Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Dwa_odcienie
Posty: 105
Rejestracja: 09 sie 2018, 21:24
Jestem: w związku niesakramentalnym
Płeć: Kobieta

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Dwa_odcienie »

Nirwanna pisze: 14 lut 2019, 8:02 Precyzyjnie rzecz biorąc narcyzm jest zaburzeniem osobowości.

I tak, gdy ktoś się zafiksuje na czymś, wzmacniając zafiksowanie cechami osobowości, wtedy trudno komukolwiek, również wspólnocie, przez ten mur się przebić.

D_o, jaki z tego wniosek wysnuwasz? A propos głównego tematu wątku tj. bycia we wspólnocie?
M.in. taki ze dla wielu osób bycie we wspólnocie to wzmacnianie się w swoich przekonaniach - bo cytując "moja racja jest mojsza, jest najmojsza".

Bo we wspólnocie rzadko kiedy słyszy krytykę, bo zgrabnie i bardzo płynnie przeskakuje się tu z tematu na temat, szuka się drugiego dna, i omija się istotne, ważne i konkretne pytania - o czym nie raz się już przekonałam, nie uzyskując konkretnej odpowiedzi od moderatorów na priv na moje pytania, tylko wyszukiwanie pobocznych tematów.
Pustelnik

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Pustelnik »

lustro pisze: 14 lut 2019, 6:52 A o efekty tu chyba przede wszystkim chodzi?
Witaj Lustro !

Coś czuję (nie chodzi o moje emocje, ale moje przypuszczenie), że pod terminem "efektów" i "efektywności" możemy (tzn. my - forumowicze) różnić się dosyć znacznie między sobą...
I ... tak jest dobrze. Pewnych rzeczy tu (ani ... gdzie indziej) nie "wydyskutujemy", mylę się ?

Pogody Ducha !
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: lustro »

Pustelnik pisze: 14 lut 2019, 8:52
lustro pisze: 14 lut 2019, 6:52 A o efekty tu chyba przede wszystkim chodzi?
Witaj Lustro !

Coś czuję (nie chodzi o moje emocje, ale moje przypuszczenie), że pod terminem "efektów" i "efektywności" możemy (tzn. my - forumowicze) różnić się dosyć znacznie między sobą...
I ... tak jest dobrze. Pewnych rzeczy tu (ani ... gdzie indziej) nie "wydyskutujemy", mylę się ?

Pogody Ducha !
Witaj Pustelniku!

Oczywiście, że każdy człowiek ma prawo dążyć do innych "efektów".
Rzecz jednak w tym, że akurat w tym miejscu, czyli na forum Sychar, dąży sie do uratowania małżeństwa poprzez min. samorozwój.
I to uratowanie, odrodzenie, scalenie, naprawa...jest w tej Wspólnocie i na jej forum - celem.
Takie przynajmniej są założenia.

Każdy tu piszący daje swoim pisaniem, swego rodzaju świadectwo.
Świadectwo miejsca i stanu, w którym jest - nowi użytkownicy głównie.
Drogi ku celowi, którym tu jest uratowanie sakramentalnego małżeństwa.
Realizacji celu dzięki zastosowanym środkom...
Pewnie można by jeszcze coś wymienić.

Twoje pisanie, jako osoby ze sporym już doświadczeniem w formacji, na tym forum pokazuje, że przedkladasz siebie i własny rozwój nad ratowanie małżeństwa. Czyli...masz inny cel niż tu założony.
Jeżeli jest inaczej, a to tylko mój indywidualny odbiór, to przepraszam.
Ja niestety coraz to odczytuje w Twoich postach, że uratowanie twojego małżeństwa przestało być dla Ciebie celem. Tak widzę to ja.
I tym samym kiepskie to świadectwo akurat na tym forum.
Osmielila bym się powiedzieć, że wręcz z lekka dezorientujace, szczególnie dla nowych forumowiczów.

Tyle w tym temacie z mojej strony.
Pozdrawiam
Pustelnik

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Pustelnik »

lustro pisze: 14 lut 2019, 14:59
Pustelnik pisze: 14 lut 2019, 8:52
lustro pisze: 14 lut 2019, 6:52 A o efekty tu chyba przede wszystkim chodzi?
Witaj Lustro !

Coś czuję (nie chodzi o moje emocje, ale moje przypuszczenie), że pod terminem "efektów" i "efektywności" możemy (tzn. my - forumowicze) różnić się dosyć znacznie między sobą...
I ... tak jest dobrze. Pewnych rzeczy tu (ani ... gdzie indziej) nie "wydyskutujemy", mylę się ?

Pogody Ducha !
Witaj Pustelniku!

A / Każdy tu piszący daje swoim pisaniem, swego rodzaju świadectwo.
Świadectwo miejsca i stanu, w którym jest (...)
(...)
B / Ja niestety coraz to odczytuje w Twoich postach, że uratowanie twojego małżeństwa przestało być dla Ciebie celem. Tak widzę to ja.
(...)
C / Osmielila bym się powiedzieć, że wręcz z lekka dezorientujace, szczególnie dla nowych forumowiczów.
Witaj Lustro !

A/ Zgadzam się :-). Dodałbym (ogólnie, nie jako "żaluzja" do Ciebie) : dobrze jak są to szczere wypowiedzi, jak nie "osądza" się innych, jak osobnik stara się dobierać ew. rady do autora wątku (chociaż "popłynięcie" z tematu wątku i lekkie "generalizowanie/uogólnianie" trudno i bezcelowo byłoby "twardą ręką" wyplenić). Grunt, tak myślę, to nie szkodzić.

B/ Zgoda, w zależności od definiowania "ratowania" i jego "planowania" tudzież usilnosci (prezentowanie przez niektórych podejscie "handlowca" :lol: , wyrzucą mnie drzwiami, wrócę oknem, zawsze było mi obce, może nie ten typ osobowości (?) ).
Nie tworzę planu ratowania. Chyba, że moim planem jest pozwolenie (w znaczeniu - "nie przeszkadzanie/nie ingerowanie") samodzielne pomieszkiwanie i zarazem życie małżonki. Swego czasu źona napisał SMSem : "Zawsze, gdy bedziesz potrzebowal mojej obecnosci - jestem. Amen". Na to pomyślełem sobie : "Amen". Dla mnie to OK. Gdyby napisała, że się chce spotkać, to pewnie bym podjął temat, prosząc o dopowiedzenie proponowanego celu, przebiegu spotkania. Na obecny moment , myślę, nie mam z ciała odczuwalnych negatywnych reakcji na myśl/hasło małzonka. Jak już bym miał coś określić to bardziej jakaś zwiększona gotowość - bardziej do ew. samoobrony (przed np. ściemnianiem czy interesownoscią czy manipulacją)
Moze jest to trochę podobna (oczywiście tylko pod pewnymi względami) sytuacja jak z moją starszą córką. Tu też nie narzucam się z relacją (tel. czy SMS) , córka mieszka w innym mieście, pomieszkuje na tzw. kocią łapę z (dziwnym?) Hiszpanem, którego "odbiła" ze "związku" z inną Polką. Ale dzisiaj do mnie Córka zadzwoniła jako Walentynka, to krótko/miło złozyłem zwrotne życzenia.

C / A ja bym powiedział , że pokazujące szerzej róznorodność palety "przeżywania życia" w tym "kryzysu relacji". I przedstawiam się nierzadko jako (po)depresant, co myślę też może dopełnia mojego obrazu. Oczywiscie ma to tylko potencjalne znaczenie, jak ktoś zechce mnie odebrać bardziej empatycznie , a nie wg klucza "co się powinno" powołując się (w sposób subiektywny a nawet ... naciągany) na charyzmat W.T.M. Sychar. Tu już ... lekka :-) "żaluzja" (dla niektórych: złosliwość czy prowokacja ...)

Pogody Ducha !
rak
Posty: 995
Rejestracja: 30 wrz 2017, 13:41
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Mężczyzna

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: rak »

Witaj ponownie DO,

pozwól, że skomentuję poniższe:
Dwa_odcienie pisze: 14 lut 2019, 8:45 M.in. taki ze dla wielu osób bycie we wspólnocie to wzmacnianie się w swoich przekonaniach - bo cytując "moja racja jest mojsza, jest najmojsza".
Nie wiem, jak Ty zaopatrujesz się cel wchodzenia do wspólnot, ale jak dla mnie to jest właśnie wsparcie grupy, pokrzepiania kiedy nie ma sił. Więc jest to kompletna odwrotność "moja racja jest mojsza, jest najmojsza", człowiek świadomy swojej słabości, korzysta z pomocy ludzi, żeby jak dopadnie go zwątpienie, czy beznadzieja mógł się wspomóc siłą innych członków. Zgadzam się, że wspólnota wspomaga wzmacnianie się, ale nie w indywidualnych racjach, ale w przekonaniach i charyzmacie całej wspólnoty.

Wiesz DO nie mam zwyczaju komentować na forum prywatnej korespondencji z użytkownikami, ale że sama wyciągasz takie przykłady na forum publicznym i podpierasz nimi swoje argumenty, więc pozwól parę zdań wyjaśnienia:
Dwa_odcienie pisze: 14 lut 2019, 8:45 Bo we wspólnocie rzadko kiedy słyszy krytykę, bo zgrabnie i bardzo płynnie przeskakuje się tu z tematu na temat, szuka się drugiego dna, i omija się istotne, ważne i konkretne pytania - o czym nie raz się już przekonałam, nie uzyskując konkretnej odpowiedzi od moderatorów na priv na moje pytania, tylko wyszukiwanie pobocznych tematów.
Ostatnio to mi się zdarzyło prowadzić z Tobą korespondencję dotyczącą Twoich odrzuconych postów i też mi tam zarzucałaś, że wykręcam sie od odpowiedzi. Z tego co pamiętam to to moje "wykręcanie" trwało przez 5 privów, ze dwie strony A4 :shock:

Nie chcę przytaczać szczegółów korespondencji bez Twojej zgody (ale jak masz ochotę, to żeby uniknąć niedopowiedzeń to chętnie to zrobię), ale tak masz rację dotyczyło to istotnych, ważnych konkretnych pytań. Jak wiesz z akceptacji regulaminu, naszej korespondencji charyzmatem wspólnoty Sychar jest nierozerwalność sakramentu małżeństwa. To jest kluczowy punkt i możemy dyskutować o tym godzinami, ale niespecjalnie to go zmieni.

Może Ci się to nie podobać, możesz mieć inne zdanie na ten temat - Twoje prawo, ale tak działa wspólnota Sychar i tak wracając do pierwszej części
Dwa_odcienie pisze: 14 lut 2019, 8:45 dla wielu osób bycie we wspólnocie to wzmacnianie się w swoich przekonaniach
tego jako moderacja też staramy się przestrzegać, tak żeby posty i postawy prezentowane na forum (mająca też wpływ na czytających, często mocno poranionych ludzi) nie były w sprzeczności z naszą religią i charyzmatem wspólnoty.
Jeśli zaprzeczają one Twoim przekonaniom i budzą Twój sprzeciw, to już powody tego stanu rzeczy pozostawię do rozważenia w Twoim sercu.
Nieważne jest, gdzie jesteś, ale wszędzie tam, gdzie przyjdzie ci się znaleźć, ważne jest, jak żyjesz - Henri J.M.Nouwen
Pustelnik

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Pustelnik »

Może ktoś się skusi na całość ?
Wybrany , krótki fragment :
Wspólnota chrześcijańska ma prawo być – choć jedynie na pewnym odcinku życia – pewnego rodzaju schronieniem. Jednakże nigdy nie stanie się trwałym miejscem ukrycia, ponieważ we wspólnocie zawsze czeka na chowającego się człowieka ten drugi, bliźni – postawiony na jego drodze przez Boga. Zarówno Bóg jak i bliźni chce towarzyszyć, chce przyjmować, a zatem nawet nie wiedząc, chce dotykać źródła lęku tego, kto pragnie się ukryć.

Katolik.pl - Mity na temat wspólnoty
https://m.katolik.pl/mity-na-temat-wspo ... 16,cz.html
Bo (wątek ten z natury jest w dużej części dyskusyjny) ja się nie zgadzam na to by uczestnictwo we wspólnocie oceniać (a przy tym i podejmować decyzje) czy "służy" czy nie "służy" małżenstwu.
I owszem, warto to mieć na uwadze, ale czyste "służy czy nie słyży" to takie podrzędne/narzędziowe traktowanie ...
Zresztą rzeczywistość na tym forum to bardziej "kryzysowość" niż "jedność".
Zresztą jak coś stwarza trudność (zazwyczaj jednemu małzonkowi bardziej) to czy znaczy to , że nie służy ? Tu też może być pole do niepotrzebnej/szkodliwej nadmiernej uległości na pewnym etapie relacji małżeńskiej tak myślę ...

Pogody Ducha !
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: sasanka »

Ciekawy fragment podałeś , który mówi o tym , że wspólnota może być schronieniem na pewnym odcinku życia a nie stałym miejscem ukrycia. W praktyce różnie bywa.
Niekiedy ludzie tak się "wkręcają" albo są "wkręcani" przez lidera , że dosłownie "odlatują" i czasem wspólnota zamienia się w sektę.
Zamknięte grono ludzi , spotykające się dodatkowo w domach, rzekomo w celach religijnych. I nie jest to Domowy Kościół tylko Odnowa w Duchu Św. Znam takie przypadki.
Pustelnik

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Pustelnik »

Sasanka,
cieszę się, że Ci się spodobało.

:lol: a wkręconych w "małżeństwo", zamkniętych na świat, uwieszonych na "liderze", przepraszam :roll: "małzonku" to nie znasz ?

Warto, podobną, obiektywną, rozsądną miarę używać do róznych "rzeczywistości", mylę się ?
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4368
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: ozeasz »

sasanka pisze:Zamknięte grono ludzi , spotykające się dodatkowo w domach, rzekomo w celach religijnych. I nie jest to Domowy Kościół tylko Odnowa w Duchu Św. Znam takie przypadki.
A co w tych zachowaniach jest złego ? Kto decyduje ze jakąś grupę nazywa się sektą ?
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Pustelnik

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: Pustelnik »

sasanka pisze: 19 lut 2019, 11:52 (...) spotykające się dodatkowo w domach, rzekomo w celach religijnych. I nie jest to Domowy Kościół tylko Odnowa w Duchu Św. Znam takie przypadki.
To już ponad 15 lat temu, jak mój tata, łącznie ze mną i moją małżonką chodził na rekolekcje ewangelizacyjne. I były tam też spotkania-dzielenia w malych rozlosowanych grupkach.
Gdy liderka grupy ojca dzwoniła do niego aby uzgodnić termin, moja mama była bbbbaaaardzzzo niezadowolona / oburzona: :D "Kto to słyszał aby kobieta dzwoniła do męzczyzny" ! :evil: !.
Hmmm, można i tak. Ala "pies ogrodnika" ...
Ale "jednością małżeńską" to bym tego nie nazwał ;)
sasanka
Posty: 201
Rejestracja: 09 sie 2017, 23:08
Płeć: Kobieta

Re: Bycie we wspólnocie a jedność małżeństwa

Post autor: sasanka »

Przedstawiłam po prostu tylko fakty. A jak to zinterpretujecie to już ode mnie nie zależy.
Pustelniku - rozbawiło mnie trochę to(...) a wkręconych w "małżeństwo", zamkniętych na świat, uwieszonych na "liderze", przepraszam :roll: "małżonku" to nie znasz ?
ODPOWIEDZ