Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

czas
Posty: 195
Rejestracja: 01 sty 2019, 11:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: czas »

I jeszcze jedno.... Gdy następuje prawdziwe przebaczenie to nie ma efektu wiecznego rozpamietywania. Nie wiem jak to właściwie napisać i określić ale fakt mnie się na początku też wydawało że było przepaczenie. Lecz to prawdziwe nadeszło po czasie i zupełnie inne. Wiem tylko że mnie nie gryzą już takie tematy i nie dają we mnie efektu polemiki. Właśnie ta polemika jest sygnałem że tak naprawdę nic we mnie nie uległo zmianie tylko to jeden wielki pic dla otoczenia. A pojednanie? To zupełnie inna bajka i aby miała miejsce to trzeba być czystym w środku, jednym słowem zaczynamy od zera
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: renta11 »

lustro pisze: 26 sty 2019, 22:03 Rento

Przecież nikt nie naklania Cię do powrotu do małżeństwa, przyjęcia małżonka (a małżonek o to prosił?), zaparcia się siebie i paru innych rzeczy...
Masz pełne prawo robić, co uznasz za słuszne.
Nie potrzebuję Twojej zgody Lustro, ani o nią nie proszę. Nie narzucaj się.
lustro pisze: 26 sty 2019, 22:03 Cieszę się bardzo, że podzieliłas się tu fragmentem swojej historii.
Rozumiem, że masz ogromny żal i wolisz zostać sama. Masz prawo.
Każdy ma coś, co przekracza jego możliwości.
To Twoja niesłuszna nadinterpretacja. Nie takie są powody mojej decyzji.
lustro pisze: 26 sty 2019, 22:03 Jak tu, na forum i w Sycharze, się mówi - zajmij się sobą, zmieniać możesz tylko siebie i na siebie masz wpływ.
I to jest chyba najlepsze, co można w takiej sytuacji zrobić.
I wice versa, Lustro. Praca nad sobą - to najważniejsze.

Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony 26 sty 2019, 22:26 przez Anonymous, łącznie zmieniany 1 raz.
Powód: Poprawiono cytowanie
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: renta11 »

Czasie

Ale Ty właśnie dyskutujesz i polemizujesz. Więc zgodnie z tym co piszesz, przemyśl to przebaczenie SWOJE.
Ty wiesz lepiej ode mnie, czy i jak ja przebaczyłam?
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: lustro »

renta11 pisze: 26 sty 2019, 22:23
lustro pisze: 26 sty 2019, 22:03 Rento

Przecież nikt nie naklania Cię do powrotu do małżeństwa, przyjęcia małżonka (a małżonek o to prosił?), zaparcia się siebie i paru innych rzeczy...
Masz pełne prawo robić, co uznasz za słuszne.
Nie potrzebuję Twojej zgody Lustro, ani o nią nie proszę. Nie narzucaj się.
lustro pisze: 26 sty 2019, 22:03 Cieszę się bardzo, że podzieliłas się tu fragmentem swojej historii.
Rozumiem, że masz ogromny żal i wolisz zostać sama. Masz prawo.
Każdy ma coś, co przekracza jego możliwości.
To Twoja niesłuszna nadinterpretacja. Nie takie są powody mojej decyzji.
lustro pisze: 26 sty 2019, 22:03 Jak tu, na forum i w Sycharze, się mówi - zajmij się sobą, zmieniać możesz tylko siebie i na siebie masz wpływ.
I to jest chyba najlepsze, co można w takiej sytuacji zrobić.
I wice versa, Lustro. Praca nad sobą - to najważniejsze.

Pozdrawiam.

To bardzo przykre Rento, że jest w Tobie tyle jadu.
Nie rozumiem twoich personalnych ataków na mnie. Tym bardziej, że ja Ciebie nie atakuje.
Przypominasz mi siebie sprzed kilku lat...choc wydawało mi się, że jesteś daleko przede mną.

Pozdrawiam i życzę spokoju ducha.
Ukasz

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: Ukasz »

A ja zgadzam się i z Lustrem, i z Rentą, i z JolantąElżbietą.
Mam już dorosłe dzieci i nie chcę pozorowanego małżeństwa.
Chcę natomiast odbudowy relacji. Wiem, że nie da się tego osiągnąć ot tak, szybko i prosto. Wymaga to pracy z obu stron. Żadna z nich tej pracy nie wykona, dopóki nie zaczną razem działać w tym kierunku. Można i warto przygotować się na ten moment, ale nie da się zbudować więzi samemu, odwalić tej roboty w pojedynkę i z góry, żeby przed powrotem była już skończona. Można dom zaprojektować, zebrać fundusze, zamówić materiały i ekipę, ale dopóki plac budowy pozostaje zamknięty, to domu nie buduję.
Ja decyzję już podjąłem, wiem, że chcę życia razem. Podjąłem decyzję za siebie. Za nią jej nie podejmę. To może zrobić tylko sama. Do tego momentu nie może liczyć na mnie, nie mogę jej pomóc. Nie będę nawet próbował ułatwiać tej decyzji propozycją czegoś zastępczego. Nie będę udawać, że oczekuję relacji koleżeńskich. Że zgodzę się na każdy okruch czy ochłap, byle nie było cokolwiek. Jak tylko ona będzie chciała znów żyć ze mną jak z mężem, to ja stanę na tyle gotowy, na ile zdołam się przygotować do tego czasu. Od tego momentu będziemy razem dźwigać nasze ciężary. Zaczniemy długą drogę do odbudowy więzi. Wtedy jej zranienia będą moim wyzwaniem, wtedy z pokorą i cierpliwością będę jej towarzyszyć w drodze powrotu, pewnie trudniejszej niż moja. Wysiłek nie po równo albo większość na osobę zdradzającą, tylko każde z nas tyle, ile może unieść. Jeżeli ja będę w stanie wziąć na siebie więcej, to wspaniale. Nie widzę powodu, żeby na wstępie stawiać rozbudowane warunki uznania prawdy o winie, chęci zadośćuczynienia itd. To może być niezbędne dla niej samej, żeby podjęła decyzją o powrocie, i w tej sytuacji to rzeczywiście jej sprawa, czy się z tym upora. Jeśli jednak bez tego będzie chciała budować, to to samo w sobie będzie jakimś stanięciem w prawdzie i zadośćuczynieniem, a dochodzenie do pełni jednego i drugiego może trwać przez resztę życia.
Lekko, łatwo się snuje takie teorie. Chciałbym je zweryfikować w praktyce, ale to na razie u mnie kosmos.
Spytam jeszcze na koniec moderacji, bo mnie to frapuje: dlaczego wątek o tym tytule znalazł się tu - "Rozwód czy ratowanie małżeństwa" - a nie w dziale "Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie"?
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: renta11 »

czas pisze: 26 sty 2019, 22:20 I jeszcze jedno.... Gdy następuje prawdziwe przebaczenie to nie ma efektu wiecznego rozpamietywania. Nie wiem jak to właściwie napisać i określić ale fakt mnie się na początku też wydawało że było przepaczenie. Lecz to prawdziwe nadeszło po czasie i zupełnie inne. Wiem tylko że mnie nie gryzą już takie tematy i nie dają we mnie efektu polemiki. Właśnie ta polemika jest sygnałem że tak naprawdę nic we mnie nie uległo zmianie tylko to jeden wielki pic dla otoczenia. A pojednanie? To zupełnie inna bajka i aby miała miejsce to trzeba być czystym w środku, jednym słowem zaczynamy od zera
Czasie

Przebaczenie to proces, droga, czasami nawet polega na cofnięciu się. Nie mam potrzeby analizować na ten moment, czy jestem na końcu tej drogi, czy w jakim punkcie. Raczej ta droga nigdy się nie kończy.
A zdecydowanie nie zgadzam się ze sformułowaniem, że zaczynamy od zera. Bo jest pamięć najczęściej wielu lat wspólnych, dobrych i złych. No i zmieniamy się, ale ogólny zarys osobowości najczęściej zostaje. No i łączy sakrament, i jednak jakieś uczucia (dobre i złe) do tego jeszcze zmienne w czasie. A odbudowa to także proces, a nie moment. To nie jest tak, że widzisz żonę i jest ten moment: podoba mi się? Chcę z nią być? Bo na te pytania znasz odpowiedź. No i jednak jakieś lekcje się odrobiło, więc nie wracamy do pierwszej klasy. Zaczynamy od momentu, który już jest długą historią. Zgadzam się z tym, że warto odbudowywać z czystym sercem.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
jacek-sychar

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: jacek-sychar »

Ukasz pisze: 26 sty 2019, 22:48 Spytam jeszcze na koniec moderacji, bo mnie to frapuje: dlaczego wątek o tym tytule znalazł się tu - "Rozwód czy ratowanie małżeństwa" - a nie w dziale "Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie"?
Ten sam rozdział, co poprzedniego wątku, z którego został wydzielony, a po drugie dlatego, że tutaj jest większy ruch.
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: renta11 »

lustro pisze: 26 sty 2019, 22:32
To bardzo przykre Rento, że jest w Tobie tyle jadu.
Nie rozumiem twoich personalnych ataków na mnie. Tym bardziej, że ja Ciebie nie atakuje.
Przypominasz mi siebie sprzed kilku lat...choc wydawało mi się, że jesteś daleko przede mną.

Pozdrawiam i życzę spokoju ducha.
Przykro mi, że tak to odbierasz. Jak rozumiem, reagujesz mocno emocjonalnie. Może przemyśl to jeszcze raz.
Jeśli czegoś o mnie nie wiesz, zapytaj. Chętnie odpowiem. Szczególnie co myślę i czuję. Zastanawiam się także, jeśli ktoś mi coś sugeruje, szczególnie w formie pytania. Ale Ty autorytatywnie się wypowiadasz, co ja, jaka jestem
(wyżej np. że mam tyle jadu? ile Lustro?)
Nie daję Ci takiego prawa. A reaguję, bo później na swoje słowa będziesz się powoływać dokonując kolejnych moich ocen.
Jeszcze raz przeczytaj te wypowiedzi.
Byłam wiele lat temu porzucającą swojego męża sakramentalnego. Ale nie powołuję się na to w każdej wypowiedzi twierdząc jako koronny argument mojej racji, że wiem co myśli porzucający. Bo każdy porzucający może myśleć inaczej, I zmienia się to w czasie. Mnie totalna zmiana myślenia o mojej odpowiedzialności zajęła pewnie z 10 lat. Od 0 % odpowiedzialności do 90 % odpowiedzialności za rozpad tamtego małżeństwa. Ale to moja historia, Ty masz inną.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
czas
Posty: 195
Rejestracja: 01 sty 2019, 11:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: czas »

renta11 pisze: 26 sty 2019, 22:27 Czasie

Ale Ty właśnie dyskutujesz i polemizujesz. Więc zgodnie z tym co piszesz, przemyśl to przebaczenie SWOJE.
Ty wiesz lepiej ode mnie, czy i jak ja przebaczyłam?
Uff to różnica ja nie polemizuje z tymi co zdradzili, jeno z tymi co zdradzeni dla mnie to różnica bo dawniej grało by mi na nerwach jak ci co zdradzają w moim pojęciu beztrosko podchodzą do tematu. Dziś jestem w stanie zrozumieć i ich postawę i to co mówią lub piszą. Dlatego bez względu co będziesz pisała o mnie i mojej postawie, dla mnie różnimy się choćby w procesie przed i po. Dzięki temu co za mna ja jestem już po
czas
Posty: 195
Rejestracja: 01 sty 2019, 11:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: czas »

renta11 pisze: 26 sty 2019, 22:27
Ty wiesz lepiej ode mnie, czy i jak ja przebaczyłam?
Gdyby tak było nie pojawiał by się efekt nozyc. Chyba trzeba nad tym podumac..
renta11
Posty: 846
Rejestracja: 05 lut 2017, 19:20
Płeć: Kobieta

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: renta11 »

Ukasz pisze: 26 sty 2019, 22:48 A ja zgadzam się i z Lustrem, i z Rentą, i z JolantąElżbietą.
Mam już dorosłe dzieci i nie chcę pozorowanego małżeństwa.
Chcę natomiast odbudowy relacji. Wiem, że nie da się tego osiągnąć ot tak, szybko i prosto. Wymaga to pracy z obu stron. Żadna z nich tej pracy nie wykona, dopóki nie zaczną razem działać w tym kierunku. Można i warto przygotować się na ten moment, ale nie da się zbudować więzi samemu, odwalić tej roboty w pojedynkę i z góry, żeby przed powrotem była już skończona. Można dom zaprojektować, zebrać fundusze, zamówić materiały i ekipę, ale dopóki plac budowy pozostaje zamknięty, to domu nie buduję.
Ja decyzję już podjąłem, wiem, że chcę życia razem. Podjąłem decyzję za siebie. Za nią jej nie podejmę. To może zrobić tylko sama. Do tego momentu nie może liczyć na mnie, nie mogę jej pomóc. Nie będę nawet próbował ułatwiać tej decyzji propozycją czegoś zastępczego. Nie będę udawać, że oczekuję relacji koleżeńskich. Że zgodzę się na każdy okruch czy ochłap, byle nie było cokolwiek. Jak tylko ona będzie chciała znów żyć ze mną jak z mężem, to ja stanę na tyle gotowy, na ile zdołam się przygotować do tego czasu. Od tego momentu będziemy razem dźwigać nasze ciężary. Zaczniemy długą drogę do odbudowy więzi. Wtedy jej zranienia będą moim wyzwaniem, wtedy z pokorą i cierpliwością będę jej towarzyszyć w drodze powrotu, pewnie trudniejszej niż moja. Wysiłek nie po równo albo większość na osobę zdradzającą, tylko każde z nas tyle, ile może unieść. Jeżeli ja będę w stanie wziąć na siebie więcej, to wspaniale. Nie widzę powodu, żeby na wstępie stawiać rozbudowane warunki uznania prawdy o winie, chęci zadośćuczynienia itd. To może być niezbędne dla niej samej, żeby podjęła decyzją o powrocie, i w tej sytuacji to rzeczywiście jej sprawa, czy się z tym upora. Jeśli jednak bez tego będzie chciała budować, to to samo w sobie będzie jakimś stanięciem w prawdzie i zadośćuczynieniem, a dochodzenie do pełni jednego i drugiego może trwać przez resztę życia.
Lekko, łatwo się snuje takie teorie. Chciałbym je zweryfikować w praktyce, ale to na razie u mnie kosmos.
Spytam jeszcze na koniec moderacji, bo mnie to frapuje: dlaczego wątek o tym tytule znalazł się tu - "Rozwód czy ratowanie małżeństwa" - a nie w dziale "Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie"?
ukaszu

Mądrze napisane, w pigułce, stan idealny.
św. Augustyn
"W zasadach jedność, w szczegółach wolność, we wszystkim miłosierdzie".
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: lustro »

renta11 pisze: 26 sty 2019, 23:10
lustro pisze: 26 sty 2019, 22:32
To bardzo przykre Rento, że jest w Tobie tyle jadu.
Nie rozumiem twoich personalnych ataków na mnie. Tym bardziej, że ja Ciebie nie atakuje.
Przypominasz mi siebie sprzed kilku lat...choc wydawało mi się, że jesteś daleko przede mną.

Pozdrawiam i życzę spokoju ducha.
Przykro mi, że tak to odbierasz. Jak rozumiem, reagujesz mocno emocjonalnie. Może przemyśl to jeszcze raz.
Jeśli czegoś o mnie nie wiesz, zapytaj. Chętnie odpowiem. Szczególnie co myślę i czuję. Zastanawiam się także, jeśli ktoś mi coś sugeruje, szczególnie w formie pytania. Ale Ty autorytatywnie się wypowiadasz, co ja, jaka jestem
(wyżej np. że mam tyle jadu? ile Lustro?)
Nie daję Ci takiego prawa. A reaguję, bo później na swoje słowa będziesz się powoływać dokonując kolejnych moich ocen.
Jeszcze raz przeczytaj te wypowiedzi.
Byłam wiele lat temu porzucającą swojego męża sakramentalnego. Ale nie powołuję się na to w każdej wypowiedzi twierdząc jako koronny argument mojej racji, że wiem co myśli porzucający. Bo każdy porzucający może myśleć inaczej, I zmienia się to w czasie. Mnie totalna zmiana myślenia o mojej odpowiedzialności zajęła pewnie z 10 lat. Od 0 % odpowiedzialności do 90 % odpowiedzialności za rozpad tamtego małżeństwa. Ale to moja historia, Ty masz inną.
Renta

Ja reaguje mocno emocjonalnie :roll:
Szczególnie pisząc do Ciebie w tym wątku :D

Szkoda, naprawdę szkoda, że utknelas w tym miejscu rozwoju

Cokolwiek jeszcze zamierzasz do mnie napisać, naprawdę nie budzi to moich emocji. Ale możesz myśleć co chcesz.

A swoją drogą...chyba piszesz nie na temat, cytując mój post i odpowiadajac na niego. Jak byś nie czytała treści. Zastanawiające.
Pustelnik

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: Pustelnik »

Ukasz pisze: 26 sty 2019, 22:48
A/ Chcę natomiast odbudowy relacji.
(...)
B/ Można dom zaprojektować, zebrać fundusze, zamówić materiały i ekipę, ale dopóki plac budowy pozostaje zamknięty, to domu nie buduję.
(...)
C/ Wtedy jej zranienia będą moim wyzwaniem, wtedy z pokorą i cierpliwością będę jej towarzyszyć w drodze powrotu, pewnie trudniejszej niż moja.
(...)
D / Nie widzę powodu, żeby na wstępie stawiać rozbudowane warunki uznania prawdy o winie, chęci zadośćuczynienia itd. To może być niezbędne dla niej samej, żeby podjęła decyzją o powrocie, i w tej sytuacji to rzeczywiście jej sprawa, czy się z tym upora. Jeśli jednak bez tego będzie chciała budować, to to samo w sobie będzie jakimś stanięciem w prawdzie i zadośćuczynieniem (...)
Ukaszu,

A/ rozumiem ... Ja na początku wyprowadzki żony z domu zachęcałem ją do powrotu, po paru m-cach zamilkłem w tym temacie, zaadaptowałem się do okoliczności ... . Nie rozkminiam "ratowania" tak samo jak ... nie rozkminiam swojej ... wyprawy na księżyc. Kolejną włóczęgę z plecakiem, pomału zaczynam rozkminać, bo ... leży w zasięgu moich możliwości.

B/ Wg mnie, trochę zły teoretyczny model, bo chiciażby, "tu" nie ma gotowego dobrego projektu "z półki" . Dlatego narzeczeni rozmawiają/uzgadniają wspólne plany, raczej źle wróży jak zaczynają od ... decyzji wspólnego mieszkania razem (i nie tylko ...)

C / rozumiem , dla mnie oczywiste. Towarzyszę (na ile potrafię, na ile ma sens, na ile "przyjęte zwyczajowo") braciom/siostrom z Drogi (zazwyczaj dużo trudniejsze histirie życia niż mojej żony czy moja, naprawdę nie widzę u siebie ... subiektywnego "zafiksowania" na swoich problemach/trudnosciach/cierpieniach tzn. widzę je jako ew. b. małe do " :lol: średniej/mediany krajowej") to dlaczego nie miałbym towarzyszyć , patrzeć życzliwie na rozwój żony ? Zwłaszcza, że była to istotna składowe (dwustronnie) naszego małżeństwa / relacji ponad 20 lat.

D / Na pewno widzisz w małżeńatwie składową pod tytułem - relacja , być może subiektywnie ją zawężasz / projektujesz, tego nie wiem ...
Ale, czy i jak widzisz składową pod tytułem - umowa (tu nie chcę się powtarzać o ... planach narzeczonych, czy "odbudowywacze" nie powinni mieć wspólnych planów; czy inaczej nie grozi "Dyzio Marzyciel" czy uskutecznianie najpierw "projekriwania" a potem prób "manipulowania") ?
Czy nowe małżenstwo nie powinno być lepsze ?

Dla mnie lepsze - dojrzalsze, dla mnie np.uwzględniające ewangeliczną prostotę i parę innych przesłanek. "Tu" osoby dojrzałe mogą wymienić się iczekiwaniami i dojrzeć ... możliwość "kompromisu" (to piękne i ... normalne "się różnić")

D/ rozbudowane warunki - NIE ... .
Proste (na poziomie "dziecka ... pierwszokomunijnego :-)" ) - Tak. Np. : skłamałam parę razy, nie poradziłam sobie z zakochaniem (z emoxjami, zaxhlannością, pożądliwościa) w relaxji xyz, już nie utrzumuję relacji z XYZ lub na dzień dzusiejszy moja relacja z XYZ wyglada tak i siak.
Nie widzę potrzeby komplikować ...
Czy są korzyści "pokrycia czapką niewidką" ?
Ja nie widzę ...
Chociaż nie wykluczam, że jestem gotowy i ... na to. Chcialbym jednak poznać tu (siłą rzeczy :-) - subiektywne, rozumiem to) jakieś motywy/uzasadnienie/przesłanki ...

Pogody Ducha !
czas
Posty: 195
Rejestracja: 01 sty 2019, 11:00
Płeć: Mężczyzna

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: czas »

Temat jest taki jak wracać do siebie po zdradzie i separacji. Odpowiedź.? Ilu ludzi tyle sposobów, ale mimo różnych ludzi i sposobów to jednak łączy wszystkich jedno. Wyzbycia się żali i to nie takiego sposobu sztucznego automatycznego tylko prawdziwie. To prawdziwie musi nadejść z nas samych, że zrozumieniem, z akceptacja, z autentycznośca.Bo nasze żale jakie drzemia w nas nieustannie jak to śpiewał lider elektrycznych gitar.. to widać, słychać i czuć. A jak istota są te trzy czynniki to jednym słowem widać to na zewnątrz, a jak widać to widzą to wszyscy łącznie ze współmałżonkami. A wówczas relacje nie są możliwe, czasami nie trzeba nawet zbyt wiele mówić aby ktoś nie poczuł co w nas drzemie. Ja mówię że swego ogródka bo pamiętam choćby to kiedy tak naprawdę że mnie wsio ulecialo i stałem się naturalny i chyba dokładnie to zauważyła we mnie żona, zaczęła że mną normalnie rozmawiać. Powoli stopniowo, od bzdetow aż dziś po tematy z przeszłości czyli naszego związku i co ważne nie widzi dziś we mnie postawy stluczonego misia, żalu w głosie i rozpamietywania. Jest to zdrowy dialog jaki żona przyjmuje że swej strony ze warto rozmawiać, że warto się otwierać. Warunek prosty to co było trzeba pogrzebać, odbyć żałobę i nauczyć się żyć po śmierci. Bo jak nawet dojdzie do nowych relacji to nigdy nie będzie to kontynuacja starych tylko zupełnie coś nowego. Budowa zaczyna się od zera
Pustelnik

Re: Jak wracać do siebie po zdradzie i separacji

Post autor: Pustelnik »

czas pisze: 27 sty 2019, 9:54 A/ Temat jest taki jak wracać do siebie po zdradzie i separacji. Odpowiedź.? Ilu ludzi tyle sposobów,

B /ale mimo różnych ludzi i sposobów to jednak łączy wszystkich jedno. Wyzbycia się żali i to nie takiego sposobu sztucznego automatycznego tylko prawdziwie.
A/ w pewnym sensie zgoda bo i "choroby" są rózne, czasami np może być bardza zaawansowana (na granicy destrukcji) gra / walka - moje musi być na wierzchu. Na tej chorobie, znam się mało , nie mam "wystarczającej" praktyki małżeńskiej ani ... :-)... pozamałżeńskiej

B/ z jakis względów jesteś "piewcą teorii żalu"...
To (raczej ?) Twoja historia, Twoje doświadczenie życiowe ...
ODPOWIEDZ