zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Magnolia

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Magnolia »

kemot79 pisze: 05 paź 2017, 22:49 Magnolia chyba niedokładnie przyczytałaś wątek.
Przepraszam, jeśli coś mi umknęło.
Ale tez pamiętaj, że każdą wypowiedź trzeba przesiać przez sito, bo każdy widzi, czyta, rozumie coś innego niż ty kiedy to piszesz i przezywasz...
Napisałam swoje myśli pojawiające się przy czytaniu, jak się nie zgadza to do kosza i tyle;-)
Magnolia

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Magnolia »

ozeasz pisze: 06 paź 2017, 7:16 Lustro czyżbym wyczuwał sarkazm ???

Ja się podzieliłem ,nie będę radził ,nie jestem prawnikiem ,notariuszem, mediatorem czy psychologiem .
Pytasz Modlitwa ,a co poza tym ? To już wielu pisało ,praca nad sobą , poza tym kiedyś zrozumiałem coś takiego , postępowanie bez modlitwy źle się kończy , rób ,coś ,rób coś ,rób coś - taka z lekka presja spowodowana czym ?
Może lękiem ,może kontrolą ,a może jeszcze czymś innym ,ale z drugiej strony jest człowiek z wolną wolą ,nie automat który po naciśnięciu guziczka wypełnia program.

Dla mnie wskazówką było też to ,co robił Jezus przed ważną decyzją :
Po pierwsze dosyć późno jak na tamte czasy rozpoczął swą działalność ,dlaczego ?
Po drugie kiedy inni szli spać On szedł się modlić , kiedy inni jeszcze spali On już się modlił ,On sam Bóg potrzebował nocy na modlitwę żeby podjąć decyzję ,40 dni postu żeby przygotować się do swej misji ,gdzieś wyczytałem że to modlitwa niewidoczna w tle była widoczna w Jego działaniu .
Po trzecie podejmował decyzje wg woli Bożej , w ogrodzie oliwnym co czytamy przed ukrzyżowaniem ,kiedy się poci krwią ze strachu ? "Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!"


Przypowieść o synu marnotrawnym pokazuje że wolność jest bezcenna i nawet sam Stwórca daje ją nam ryzykując że straci ...ale to robi ,dla nas ludzi to proces który ,jak mnie , tak i wielu tak boli , jakby się mu serce na żywca wyrywało ,ale tak wskazuje Bóg , a my mamy wybór - słuchać ,czy nie ,zaufać ,czy nie , puścić wolno czy nie ?

Tu jak pisałem każdy indywidualnie musi podjąć decyzję bo sam będzie z tym żył ,a nie my .Wg mnie i innych nie ma prostych ,uniwersalnych rozwiązań .

Unicorn2 - ja też mam dwójkę dzieci , i dzisiaj widzę że jedyne na co mam wpływ to na siebie ,czy ja czynię dobro , co one będą pamiętać z tego co mówiłem i robiłem w czasie kryzysu ,kiedy przyjdzie chwila podobna w ich życiu będą miały możliwość dokonać wyboru na podstawie tego czego doświadczyły ,wybór będzie należał do Nich .

Już mi córka (17lat) wygarnęła ,parę lat temu że je opuściłem koncentrując się na żonie ,
Wtedy wielu ludzi mi mówiło ,masz dzieci skup się na nich i zadbaj o siebie ,dziś żałuje że nie posłuchałem ,dobro które żona odrzucała zaprocentowało by w ich życiu . Wtedy córka miała 8 lat ,a syn 12 , też wydawało mi się że dzieci cierpią i COŚ MUSZĘ ZROBIĆ (w domyśle zatrzymać mamę która szukała szczęścia) i to było pudło . Dziś bym dbał o siebie i poświęcił się dzieciom (tak szybko dorosły ), a żona jest wolnym człowiekiem nad którym się nie sprawuje opieki i daje całkowitą wolność i może odejść kiedy zechce ,nikt Jej nie zatrzyma ,nawet Bóg , bo On szanuje wolność każdego (wg mnie Oni wracają nie dlatego że zostali zmuszeni przez Boga ,modlitwę ,ale przeszli przemianę dzięki Bogu modlitwie i mogli podjąć decyzje na nowo ,w Duchu Świętym , po prostu się nawrócili i nawróciliśmy się my)
Na koniec jeszcze słowa JP2 które mocno wryły się w moje serce " NIE MA MIŁOŚCI BEZ WOLNOŚCI".
Ozeasz napisał bardzo ważne rzeczy, aż zacytuję wszystko. Warto się nad tym zatrzymać i przemyśleć.
kemot79
Posty: 197
Rejestracja: 23 mar 2017, 8:25
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: kemot79 »

oj mi też ciągle radzono zajmij się sobą i skup się na dzieciach. Coż to za frazesy. Wszyscy przez ten "syf" ze współmałżonkiem przechodziliśmy i każdy nas doskonale wie, że zajmowanie się sobą jest nierealne. Emocje są przeogromne i zaczyna się desperacka walka o małżeństwo. Zazwyczaj wygląda to tak, że druga strona już dawno podjęła decyzję i czeka na moment jej zwerablizowania, która to decyzja dla nas zawsze jest szokiem. Po tym zaczyna się faza kryzysu już widocznego dla dwóch stron... Tak więc, żeby tysiąc osób mówiło: " zajmij się sobą" to każdy będzie robił to co my. Najpierw desperacka walka o żonę/męża, potem pogodzienie się z tym, że sami nic nie zdziałamy i tak naprawdę jedynie Boska moc może nam wrócić naszą połówkę a na końcu zajmowanie się sobą. Ja jestem na etapie godzenia i powolnego zajmowania się sobą ale poprzedzone to zostało 4 letnią walką o żonę, destrukcją pracy zawodowej i własnej godnosci. Od dzieci oddaliłem się na bardzo krótki moment- ale jestem ciągle przy nich i wiem, że te relacje są najważniejsze
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: ozeasz »

kemot 79 pisze:każdy nas doskonale wie, że zajmowanie się sobą jest nierealne.
.

Dla mnie i wielu z tu obecnych z tego co czytałem TYLKO ZAJMOWANIE SIĘ SOBA JEST REALNE,TZN. DAJE SZANSĘ NA ZMIANY - mamy tylko wpływ na siebie samego .

P.S. Sam będąc człowiekiem emocjonalnym z własnego doświadczenia radzę jak najbardziej oddzielać je od każdej decyzji , nie nakręcać się a wyciszać ,ja w Bogu znalazłem wyciszenie,pozdrawiam serdecznie .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: lustro »

No, to już jest coś - ozeasz i kemot.


Ja bym to ujęła tak - nim się coś zrobi w relacjach z zoną, podejmie jakąś decyzję czy działanie - dziesiątka różańca.
Takie minimum na ochloniecie i oddanie tego w ręce Matki Bożej.

Czasem nie da się "na już" zrobić nic więcej ponad modlitwę.

A powtarzanie komuś szukającym tu rady dla siebie, ze współmałżonkiem potrzebne jest nawrócenie, jest City dziwne.
Żaden porzucony mąż czy żona, w razie ostrego kryzysu, kiedy wspolmalzonek zamknął uszy, oczy i serce, nic nie wskóra.
Ja dobrze pamiętam jak wkurzajaco działały na mnie neofickie gadki i gesty mojego męża.
Tego moim zdaniem lepiej unikać.

Dzieci - o relacje z nimi trzeba zadbac.
To jest święta prawda.
Tylko co zrobić jak wspolmalzonek ( na ogol jest to zona) ogranicza kontakty i chce wręcz odebrać prawa ojcu?
MareS
Posty: 232
Rejestracja: 05 lut 2017, 22:22
Jestem: po orzeczonej nieważności małżeństa
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: MareS »

ozeasz pisze: 06 paź 2017, 7:16 Lustro czyżbym wyczuwał sarkazm ???

Ja się podzieliłem ,nie będę radził ,nie jestem prawnikiem ,notariuszem, mediatorem czy psychologiem .
Pytasz Modlitwa ,a co poza tym ? To już wielu pisało ,praca nad sobą , poza tym kiedyś zrozumiałem coś takiego , postępowanie bez modlitwy źle się kończy , rób ,coś ,rób coś ,rób coś - taka z lekka presja spowodowana czym ?
Może lękiem ,może kontrolą ,a może jeszcze czymś innym ,ale z drugiej strony jest człowiek z wolną wolą ,nie automat który po naciśnięciu guziczka wypełnia program.

Dla mnie wskazówką było też to ,co robił Jezus przed ważną decyzją :
Po pierwsze dosyć późno jak na tamte czasy rozpoczął swą działalność ,dlaczego ?
Po drugie kiedy inni szli spać On szedł się modlić , kiedy inni jeszcze spali On już się modlił ,On sam Bóg potrzebował nocy na modlitwę żeby podjąć decyzję ,40 dni postu żeby przygotować się do swej misji ,gdzieś wyczytałem że to modlitwa niewidoczna w tle była widoczna w Jego działaniu .
Po trzecie podejmował decyzje wg woli Bożej , w ogrodzie oliwnym co czytamy przed ukrzyżowaniem ,kiedy się poci krwią ze strachu ? "Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!"


Przypowieść o synu marnotrawnym pokazuje że wolność jest bezcenna i nawet sam Stwórca daje ją nam ryzykując że straci ...ale to robi ,dla nas ludzi to proces który ,jak mnie , tak i wielu tak boli , jakby się mu serce na żywca wyrywało ,ale tak wskazuje Bóg , a my mamy wybór - słuchać ,czy nie ,zaufać ,czy nie , puścić wolno czy nie ?

Tu jak pisałem każdy indywidualnie musi podjąć decyzję bo sam będzie z tym żył ,a nie my .Wg mnie i innych nie ma prostych ,uniwersalnych rozwiązań .

Unicorn2 - ja też mam dwójkę dzieci , i dzisiaj widzę że jedyne na co mam wpływ to na siebie ,czy ja czynię dobro , co one będą pamiętać z tego co mówiłem i robiłem w czasie kryzysu ,kiedy przyjdzie chwila podobna w ich życiu będą miały możliwość dokonać wyboru na podstawie tego czego doświadczyły ,wybór będzie należał do Nich .

Już mi córka (17lat) wygarnęła ,parę lat temu że je opuściłem koncentrując się na żonie ,
Wtedy wielu ludzi mi mówiło ,masz dzieci skup się na nich i zadbaj o siebie ,dziś żałuje że nie posłuchałem ,dobro które żona odrzucała zaprocentowało by w ich życiu . Wtedy córka miała 8 lat ,a syn 12 , też wydawało mi się że dzieci cierpią i COŚ MUSZĘ ZROBIĆ (w domyśle zatrzymać mamę która szukała szczęścia) i to było pudło . Dziś bym dbał o siebie i poświęcił się dzieciom (tak szybko dorosły ), a żona jest wolnym człowiekiem nad którym się nie sprawuje opieki i daje całkowitą wolność i może odejść kiedy zechce ,nikt Jej nie zatrzyma ,nawet Bóg , bo On szanuje wolność każdego (wg mnie Oni wracają nie dlatego że zostali zmuszeni przez Boga ,modlitwę ,ale przeszli przemianę dzięki Bogu modlitwie i mogli podjąć decyzje na nowo ,w Duchu Świętym , po prostu się nawrócili i nawróciliśmy się my)
Na koniec jeszcze słowa JP2 które mocno wryły się w moje serce " NIE MA MIŁOŚCI BEZ WOLNOŚCI".
Uważam, że modlitwa jest ważna, ale .... Możemy klepać modlitwy jedna za drugą, biegać z modlitwy o uzdrowienie na następną i nic się nie zmienia. Sorry ale z łaską trzeba umieć współpracować. Ozeasz przywołałeś przykład Jezusa. Jezus dużo się modlił ale czy "klepał" modlitwy czy nie tego, już nie wiemy (moim zdaniem była to rozmowa z Bogiem). Jezus jest Bogiem i nie ma tej ułomności co my. Bo my jesteśmy grzesznikami, więc nasze grzechy zakłócają łączność z Nim. Po to dał nam Jezus sakramenty abyśmy z nich korzystali. I to jest sedno mojej wypowiedzi. Modlitwa otwiera nas na Boga, ale spowiedź i eucharystia otwiera nas na łaskę współpracy z Bogiem.
Magnolia

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Magnolia »

Ja bym jeszcze dodała, że zajmowanie się sobą w sensie zajęcie się swoim nawróceniem, jest realną pomocą w każdej sytuacji.

Sam napisałeś że najpierw desperacko walczyłeś...jak rozumiem samemu, czyli o własnych siłach. Aż dotarło do Ciebie, że nie dasz rady, uznałeś swoją bezradność i zacząłeś patrzeć dopiero na Boga bo w Nim dostrzegłeś nadzieję.
Pierwsza postawa jest pyszna - "dam sobie radę sam". Im szybciej to zobaczymy tym lepiej dla nas samych.
Druga postawa jest pokorna - "zawierzę Bogu, On jest Wszechmocny, obroni mnie i mi pomoże".
Zły jest pyszny i wszystko, co z pychy człowiek robi nie przyniesie dobrych skutków. Właściwą postawą walki ze złym jest POKORA, bo nie umie się przed nią obronić.

Uważam, że naprawdę nie ma sensu zajmowanie się co robi małżonek, co robi kowalska/kowalski, bo to są odrębni ludzi i nie macie na nich wpływu. Masz wpływ co robisz TY.
Jak Ty w tej sytuacji uciekasz się do Boga? Jak TY w tej sytuacji się modlisz? O co się modlisz? Ile się modlisz? Czym się karmisz (tv, sensacjami, czy Pismem św i komunią św, sakramentami)?
Jak Ty kochasz dzieci, żonę/męża? Czy widzisz dobro swoich dzieci, swojej żony/męża?

Jeśli Ty nie masz dystansu i nie widzisz swoje sytuacji to poproś Boga by Ci pokazał co masz robić i sięgnij po modlitwie do Ducha św do Biblii. I Tu zaczniesz współpracę z Bogiem, kimś wielkim kto Ci w Twojej trudnej sytuacji realnie pomoże.

Patrząc na życie z takiego dystansu, sam zrozumiesz że odpowiedzi musisz szukać sam, a nie na forum. Bo nikt nie przeżyje twojego życia za Ciebie. Każda udzielona sobie odpowiedź i każdy krok w kierunku dobra, będzie dawał Ci siłę.
Czarek
Posty: 1387
Rejestracja: 30 sty 2017, 8:33
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Czarek »

lustro pisze: 06 paź 2017, 10:13 Dzieci - o relacje z nimi trzeba zadbac.
To jest święta prawda.
Z powyższym zgadzam się w 100%.
Uważam, że dobrem jest gdy o te relacje dba się od początku życia dzieciaków, a w trakcie kryzysu o nich nie zapomina i nie używa się ich jako "broni" lub argumentów do sporów ze współmałżonkiem.
lustro pisze: 06 paź 2017, 10:13 Tylko co zrobić jak wspolmalzonek ( na ogol jest to zona) ogranicza kontakty i chce wręcz odebrać prawa ojcu?
Mnie w ramach pracy nad sobą samym udało się zadbać o postawę jaką opisałem wyżej.
Dzięki temu w sytuacji sporu z żoną, po zasięgnięciu opinii Zespołu Sądowych Specjalistów, Sąd uwzględnił moje i dzieciaków prawa do jak najszerszych naszych wspólnych relacji.
Żona na dzień dzisiejszy nie ma problemów z ich akceptacją.

Na koniec podkreślę, iż uważam za bardzo ważne aby nie "przypominać" sobie o dzieciach w sytuacji kryzysowej, po to aby zagrać na nosie współmałżonkowi. Taką postawę uważam za bardzo krzywdzącą dla; dzieci, siebie samego i współmałżonka.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: ozeasz »

MareS pisze: Uważam, że modlitwa jest ważna, ale .... Możemy klepać modlitwy jedna za drugą, biegać z modlitwy o uzdrowienie na następną i nic się nie zmienia.
Czy ja coś pisałem na temat klepania modlitw ,tak to zrozumiałeś ?


MareS pisze:Sorry ale z łaską trzeba umieć współpracować. Ozeasz przywołałeś przykład Jezusa. Jezus dużo się modlił ale czy "klepał" modlitwy czy nie tego, już nie wiemy (moim zdaniem była to rozmowa z Bogiem).


Moim też ,powiedziałbym nawet że dialog...

MareS pisze:Jezus jest Bogiem i nie ma tej ułomności co my. Bo my jesteśmy grzesznikami, więc nasze grzechy zakłócają łączność z Nim. Po to dał nam Jezus sakramenty abyśmy z nich korzystali. I to jest sedno mojej wypowiedzi. Modlitwa otwiera nas na Boga, ale spowiedź i eucharystia otwiera nas na łaskę współpracy z Bogiem.


Jak najbardziej się zgadzam ....Jezus też nam dał Ducha Świętego - Parakleta -Pocieszyciela bez którego nic uczynić(dobrego) nie możemy ,prócz tego rozum ,rozsądek , sumienie i serce , mam też wrażenie że nie zrozumiałeś mojej intencji ,ja piszę o relacji z Bogiem ,nie monologu z naszej strony ,nie pustych schematów ,nie listy zakupów ,a relacji głębokiej w której jak Jezus mogę powiedzieć gorzki jest ten kielich ,trudne co się dzieje ,nie po mojej myśli ....ale nie moja lecz Twoja wola niech się stanie , Ufam Ci mimo że idę na krzyż .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: ozeasz »

lustro pisze: 06 paź 2017, 10:13 No, to już jest coś - ozeasz i kemot.


Ja bym to ujęła tak - nim się coś zrobi w relacjach z zoną, podejmie jakąś decyzję czy działanie - dziesiątka różańca.
Takie minimum na ochloniecie i oddanie tego w ręce Matki Bożej.

Czasem nie da się "na już" zrobić nic więcej ponad modlitwę.

A powtarzanie komuś szukającym tu rady dla siebie, ze współmałżonkiem potrzebne jest nawrócenie, jest City dziwne.
Żaden porzucony mąż czy żona, w razie ostrego kryzysu, kiedy wspolmalzonek zamknął uszy, oczy i serce, nic nie wskóra.
Ja dobrze pamiętam jak wkurzajaco działały na mnie neofickie gadki i gesty mojego męża.
Tego moim zdaniem lepiej unikać.

Dzieci - o relacje z nimi trzeba zadbac.
To jest święta prawda.
Tylko co zrobić jak wspolmalzonek ( na ogol jest to zona) ogranicza kontakty i chce wręcz odebrać prawa ojcu?

Lustro , czyż nie interpretujemy tego co słyszymy ,widzimy kolokwialnie mówiąc "po swojemu" ?

Odebrałaś moje dzielenie się jako neofickie gadki ? Uwierz mi to nie było moją intencją , i tu mogę Ci powiedzieć że zwrócę uwagę na formę wypowiedzi ,by stała się jeszcze bardziej wyraźna ,dzięki za upomnienie .Pozdrawiam i życzę Ci dobrego , pięknego dnia :)
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: lustro »

Ozeasz 😊
Masz racje, ze zawsze interpretuje się trochę "pod siebie".
Ja twojego postu nie odebrałam jako neoficką gadkę. I jeżeli poczułem się dotknięty - przepraszam.
Cenne moim zdaniem też bardzo to, co napisałeś o swoich doświadczeniach.

Napisałam o "neofickich gadkach", świadomie w trochę obcesowy sposob, żeby pokazać sposób myślenia i odbierania rzeczywistości przez osobę "z drugiej strony kryzysu", która wtedy ja byłam.
To nie były miłe i grzeczne myśli i reakcje.
To było wkurzenie i lekka pogarda.
Na zasadzie - jak trwoga, to do Boga? Teraz? A gdzie byłeś wcześniej?

Więc może jednak na tym etapie zachować swoją religijność bardziej dla siebie.
Bez emablowania nią współmałżonka.
Awatar użytkownika
ozeasz
Posty: 4390
Rejestracja: 29 sty 2017, 19:41
Jestem: w separacji
Płeć: Mężczyzna

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: ozeasz »

Lustro ,czy Ty wierzysz że ten sam Jezus Chrystus uciszający morze ,uzdrawiający chorych ,rozmnażający chleb ,wskrzeszający umarłych , po ukrzyżowaniu i śmierci ZMARTTWYCHWSTAŁY i ŻYJĄCY ,dziś jest tym samym ,tu nami , wierzysz ? On żyje , jest zawsze tam gdzie dwóch lub trzech zbierze się w Jego imię , wysłuchuje naszych modlitw i na nie odpowiada ,wierzysz ?
Mt 8,8 " "Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie."
Mt 15 ,21 - 28 "Potem Jezus odszedł stamtąd i podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: "Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha". Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: "Odpraw ją, bo krzyczy za nami!" Lecz On odpowiedział: "Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela". A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: "Panie, dopomóż mi!" On jednak odparł: "Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom". A ona odrzekła: "Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów". Wtedy Jezus jej odpowiedział: "O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz! " Od tej chwili jej córka była zdrowa"
Jak ta kobieta mogła się poczuć ,Jezus pierwsze milczy ,później mówi że nie zalicza się do Izraela , padła przed Nim a On porównuje Ją do psa ,a ona że i szczenięta jedzą ze stołu Pana ,czy obruszyła się porównana do "suki" bo tak to podobno brzmiało w języku oryginalnym .
Lustro nie wiem jak Ty ale ja takiej wiary jeszcze nie mam i potrzeba mi się nawracać . Ta kananejka , "poganka" tu jest dla mnie wzorem .
Miłości bez Krzyża nie znajdziecie , a Krzyża bez Miłości nie uniesiecie . Jan Paweł II
Magnolia

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: Magnolia »

Ozeasz rośnie serce jak się czyta Twoje wpisy;-)

Patrząc na Jezusa i Jego modlitwę, oczywiście że to był dialog, relacja.
Ale od takiej relacji naprawdę niewiele nas dzieli. Tylko jeden AKT WIARY, AKT ZAUFANIA, AKT SKRUCHY i AKT ŻALU, AKT ZAWIERZENIA, AKT ODDANIA SWOJEGO ŻYCIA BOGU.
"Skruszonym sercem Ty Boże nie wzgardzisz..."
Wiecie, jak się patrzy na pogankę, to także dokonała aktu wiary i na dodatek nie dała się zbyć, miała motywację i determinację!
Tak się uczepiła Jezusa, aż dostała po co przyszła do Niego.

Na każdej stronie Ewangelii jest mnóstwo obietnic, nie dla wybranych tylko dla każdego. Każdego Bóg "ukochał miłością odwieczną" Przyjąłeś już ta MIŁOŚĆ?
Nie umiesz kochać siebie/innych/nieprzyjaciół i posypało Ci się życie? No to, żeby rozwiązać problem, który jest tylko konsekwencją, braku miłości to trzeba leczyć chorobę, a nie jej objawy. Dlatego piszemy tu o nawróceniu.

Słyszeliście w kościele pewnie wiele razy "popatrz na krzyż" - może teraz w swoich najtrudniejszych dniach życia zrozumiecie, ze Jezus także doświadczył tych wszystkich uczuć, jakie teraz macie. Został zdradzony, pobity, opluty, poniżony, nie miał już siły, był wykończony cierpieniem, wyszydzony - i co zrobił? Jezus woła : "Ojcze w Twe ręce powierzam ducha mego" Łk 23,46

Naśladuj Chrystusa!

Wszystko w Piśmie św. jest jak na dłoni! Nie rozumiesz Pisma św... A zacząłeś czytać? A poprosiłeś Ducha św. by Ci otworzył oczy i serce? No to stoisz w miejscu, a tu trzeba działać, bo masz walkę do stoczenia ze złym.

Ja tez nie rozumiałam wiele lat Pisma św i tez stałam w miejscu. Ale odkąd czytam, codziennie, czuję siłę i zły naprawdę nie robi mi krzywdy, choć codziennie próbuje w ten czy inny sposób. A już naśladowanie Chrystusa daje taką siłę, że działania złego po prostu śmieszą. Zrezygnowałam z lęków, zamartwiania się jak postąpić, ale zaczęłam uwielbiać Boga codziennie. Jak przychodzi do trudnej sytuacji to mam ze sobą Boga i wychodzę z niej obronną ręką. "Bo jesli Bóg z nami, któż przeciwko nam"

Z Bogiem
jacek-sychar

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: jacek-sychar »

Kochani

To jest wątek Kemot79.
Co jemu napiszecie?
lustro
Posty: 1499
Rejestracja: 02 sie 2017, 22:37
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: zgodzić się na rozwód czy walczyć o rodzinę

Post autor: lustro »

Ozeasz

Hmmm...nie wiem, czy do końca rozumiem twoje pytanie.

A raczej - jego pierwsza część - odpowiedź - tak ozeasz, wierzę.
I nie oczekuj ode mnie podparcia cytatami z Biblii, bo ja wierzę. Rak chyba trochę jak dziecko - po prostu.

A druga jego część - no wlasnie, nie wiem czy to samo czujemy i rozumiemy czytając ten fragment.
Dla mnie to po pierwsze historia zdesperowanwj matki szukajacej ratunku dla dziecka. Zupełnie zrozumiała.
A jej riposta...no cóż, jest mi bliska.
I sposób reakcji i jej zywiolowosc...
I na ten argument Jezus uległ jej prośbie.


Ja bym chciała wiedzieć, do czego zmierzają twoje pytania?
ODPOWIEDZ