Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pustelnik

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: Pustelnik »

Melani,
a jak Twoje odczycia strachu, stany lękowe ?
(bo ... masz taki tytuł wątku :-) )

Pogody Ducha !

P.S. A jak Ci się żyje "z bezsilnością" ( ;) też w tytule) ?
Jak sobie radzisz (mimo, a nawet ... dzìeki bezsilnosci) ? Czy chcesz coś zmienić ?
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: ozeasz »

lena50 pisze: 19 sty 2019, 1:14
brak zaufania wyklucza dla mnie bycie razem. Po prostu. Gdyby doszło do tego, że nie mogłabym uwierzyć w słowa i zapewnienia drugiej strony - lepiej jest żyć samemu.
Dla mnie nie.
Nie ufam meżowi a mimo to jesteśmy razem.....szczęśliwi i kochajacy sie nawzajem.

Leno jak godzisz brak ufności wobec męża ze szczęściem ?

Czy dobrze rozumiem że nieufając zostawiasz mu jego czyny i zachowania jako Jego odpowiedzialność i konsekwencje ?

Ja nie mieszkam z żoną więc może jest "łatwiej" ,ale gdybym mieszkał i nawet "odkleił"się od niej w 100% to trudno by mi było np. wiedząc co robiła poradzić sobie z myślami kiedy np. poszłaby gdzieś na noc ,nie mówiąc że na dłużej ,nie mówiąc gdzie i dokąd idzie .

Choć to w jakiś sposób mój problem wynikający z jednej strony myślę właśnie z nieufności ,a z drugiej z chęci kontroli i jakies fałszywej świadomości że jeśli wiem gdzie jest to ok. a to mogą być przecież pozory …
Więc tutaj też ważne dla mnie jest budowanie Jej obrazu wg Bożej myśli , żeby nie patrzeć tylko moimi oczami ,ludzkimi ,ale otworzyć się na "nie moje widzenie" ,aby nie ulegać "szufladkowaniu" .


Na dzień dzisiejszy ja staram się nie tworzyć scenariuszy i ufać w sposób ograniczony ,jednak zostawiam pole odpowiedzialności i konsekwencji żonie , jeśli mówi coś ,to staram się ufać i nie drążyć ,lęki odsuwam na bok ,jeśli się zdarzą ,zwykle zaś staram sie kierować zasadą ,jeśli Bóg będzie chciał i uzna za ważne mnie ostrzec ,to to zrobi , oczywiście jak to człowiek jestem raczej czujny na brak spójności i ewentualne oznaki braku szczerości ,ale to od razu można wyjaśnić myślę .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Pustelnik

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: Pustelnik »

ozeasz pisze: 19 sty 2019, 13:25
(...) Na dzień dzisiejszy ja staram się nie tworzyć scenariuszy i ufać w sposób ograniczony ,jednak zostawiam pole odpowiedzialności i konsekwencji żonie , jeśli mówi coś ,to staram się ufać i nie drążyć ,lęki odsuwam na bok ,jeśli się zdarzą ,zwykle zaś staram sie kierować zasadą ,jeśli Bóg będzie chciał i uzna za ważne mnie ostrzec ,to to zrobi , oczywiście jak to człowiek jestem raczej czujny (...)
"Kasować", niwelować własne oczekiwania i lęki ...
Bravo Ty ! :-)

Dobrej Niedzieli !
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: ozeasz »

Melani ,czytając te posty
Melani pisze: 18 sty 2019, 13:08 Bo my kobiety mamy intuicję ... Ja mam i z niej skorzystałam , według niektórych nieudolnie postąpiłam ... Ale teraz już wiem że żyłam z kłamcą ...
Melani pisze:Już nie ważne co robili zdradził kolejny raz oszukując ... Była umowa żadnych kontaktów i szczerość. Pokazał swoje oblicze ... Kłamcy i oszusta.
zastanawiam się ,bo w jakis sposób Twoje słowa pobudziły mnie do refleksji ,jak ważne jest imię ,jak ważne jest to w jaki sposób widzę w moim przypadku moją żonę .

Zdaję sobie sprawę że sytuacja którą opisujesz była/jest bardzo trudna dla Ciebie ,i uwierz mi , ja przeżywałem podobne doświadczenia latami i myślę że choć trochę Cię potrafię zrozumieć ,pamiętam jeszcze co czułem ,oczywiście każdy z nas różnie ze względu a swoją strukturę psychoduchową to przeżywa.

Ale o co mi chodzi , refleksja dotyczy imienia , bo dzisiaj widzę różnicę pomiędzy moją żoną która mnie zdradziła i okłamała ,również oszukała ….a tym że moja żona nie jest kłamczynią ,oszustką czy zdrajczynią .

Twoje słowa sprowokowały mnie do zastanowienia się jak mnie kiedyś łatwo było ,w świeżym poczuciu zranienia , określać swoją żonę w podobny sposób .

Dziś widzę ,że w mojej ocenie była to zawężona ,niesprawiedliwa ,nie Boża percepcja..

Dlaczego ? Bo moja żona ciągle jest Jego dzieckiem ,ciągle posiada wiele dobra ,wrażliwości , cech pozytywnych (których do dzisiaj mnie brakuje) ,które tak łatwo mi było wyeliminować, żeby jak ten przysłowiowy koń z klapkami na oczach sfokusować Jej osobę ,zredukować do códzołożnicy. Ból i cierpienie w moim życiu w tym okresie zawęziły moją percepcję bardzo mocno .

Ale moja żona wcześniej kiedy byłem jeszcze czynnym przemocowcem również w taki sposób mnie określała ,widziała,może nawet w znaczny sposób do teraz to w Niej pracuje.

Więc zdałem sobie sprawę jak te trudne emocje ,cierpienie ,ból ,poczucie zranienia ograniczyły moje pole widzenia.

To jak mnie widziała ,to jak wryło się to w Jej postrzeganie ,ta redukcja mojej osoby do przemocowca ,"damskiego boksera" , miała i ma wpływ na widzenie mojej osoby .


A ja przeciez TAKI nie jestem ,jeśli już to była część mnie która dla mnie samego była czymś co mnie niszczyło ,degradowało ,z czym nie umiałem sobie poradzić .

Jestem kimś więcej niż tylko mężczyzną ,synem,mężem ,ojcem .. chrześcijaninem ,grzesznikiem ...jestem kimś więcej niż to co robię i jak się widzę ...Każdy taki jest ...

Warto zastanowic się kim ,jaki jestem ,może wtedy łatwiej i pełniej nie tylko będę widział siebie ,ale i tę osoobę obok mnie ?

Dzięki temu , że mocno wierzę w to, że Bóg mnie do tego uzdalnia,mimo mojego ubogiego postrzegania mimo wszystko , próbuję ciągle na nowo poznać moją żonę i ku mojemu zaskoczeniu przy sporadycznych spotkaniach ,ciągle odnajduje w Niej coś nowego .
Mam trudność w sobie i wymaga to ciągłych ćwiczeń , żeby w sposób nie koniecznie łatwy i przyjemny dostrzec w Jej inności coś , co jest mi znane czy bliskie , wręcz za prawie każdym razem zmagam się z innością której często nie rozumiem,ale świadomość że Ojciec Nasz potrafi się Nią zachwycać i pragnienie kochania ,pomimo tego Jaka jest dla mnie , powoduje drobne lecz jednak pogłębianie i odnawianie tej trudnej ,acz mocno wierzę w to pięknej docelowo relacji .


A wlały nowe siły w moje serce i zmotywowały mnie dwie sytuacje z rekolekcji na GŚA :rozmowa z Andrzejem ,ojcem założycielem tej wspólnoty ,któremu z serca dziękuję za tę rozmowę .

I spotkanie grupy dzielenia w której usłyszałem od jednego z braci , że swoją więź z żoną ,która była szczątkowa ,prawie zerowa zaczął budować od ....karmy dla kota :D ,po czym usłyszałem że na dzień dzisiejszy są razem ….
Nie przypuszczałem że te słowa dokonają rewolucji w moim życiu .

Przepraszam Melani za długość mojego postu , będac w miejscu którym jestem ,chciałem się z Tobą podzielić tym co mnie poruszyło ...
Pozdrawiam serdecznie.
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
SiSi
Posty: 346
Rejestracja: 06 sie 2018, 9:31
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: SiSi »

ozeaszu ,
Pięknie piszesz, żeby zobaczyć" człowieka w człowieku".
Wydaje mi się jednak, że u Melani to jeszcze nie ten etap. Negatywne emocje muszą się przewalić, wybrzmieć. Dla zdrowia.

Melani co u Ciebie? Jak sobie radzisz? Nie bądź teraz sama.
Ściskam.
Wiedźmin

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: Wiedźmin »

ozeasz pisze: 19 sty 2019, 14:22
[...]

Dziś widzę ,że w mojej ocenie była to zawężona ,niesprawiedliwa ,nie Boża percepcja..

Dlaczego ? Bo moja żona ciągle jest Jego dzieckiem ,ciągle posiada wiele dobra ,wrażliwości , cech pozytywnych (których do dzisiaj mnie brakuje) ,które tak łatwo mi było wyeliminować, żeby jak ten przysłowiowy koń z klapkami na oczach sfokusować Jej osobę ,zredukować do códzołożnicy. Ból i cierpienie w moim życiu w tym okresie zawęziły moją percepcję bardzo mocno . [...]
Dzięki Ozeaszu za Twój post.

Widzisz.. tak, zgodzę się, że zdecydowana większość (wszyscy?) posiadają w sobie wiele dobra, wrażliwości oraz cech pozytywnych.
Moja ukochana żona również.

Jednak jak pisałem - chyba jestem na etapie - "ja dziękuję, ja wysiadam... "

Może to jest coś podobnego do twierdzenia, że czasem najlepszą pomocą dla alkoholika jest pozwolić mu się stoczyć do samego dna. Że takie trwanie przy alkoholiku i pomoc codzienna... wcale nie jest pomocą - tylko wręcz czymś szkodliwym... - nie wiem czy tak jest, czy nie... bo nie miałem u siebie w najbliższym otoczeniu ciężkiej choroby alkoholowej... - ale tak mówią... więc, może coś w tym jest.
Jagodzianka

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: Jagodzianka »

Ozaeaszu, kolejny raz dotykasz mojego serca. Jestem pod wrażeniem Twojej dojrzałości, autoanalizy, tego jak się przemieniłeś. Nie ma w tym ani czczych przechwałek, ani też samobiczowania. Po prostu - wierzę Ci.

Możesz tego nie wiedzieć, dla dajesz tym nieprawdopodobny ładunek nadziei. I cieszę się w duchu, że tak bliskie mi jest Twoje myślenie, Twoje patrzenie na współmałżonka, na siebie. Dziękuję Ci za to! Nigdy nie wiesz, kiedy i jak Twoje słowa dotkną kogoś, a może i zadziałają.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: ozeasz »

SiSi pisze: 19 sty 2019, 15:01 ozeaszu ,
Pięknie piszesz, żeby zobaczyć" człowieka w człowieku".
Wydaje mi się jednak, że u Melani to jeszcze nie ten etap. Negatywne emocje muszą się przewalić, wybrzmieć. Dla zdrowia.

Melani co u Ciebie? Jak sobie radzisz? Nie bądź teraz sama.
Ściskam.
Może jest tak jak mówisz..

W ostatni weekend brałem udział w krótkim wyjeździe dla prowadzących grupy ,słowo głosił Biskup Siemieniewski , wskazał On na kanwie słowa z listu do Efezjan 4,11-13 różnorodność posług w kościele .
Jedną z rzeczy które mi utkwiły w głowie było pytanie ,w jakim celu ustanowił uczniów apostołami ? Zaskoczyła mnie odpowiedź ,bo oprócz tego co wynika ze znaczenia słowa apostoł(gr. apostolos – wysłannik) wypowiedział jeszcze jedną kwestię która mnie mocno dotknęła że wybrał ich aby z Nim przebywali .

I myślę że to jest ważna kwestia mająca charakteryzować wspólnotę - wspólne przebywanie ,towarzyszenie .

Tego tu doświadczyłem ,to mnie mobilizowało ,to dawało mi siły które czerpałem od tych którzy już byli dalej na drodze w przerabianiu swojego kryzysu, wskazywało kierunek i cel , oczywiście nie na zasadzie kopiuj -wklej ,a przede wszystkim dawało mi poczucie bliskości w tym co wspólnie przeżywaliśmy .

Mógłbym tu krótko to nazwać , że idąc drogą kryzysu wołałem do nich ,zarazem otoczony troską i opieką :którędy do przebaczenia ,którędy do wolności i godności ,którędy do postawy miłości wobec tych którzy mnie krzywdzą ?

Aleksander pisze: 19 sty 2019, 15:21

Może to jest coś podobnego do twierdzenia, że czasem najlepszą pomocą dla alkoholika jest pozwolić mu się stoczyć do samego dna. Że takie trwanie przy alkoholiku i pomoc codzienna... wcale nie jest pomocą - tylko wręcz czymś szkodliwym... - nie wiem czy tak jest, czy nie... bo nie miałem u siebie w najbliższym otoczeniu ciężkiej choroby alkoholowej... - ale tak mówią... więc, może coś w tym jest.
Pewnie jest tak jak mówisz ,jednak ja będąc dzieckiem Taty który był alkoholikiem ,przemocowcem ale przede wszystkim tatą ,czego uświadomienie zajęło mi ładnych parę lat , do dziś noszę w sercu jakiś żal że go nie poznałem ,jako taty ,mężczyzny , że nie zdążyłem się z nim zaprzyjaźnić .
Może jako zranione dziecko mam inny punkt widzenia niż jego żona ,a moja mama ,widziałem jak się zmienia mimo choroby alkoholowej ,że jest w nim więcej spokoju ,dobra , mimo tego że nadużywał do końca prawie swojego życia.

Był samotny w swoim zmaganiu ,w tych czasach alkohol był codzienną dewizą ,pamiętam jak mama opowiadała mi kiedy Jej obiecywał : nie będę taki jak mój ojciec(i mój dziadek był alkoholikiem i przemocowcem) więc zauważał cierpienie w życiu swoich rodziców ,nie dane mu było doświadczyć zwycięstwa ,jedyne co mogłem zrobić ze swojej strony to krucjata którą za niego przyjąłem 24 lata temu ,jestem przekonany że Bóg przyjął moją ofiarę i ufam że dobrze to wykorzysta.
Jagodzianka pisze: 19 sty 2019, 15:33 Ozaeaszu, kolejny raz dotykasz mojego serca. Jestem pod wrażeniem Twojej dojrzałości, autoanalizy, tego jak się przemieniłeś. Nie ma w tym ani czczych przechwałek, ani też samobiczowania. Po prostu - wierzę Ci.

Możesz tego nie wiedzieć, dla dajesz tym nieprawdopodobny ładunek nadziei. I cieszę się w duchu, że tak bliskie mi jest Twoje myślenie, Twoje patrzenie na współmałżonka, na siebie. Dziękuję Ci za to! Nigdy nie wiesz, kiedy i jak Twoje słowa dotkną kogoś, a może i zadziałają.
Jagodzianko dziękuję Ci za te słowa ,to ważne dla mnie że moje słowo może nieść nadzieję ,tak łatwo mi nieraz zwątpić. :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
happybean

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: happybean »

lustro pisze: 17 sty 2019, 13:32
Melani pisze: 15 sty 2019, 21:46 Zadzwoniłam do jej męża powiedział, że mam iść do nich. Zadzwoniłam pod ich domem no i wyszedł mój mąż od nich z domu.... masakra. Tłumaczenia że on tylko rozmawiał, ona w sexy bluzeczce i bieliźnie. Sorry jestem kulturalną i wykształconą osoba ale nie wytrzymałam zdzieliłam mu raz drugi trzeci....zrobiłam mega awanturę. On tłumaczy że nie był u niej w domu tylko we firmie u niej ( firma na parterze z wejściem do domu i że nic nie robili). Nie chce tego słuchać, czuję się jak OSTATNIA IDIOTKA

Hmmm... Melani
Dałas się troche wypuścić.
Dlaczego Ty miałas pojsc do domu sąsiadów, a nie sąsiad? On mógł by ich złapać in flagranti, a tak same poszlaki...

Teraz jest pytanie, które mnie cały czas nurtuje. Czego tak naprawdę chcesz?
Przydał by Ci się Twój bilans zysków i strat...podparty Twoją i męża historią.
Co według Ciebie warto, a co sie nie oplaca. I dokąd zmierzasz/zmierzacie.
Warto napewno postarac się porozmawiać z mężem i moze zrobić w tym miejscu nową linię startową dla was obojga.
Bo oboje macie swoje za uszami.
To Wasze życie, małżeństwo, rodzina, dzieci...wasza przyszłość ( jaka by nie była, to będzie Wasza).

Czy nadal trwać w odwecie, szpiegowaniu, sprawdzaniu i dokopywaniu sobie...?
Czy moze powiedzieć sobie - ok, było jak było, od dziś OBOJE chcemy budować na nowo i dajemy sobie max dobrej woli i kredyt zaufania.

Ale to juz musisz Ty, rozważyć i podjąc jakieś kroki.
OBOJE jest tu kluczowe. Maz autorki klamiac i kontynujac romans raczej nie chce niczego naprawiac. A zatem nie pozostaje nic innego ja wezwac go do nawrocenia i przestac "udawac "udane malzenstwo"
happybean

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: happybean »

krople rosy pisze: 18 sty 2019, 11:24 Jest jeszcze coś takiego jak spowiedź św. i dochowanie tajemnicy spowiedzi.
Nie wszystko więc musi być jawne i dostępne drugiemu człowiekowi.
Brud myśli , pragnień i uczynków można zostawić w konfesjonale, niekoniecznie tym wszystkim obarczać drugą stronę.

Przez kontrolę i ciagłe sparwdzanie kontrolujacy chce przede wszystkim mieć poczucie bezpieczeństwa, że wszystko jest ok. Zamiast koncentrować się na sobie i pracy nad własnym charakterem angażuje swoje siły w rzecz nieproduktywną i obciążającą jego samego bo czar stabilności i miłości często pryska gdy kontrolujacy się zmierzy z prawdą twarzą w twarz.

Zdarza się też, że kontrola dorosłego człwoieka jest już jakby osądem kontrolowanego gdyż kontrolujący spodziewa się od niego niegodziwości. Piętno zdradzacza i innego okrutnika może być tak ciezkie do uniesienia że skoro kontrolowany jest już w domyśle czyniącym zło i krzwydę to nie mogąc wyjść z tej grubej pajęczyny i faktycznie wchodzi w tę przypisaną mu ,,rolę''.
Bo nie ma nic do stacenia gdyż i tak ciążą na nim podejrzenia i obsesje....poza tym ciezko się żyje z człwoiekiem który siebie samego uważa za nienagannego czy niemal idealnego a w drugim tylko dopatruje się zła.
Wg mnie uczciwość małżenska zaklada brak ukrywania swoich "wystepkow' przed wspolmalzonkiem.
Melani
Posty: 55
Rejestracja: 05 cze 2018, 21:35
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: Melani »

Witam Was ... Dziękuję Wam za wsparcie i modlitwę ... Jest cieżko ale bywało gorzej. Strach i lęk jest ale przed tym co będze i dużo mniejszy bo teraz wiem, że nie było szczerości w moim małżeństwie i , że miałam rację. Bogu dziękuję za Was i za to, że (św. Ricie również), że nie musiałam długo czekać za wyjawieniem tych kłamstw. Jeżeli mąż wróci to tylko wówczas gdy powróci prawdomówność i szczerość (tak bym chciała) ... Zobaczymy. Bezsilność ... Czasami wydaje mi się że sobie nie poradzę ale mam za sobą cały sztab ludzi tj. Dzieci głównie starsza córka która mówi że nie wart jest moich łez i mnie wspiera , teściowie i rodzice. Czasami zadaje sobie pytanie czy nie jestem desperatką tak za wszelką cenę to składać ale w gruncie rzeczy kocham go i dawno wybaczylam ... Oby on potrafił kiwdyś mi ... Wyslalam mu post Jacka o przekierowaniu swojej winy na drugą osobę ... Chyba cos to dało bo dostalam kilka SMS-ów w których wyraża sie o mnie tak bardzo ciepło. Bardzo bym chciala aby dal sobie pomóc bo to biedny , pogubiony człowiek będący z dala od Pana Boga. Modlcie się za nas bo te dni myślę przezyłam w takiej kondycji psychicznej tylko dzięki między innymi Waszej modlitwie i wsparciu.
Pustelnik

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: Pustelnik »

happybean pisze: 20 sty 2019, 0:59 Wg mnie uczciwość małżenska zaklada brak ukrywania swoich "wystepkow' przed wspolmalzonkiem.
Może ... nie tylko ... przed małżonkiem (?).
Na Drodze Neokatechumenalnej, np. w echu Słowa, nie mówimy , jacy jesteśmy wspaniali, ale o swoich słabościach , jaki w nas "gnój" (np. osądzanie innych ludzi, źle im życzsnie), jakilmi jesteśmy ... "świniami" (mamy rózne oczekiwania do innych a sami ... mało dajemy).
TAK, sakrament spowiedzi :-) też jest....
Pustelnik

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: Pustelnik »

krople rosy pisze: 18 sty 2019, 11:24 Jest jeszcze coś takiego jak spowiedź św.
(...)
Brud myśli , pragnień i uczynków można zostawić w konfesjonale, niekoniecznie tym wszystkim obarczać drugą stronę.
Spowiedz - wybór (czy, jak często, "z czego" się spowiadamy, ...)
Czy mówimy i komu o swoich słabościach poza spowiedzią ? To zależy .. Wg mnie , gdybym nikomu nie mówił, to łatwiej by mi było trzymać maskę, pielęgnować fasadę (ułudę idealnosci o której mówisz pod koniec swojej wypowiedzi).
Obarczać kogoś ? Nie, nie o obarczanie tu chodzi /powinno chodzić ("aby ... było mi lżej', takie podejście to ... niedojrzałość).

Dobrej Niedzieli !
Pustelnik

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: Pustelnik »

happybean pisze: 20 sty 2019, 0:59 (...) Zdarza się też, że kontrola dorosłego człwoieka jest już jakby osądem kontrolowanego gdyż kontrolujący spodziewa się od niego niegodziwości. Piętno zdradzacza i innego okrutnika może być tak ciezkie do uniesienia że skoro kontrolowany jest już w domyśle czyniącym zło i krzwydę to nie mogąc wyjść z tej grubej pajęczyny i faktycznie wchodzi w tę przypisaną mu ,,rolę''.
OK, powiem więcej, czasami nawet blisko do ... "stygmatyzacji" :-(, ja widzę to słowo "trochę szerzej" niż poniżej :
(Za słownikiem j.p.PWN)
"stygmatyzacja
1. «publiczne potępianie jakiejś osoby lub grupy osób i odrzucanie ich w kontaktach społecznych»"

P.S. TAK, osądzałem i stygmatyzowałem ludzi (w tym bliskich w moim życiu ... I ... nie chcę tego robić.
Nie chcę "odrzucać" . Jak nie potrafię "podnosić" to chyba lepiej ... "zostawić", mylę się ?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Strach, lęk i poczucie bezsilności jak sobie radzić

Post autor: lustro »

Melani pisze: 12 gru 2018, 22:51 Witam Was wszystkich. Piszę bo nie daję już rady. To jak mam teraz i jakie mam problemy ze sobą jest głównie moją winą. W związku małżeńskim jesteśmy 19 lat. Trójka dzieci. Cztery lata temu zdradziłam męża. Mieliśmy kryzys w związku i pewien kowalski w perfidny sposób to wykorzystał. Wiem, postąpiłam podle i egoistycznie. Ciężko było mi wrócić emocjonalnie do męża po tym wszystkim tym bardziej, że szantażował, że odejdzie jeżeli mu się do wszystkiego nie przyznam.
(...)
... Piszę bo nie mogę poradzić sobie ze swoim strachem, strachem przed oszukaniem nie umiem zaufać
Melani

Wróciłam do twojego pierwszego postu.
Jest tu kilka rzeczy mi znanych... Sa dziwne...
Ale myślę, że warto, żebyś to przeczytała, a potem w miejsce swojej osoby wstawila męża.
Popatrz...czy przypadkiem nie oczekujesz od niego czegoś, czego nie wymagałas od siebie?

Po pierwsze
pewien kowalski w perfidny sposób to wykorzystal

Nie gniewaj się, ale to troszkę dziecinne. A może mąż może to samo mówić o sąsiadce?

Potem piszesz, jak trudno było emocjonalnie wrócić do męża i jak podzialaly na Ciebie jego naciski...

Czy potrafisz zobaczyć w swoim mężu człowię, tak samo zranionego jak Ty?
Dać mu te same prawa, co sobie?
ODPOWIEDZ