Witaj !
Być może już wiesz, a być może się dowiesz że osoby uzależnione są "miszczami" manipulacji ...
Moderator: Moderatorzy
Mąż codziennie pali marihuanę i piwo już zaczyna zdawać sobie sprawę z problemu i twierdzi że jak ja skończę z Kościołem to on skończy z nałogami.
No właśnie bo to jest wg niego najwiekszy problem że ja jestem fanatyczką i on ma tego dość, moi wierzący znajomi fanatyzmu u mnie nie widzą.
On się dużo nie zmienił i to ja miałam oczekiwania co do niego że on się nawróci i wiele spraw zrozumie a tak się nie stało i on już nie może znieść tego jaka ja jestem.
Przekabacić próbował i to bardzo często, ja nie chce już z nim wchodzić na tematy wiary bo to jest jedynie atak z jego strony. I tak fanatyzmem jest dla mojego męża wszystko co jest ponad niedzielną mszę, uważa że brak sił wynika u mnie z tego że tylko się modlę a nie z tego że jestem słaba i nie mam po prostu sił. I to że zawsze mam siłę na Kościół bo tak jest to mi jedynie daje siłę i jak się lepiej czuje to jadę na jakąś modlitwę.
I te krzyki w większości są atakiem na Kościół i na to że ślepo ufam księżom.A pozytywne myślenie jest problemem bo u niego to jest do przesady ja myślę realnie on nie i to nawet jego znajomi którzy też palą potwierdzają.
Nie wiem czy ślepo słucham rekolekcji ks. Glasa, Kostrzewy, Chmielewskiego itd i wierzę że to o czym mówią jest prawdą, ja się wychowałam w duchu oaz i zawsze pomimo grzechów miałam wiarę. On ją jako nastolatek utracił, miał okazję być w seminarium i czymś się tam zraził, wyzywa księży od pedofili nie jest w stanie uwierzyć że są naprawdę dobzi księża. Naoglądał się YT i uważa że Kościół to tylko instytucja do zbierania kasy, że sobie sami wybrali ewangelię które im pasują itd.
On nie był przyzwyczajony w ogóle do modlitwy i go razi strasznie jak ja się modlę koronką albo różańcem.