeśli się pomodlimy, to będzie dobrze, jest już wiarą w magię." ks. dr. Grzegorz Strzelczyk
Pustelnik

Re: Odpowiedź na pozew

Post autor: Pustelnik »

Pustelnik pisze: 05 sty 2019, 9:39
- możesz też napisać czy i jakie masz "oczekiwania" :-) względem ... forumowiczów

Dobrego Dnia !!!
Dziękuję, że:
- określiłeś się jako depresant ;
- wyraziłes, za pomocą podlinkowanej grafiki, czego się "nie powinno robić" :!: :idea: i w domyśle CZEGO TY SOBIE NIE ZYCZYSZ !

BRAVO TY !!!
:-) :-) :-)
POGODY DUCHA !

P.S. Stawiaj granice, warto się tego uczyć.
:-) Możesz zacząć "tu" tzn na forum :lol:
Jagodzianka

Re: Odpowiedź na pozew

Post autor: Jagodzianka »

tata999 pisze: 05 sty 2019, 0:36
Jagodzianka pisze: 04 sty 2019, 17:24
Tata_to_Zero pisze: 04 sty 2019, 17:07 w PL 90% pozwów składają żony korzystając z kultu Matki Boskiej i matki polki... wszak to zawsze one są poszkodowane i stratne na małżeństwie)
A możesz wymienić jakieś korzyści, jakie miała Twoja żona z małżeństwa z Tobą?

Bo właśnie - jeśli było jej tak dobrze i miała tyle korzyści, to czemu chce to zmieniać?

Czemu woli rozwód, skoro miała życie jak w Madrycie - tego nie mogę zrozumieć.
W moim odczuciu Twoja wypowiedź w jakimś stopniu potwierdza, że to, co napisał jest bliskie rzeczywistości. Kobiety zwykle lub w pierwszej chwili tak patrzą, że mąż musiał być okropny i winny skoro od niego odeszła. Nie jest to wyważona ocena tylko skrajna, jednostronna, stronnicza, płytka.

Oprócz korzyści z małżeństwa warto wymienić przysięgę małżeńską i nie lekceważyć negatywnych skutki rozwodu, do którego osoba dąży.
Twoje odczucie jest tylko Twoim odczuciem - nijak ma się to do tego, co chciałam lub nie - przekazać.

Gdybyś był mniej nastawiony na jedyną słuszną opcję, to zobaczyłbyś, że odpisuję Tacie_to_wiele na JEGO punkt widzenia, w którym on sam generalizuje, że kobiety są (ironicznie) zawsze poszkodowane i stratne w małżeństwie. To on określa małżeństwo w kontekście jakichś strat i zysków.

Z jego wypowiedzi wynika, że prawda jest inna, a żony w małżeństwie nie są stratne, tylko udają takie - czyli co? Czyli mają jakieś korzyści, tylko nie chcą z nich czerpać? Stąd pytanie konkretne - jakie korzyści z małżeństwa miała jego żona.

Jeśli tak Ci przeszkadzają jednostronne wypowiedzi, to czemu nie skomentowałeś tekstu Taty_to_wiele, w którym tak krytycznie pisał o kobietach? Bo akurat jego poglądy są po Twojej myśli? Czyli jednostronne i płytkie wypowiedzi są ok, o ile zgadzają się z naszym punktem widzenia. No fajnie.

A przysięga nie składa się tylko i wyłącznie ze słów "i nie opuszczę cię aż do śmierci", ale ma jeszcze inne obietnice, np. miłość. I obowiązuje oboje małżonków.

Natomiast nie rozumiesz jednej podstawowej rzeczy. Krytyczne pisanie o jego żonie, nastawianie (aluzjami) Autora wątku przeciwko jego żonie, wspierając go w jego poglądach - cynicznych i niesprawiedliwych - szkodzisz temu małżeństwu. I nie mam co do tego wątpliwości. Trzeba robić wszystko - jeśli już się chce komuś "pomagać", by próbować pojednać ludzi, wskazując na możliwe dobre strony małżonka i zwracając uwagę na samego Autora i jego część odpowiedzialności. Bo ZAWSZE za kryzys odpowiadają dwie strony. Zawsze.

A jeśli tego nie rozumiesz - i czerpiesz jakąś dziwną satysfakcję z tego, że Autor wątku będzie się utwierdzał, że jego żona to zło, chodząca perfidia, wykorzystywaczka i niewierna sprzeniewierzycielka przysięgi małżeńskiej - to zastanów się nad sobą. To samo do innych, którzy tak ochoczo punktują osobę nieobecną na forum, o której wiemy tylko tyle, ile zdecydował napisać sam Autor wątku, a której tu nie ma i która nie ma nawet możliwości do jakiejkolwiek obrony czy przedstawienia swojego stanowiska. Dziwne to postępowanie, jeśli towarzyszy szlachetnym hasłom o przysiędze małżeńskiej itd. Rzeczywiście - bardzo to chrześcijańskie.

I płeć nie ma tu znaczenia. W wątku Fino pisałam to samo.
Jagodzianka

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Jagodzianka »

Tata_to_wiele, wiesz, czemu zadałam tamte pytania?
Bo pomyślałam sobie, że być może warto zastanowić się nad swoim kawałkiem odpowiedzialności za kryzys w małżeństwie.

Byliście małżonkami kilkanaście lat, z Twoich opisów wynika, że zaczęło się sypać od poronienia żony. Przypomnij sobie siebie z tamtego okresu - jakim byłeś wsparciem dla żony w tym czasie? Bo w swoich traumach wymieniasz liczne wydarzenia, ale ja zauważyłam, że poronienie to trauma żony, nie Twoja. Zauważyłeś jedynie konsewkencje - dotkliwe dla Ciebie - brak współżycia od tamtego momentu.

To pierwsza kestia do zastanowienia. A druga - to Twój styl życia. To oczywiste, że małżonkowie powinni się wspierać w trudnych chwilach. Np. jeśli jedno traci pracę, albo zaczyna chorować. Jednakże nikt nie rodzi się po to, by być np. takim wsparciem przez cały okres trwania małżeństwa, bo wtedy jest to już wykorzystywanie jednego z małżonków, żerowanie na nim. Czy to jest chrześcijańska postawa?

Nikt nie neguje Twojego wkładu w rodzinę, w postaci zajmowania się dziećmi, ale przecież one są już duże. Od dobrych kilku lat nie trzeba się nimi zajmować na tyle, by np. rezygnować z etatu.

Jeśli żona dobrze zarabia - to wspaniale. Jeśli zarabiała więcej od Ciebie - to też nic nie szkodzi. Jak widzisz - była z Tobą w małżeństwie, urodziła dzieci. Jednak musisz przyznać, że w jakimś stopniu ten czas opierania się na jednym żywicielu rodziny się przedłużył. I obojętnie - jakiej płci byłby to małżonek - każdy jest odpowiedzialny za rodzinę, dzieci - w równym stopniu.

Pisałam wcześniej, że dla kobiet ważne jest poczucie bezpieczeństwa. I nie chodzi o to, że mąż ma ją utrzymywać, rozpieszczać, dogadzać, spełniać kaprysy, harować jak wół, kiedy ona leży i pachnie. Absolutnie nie! Ale poczucie bezpieczeństwa to pewność, że ten mężczyzna zawsze sobie poradzi. Że kiedy jej się coś stanie, zachoruje np., ulegnie wypadkowi, to on stanie na wysokości zadania. Zarobi, zaopiekuje się, wesprze. Czy wiesz, że kobiecy mózg tak pracuje, aby przewidywać przyszłość, planuje, często martwi się na zapas. Szczególnie to widać na poczatku znajomości - kiedy mężczyzna zastanawia się, kiedy uda mu się ukraść całusa i czy to będzie dzisiaj wieczorem czy jutro - dalej myślami nie wybiega. Tymczasem kobieta już w myślach snuje wyobrażenia, jak by wyglądało przyszłe życie z tym mężczyzną, jakie będą dzieci, czy będą dzieci itd. I potem przez resztę małżeństwa jest podobnie. Dlatego wsparcie męża tu i teraz - to za mało. Kobieta musi wierzyć, mieć nadzieję, że to wsparcie będzie miała także w przyszłości. Czy mogła mieć taką wiarę, kiedy patrzyła na Ciebie, Twój styl życia, zmaganie się ze sobą, Twoje sposoby na rozwiązywanie problemów, styl, w jakim to robisz? To pytanie do Ciebie.

Żyłam z mężem chorym na depresję i było to życie straszne. Dojmująca samotność we dwoje i ciągły stres i napięcie, które kazało mi uważać przy mężu na każde słowo, by broń Boże go nie urazić, nie popsuć mu nastroju. Nieustanny wysiłek, aby go podnosić, nie dołować. A najgorsze było wiesz, co? Brak jakiejkolwiek stabilizacji i pewności co do jutra. Ja tak naprawdę nie wiedziałam, co będzie z nami za miesiąc, pół roku, rok. Dla żony - brak takiego współplanowania z mężem, to praktycznie zmiana życia o 180 stopni. Bo niby jest mężatką, ale musi przestawić się na życie jak osoba samotna. Sama musi planować i rozmyślać, jak sobie da radę. I przychodzi taki moment, kiedy życie z małżonkiem staje się zbyt wielkim obciążeniem. Uwierz mi - ludzie odchodzą z małżeństwa z błahszych powodów...

Musisz przecież wiedzieć, że każdy człowiek ma swoje granice wytrzymałości. Ty je masz - daj takie prawo także żonie. Spójrz na nią jak na kogoś, kto może też by chciał opuścić ręce w dół ze zmęczenia, ale nie może - bo musi utrzymywać dom, dzieci, myśleć o przyszłości dzieci, swojej przyszłości, starości. Świadomość, że mąż nie zbiera się latami, aby wspomóc ten proces, choćby psychicznie dać odpocząć od myślenia - naprawdę może zniszczyć najlepszą relację, a przede wszystkim szacunek do małżonka.

Piszę to dlatego, aby Ci uświadomić, że według mnie rozwiązanie leży w Twoich rękach i staraniach. Może nie jest za późno i byłbyś w stanie ten szacunek odbudować.
I również dlatego to piszę, że mogę obserwować, w jakim kierunku zmierza Twoje myślenie, przynajmniej to, jakim dzielisz się na forum. I sądzę, że nie jest to dobry kierunek. Właściwie - będzie to samospełniająca się przepowiednia, bo jestem na 99% pewna, że z takim podejściem, jakie masz teraz, będzie czekać Cię w sądzie jatka, tak jak to przewidujesz. Możesz wiele stracić, a jeszcze możesz wiele rzeczy odmienić.

Moim zdaniem warto się zatrzymać w tym punkcie. A nawet zrobić krok w tył, spojrzeć na siebie najmożliwiej obiektywnie. I bez oglądania się na nikogo - zmieniać swoje życie. Przede wszystkim - nie zasklepiać się w jednotorowym myśleniu. Przyjąć pomoc ludzi, ich uwagi, wskazówki. Twoje wypowiedzi - z egzaltowanych i płaczliwych, zmieniły się w cyniczne i złośliwe. I jedna i druga forma jest wyrazem słabości.

Tylko pytanie - czy zechcesz zatrzymać się w swoich żalach nad sobą, nad obmyślaniem strategii, jak się odgryźć żonie w sądzie, nad popadaniem w patetyczne rozmyślania o tym, jakie to kobiety są wyrachowane i wykorzystują mężów, sądy, by im żyło się lepiej.

Kiedy Twoja żona stała przy Tobie przy ołtarzu - chciała, abyście byli zawsze razem. Miała nadzieję na wspaniałe życie. Chcesz mi powiedzieć, że istnieją kobiety, które dla rozryki i kaprysu chcą się rozwodzić, ot tak? I że do takich kobiet należy Twoja żona? Uznaj jej krok za łabędzi krzyk - możliwe, że wyczerpała cały możliwy arsenał środków, które stosowała, a o których nam tutaj nie piszesz.

Czy mogła odczuć, że byłeś fizycznie przy niej, ale mentalnie i w kwestii odpowiedzialności - opuściłeś ją? To ważne, bo może wtedy spojrzysz na nią, na siebie, Wasze małżeństwo - w innym świetle i to Cię zmotywuje do działania.

Co Ty na to, abyśmy wspólnie zastanowili się, jak mógłbyś rozwinąć swoje życie zawodowe i finansowo
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: A.zelia »

Nie, nie zaczęło się sypać od poronienia tylko od romansu żony rok przed poronieniem.
A.zelia
Posty: 214
Rejestracja: 14 gru 2018, 13:04
Płeć: Kobieta

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: A.zelia »

Jagodzianka pisze: 05 sty 2019, 22:27 Jednakże nikt nie rodzi się po to, by być np. takim wsparciem przez cały okres trwania małżeństwa
no ja w wypowiedziach taty nie widzę, aby całe małżeństwo nie pracował. Wręcz przeciwnie, a w okresie po utracie stałej pracy dorywcze dochody uzupełnił oszczędnościami, które miał wcześniej i żona finansowo nie odczuła jego braku pracy.
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: s zona »

Pavel pisze: 05 sty 2019, 11:48
Tata_to_Zero pisze: 04 sty 2019, 16:59
s zona pisze: 01 sty 2019, 22:49
A moze juz warto wyjsc wreszcie na ten deszcz, niewazne czy w kurtce czy z parasolem ;)
Uwazam ,ze sytuacja juz dojrzala do tego ,zeby sie ogarnac ..
https://kurierlubelski.pl/czego-nie-mow ... d/32457902

Obrazek
Na poprzedniej stronie autor wątku napisał powyżej zacytowany post. Grafika nie chciała początkowo działać, także akceptacja postu zajęła nieco czasu. Aby ten post autora nie umknął nikomu, postanowiłem go zacytować.
Przepraszam Wszystkich :oops:
istotnie nie powinnam zabierac glosu w sprawie depresji ,.. Pisalam jako laik , na podstawie wlasnych doswiadczen ...

W roznych trudnych spraw - ktore stawaly sie nieraz "niemal Hiobowymi " - prosilam Boga o sily ,zeby przez to przejsc.. .. ale potem okazywalo sie ,ze to bylo potrzebne ...cos musialo byc zburzone ,zeby potem z Bogiem to zbudowac na nowo ...

Ale to ja tak mam .. u mnie kryzys /ciezkie doswiadczenia wyzwalaly dzialanie i proby szukania wyjscia ... nie moglam poswolic sobie tylko na narzekanie ,ze maz okazal sie nie tak wartosciowym czlowiekiem ,jak sadzilam przez te lata .. czulam sie wykorzystywana , niemal ,jak ks czekowa .. zycie prywatne meza i jego " serdeczne kolezanki "... I przelallo sie ..

Moze Twoja zona tez jest w takim punkcie .. moze powody ku temu sa inne ,niz u nas ,ale jednak Sa :?: :idea:
I to nie jest - wg mnie - wymierzone w Ciebie ,jako meza ,ale w Twoje zachowanie ,ktorego nie jest w stanie dalej tolerowac .. nwm ,bo malo piszesz a wlasciwie nie odpowiedziales na zadne z pytan np Nirvanny lub Jagodzianki ..

Szkoda ,bo ona w przeciwienstwie do mnie zna zycie z osoba chora na depresje ...
Moze warto zastanowic sie , co takiego przeszkadzalo zonie ,ze zdecydowala sie na taki krok .. sama nosilam sie dlugo .. potem wniosek przelezal ponad rok u adwokatki ..wiec to nie jest latwe dla kobiety .. dla mnie to bylo ciezkie doswiadczenie ...

Tato , nie chcialam Cie urazic ,ale zachecic do dzialania ,karmienie sie zlymi myslami nie prowadzilo u mnie do Dobrego ..
Zona tez Dziecko Boze i chyba za cos ja pokochales , wiec moze jakas Zdrowas za nia na poczatek ,zeby zaczac inne myslenie ...
Nie wiem ,ale nie chcialabym Ci bardziej zaszkodzic , ale sama kiedy zaczelam modlic sie za meza zeszla ze mnie ta zla energia ,.. mimo bolu , ktory dlugo jeszcze byl ..

ps zeby nie bylo .. nie jestem harpia wyciagajaca z meza alimenty na maxa .. tez tak mozna. ;) .. wiec znowu nie wszystkim kobietom zalezy na pieniadzach .. a i 500 plus tez mnie nie dotyczy - mimo wieku dzieci ...zalezalo mi na tym ,zeby uratowac to malzenstwo .. Moj maz zaczal sie potem " ogarniac "...czas u nas jest dobrym lekarzem ...

Pmodle sie za Was :)
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Odpowiedź na pozew

Post autor: s zona »

Lawendowa pisze: 05 sty 2019, 7:53
tata999 pisze: 05 sty 2019, 0:36 W moim odczuciu Twoja wypowiedź w jakimś stopniu potwierdza, że to, co napisał jest bliskie rzeczywistości. Kobiety zwykle lub w pierwszej chwili tak patrzą, że mąż musiał być okropny i winny skoro od niego odeszła. Nie jest to wyważona ocena tylko skrajna, jednostronna, stronnicza, płytka.
Tylko na teraz to tak naprawdę nic nie wiemy konkretnego.
Czy Tata pozew już dostał i przeczytał?
Czy jego żona chce separacji, rozwodu, z orzeczeniem o winie czy bez?
Czy żona cokolwiek mu zarzuca, czy nie?
Co z opieką nad dziećmi, alimentami itd itp, czy w tym zakresie żona czegoś chce?
Bez konkretów to jakiekolwiek rady nie mają podstaw i sensu.
Oprócz korzyści z małżeństwa warto wymienić przysięgę małżeńską i nie lekceważyć negatywnych skutki rozwodu, do którego osoba dąży.
To zdecydowanie zawsze warto podkreślać.
Przepraszam ,
myslalam o pytaniach Lavendowej...
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Tata_to_Zero pisze: 11 gru 2018, 9:49 Miesiąc przed świętami żona porzuciła mnie i nastoletniego syna (...)
(...)
zabierając ukochaną córeczkę :(
(...)
Żona jest DDRR ~ pochodzi z rozbitej rodziny, przyzwyczajona do wrzasków i szarpaniny w domu, od ponad 10 lat porównywała mnie do swego ojca i krytykowała za wszystko.
(...)
Co robić ??? Boję się, że czeka mnie los Hioba.

Tata_to_zero

Twoja żona ma swój kryzys, Ty jej (teraz) nie pomozesz, jej "nie uratujesz". Ale ten jej kryzys jest ... szansą dla niej. Aby "dorosła" aby "przepracowała". Ale jak woli zostać "dziewczynką" to tego nie zmienisz ...

Zachorowałeś, stało się, jest to (bardzo) trudne dla Twojej rodziny. Zapewne to wiesz. Jak wiesz, to proszę potwierdź to, bo inaczej "inni będą Cię UŚWIADAMIAĆ".

Czy zastanawiałeś się nad mitingami Wspólnoty Anonimowych Deoresantów ? Może udałoby Ci się uprosić u kogoś z nich sponsoring na program 12 Kroków ?

Ogłoś bezsilność (po części już to zrobiłes, ale może nie do końca) ...
Szukasz rady, rób to dalej, jesteś na dobrej drodze szukając ...

Pogody Ducha !
Pustelnik

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: Pustelnik »

Twoja "depresja" może też być (bardziej ? mniej ? w ogóle nie ?) Twoją "nocą ciemną" ... . Brałeś to już pod rozwagę ?
Totalna kapitulacja nie jest jedynie twoim dziełem. Ona staje się łaską z chwilą, gdy spłynie na ciebie wspierająca łaska Boża. Jednak możesz przyspieszyć ten proces już teraz, wykazując GOTOWOŚC, by żyć tak, jak wiesz, że będziesz żyć, kiedy skapitulujesz.
Frag. z "Noc jest mi światłem. Św. Jan od Krzyża na nowo odczytany" W. Stinissen OCD (imprimi potest, reimprimatur )

Nie zmarnuj ... swojej szansy ...
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Bóg się rodzi małżeństwo umiera

Post autor: s zona »

Tata_to_Zero pisze: 11 gru 2018, 9:49 Miesiąc przed świętami żona porzuciła mnie i nastoletniego syna (...)
(...)
zabierając ukochaną córeczkę :(
(...)
Żona jest DDRR ~ pochodzi z rozbitej rodziny, przyzwyczajona do wrzasków i szarpaniny w domu, od ponad 10 lat porównywała mnie do swego ojca i krytykowała za wszystko.
(...)
Co robić ??? Boję się, że czeka mnie los Hioba.

Tato ,
a moze zona zostawiajac Ci 15 letniego syna chciala w jakis sposob pomoc Ci :) zebys poczul sie Ojcem .. Z " reguly
to wredne zony zabieraja dzieci ,a maz placi alimenty " ..
U Was jest Podzielona opieka , zona zabiera ze soba piecioletnie dziecko ,wiec tez jej nie jest latwiej ...

Tato ,nie wiem ,cze zechcesz sobie pomoc , czy tylko widzisz zlo wszedzie i u wszystkich ...

A Hiob zaufal Bogu do konca i wyszedl na prosta :D
Bozej Odwagii Tato :)
ODPOWIEDZ