Tak, dużo w tym prawdy. Dzieci dają zajęcie i pozwalają się zająć czymś bieżącym, a tym samym łatwiej przetrwać kryzys.
Dzieci jednak mogą być problemem, bo:
1. nie żyją tak, jak chcielibyśmy, żeby żyli. Ja wiem, że są dorosłe i mają swoje życie, ale czasami popełniają błędy, na które trudno mi zwrócić uwagę, bo one żyją w pewnym "rozdarciu". Nie mam na nie właściwego wpływu. Jedyny wpływ jaki mam, to mój przykład. Ale to nie zawsze działa;
2. życie życiem dzieci jest złe dla nas i dla nich. Dla nas, bo nie żyjemy swoim życiem, a dla nich, bo często nie pozwalamy im w mądry sposób dorosnąć.
3. dzieci są ciągłym kontaktem z naszym małżonkiem i ciągle nam jego/ja przypominają. Świadomie lub nieświadomie.
No, to całkiem jak ja.
Ja też mam taka nadzieję.
Bóg zapłać