Moje małżeństwo to pomyłka

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: mare1966 »

Jagodzianka pisze: 02 sty 2019, 21:19
Natomiast zgadzam się - większość małżonków nie jest dojrzała do małżeństwa w dniu ślubu. I zgadzam się, że małżeństwo jest wspaniałą drogą do tego, by tę dojrzałość wspólnie wypracować w trakcie.



Pierwsze zdanie - OK ,
ale drugie absolutnie nie .
To tak jakby wjechać na górę , założyć narty i kask
............ i liczyć że W TRAKCIE LOTU nauczymy się latać . :lol:

Powtarzam .
Do święceń dopuszczani są ludzie uformowani , sprawdzeni przez lata .
Mogą odejść oni sami albo może im seminarium podziękować .
W przypadku małżeństwa kościół najpierw zamyka oczy , ale JUŻ PO
wszystko traktuje śmiertelnie poważnie .
( bardzo podobnie jak bank udzielający kredytu hipotecznego )
Ostatnio zmieniony 02 sty 2019, 22:36 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: mare1966 »

Jacku ,
sąd biskupi jest Sądem Ludzkim ,
bo konkretni ludzie tam orzekają .
A ludzie są przeróżni .
Na dodatek materia jest niesamowicie niejasna , nieostra ,
niemierzalna i nie do sprawdzenia .
Pamięć ulotna , umysł ludzi jak sumienie pokrętne , choćby tylko niedoskonałe przyjąć .

Kwestia przymusu jest tak subtelna i zależna od kondycji psycho-duchowej jednostki ,
indywidualna ,
że trudno tu o obiektywną prawdę .
Na dodatek wola , to bardzo złożone pojęcie .
Można coś przyjąć sercem , odrzucać rozumem
lub odwrotnie . Przyjmować częściowo itd.

Sądzisz , że sąd biskupi tak szczegółowo bada te sprawy ?
( nawet gdyby miał oczywiście takie instrumentu )
Bada jak bada sąd cywilny , czyli na dwoje babka wróżyła .
U jednego taki wyrok , a u innego dokładnie przeciwny .

Jest rzeczą oczywistą , że składając taki pozew ,
czyli już z założenia mamy świadomość , że TO MY
musimy przedstawić DOWODY nieważności małżeństwa
( albo nasz adwokat )
Tym samym sprawę mamy tak przedstawić , aby ocena była "POZYTYWNA" .
Tym samym nawet już podświadomie ( o ile jesteśmy zainteresowani"
"pozytywnym " rozstrzygnięciem ) pompujemy przesłanki za .


==================================================================
W sądzie się nie bada ważności , tylko wnosi o stwierdzenie nieważności i przedstawia dowody .
( takie podejście uważam za co najmniej niedoskonałe )
==================================================================
jacek-sychar

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: jacek-sychar »

Mare

Tyle lat na naszym forum, a nie zrozumiałeś, że moja uwaga dotyczyła Twojego stwierdzenia:
mare1966 pisze: 02 sty 2019, 22:14 iść w unieważnienie .
:?
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: mare1966 »

Jacek "iść w unieważnienie"
to takie potoczne nazwanie drogi wyjścia awaryjnego ,
bo w gruncie rzeczy Kościół taką furtkę sam stworzył na skutek rosnącego ciśnienia ,
tak od zewnątrz z ludu jak i od wewnątrz z samego kościoła .
Taki zawór bezpieczeństwa zbiornika sakramentu małżeństwa .
Niby nierozerwalne jest , ale ....
albasalix
Posty: 2
Rejestracja: 20 gru 2018, 23:45
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: albasalix »

Czytam, czytam i tak dużo musiałabym napisać by każdemu z Was odpowiedzieć z osobna.
Jacek- sychar- nie jest jedynakiem, ma brata, wykształcenie wyższe, niepełne, ja dwa stopnie wyżej. Nie ma to dla mnie znaczenia, dla niego chyba też nie.
Jagodzianka- tak oceniam tę sytuację z perspektywy czasu.. zegar biologiczny, koniec studiów, presja rodziny, ról i modeli społecznych. Jesteśmy uwikłani we współzależnościach społecznych, które przyjmujemy w zamian za akceptację lub aprobatę. Czy to mądre? Nie. Czy świadome? Trzeba ćwiczyć świadome zachowania i ćwiczyć uważność.
Ozeasz- "wszystko grało"- jest sporym uproszczeniem, chodziło mi o to, że w tamtej chwili nie było napięć, agresji, niepokoju. Rozmawialiśmy. Napad agresji był nagły, niespodziewany.
mare1966- nie oceniaj mojego brata, nie znasz ani jego, ani mnie. Nie masz prawa do takich sądów. "..dziewczyna nie będzie się męczyć(..)" - nie pisz tak o mnie, do mnie. Szacunek podstawą człowieczeństwa, niestety anonimowy internet temu nie sprzyja.
Teraz oczywiście mój mąż jest przemiły, uczynny, pracowity. Zadzwoniłam do jego matki, opowiedziałam o wszystkim. Napisałam do jego brata, mojej siostry, mam wsparcie. Tylko ja wiem jak będzie: napad agresji, awantura, skrucha, kilka dni miodowych itd. itd. Chcę mu wybaczyć, jak widzę, że stara się naprawić winę. Czuję ulgę i nadzieję, że może wszystko się ułoży. Nie noszę już obrączki. Wycofuję się emocjonalnie. Modlę się, wybaczam i czekam, stawiając granice. Marzę o normalnym domu. Opisałam skrajny przypadek, po ostrej kłótni, do przemocy fizycznej dochodzi rzadko, w zasadzie kilkanaście razy przez ostatnie 5 lat, ale brak szacunku i chamskie, prostackie odzywki są codziennością. Jestem młodą dziewczyną z pokładami miłości, którymi chciałabym obdarzyć osobę, której powiedziałam TAK, ale coraz bardziej emocjonalnie i fizycznie oddalam się. Zapewne za jakiś czas wszystko się rozleci, niestety zbudowaliśmy dom na piasku. Nadzieja umiera ostatnia, ale patrzę na mojego męża jak na obcego człowieka, z ukrytymi, gdzieś we mnie głęboko krzywdami i ranami. Weszłam do tego związku z wizją miłości, jaką znam- ofiarną, bezinteresowną, uczynną, pokorną. W zamian dostałam transakcyjne rozumienie miłości, dominację, wykorzystywanie do wszelkich możliwych prac bez troski o drugą osobę. Mój Tata mówi do mamy, idź odpocznij, ja skończę. Mój mąż uważa, że ja powinnam wszystko robić w domu, a poza tym pracować, bo głównie z mojej pracy zawodowej kupiliśmy nieruchomości, utrzymujemy się. On potrafi położyć się spać o 9, albo leżeć prze telewizorem i nie przeszkadza mu, że ja mam tyle pracy, że kilka dni z rzędu siedzę do drugiej w nocy. Jedynie ja wstaję do dziecka, ja czuwam, on potrafi przyjść z pracy o 17-18 i iść spać, nie interesuje go czy ja mam siłę. Gdybym zachorowała to pewnie by na mnie krzyczał, że mam wstawać. Tak jak było po cięciu cesarskim, 2-3 dnia po moim powrocie ze szpitala miał pretensje, że leżę, pytał, kiedy wrócę do normalności, kiedy będzie obiad. 18 listopada urodziło się moje dziecko, a ja 24 już pracowałam, bo miałam terminy do 30 listopada.
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: rak »

Witaj Albasalix,

tak czytając Ciebie wydaje mi się, że czuję niemal same trudne emocje, dużo żalu, ale z drugiej strony równie mocno wybrzmiewa mi złość, gniew, jak i chęć kontroli.

Nie wiem, czy tak jest, ale może to przeszkadza też Twojemu męzowi, przejęcie roli kapitana małżeństwa, nie mając możliwości odpowiedzi ucieka, albo broni się agresją.

Nie tłumaczę go, chciałem wskazać po prostu trochę inny obszar do pracy, niż "On jest wszystkiemu winny", a tak to niestety dla mnie wybrzmiewa.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Pustelnik

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: Pustelnik »

Wiataj !
Czy (przy małym dziecku, ale nie tylko z tego powodu) MUSISZ zaharowywać się pracą zawodowo-zarobkową ?
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: mare1966 »

Kilka słów .
Ja nie znam ciebie , ale i ty nie znasz mnie .
Wydaje mnie się , że nie zrozumiałaś tego co napisałem .
Zresztą , nie dziwię się .
Ja trochę spojrzałem na sprawę szerzej , mniej personalnie , choć niestety
"podpadasz" pod , typowy moim zdaniem błąd , jaki zrobiło
wiele osób przed tobą i zrobi po tobie . Wiele takich osób znam .
Też niestety mam takie doświadczenia .
I nie ukrywam , że widzę tu także systemową niedbałość samego Kościoła .
Śluby udzielane są bez należytej troski , o przyszłość małżeństw .
Stąd mamy plagę tak rozwodów , jak i pozwów o stwierdzanie nieważności .
Jest to sytuacja co najmniej mocno dyskusyjna .
Takie jest moje i nie tylko moje zdanie .

Co się tyczy już ciebie osobiście .
Cóż , jak pisałem współczuję i rozumiem .
Jakieś rozdrażnienie też , bo to mocno niekomfortowa sytuacja .
Co się tyczy "dziewczyny" . Cóż , większość pań tych po 30 i 40
pewnie by nie uznało tego za obrazę .

Frustracje rozumiem , bo i oba wyjścia są trudne i niedoskonałe .
ROZCZAROWANIE to chyba najlepiej opisuje twój stan .

Rak tu bardzo delikatnie coś zasugerował .
Ja bym tylko dodał , że warto się przyjrzeć stosunkom
jakie panują w rodzinie męża ( na linii ojciec - matka , matka - syn , ojciec- syn ) .
Z reguły powielamy te modele relacji w małżeństwie .


P.s.
Jeżeli ten drugi post również będzie "nie pod ciebie" ,
daj znać , nie obrażę się .
Pisze tu tyle innych osób , że jedna mniej nie zrobi różnicy .
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: marylka »

albasalix pisze: 02 sty 2019, 23:51 Mój Tata mówi do mamy, idź odpocznij, ja skończę. Mój mąż uważa, że ja powinnam wszystko robić w domu, a poza tym pracować, bo głównie z mojej pracy zawodowej kupiliśmy nieruchomości, utrzymujemy się. On potrafi położyć się spać o 9, albo leżeć prze telewizorem i nie przeszkadza mu, że ja mam tyle pracy, że kilka dni z rzędu siedzę do drugiej w nocy. Jedynie ja wstaję do dziecka, ja czuwam, on potrafi przyjść z pracy o 17-18 i iść spać, nie interesuje go czy ja mam siłę. Gdybym zachorowała to pewnie by na mnie krzyczał, że mam wstawać. Tak jak było po cięciu cesarskim, 2-3 dnia po moim powrocie ze szpitala minał pretensje, że leżę, pytał, kiedy wrócę do normalności, kiedy będzie obiad. 18 listopada urodziło się moje dziecko, a ja 24 już pracowałam, bo miałam terminy do 30 listopada.
Hejka.
Super to opisujesz.
Zacznę od Twojej Mamy.
Twoja mama POTRAFIŁA zadbać o siebie. Pokazala ojcu jak ma ja traktowac i szanować.
Twój mąż - też POTRAFI zadbac o siebie. Wywali sie do wyrka i czeka aż mu ugotujesz i pod brodke podstawisz uprasujesz i jeszcze dasz mu kasę, którą zarobisz.
A Ty?
No cóż....ja widze że postanowiłaś świadomie lub nie zrobic z siebie ....dzielną ofiarę!
Jak mogłaś po cesarce nie szanowac siebie????
Dlaczego nie zajełaś sie sobą???
Wiesz co to jest urlop macierzyński????
Masz ułomnego meża?
Nie potrafi na Was zarobić?
A Ty - to kto?
Matka i żona - czy r o b o l???
Sorki ale ja widzę, że Ty nie szanujesz siebie, swojego życia i zdrowia.
Dlaczego ktos miałby szanować Ciebie skoro Ty tego nie robisz dla siebie????
Jesteś mi bardzo bliska. Byłam podobna do Ciebie. Nie było u mnie przemocy ale takie Twoje zachowanie jest mi bliskie.
Bo tak robiłam.
Wiesz jak to wygladało u mnie?
Zasuwałam i polykałam łzy.
Moja terapeutka mi powiedziala jasno - że w milczeniu liżę swoje rany i zasuwam dalej.
Bo tak było.
Czułam sie ofiarą i to bez wyjścia - oczywiscie myślałam że beze mnie dom sie zawali, zakład pracy zamkna i
NIE CHCE ALE MUSZĘ.
I wiesz?
Postawiałam sobie PRIORYTETY
Kiedy bylam chora odwrociłam sie do sciany i nie wstałamz łóżka chociaż mnie korciło.
Dziewczyno - zacznij sie szanować bo niedługo i Wasze dziecko bedzie Cie traktowało jak r o b o l a a nie jak matke.
Pewnie czekałaś na to dzieciatko.
Czemu teraz masz pretensje że wstajesz w nocy?
Bo jesteś zmeczona.
Dlaczego nie śpisz kiedy dziecko śpi?
Bo......mężowi usługujesz? A co on rąk nie ma?
Może nóg?
Proponuje wszystko przemyśleć i porozmawiac z meżem.
"Helllooo jest nas wiecej ostatnio i obowiazków jest wiecej.
Chcesz być meżem i facetem w tym domu czy moim drugim dzieckiem?
Bo ja umawiałam sie z toba że facetem bedziesz i bedziesz mnie kochal i mnie wspierał.
A jak sobie chcesz poboksowac to na ring idź a nie w domu. A mnie jak dotkniesz to wezwe policje"

Dziewczyno - z przemocowcem trzeba krotko i stanowczo bez żadnych negocjacji.
Proponuje jakaś grupe wsparcia. Ja potrzebowałam wyprowadzki i dwa lata bycia na 12 krokach żeby zrozumiec słowa - Kochaj bliźniego jak SIEBIE DAMEGO.
Bo to od SIEBIE trzeba zacząć a nie od chłopa. Chłop jak zobaczy, że przelewek nie ma to i on sie wypionuje i usiadzie na tyłku. Bo na razie podskakuje. No chyba, że będzie chciał podskakiwać - no to trudno - tyle, że Ty też masz wybór - czy chcesz na to patrzeć czy nie

I jeszcze jedno
albasalix pisze: 02 sty 2019, 23:51 niestety zbudowaliśmy dom na piasku.
Dobrze że to widzisz. Ta część przysiegi małżeńskiej jest najczęściej łamana i stad te kryzysy
" tak mi dopomóż..."
A my? Sami sami sami...bez Boga a potem łzy.
No cóż...i ja tak miałam.
Dobrze że sobie to uświadamiasz. Wyciagaj wnioski na przyszłosć, nie popełniaj tych samych błędów.
Nawet jak Ewa popełnila błąd to Bog z tego błedu wyciagnął niesamowite dobro bo dał nam Swojego Syna
Pisze to po to, że nawet jeśli sądzisz że Twoje małżeństwo to pomyłka to jeśli poprosisz Boga - On da Ci tyle dobra o jakich nawet teraz nie śmiesz śnić. Ja tego doświadczam czego i Tobie życzę:)
happybean

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: happybean »

mare1966 pisze: 02 sty 2019, 22:29
Jagodzianka pisze: 02 sty 2019, 21:19
Natomiast zgadzam się - większość małżonków nie jest dojrzała do małżeństwa w dniu ślubu. I zgadzam się, że małżeństwo jest wspaniałą drogą do tego, by tę dojrzałość wspólnie wypracować w trakcie.



Pierwsze zdanie - OK ,
ale drugie absolutnie nie .
To tak jakby wjechać na górę , założyć narty i kask
............ i liczyć że W TRAKCIE LOTU nauczymy się latać . :lol:

Powtarzam .
Do święceń dopuszczani są ludzie uformowani , sprawdzeni przez lata .
Mogą odejść oni sami albo może im seminarium podziękować .
W przypadku małżeństwa kościół najpierw zamyka oczy , ale JUŻ PO
wszystko traktuje śmiertelnie poważnie .
( bardzo podobnie jak bank udzielający kredytu hipotecznego )
Uformowani a mimo wszystko jest wiele zla wsrod duchownych. Poprostu jestesmy slabi
Pustelnik

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: Pustelnik »

rak pisze: 03 sty 2019, 0:17 Witaj Albasalix,

tak czytając Ciebie wydaje mi się, że czuję niemal same trudne emocje, dużo żalu, ale z drugiej strony równie mocno wybrzmiewa mi złość, gniew, jak i chęć kontroli. (...) "
Jak dla mnie prawie wszystko powyżej jest OK jako początek kryzysu - a nawet - wskazane :-) aby dobrze "wejść w kryzys". Poza (oczywiscie :-) ) chęcią kontroli.
Lepiej .. "wypuścić z rąk" :-). Także "samego siebie" (większość oczekiwań (w tym te nierelane) wgledem innych i ... samego siebie).
Gniew/agresja (jako emocje dodajace energii) mogą dodac siły do stawiania i pilnowania granic (które najpierw warto dobrze przemyśleć :idea: :!: )

Pogody Ducha !
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: mare1966 »

Happybean ,
no właśnie formowani 6 lat a i tak ciężko .
A ile trwa formowanie do małżeństwa ?
Owszem , można powiedzieć od dziecka , najdłużej w domu rodzinnym ,
ale przecież i kleryk miał dom rodzinny , a jednak nauka 6 lat .

------------------------------------

Marylka ,
jak ja się cieszę , że nie na mnie padło .
Pozdrów twojego chłopa .
No masz dużo racji , ale to nie podziała na większość facetów .
Do wojska , na generała tobie iść .
Facet musi ustąpić pola Z HONOREM , po "wspaniałomyślnym" przemyśleniu sprawy ,
a nie pod naciskiem , krzykiem i ultimatum .
Dać mu czas aby powoli załapał i się przystosował do nowej sytuacji .
Owszem , jeżeli jest ciamajda , to podkuli ogonek i wejdzie pod pantofel ,
........... ale wiedz DO CZASU , do czasu .
Każda nierównowaga kończy się katastrofą , kwestia kiedy .


Bóg dał Syna , bo nie mógł ( nie chciał ) ludzi potępić .
Grzech Ewy ( przy bierności Adama ) nie jest żadną zasługą .
NATOMIAST i owszem - ta bardzo trudna sytuacja
może stać się dla autorki wątku , męża i małżeństwa
punktem zwrotnym , tym co niektórzy nazwą łaską na wejrzenie w siebie ,
swoją wiarę , swoje widzenie także .
marylka
Posty: 1372
Rejestracja: 30 sty 2017, 17:01
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: marylka »

mare1966 pisze: 03 sty 2019, 16:08
Facet musi ustąpić pola Z HONOREM , po "wspaniałomyślnym" przemyśleniu sprawy ,

O jakim ustąpieniu pola piszesz mare?
O jakim honorze?
W sytuacji autorki nie widzę żadnego honoru w damskim bokserze i leniu


a nie pod naciskiem , krzykiem i ultimatum .
Dać mu czas aby powoli załapał i się przystosował do nowej sytuacji .

Czas to on miał będac narzeczonym.
Jakie ultimatum?
Oj mare.
Jeżeli facet DECYDUJE SIE ślubować miłosć....no to chyba już wtedy powinien ZAŁAPAĆ I PRZYSTOSOWAĆ SIE do ogólnych reguł pamujacych w rodzinie. Ja sugerowałam autorce rozmowę z mężem. Po takiej rozmowie ważne jest danie czasu do podjecia decyzji. Każdy jest wolny - nawet w zwiazku i może w wolnosci godzić sie lub nie na wspólne prowadzenie domu w miłości dzielić się obowiązkami. Troche to słabe - bo już po przysiedze...ale czasem trzeba tak elementarne zasady jeszcze raz ustalać/przypominać


Owszem , jeżeli jest ciamajda , to podkuli ogonek i wejdzie pod pantofel ,

Jeśli ciamajda to Tak. Tyle, że z kolei ja nie znam kobiety, ktora jest szcześliwa mając ciamajdę przy sobie.
Jest jeszcze jedna droga mare.
Taki facet może sam zacząc prace nad sobą. I odkryć/poczuć co to znaczy być PRAWDZIWYM FACETEM.
Dowiedzieć sie jak madrze i odpowiedzialnie kierować domem, jak sprawić, żeby kobieta i dzieci czuły sie kochane i szczęśliwe.
Ja Ci tego nie powiem. Bo jestem kobietą.
A to tylko mężczyzna mężczyźnie jest w stanie taką wiedzę i taki przykład wskazać.
Kobieta przy prawdziwym facecie nie krzyczy. Bo czuje sie bezpieczna. I zaopiekowana

Pozdrów twojego chłopa .
Dziekuje bardzo. Na pewno przekażę.
Ciebie też pozdrawiamy ;)
mare1966
Posty: 1579
Rejestracja: 04 lut 2017, 14:58
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: mare1966 »

Marylka ,
ty dostosuj metody do człowieka , do jego możliwości .
A z tego co pisze autorka mąż jest "mocno niewychowany"
i ma bardzo wysoką i komfortową pozycję w tym związku .
( co wcale nie musi oznaczać , że jest w takim układzie szczęśliwy )

Nie będzie mu łatwo nawet mentalnie zaakceptować rewolucji .
Tu raczej ewolucja jest wskazana .
Wiesz , jak facet pozwala sobie na wulgaryzmy i jakieś rękoczyny ,
to niestety ale to nie wróży łatwej drogi , nawet rozmowy .
Za duża przepaść do przeskoku .

Wg. mnie bronią kobiety nie jest siła ,
ale bardziej kobiecość . Podejście , łagodność , spryt , nawet płacz .
Nie krzyk , choć owszem nie przeczę
krzyki "baby" bardzo działają na mężów .
( boją się , że sąsiedzi pomyślą , że ją biją )
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Moje małżeństwo to pomyłka

Post autor: rak »

mare1966 pisze: 03 sty 2019, 17:59 Nie krzyk , choć owszem nie przeczę
krzyki "baby" bardzo działają na mężów .
Przyznam się, że ja to trochę inaczej zrozumiałem :lol: :lol: :lol: :oops:
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
ODPOWIEDZ