30-letnia historia

Refleksje, dzielenie się swoimi przeżyciami...

Moderator: Moderatorzy

Ruta
Posty: 3297
Rejestracja: 19 lis 2019, 12:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: 30-letnia historia

Post autor: Ruta »

...jak była na początku...
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 30-letnia historia

Post autor: Bławatek »

...teraz i zawsze i na wieki wieków, Amen
spokojna
Posty: 162
Rejestracja: 30 cze 2018, 21:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: 30-letnia historia

Post autor: spokojna »

Bóg zapłać za modlitwę .
Odstąp od złego i czyń dobrze , a będziesz trwał na wieki .
Ps.37.27
spokojna
Posty: 162
Rejestracja: 30 cze 2018, 21:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: 30-letnia historia

Post autor: spokojna »

Witajcie. Gdzieś czytałam wątek ,, Wyprowadzka, dla ratowania małżeństwa ,,. Niestety u mnie przyniosło to odwrotny skutek. Mąż zapowiedział , że składa pozew rozwodowy . Żadnych rozmów , żadnego naprawiania, żadnego spotkania . Pisząc mi krótkie wiadomości na komunikatorze . A moja praca nad sobą przyniosła takie skutki , że mąż oskarża mnie o fałszywy wizerunek . Że ukrywałam się pod maską 30 lat , a teraz pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Nie może żyć dalej z tak fałszywą osobą . Bardzo bałam się odrzucenia, dlatego się mężowi tak podporządkowałam przez całe małżeńskie życie . A on całkowicie stracił do mnie szacunek. Ale i tak mnie dopadło . Boli bardzo . Moja uległość , tchórzostwo , nie stawianie granic . Wszystko teraz z nawiązką mi oddano. Dziękuję Bogu że mnie wzmacnia w tym ciężkim czasie . I za to forum i za Wasze doświadczenia i wpisy. To mnie buduję i daje siłę do życia .
Odstąp od złego i czyń dobrze , a będziesz trwał na wieki .
Ps.37.27
sajmon123
Posty: 871
Rejestracja: 16 lis 2020, 22:57
Jestem: po rozwodzie
Płeć: Mężczyzna

Re: 30-letnia historia

Post autor: sajmon123 »

spokojna pisze: 16 mar 2021, 22:45 Witajcie. Gdzieś czytałam wątek ,, Wyprowadzka, dla ratowania małżeństwa ,,. Niestety u mnie przyniosło to odwrotny skutek. Mąż zapowiedział , że składa pozew rozwodowy . Żadnych rozmów , żadnego naprawiania, żadnego spotkania . Pisząc mi krótkie wiadomości na komunikatorze . A moja praca nad sobą przyniosła takie skutki , że mąż oskarża mnie o fałszywy wizerunek . Że ukrywałam się pod maską 30 lat , a teraz pokazuje swoje prawdziwe oblicze. Nie może żyć dalej z tak fałszywą osobą . Bardzo bałam się odrzucenia, dlatego się mężowi tak podporządkowałam przez całe małżeńskie życie . A on całkowicie stracił do mnie szacunek. Ale i tak mnie dopadło . Boli bardzo . Moja uległość , tchórzostwo , nie stawianie granic . Wszystko teraz z nawiązką mi oddano. Dziękuję Bogu że mnie wzmacnia w tym ciężkim czasie . I za to forum i za Wasze doświadczenia i wpisy. To mnie buduję i daje siłę do życia .
Będę z Tobą w modlitwie, bo wiem jakie to trudne. U mnie też wyprowadzka 5 miesięcy temu, była by ratować małżeństwo, a skończyło się pozwem. Skończyło, złe słowo, gdyż historia dalej sie pisze. Bądźmy jeszcze bliżej Pana Boga, a wszystko w Nas się uspokoi. Pamiętaj, że jesteś córką króla, silną kobietą, więc załóż koronę, głowa do góry i do przodu.
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 30-letnia historia

Post autor: Caliope »

Witaj spokojna, czy twój mąż jest lub był w terapii? jeśli ty jesteś, to masz dużo pracy, bo współuzależnienie jest dalej mocne. Piszesz że Ty masz problem z alkoholem, jak u Ciebie? Mąż nadal Tobą manipuluje, a tak naprawdę chce wzbudzić poczucie winy, by mieć pretekst do napicia się. Ty nie jesteś odpowiedzialna za stan jego skóry, a tryb życia który prowadzi.
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 30-letnia historia

Post autor: Bławatek »

Witaj,
Ja też podporządkowałam całe życie mężowi, bo tak byłam nauczona - mąż i żona to jedno, żony bądźcie posłuszne mężom itd. Zero stawiania granic, szacunku do siebie i szacunku męża do mnie. Gdy po 9 latach miałam dość takiego życia i powiedziałam mężowi, że potrzebuję czasu dla siebie (którego nie miałam, ponieważ swoje plany dostosowywałam do jego planów, jego hobby, jego pracy) i najszczęśliwsza będę gdy syn będzie pełnoletni, bo wtedy już nie będę musiała nad nim sprawować opieki i będę mogła w końcu pomyśleć o sobie, zacząć mieć swoje hobby, góry w weekend, wyjścia do kina, teatru. To mój mąż zamiast się "ucieszyć" że chcę coś robić dodatkowo i tak jak on mieć swoje hobby to mój mąż wręcz przeciwnie - zrozumiał tylko że za jakieś 9 lat będzie sam bo ja się będę realizować (niestety przez 9 lat małżeństwa to ja się czułam samotna w związku). Mąż wolał odejść i szukać nowego życia, bo przecież ma prawo do szczęścia. Załamałam się kompletnie, ale dzięki terapii odżyłam i zmieniłam się wg mnie na lepszą osobę, ale podobnie jak Ty usłyszałam od męża że to fałszywe jest. On nie widzi potrzeby zmieniać siebie bo przecież jest idealny. I tu chyba jest problem Twojego i mojego męża - dostrzec muszą w sobie co muszą zmienić aby małżeństwu było dobrze. Bo jedna strona nie da rady naprawić małżeństwa przy braku zaangażowania i niechęci drugiej strony.

Modlitwa trzyma mnie w pionie. Może kiedyś mąż dojrzeje i zechce ze mną tworzyć rodzinę, na tą chwilę gdyby wrócił od razu wpadlibyśmy w kolejny kryzys i mąż by kolejny raz odszedł, a nie chcę znów cierpieć, nie chcę kolejnej traumy synowi robić. Traktuję męża z szacunkiem, ale muszę nauczyć się stawić granice, bo na razie ja tego szacunku jego względem mnie nie czuję.
Zwyklaosoba
Posty: 477
Rejestracja: 22 gru 2020, 11:47
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 30-letnia historia

Post autor: Zwyklaosoba »

Bławatek pisze: 17 mar 2021, 10:03 Witaj,
Ja też podporządkowałam całe życie mężowi, bo tak byłam nauczona - mąż i żona to jedno, żony bądźcie posłuszne mężom itd. Zero stawiania granic, szacunku do siebie i szacunku męża do mnie. Gdy po 9 latach miałam dość takiego życia i powiedziałam mężowi, że potrzebuję czasu dla siebie (którego nie miałam, ponieważ swoje plany dostosowywałam do jego planów, jego hobby, jego pracy) i najszczęśliwsza będę gdy syn będzie pełnoletni, bo wtedy już nie będę musiała nad nim sprawować opieki i będę mogła w końcu pomyśleć o sobie, zacząć mieć swoje hobby, góry w weekend, wyjścia do kina, teatru. To mój mąż zamiast się "ucieszyć" że chcę coś robić dodatkowo i tak jak on mieć swoje hobby to mój mąż wręcz przeciwnie - zrozumiał tylko że za jakieś 9 lat będzie sam bo ja się będę realizować (niestety przez 9 lat małżeństwa to ja się czułam samotna w związku). Mąż wolał odejść i szukać nowego życia, bo przecież ma prawo do szczęścia. Załamałam się kompletnie, ale dzięki terapii odżyłam i zmieniłam się wg mnie na lepszą osobę, ale podobnie jak Ty usłyszałam od męża że to fałszywe jest. On nie widzi potrzeby zmieniać siebie bo przecież jest idealny. I tu chyba jest problem Twojego i mojego męża - dostrzec muszą w sobie co muszą zmienić aby małżeństwu było dobrze. Bo jedna strona nie da rady naprawić małżeństwa przy braku zaangażowania i niechęci drugiej strony.

Modlitwa trzyma mnie w pionie. Może kiedyś mąż dojrzeje i zechce ze mną tworzyć rodzinę, na tą chwilę gdyby wrócił od razu wpadlibyśmy w kolejny kryzys i mąż by kolejny raz odszedł, a nie chcę znów cierpieć, nie chcę kolejnej traumy synowi robić. Traktuję męża z szacunkiem, ale muszę nauczyć się stawić granice, bo na razie ja tego szacunku jego względem mnie nie czuję.
Bławatek czemu nie czujesz szacunku , rozumiem że to co się cuzj po prostu tak jakby się czuje i może nie powinno pytać ,ale jestem "wzrokowcem" i próbuje sobie wyobrazić , co robi mąż ,że nie czujesz szacunku, czytałam twoje posty, wiem że mąż nie wraca ,ale dla mnie to nie jest zawsze tożsame z szacunkiem ,bo ja mimo wszystko czuję szacunku resztki od męża ale i zatwardziałość serca ogromną i niechęć do budowania dalej małżeństwa
Bławatek
Posty: 1625
Rejestracja: 09 maja 2020, 13:08
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 30-letnia historia

Post autor: Bławatek »

Brak szacunku ze strony męża odczuwam głównie obecnie w sytuacjach gdy mąż wpada do nas bez zapowiedzi, nigdy nie wiem kiedy i na jak długo się pojawi - zwracałam mu już na to uwagę, tak samo jak prosiłam aby ustalił ze mną konkretne dni spotkań z synem z wyprzedzeniem wówczas moglibyśmy z synem planować różne rzeczy uwzględniając go również, ale zawsze wymijająco mówi, że on nie może planować bo nie wie co będzie robił za tydzień, dwa. Dla mnie to jest brak szacunku. Gdy idę na terapię to proszę się cioci, aby została z naszym dzieckiem. Ciężko mi się wybrać na spotkania ogniska Sycharu bo też się muszę prosić o opiekę nad synem. Tak samo jest z zakupami, więc jak mi się już uda wyrwać to robię zakupy na zapas a potem ciężko mi to przynieść do domu, bo wszystkie auta są męża i z nich nie korzystam (fakt czasami nas zabierze na zakupy jak np wracamy z przychodni, ale zazwyczaj ja już jestem po większych zakupach więc się okazuje, że nie mam co ciężkiego kupić, zresztą obawiam się, że mąż będzie mi wypominał, że jakieś zbyteczne rzeczy kupuję więc się krępuje wkładać niektóre rzeczy do koszyka - i koło się zamyka).

Tak samo jak już mąż się pojawia, to wolę aby spędzali czas razem z synem, ja w tym czasie staram się prasować, posprzątać lub poczytać (rzadko) i tu się obawiam, że mąż te moje działania może odbierać jako brak szacunku.

Ciężki temat.
spokojna
Posty: 162
Rejestracja: 30 cze 2018, 21:00
Jestem: w separacji
Płeć: Kobieta

Re: 30-letnia historia

Post autor: spokojna »

Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi i wsparcie. Cliope , ja dostałam łaskę trzeźwości ponad trzy lata temu i dzięki Bogu w niej trwam . Mój mąż nie dostał tej łaski i nie uczęszczał na żadną terapię. Jego mechanizm zaprzeczenia jest tak silnie rozwinięty , że nie dostrzega problemu i zagrożenia . Posądzając mnie przy tym o irracjonalne myślenie i postępowanie . Przez całe małżeństwo tak mu się poddałam i uległam , że moje najmniejsze sygnały w o bronie siebie i moich praw jako kobiety i żony są przed niego odbierane jako atak na jego wolność.
Odstąp od złego i czyń dobrze , a będziesz trwał na wieki .
Ps.37.27
Caliope
Posty: 3013
Rejestracja: 04 sty 2020, 12:09
Jestem: w kryzysie małżeńskim
Płeć: Kobieta

Re: 30-letnia historia

Post autor: Caliope »

spokojna pisze: 21 mar 2021, 14:55 Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi i wsparcie. Cliope , ja dostałam łaskę trzeźwości ponad trzy lata temu i dzięki Bogu w niej trwam . Mój mąż nie dostał tej łaski i nie uczęszczał na żadną terapię. Jego mechanizm zaprzeczenia jest tak silnie rozwinięty , że nie dostrzega problemu i zagrożenia . Posądzając mnie przy tym o irracjonalne myślenie i postępowanie . Przez całe małżeństwo tak mu się poddałam i uległam , że moje najmniejsze sygnały w o bronie siebie i moich praw jako kobiety i żony są przed niego odbierane jako atak na jego wolność.
Poprzedni post był pisany w mocnym mechaniźmie współuzależnienia. To nie twoja wina, że mąż pije, a nie ma do ciebie szacunku, bo sam go nie ma do siebie. Nie ma twojego ataku na jego wolność, a tylko chęć wypicia, ty mu przeszkadzasz w planie. Krzywdzi siebie i innych i ponosi i będzie ponosił konsekwencje za swoje czyny i decyzje.
ODPOWIEDZ