Jak ratować?

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

happybean

Re: Jak ratować?

Post autor: happybean »

Nirwanna pisze: 03 sty 2019, 14:49 Mona, przeczytaj książkę raz jeszcze. Tam nie ma nic o manipulacji, a chodzi o efekt inny, niż sądzisz.
Dobson sugeruje zastosować twardą miłość, bo tylko taka daje szansę na uporządkowanie tak trudnej sytuacji zgodnie z wolą Bożą.
Bo opanowywanie emocji i dzialanie im wbrew nie jest manipulacja
Pustelnik

Re: Jak ratować?

Post autor: Pustelnik »

"Plakac mozna jesli sie nie da inaczej (...)"

:-)
Nie tylko "można" a nawet - dobrze sobie wyplakać (sobie w osobnosci, przy przyjacielskiej osobie).
Jedna z najpiękniejszych modlitw - modlitwa łez ...

"(...) Łzy są zawsze uważane za rzecz pożądaną, za łaskę, o którą należy specjalnie prosić. (...)"

Łzy w modlitwie / Metody modlitwy i kierownictwo duchowe
https://m.deon.pl/religia/rozwoj-duchow ... itwie.html

Łzy drogą do Pogody Ducha ?
Dla mnie ... ma sens :-)
monachomachia
Posty: 10
Rejestracja: 06 gru 2018, 22:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak ratować?

Post autor: monachomachia »

Nirwanna pisze: 03 sty 2019, 14:49 Mona, przeczytaj książkę raz jeszcze. Tam nie ma nic o manipulacji, a chodzi o efekt inny, niż sądzisz.
Dobson sugeruje zastosować twardą miłość, bo tylko taka daje szansę na uporządkowanie tak trudnej sytuacji zgodnie z wolą Bożą.
Być może przeczytałam za szybko i nie złapałam głównej myśli. Naprawdę nie rozumiem różnicy. I czy ona w ogóle jest istotna?
Jednak za SJP:
"Manipulacja: wpływanie na poglądy i zachowania innych osób poza ich świadomością dla osiągnięcia własnych celów".

Więc ja stosując twardą miłość chcę wpłynąć na męża zachowanie, poza jego świadomością (autor zaleca, by nie dzielić się książką ze współmałżonkiem), dla własnego celu - ratowania małżeństwa. Przecież wszyscy tu piszący chcą ratować małżeństwo. Tak czy inaczej.
monachomachia
Posty: 10
Rejestracja: 06 gru 2018, 22:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak ratować?

Post autor: monachomachia »

Pustelnik pisze: 03 sty 2019, 15:06 "Plakac mozna jesli sie nie da inaczej (...)"

:-)
Nie tylko "można" a nawet - dobrze sobie wyplakać (sobie w osobnosci, przy przyjacielskiej osobie).
Jedna z najpiękniejszych modlitw - modlitwa łez ...

"(...) Łzy są zawsze uważane za rzecz pożądaną, za łaskę, o którą należy specjalnie prosić. (...)"

Łzy w modlitwie / Metody modlitwy i kierownictwo duchowe
https://m.deon.pl/religia/rozwoj-duchow ... itwie.html

Łzy drogą do Pogody Ducha ?
Dla mnie ... ma sens :-)
Taaak Pustelniku, dziękuję za ten wpis. Ja uważam siebie za słabą, bo ciągle ryczę. Widzę mojego męża, który nie roni nawet jednej łzy, i myślę sobie, że ma serce z kamienia.
jacek-sychar

Re: Jak ratować?

Post autor: jacek-sychar »

Monachomachia

Manipulacja zakłada kierowaniem innymi w taki sposób, że oni sobie tego nie uświadamiają.
Twarda miłość ma pokazać skutki działania człowiekowi i pozwolić na zrozumienie konsekwencji. W następstwie dany człowiek sam chce się zmienić, żeby wróciło stare, a może nowe, lepsze.
Pustelnik

Re: Jak ratować?

Post autor: Pustelnik »

monachomachia pisze: 03 sty 2019, 16:18 Więc ja stosując twardą miłość chcę wpłynąć na męża zachowanie (...)
NIE .
Chcę umożliwić mu samodzielne zdrowienie ...
Ja Depresant , Ojciec Anorektyczki/Bulimiczki, najlepiej zrozumiałem istotę "choroby" , "zdrowienia", twardej milości, współuzaleznienia, chorych ukladów rodzinnych na przykładzie alkoholików i ich rodzin. Polecam ten sposób.
Nikt chyba lepiej niz alkoholicy nie jest w stanie wytłumaczyc róznicy pomiedzy abstynentem a ... pijanym "na sucho" :-) :-) :-).
monachomachia
Posty: 10
Rejestracja: 06 gru 2018, 22:27
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Jak ratować?

Post autor: monachomachia »

Kochani, chcę Wam napisać, że jesteście niesamowici, i że Wasza praca ma sens! Dziękuję!!!
Dzięki Wam szybko się otrząsnęłam i zajęłam sobą. Zaczęłam słuchać i czytać i poszłam na terapię, bo zdałam sobie sprawę, że zachowuje się jak duże dziecko wymagające od męża szeroko rozumianej opieki. Przekonałam się, że wieczór, w którym każdy zajmuje się swoimi sprawami jest do przeżycia. Zaczęłam swoje sprawy załatwiać sama i poczułam się dużo lepiej, poczułam, że mam moc sprawczą. Zobaczyłam też, że jak wyjdę gdzieś na koncert, czy tak po prostu na spacer, jestem spokojniejsza, radośniejsza i mam czym się dzielić, co opowiadać. I mąż powiedział że widzi jak się zmieniam. Że mu tak pusto w domu, gdy nas cały dzień nie ma. I że chce dzielić się ze mną różnymi rzeczami, które przeżył w ciągu dnia. I jakoś tak zaczął się zbliżać.
Ostatnio byliśmy na konsultacji jako para zaproponowanej przez moją terapeutkę. Pokierowała tak rozmową, że mogłam doświadczyć "Porozumienia bez przemocy" w praktyce i to był czad! Nigdy tak ze sobą nie rozmawialiśmy. Do tej pory tylko oceniałam męża zachowania. Teraz rozmawialiśmy o uczuciach i potrzebach, i słuchaliśmy się wzajemnie by jak najlepiej zrozumieć, a nie oskarżaliśmy się. I mąż powiedział, że takiej rozmowy mu brakowało w małżeństwie, i że jakbyśmy tak rozmawiali to on chciałby spróbować jeszcze raz! A ja jestem pełna obaw. Bo co to znaczy spróbować jeszcze raz? Najwyżej nie wyjdzie? Nie to chciałam usłyszeć :( Ale wiem, ze to są tylko moje oczekiwania, a przecież mąż proponuje mi właśnie miłość jako decyzję, świadomy wybór, że chce jeszcze raz. Ale boję się, że się zaangażuje, a nic z tego nie wyjdzie i będę znowu cierpieć, jeszcze bardziej. Boję się tak przed nim otwierać, bo czy będzie chciał być z taką mną? I boję się, że później łatwo będzie mu mnie skrzywdzić, gdy będzie mnie tak dobrze znał, a nie ufam mu. Boję się, że to za szybko, że wszystko zepsuję, bo jeszcze nie pozbyłam się utrwalonych nawyków i że znów źle zareaguje, i znów go zranię odrzuceniem. Wiem, że bez rozmowy wpadniemy w stare schematy i nic się nie zmieni. A ja nie chcę starego! Ale tak trudno jest wyjść ze strefy komfortu.
Idę czytać "Odbudowa związku..." 8-)
ODPOWIEDZ