Stary wątek nowe forum

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

jacek-sychar

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: jacek-sychar »

esperanza pisze: 29 maja 2017, 14:51 Nawet egoistycznie czasami myślę, że szkoda że nie mam dzieci. Mogłabym wtedy poświęcać im swój czas i byłoby mi łatwiej przetrwać kryzys.
Tak, dużo w tym prawdy. Dzieci dają zajęcie i pozwalają się zająć czymś bieżącym, a tym samym łatwiej przetrwać kryzys.
Dzieci jednak mogą być problemem, bo:
1. nie żyją tak, jak chcielibyśmy, żeby żyli. Ja wiem, że są dorosłe i mają swoje życie, ale czasami popełniają błędy, na które trudno mi zwrócić uwagę, bo one żyją w pewnym "rozdarciu". Nie mam na nie właściwego wpływu. Jedyny wpływ jaki mam, to mój przykład. Ale to nie zawsze działa;
2. życie życiem dzieci jest złe dla nas i dla nich. Dla nas, bo nie żyjemy swoim życiem, a dla nich, bo często nie pozwalamy im w mądry sposób dorosnąć.
3. dzieci są ciągłym kontaktem z naszym małżonkiem i ciągle nam jego/ja przypominają. Świadomie lub nieświadomie.
esperanza pisze: 29 maja 2017, 14:51 Jacku mam nadzieję, że zdrowotnie u Ciebie nic poważnego.
No, to całkiem jak ja. :lol:
Ja też mam taka nadzieję. :P
esperanza pisze: 29 maja 2017, 14:51 Wspieram Cię również modlitwą.
Bóg zapłać
jacek-sychar

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: jacek-sychar »

Wafelka pisze: 29 maja 2017, 15:27 Mój mąż bardzo szukał mojego kochanka, żeby mnie obwinić kryzysem
A moja żona wymyśliła mi kochankę.
Wszyscy wokół mnie wiedzieli, że ja mam kochankę, tylko nie ja.
A potem nagle szok! :shock: Okazało się, że to żona ma kochanka.
Wafelka
Posty: 119
Rejestracja: 28 kwie 2017, 13:26
Płeć: Kobieta

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: Wafelka »

jacek-sychar pisze: 29 maja 2017, 15:39
Wafelka pisze: 29 maja 2017, 15:27 Mój mąż bardzo szukał mojego kochanka, żeby mnie obwinić kryzysem
A moja żona wymyśliła mi kochankę.
Wszyscy wokół mnie wiedzieli, że ja mam kochankę, tylko nie ja.
A potem nagle szok! :shock: Okazało się, że to żona ma kochanka.
Co daje mi do myślenia, Jacku...
Esperanza - przepraszam za swój wtręt tutaj.. :)
jacek-sychar

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: jacek-sychar »

Nie tak chciałem, żeby to zabrzmiało, ale poszło. :lol:

Ostatecznie to ja dowiedziałem się, że zdradziłem żonę, bo ... poszedłem do żony jej kochanka.
To była moja zdrada. :? :shock: :o
A o rocznej (co najmniej) zdradzie mojej żony ani słowa. :(
Taka jest czasami logika tych naszych małżonków.
esperanza
Posty: 31
Rejestracja: 22 lut 2017, 21:45
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: esperanza »

jacek-sychar pisze: 29 maja 2017, 15:39
Wafelka pisze: 29 maja 2017, 15:27 Mój mąż bardzo szukał mojego kochanka, żeby mnie obwinić kryzysem
A moja żona wymyśliła mi kochankę.
Wszyscy wokół mnie wiedzieli, że ja mam kochankę, tylko nie ja.
A potem nagle szok! :shock: Okazało się, że to żona ma kochanka.
Oni pewnie to robią, żeby zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia. Lub są tak zaślepieni, że nie dostrzegają swojej winy (obojętnie czy jest nią kochanka/kochanek, nałogi itp.). Między innymi z tego powodu wyciągają stare przeterminowane sprawy, które według nich były przyczyną kryzysu/rozstania. Wafelka nie gniewam się :) Trzeba ogromnej dojrzałości moim zdanie, żeby odejść po prostu od męża a nie do kochanka. Ale wtedy ciężko uniknąć obwiniania ze strony otoczenia. A co do logiki to próżno jej szukać u naszych współmałżonków. Bardzo mi ulżyło gdy odkryłam ten fakt. Wcześniej przejmowałam się każdym słowem i gestem mojego męża, zupełnie niepotrzebnie
jacek-sychar

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: jacek-sychar »

To co opisujesz Esperanza, to są typowe mechanizmy obronne znane w psychologii, np. efekt wypierania czy zaprzeczania:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Wyparcie
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mechanizmy_obronne
http://www.psychologiawygladu.pl/2015/1 ... -umys.html
inga
Posty: 230
Rejestracja: 15 kwie 2017, 9:28
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: inga »

esperanza pisze: 29 maja 2017, 16:21
Oni pewnie to robią, żeby zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia. Lub są tak zaślepieni, że nie dostrzegają swojej winy (obojętnie czy jest nią kochanka/kochanek, nałogi itp.). Między innymi z tego powodu wyciągają stare przeterminowane sprawy, które według nich były przyczyną kryzysu/rozstania.
mare1966 pewnie znów zwróci nam uwagę za te uogólnienia ;) ale mnie też właśnie tak to wyglądalo..
tak absurdalne rzeczy mówił, wręcz że to ja wszystko pogarszałam, tak jakby on cały czas chciał naprawiać to nasze małżeństwo, a ja bym to psuła bo np. wyrzuciłam go na kanapę (a on w tamtym czasie sypiał z inną, o czym nie wiedziałam oczywiście)... przeżywał to niesamowicie

Pavel napisal kiedyś w moim wątku:
Pavel pisze: 18 kwie 2017, 0:02 Zgadzam się z Jackiem.
To forma usprawiedliwiania, ewentualnie powierzchownego umniejszania rangi tego co zrobili. Aby uspokoić swoje sumienie i żeby to na zewnątrz lepiej wyglądało, że jednak "poszli za głosem serca", "bo mają prawo do szczęścia".
Pewnie nawet najczęściej sami w to wierzą, bo tak im łatwiej.
mój mąż na początku roku (kiedy nie wiedziałam o romansie, ale kryzys był już ostry, początek naszej separacji..) napisał na fb w komentarzu pod jakimś konkursem noworocznym swoje postanowienie: "być szczęśliwym i dawać szczęście innym"
myślałam wtedy, że chodzi o nasze małżeństwo :shock:
esperanza pisze: 29 maja 2017, 16:21 (...) A co do logiki to próżno jej szukać u naszych współmałżonków. Bardzo mi ulżyło gdy odkryłam ten fakt. Wcześniej przejmowałam się każdym słowem i gestem mojego męża, zupełnie niepotrzebnie
też mi pomogło uświadomienie sobie tego, jak jego zachowanie jest absurdalne

i znów zacytuję Jacka ;)
jacek-sychar pisze: 22 kwie 2017, 16:43 Inga

Kiedyś spotkałem się z takim stwierdzeniem:
gdy pojawia się grzech kończy się logika
I coś w tym jest.
dodam od siebie, że wraca logika kiedy ten grzech zrozumieją
esperanza
Posty: 31
Rejestracja: 22 lut 2017, 21:45
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: esperanza »

inga pisze: 30 maja 2017, 14:36 dodam od siebie, że wraca logika kiedy ten grzech zrozumieją
Obawiam się tylko, że może być taka sytuacja, że ten grzech zrozumieją a i tak z tym nic już nie zrobią.

Mam dziś jakiegoś dołka. Znów od miesiąca nie mam kontaktu z mężem. I nawet jest mi z tym dobrze ale dziś przyszedł znów kryzys. Wkurzają mnie już te skrajności. Przez jakiś czas dzwonił co trzeci dzień a teraz znów zero. Tłumaczę sobie, że jest mi potrzebny ten "detoks" ale za chwilę po ludzku boję się co on może oznaczać. Chyba mam dziś za dużo wolnego czasu. Nawet już zaczęłam się martwić czy z nim wszystko w porządku. :evil: Tyle razy powtarzam dziś "Jezu, ty się tym zajmij", że chyba się zajmie dla świętego spokoju :lol:
Odświeżyłam sobie wykład o. Szustaka o samotności i jeszcze bardziej mnie przygnębił.
jacek-sychar

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: jacek-sychar »

Esperanza
Z uzyskiwaniem spokoju jest jak z wchodzeniem na górę.
Dużo potu i wysiłku. A jak się go osiągnie ... to czeka nas jeszcze zejście na dół. Też może być trudne, męczące a nawet niebezpieczne.
Ale jak wchodzisz na kolejną górę, to idzie coraz łatwiej. Bo Ty jesteś już zaprawiona w chodzeniu po górach.
Tak potraktuj swoje uzyskiwanie spokoju.
Czasami są trudniejsze podejścia, ale Ty będziesz coraz bardziej doświadczonym wspinaczem. I nie lekceważ trudności. Nagle może się pojawić jakiś kamień, o który można się potknąć. A tego chyba nie chcemy. ;)
esperanza
Posty: 31
Rejestracja: 22 lut 2017, 21:45
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: esperanza »

jacek-sychar pisze: 06 cze 2017, 22:27 I nie lekceważ trudności. Nagle może się pojawić jakiś kamień, o który można się potknąć. A tego chyba nie chcemy. ;)
Jacku co masz na myśli z tym lekceważeniem trudności? Bo ja mam wrażenie, że czasami te kamienie omijam zamiast je likwidować (jak już tak posługujemy się przenośniami :) ). Że oddalam od siebie ten strach i wątpliwości a powinnam je przepracować. Z tym mam największy dylemat. Bo jak powierzam Bogu to już o tym nie myślę, oddaje to Jemu. Ale jak nie myślę to po prostu zamiatam pod dywan i nad tym nie pracuję. Nie wiem czy wiadomo o co mi chodzi... ;)
inga
Posty: 230
Rejestracja: 15 kwie 2017, 9:28
Jestem: szczęśliwą żoną
Płeć: Kobieta

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: inga »

Esperanzo, myślałam dzisiaj o Tobie.. u mnie podobne falowania były i są.. powinno być mi teraz łatwiej.. ale nadal mam dużo pracy nad sobą, nadal mogłabym "wisieć na mężu"... a próbuję iść dalej tą drogą jakby on miał jednak nie wrócić.. czyli poukładać siebie

ściskam Cię z całych sił.. jakbyś miała ochotę pisz na PW
jacek-sychar

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: jacek-sychar »

esperanza pisze: 06 cze 2017, 22:48 Jacku co masz na myśli z tym lekceważeniem trudności?
Czasami wydaje się nam, że tacy jesteśmy już silni, że pokonaliśmy wszystkie przeszkody na naszej drodze, że wyszliśmy na drogę asfaltową naszego życia i nic się nam nie może przydarzyć. A tutaj nagle potykamy się o malutki kamyczek, którego się nie spodziewaliśmy i dlatego nie patrzyliśmy pod nogi.
Ogólnie to miałem na myśli.
Kamyczki mogą być różne. A to jakaś fascynacja inną osobą, a to jakieś używki, które zagłuszają nas ból, a to lekceważenie innych.
Każdy pewnie coś jeszcze dopisał.
esperanza
Posty: 31
Rejestracja: 22 lut 2017, 21:45
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: esperanza »

Teraz już rozumiem. Rzeczywiście staram się być czujna żeby niczego nie przeoczyć i żeby ten wypracowany spokój nie był tylko pozorny. Modlitwa jest dobrą "używka". :) odkryłam że od niej też można się uzależnić.
jacek-sychar

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: jacek-sychar »

esperanza pisze: 07 cze 2017, 9:01 Modlitwa jest dobrą "używka". odkryłam że od niej też można się uzależnić.
Byle tylko nie traktować modlitwy jak jakiegoś czarodziejskiego zaklęcia.
Zawsze musimy mieć na myśli modlitwę z intencją: "Bądź wola Twoja Panie".
Modlimy się nie po to, żeby coś się stało, bo nie zawsze się stanie, tylko żeby przybliżyć się do Boga.
Czasami mamy poczucie pustki, nie czujemy działania Boga. Ale to jest stan najczęstszy. Rzadko kiedy udaje się nam poczuć Boga. Powinniśmy być wtedy szczęśliwi i nie załamywać się, gdy go nie czujemy. On cały czas działa, tylko po swojemu a nie po naszemu.
Niestety niektórzy mówią, że Boga nie ma, bo już tyle się modlę (tydzień, miesiąc, rok, ...), a on nic nie robi. Bóg nie jest chłopcem na posyłki, czy dżinem z butelki, który spełnia każdą naszą prośbę. Bo nie każda nasza prośba jest dla nas dobra.
Czy gdyby alkoholik modlił się o wódkę, to byłoby dla niego dobre? A czy my nie traktujemy czasami naszym współmałżonków, jak jakiś narkotyk, od którego jesteśmy uzależnieni? Ale czy to jest dla nas zawsze dobre?
esperanza
Posty: 31
Rejestracja: 22 lut 2017, 21:45
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: Stary wątek nowe forum

Post autor: esperanza »

Rzeczywiście dla mnie mąż był kiedyś takim bożkiem. Jestem książkowy przykładem uzależnienia od niego dlatego teraz wiem, że był mi potrzebny ten kryzys. Czasami mam takie wątpliwości i pytania "dlatego się nic nie dzieje" ale wtedy przypominam sobie co zrobiłam od tamtej pory. Jak się zmieniłam ja i moje życie i dziękuję za to Bogu. Może to jeszcze mało ale wiem że sama z siebie nie dokonałabym tych zmian, nie zwrocilabym się do Boga i nie żałowała grzechów, o których wcześniej nie zdawałam sobie sprawy lub je bagatelizowalam. Na początku zaczęłam się modlić rzeczywiście tylko o poprawę sytuacji ale z czasem ta moja modlitwa się zmieniała. Najbardziej ciężko jednak było mi powiedzieć właśnie to "Bądź wola Twoja". I nadal jest jeszcze. Ale uczę się tego. Użyłam słowa "uzależnienie" trochę w żartach. Modlitwa daje mi ukojenie i to w pewnym sensie od niej uzależnia
ODPOWIEDZ