Moje małżeństwo to pomyłka

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Pustelnik

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: Pustelnik »

mare1966 pisze: 03 sty 2019, 17:59 (...)krzyki "baby" bardzo działają na mężów .
( boją się , że sąsiedzi pomyślą , że ją biją )
:-)
Mare , jak zaczniesz pisac felietony, prowadzic bloga, to daj znac, ja ... już się zgłaszam :lol:
Może nie tylko chodzi o sąsiadów bo i panowie w niebieskich mundurach będą mieli co zaprotokołować, tak sobie myślę ...
Lawendowa
Posty: 7702
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:44
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Kobieta

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: Lawendowa »

albasalix pisze: 01 sty 2019, 18:57 później lawina nieporozumień/ konfliktów/ awantur, a nawet aktów przemocy fizycznej.
...
, a on nagle wszczął awanturę, że nie było obiadu, zaczął kląć, wyszarpał lewarek z auta, szarpał samochodem (raz 2, raz 3, gaz, hamowanie). Kłótnia pod blokiem, wyrywanie dziecka, uderzenie w twarz.
albasalix pisze: 02 sty 2019, 23:51 Napad agresji był nagły, niespodziewany.
Opisałam skrajny przypadek, po ostrej kłótni, do przemocy fizycznej dochodzi rzadko, w zasadzie kilkanaście razy przez ostatnie 5 lat, ale brak szacunku i chamskie, prostackie odzywki są codziennością.
mare1966 pisze: 03 sty 2019, 17:59 Wg. mnie bronią kobiety nie jest siła ,
ale bardziej kobiecość . Podejście , łagodność , spryt , nawet płacz .
Nie krzyk , choć owszem nie przeczę
krzyki "baby" bardzo działają na mężów .
( boją się , że sąsiedzi pomyślą , że ją biją )
Pustelnik pisze: 03 sty 2019, 18:27
mare1966 pisze: 03 sty 2019, 17:59 (...)krzyki "baby" bardzo działają na mężów .
( boją się , że sąsiedzi pomyślą , że ją biją )
:-)
Mare , jak zaczniesz pisac felietony, prowadzic bloga, to daj znac, ja ... już się zgłaszam :lol:
Może nie tylko chodzi o sąsiadów bo i panowie w niebieskich mundurach będą mieli co zaprotokołować, tak sobie myślę ...
Was to bawi panowie? Taki dramat młodej kobiety i matki?
Kobieta dostała w twarz w obecności małej córeczki i może warto wykazać się chociaż elementarną empatią.
"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą drogę..."
Pustelnik

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: Pustelnik »

Lawendowa pisze: 03 sty 2019, 18:59 (...)Was to bawi panowie? Taki dramat młodej kobiety i matki?
Kobieta dostała w twarz w obecności małej córeczki i może warto wykazać się chociaż elementarną empatią.
Lawendowa:
- współczuję autorce wątku;
- moj dom rodzinny to ojciec przemocowiec i matka manipulantka/moralizatorka(bo ona chce przecież dla wszystkich najlepiej i wie najlepiej kto co powinien robić i mówić)/kobieta nie rozumiejąca swoich emocji, piszę to ... bo sobie też wspólczuję takiej ridziny nazaretańskiej, dopiero teraz w wieku 55 lat się od tegi uwolniłem/wyzdrowiałem;
- cieszę się (szczególnie jako depresant) z mojego poprawnego odczuwania emocji, na dobry, humorystyczny tekst - reaguję rozbawieniem (TAK, Nirwano, to ... prawidłowe i ... zdrowe. Powiem nawet : Chwała Panu !)
- dostrzegam subiektywnie Twój dydaktyzm i moralizatorstwo, ale ... (w wersji internetowej) jest to dla mnie całkiem ... do przejścia :-)

Pogody Ducha !
Pustelnik

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: Pustelnik »

Panie Lawendowa i Nirwana przepraszam za "podmiankę" imion.
Tak, nierzadko, pracuje mój umysł (po)depresanta ... (raz lepiej, raz gorzej, przyspiesza i ... zwalnie, czasami wkrada się "mgła")
Nie, nie gorszę się sobą :|
Mirakulum
Posty: 2771
Rejestracja: 16 sty 2017, 19:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: Mirakulum »

albasalix pisze: 01 sty 2019, 18:57 Jesteśmy blisko 5 lat po ślubie, mamy półtoraroczną córkę. Przed ślubem wszystko było super, później lawina nieporozumień/ konfliktów/ awantur, a nawet aktów przemocy fizycznej. Pracuję, studiuję, zajmuję się dzieckiem, pracuję w domu. Mój mąż jest agresywny i chamski. Dla niego słowa nie mają znaczenia, potrafi zwyklinać, zwyzywać, odezwać się w taki sposób, że człowiek zastanawia się czy jest cokolwiek wart. Wszczyna burzę w szklance wody- wczoraj np. ja od rana zajmuje się córką, zrobiłam śniadanie jemu i jego rodzicom (bo akurat byli), został plaster szynki ze śniadania córki, położyłam na jego kanapkę, wściekł się, że nie zrobię mu kanapki, tylko wrzucam mu odpadki na śniadanie. Ja od rana nie jadłam, nie miałam czasu się "ogarnąć", a on takie teksty. Kazał mi "wy...lać", rodzice się nie odezwali. Dzisiaj jego rodzice wyjeżdżali, poszliśmy rano do kościoła, później na obiad. Wszystko grało. Pojechaliśmy do jego brata, a on nagle wszczął awanturę, że nie było obiadu, zaczął kląć, wyszarpał lewarek z auta, szarpał samochodem (raz 2, raz 3, gaz, hamowanie). Kłótnia pod blokiem, wyrywanie dziecka, uderzenie w twarz. Znalazłam mu lekarza psychologa, z mojej znajomości dostał super pracę. Wszystko co czego doszliśmy wynika z mojej pracy, ale nigdy nie wywyższałam się z tego powodu, wręcz wszystko idzie na konto wspólne. Ale przed świętami skończyły mi się pieniądze, a on powiedział do mnie- poczuj, co znaczy bieda, będziesz teraz zależna ode mnie i mi podporządkowana. Nie mam już sił. Mąż nie okazuje mi szacunku, ma olbrzymie wymagania, a sam po powrocie z pracy najchętniej by poszedł spać. Potrafi oznajmić, że dzisiaj cały dzień leży i się nie podnosi, a dziecko jest tylko na mojej głowie. Wyszłam za mąż raczej z presji społeczeństwa/ rodziny mając 26 lat. Chciałabym zbudować dom Bogiem silny, gdzie ludzie odnoszą się do sobie szacunkiem, słuchają się nawzajem, gdzie jest radość. Ja mam doświadczenia takiego domu, jestem osobą wierzącą, mój brat jest kapłanem, staram się być dobrym człowiekiem. Niestety nie widzę szansy na budowę takiego domu z ojcem mojego dziecka. Funkcjonujemy na innych podstawach, jesteśmy różni. Przed ślubem udawał katolika, a teraz mówi, że wiara jest dla ludzi naiwnych i ciemnych, nie chce się ze mną modlić, niechętnie chodzi do kościoła. Marzę o szczęśliwym domu, gdzie panuje radość, szacunek i miłość. Czy to wiele? Przed świętami postanowiłam o rozwodzie kościelnym z powodu niedojrzałości małżonka.
Witaj kochana
też doznawał przemocy w małżeństwie, znam ten cały scenariusz , te myśli i uczucia ten cały mętlik. Nie wiedziałam co zrobić , jak ochronić nasze cztery małe córeczki.

Obecnie oprócz warsztatów 12- krokowych, prowadzę warsztaty dla osób doświadczających przemocy w różnych miejscach Polski. Zanim cokolwiek postanowisz trzeba
1. zatrzymać przemoc
2. zobaczyć w jakim punkcie jesteś , jaki masz opcje,
3. jakiej wiedzy Ci brakuje, by obronić siebie dziecko i może z Bogiem uratować to małżeństwo.
Dobrze że tak szybko widzisz problem.
Ja się obudziłam po 13 latach małżeństwa. Po ludzku ratowałam około 6 lat.
Ponad 12 lat temu nie mając tej wiedzy co teraz rozwiodłam się z mężem, który też stosował przemoc, myślałam że nie ma innego wyjścia. Po prawie 3 latach od rozwodu znalazło się Boże wyjście. Od ponad sześciu lat jesteśmy razem.

Zapraszam do kontaktu na priwa i na warsztaty ( najbliższe 15-17 marzec w Ciechocinku u Misjonarzy św. Rodziny)

Dla Boga nie ma nic niemożliwego.
krople rosy

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: krople rosy »

,,Tajemnica mechanizmu budzącego w mężczyznach i kobietach chęć działania daje się zastosować także i dzisiaj.

Mężczyzn pobudza przekonanie, że są potrzebni. Jeżeli mężczyzna nie znajduje w swoim związku takiej motywacji, stopniowo traci energię i staje się bierny. Z każdym mijającym dniem ma coraz mniej do zaofiarowania.

Podobnie jak Wenusjanki, kobiety zachęca do działania i pobudza poczucie, że są otoczone opieką. Jeśli kobieta nie znajduje w swoim związku tej opieki, czuje się wyczerpana ciągłym dawaniem. I odwrotnie, jeśli jest traktowana z uwagą i szacunkiem — łatwiej się realizuje i ma więcej do ofiarowania.'' - fragment z ksiazki ,,Mezczyzni są z Marsa, kobiety z Wenus''.
Albasalix czy Twoj Maz czuje sie Tobie potrzebny?
s zona
Posty: 3079
Rejestracja: 31 sty 2017, 16:36
Płeć: Kobieta

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: s zona »

krople rosy pisze: 05 sty 2019, 13:57 ,,Tajemnica mechanizmu budzącego w mężczyznach i kobietach chęć działania daje się zastosować także i dzisiaj.

Mężczyzn pobudza przekonanie, że są potrzebni. Jeżeli mężczyzna nie znajduje w swoim związku takiej motywacji, stopniowo traci energię i staje się bierny. Z każdym mijającym dniem ma coraz mniej do zaofiarowania.


Albasalix czy Twoj Maz czuje sie Tobie potrzebny?
Albasalix ,
niestety z mojej strony tez tak to wyglada .. co ma robic " biedny maz " jesli my jednoosobowo " zaprzeglysmy sie " i ciagniemy w pojedynke .. dzieci ,finanse ... bo trzeba sie sprezyc... tylko po co nam ta Wladza ,jesli to cisnienie meczy :(

Moze warto to oddac ,chociaz czesciowo .. a wychowanie dzieci ,to tez tylko my potrafimy to zrobic llepiej ,szybciej dokladniej ..
I potem widzimy meza na kanapie ,bo skoro my jestesmy " takie doskonale " to po co, on ma sie meczyc ;)
Albo ,co gorsze znajduje potwierdzenia swoich walorow w oczach kolezanek .. najpierw emocjonalnie a potem to juz z gorki ....

Kiedys przewijaly sie czesto 3 najwazniejsze potrzeby meza - wg Jacka Pawlukiewicza i Mieczyslawa Guza - i najwazniejsze dla mezczyzny to DOCENIENIE , nakarmienie i przytulenie jest dalej w ich potrzebach , moze warto to zauwazyc / nie zaniedbac ...

Westchne w modlitwie :)
ODPOWIEDZ