marylka pisze: ↑30 sty 2019, 16:11
lustro pisze: ↑30 sty 2019, 14:59
Marylka
Skoro wszystko poszło u Ciebie tak cudownie, to
podziel się też z nami tym, co Ty ze swojej strony zrobiłaś ze sobą.
Bo chyba nie chcesz powiedziec, że nie miałaś swoje udzialu w kryzysie, i że mąż nie miał Tobie nic do zarzucenia?
A może nie zdążył, albo nie odważył się, powiedzieć jak on widzi wasze małżeństwo i Ciebie w nim?
Z tego co sie orientuje to Ty lustro nie zostałas zdradzona.
Dlatego sądze, że dlatego takie pytanie zadałaś.
Dobrze, że piszesz, że z tego co się orientujesz.
A Ty Marylka, zdradziłas? Bo nie pamietam
Za to nie przeczytałaś uważnie pytania, bo ja pytałam, co w sobie przepracowalas z rzeczy, które zarzucił Ci mąż. A nie tylko, czy dałaś mu dojść do słowa.
marylka pisze: ↑30 sty 2019, 16:11 ogóle - mieszasz zdradę z kryzysem - podobnie jak KR.
Nie próbuj tu takiego manipulowania
Ależ jesteś nabuzowana.
Ja niczego nie mieszam, za to widzę życie jak ciąg przyczynowo-skutkowy.
Jeżeli uważasz, że to manipulacja, to większość nauki wszelkich dziedzin, nią jest.
Włącznie z psychologią.
marylka pisze: ↑30 sty 2019, 16:11 lustro pisze: ↑30 sty 2019, 14:59
Bo chyba nie chcesz powiedziec, że nie miałaś swoje udzialu w kryzysie, i że mąż nie miał Tobie nic do zarzucenia
zdrada NIE równa się kryzysowi
Żadna kłótnia czy nie wiem co jeszcze nie jest równowaga dla zdrady.
A gdzieś to zrownalam?
Tylko zapytałam jak powyżej. O to czy pozwoliłas mężowi, na równi z sobą, wykrzyczec Ci jego zranienia z Twojej strony. I czy TY je przyjęłas, usłyszałas, zrozumiałas i przepracowalas.
marylka pisze: ↑30 sty 2019, 16:11 drada jest reakcją niedojrzałej osoby - ucieczką. Oczywiscie łatwiejszą,
ale tylko na krótką metę łatwiejszą.
Komplikuje życie na dłuższa mete - także zdradzajacemu.
Znasz uczucia, doświadczenia i motywację zdradzającego z autopsji, czy tylko z literatury?
Czy ja piszę, co czuje porzucony małżonek?
Dlaczego Ty uzurpujesz sobie takie prawo względem zdradzających?
marylka pisze: ↑30 sty 2019, 16:11 Piszemy o dwóch różnych rzeczach
Ty o kryzysie a ja o zdradzie.
Jak wyżej - związki przyczynowo - skutkowe.
Ale rozumiem Cię, że to bardzo wygodne, rozdzielić to od siebie.
marylka pisze: ↑30 sty 2019, 16:11 Zdradę jest ciężko wybaczyć, ale zrozumieja to tylko zdradzeni.
Mogę się zgodzić z twierdzeniem, że Tobie przyszło to bardzo ciężko.
marylka pisze: ↑30 sty 2019, 16:11 Ja przeszłam program 12 kroków.
Byłam na rekolekcjach o przebaczeniu.
Miałam zaszczyt spotkać sie z ks. Dziewieckim. To na Jego rekolekcjach bylismy z meżem.
Mąż też trafił pod skrzydła tego ksiedza.
To odnosnie zdrady.
Jak pisałam - zdrada to osobny, bardzo bolesny temat do przepracowania
A przepracowalas ją ze swojej strony?
Czytając twoje ostatnie posty, pełne niechęci, żalu, oceniania, a wręcz agresji....az dziwie się, że powolujesz się na te wszystkie powyższe narzędzia pracy nad sobą.
marylka pisze: ↑30 sty 2019, 16:11 Natomiast co szwankowało miedzy mna a mężem - mieliśmy to szczeście, że potrafilismy sobie to powiedzieć w duchu szczerości.
Oczywiscie poprzedzone u mnie prawie 2-letnia praca nad soba w programie 12 kroków.
To były trudne rozmowy.
Podzielone tematami.
Podpowiedziane troche tutaj w Sycharze przez Prowadzących jak mają przebiegać jak rownież ze strony wspólnoty męża, do której mąż wstąpił.
Oczywiście Bóg był z nami.
A nie przyszło Ci do głowy, że twojemu mężowi tak bardzo zależało na waszym małżeństwie, że zniósł to wszystko?
Gdyby ON nie był zdeterminowany i dojrzały, to czytając co piszesz o swoim ówczesnym zachowaniu, porzucił by Cię szybciej niż byś zdążyła zauważyć?
A tak teraz ciut butnie - czytając Ciebie i odbierając energię płynącą z twoich tu postów, to:
Mój mąż w tamtym momencie byl cudem świata,
A ja wzorem równowagi, dobrej woli i przepracowania.
Kiepska to reklama 12 kroków.
Tym bardziej, że przecież żyjesz już w szczęśliwym małżeństwie.