Nirwanno,
moje (prawdopodobnie nie odosobnione) doświadczenie:
w pierwszym etapie tego typu kryzysu nie brakuke motywacji (u Autora wątku (pozdrawiam Cię! )braku motywacji nie widzę).
Brakuje raczej czegoś innego ... Czego ?
Moderator: Moderatorzy
Nirwanno,
TAK, bym dodał - w danym momencie kryzysu, aktualnej (aktualnie "toczącej się" ) "historii życia".
To jak wychodzą z kryzysu i naprawiaja związek ci którzy nie wierzą w Boga? Bo znam takie przypadki.
Mówiąc (może trochę za bardzo) potocznym językiem - każdy z ludzi "ma w sobie Boga".
Może nie jest, ale bywa na forum... Osoba, ktira jest po powrocie.Lukajek pisze: ↑22 mar 2019, 15:23 czy jest może na forum osoba która jest po powrocie, albo zna odpowiedz na moją zagwozdkę
chciałbym się dowiedzieć co ma w głowie osoba która zdradziła oraz co w głowie po powrocie, ewentualnie jej/jego przemyślenia,
a druga sprawa jak przygotować się na powrót Żony
chodzi mi o to, że nie chce przegapić momentu kiedy Żona będzie robić "podchody" bo podejrzewam że takie będą, a ze względu na to że wolę żeby powrót trwał krócej niż dłużej to nie chcę wtopić i spowodować że duma nie pozwoli jej kontynuować,
może trochę rozwinę: jak Żona odchodziła to wydaje mi się że była pewna że zaraz zamieszka z kowalskim, ale mam wrażenie że on jest zainteresowany tylko przyjemnościami, nie w głowie mu układanie sobie z Nią życia no i brania na głowę dwójki dzieci,
wydaje mi się że tylko kwestia czasu a Żona zrozumie co straciła (pycho uciekaj), daj Boże
pozdrawiam Lukajek
Witaj Lustro !lustro pisze: ↑27 mar 2019, 9:20 Z perspektywy lat widzę to tak - czas.
Daj czasowi czas.
(...)
Jesteśmy popędliwi. Wydaje się nam, że rok, to wieczność. Ze kilka lat, to koniec życia... Też tak mam.
A to nieprawda.
Cierpliwość...wytrwalosc...potrafi ogromnie wiele
Dziś świat wygląda tak, a za jakiś czas inaczej.
Wiele spraw rozwiązuje się sama w zaskakujący sposób. Na wiele nie masz wpływu.
Nirwano (uff by znowu nie wyszło żem nałogowy) mam w sobie troche detalisty-wazne są dla mnie szczegóły. I krótko by nie zasmiecac czyjegoś postu, szczególnie po dość otwartej i pomocnej wypowiedzi lustra. Owszem każdy jest dzieckiem Boga nawet ci co do ojca się nie przyznają. Tak samo jak aspekty moralne wobec jakich ateista buduje swoją tożsamość. Jest tylko jeden szczegół nie mają świadomie w sercu Boga dlatego tak się chwycilem tego porównania, że brak Boga doprowadza do kryzysu i rozpadu, ponieważ w sytuacji ateisty ten aspekt nie istnieje i nie istniał. Dlatego też czuje tak otwarte nie do generalizowaniaNirwanna pisze: ↑27 mar 2019, 8:25 Problem w tym, że ateiści to też stworzenia Boże. Stworzone na Jego obraz i podobieństwo, więc zawsze mają włożone w serca choćby tzw. prawo naturalne, mówiące m.in. "dobro czyń, zła unikaj". Fajnie mówił o tym śp. ks. Jan Kaczkowski.
Gdy ktoś w ten sposób działa i robi obiektywne dobro, wtedy odwołuje się do Boga. Nawet gdyby to było nieświadome, jak u ateistów.
Kluczowe w tym wszystkim jest określenie "obiektywne dobro", czyli obiektywne wg Boga. Wtedy On pomaga zawsze, bo jest Dobrem Absolutnym.